Nasz XIX wieczny program nauczania

Dziś więcej uwagi w szkole trzeba poświęcić bazom danych, a równaniom kwadratowym - mniej.
Nasz XIX wieczny program nauczania

Andy Kessler (CC BY-NC-SA windley)

Andy Kessler, niegdyś zarządzający funduszem hedżingowym, przygląda się współczesnym programom nauczania w szkołach. Wnioski nie są pocieszające.

„Wybierasz się na studia lub, tak jak ja, zamierzasz posłać tam swoje dziecko? Jesteś naiwniakiem! Dlaczego? Bo po zapłaceniu czesnego, wyżywienia i akademika na sumę 28,5 tys. dolarów na rok (Harvard obecnie kosztuje 54 tys. dolarów) ponad połowa absolwentów w wieku poniżej 25 lat nie ma pracy. Połowa! I to pomimo tego, że w lipcu było 3,8 miliona ofert pracy. Potężna 1,5 armia absolwentów nie ma kwalifikacji potrzebnych, aby zdobyć pracę. Nie jest to szczególny powód do domy dla wyższej edukacji.

Kessler wskazuje, że dzisiejszy program nauczania jest dostosowany do potrzeb… XIX wiecznej gospodarki. Wówczas był duży popyt na inżynierów, którzy potrafili zaprojektować np. most. Do tych zadań potrzebna jest znajomość analizy matematycznej – parabol, równań kwadratowych, itd.

Ale do czego potrzebna jest analiza matematyczna dziś? Kessler przytacza wypowiedź Jamesa Gentile’a, prezesa Research Corporation for Science Advancement, który stwierdził, że “obecne lekcje przedmiotów ścisłych służą do eliminowania słabszych uczniów, a nie kształcenia ich”. Kessler pisze „w szkole uczymy jak rozwiązywać łamigłówki. Przecież to jest zupełnie bez sensu!”

Co proponuje w zamian?

„Oprócz historii, literatury i umiejętności komunikacyjnych trzeba abyśmy uczyli dzieci rzeczy, które mają choćby odległy związek z tym czego pracodawcy chcą dziś i będą oczekiwać w przyszłości.

Informatyka w zakresie baz danych i ekstrahowania informacji z dużych zbiorów danych.

Języki: w czasach Google Translate nie potrzeba znać języków obcych. Zamiast tego naucz się Javy, Pythona albo innego obiektowego języka programowania.

Biologia: więcej na temat DNA i sekwencjonowania

Statystyka: wszyscy uważają że jest nudna, ale bez niej nie można w wyrafinowany sposób posługiwać się Facebookiem wyszukiwarką Googla czy zrozumieć jak działa strona internetowa. To jest dziś obowiązkowa wiedza dla każdego kto zajmuje się marketingiem czy sprzedażą.

Cały artykuł na stronie Weekly Standard.

Andy Kessler (CC BY-NC-SA windley)