Autor: Katarzyna Bartman

Redaktor naczelna miesięcznika „Praca za granicą”.

50-latkowie poprawiają wyniki rynku pracy

W 2010 roku rosło w Polsce zarówno bezrobocie, jak i zatrudnienie. Wzrost bezrobocia wynika z dekoniunktury w przemyśle. Wzrost zatrudnienia, to z kolei efekt rosnącego popytu wewnętrznego na usługi. Statystyki zatrudnienia poprawiły też osoby, które w 2008 r. pozbawiono możliwości przejścia na wcześniejsze emerytury. 80 proc. z nich nadal pracuje.
50-latkowie poprawiają wyniki rynku pracy

Pod koniec 2010 roku w usługach powstało najwięcej miejsc pracy. (CC BY-NC-SA Andrea 'Bau' Pinti)

16 mln 75 tys. osób – tyle, według kwartalnego badania aktywności ekonomicznej ludności GUS-u (BAEL) wynosiło na koniec czwartego kwartału 2010 r. zatrudnienie w Polsce. To niewielki spadek w stosunku do III kwartału 2010 r., bo tylko o 0,8 proc. W stosunku do analogicznego okresu 2009 r. zatrudnienie wzrosło o 1,2 proc. Najwięcej w IV kwartale 2010 r. przybyło zatrudnionych w usługach, natomiast w rolnictwie i przemyśle zatrudnionych ubywało. Jeśli chodzi o bezrobocie, to pod koniec 2010 r. w Polsce było 1 mln 649 tys. bezrobotnych, co oznacza wzrost w stosunku do trzeciego kwartału 2010 r. o 1,4 proc. i aż o 12,1 proc. w stosunku do analogicznego okresu 2009 r.

– Wyniki badań aktywności ekonomicznej pokazują, że na rynku pracy mamy do czynienia z pozoru paradoksalną sytuacją. Z jednej strony następował wzrost bezrobocia i równolegle do tego rosła też liczba osób aktywnych zawodowo – mówi Piotr Lewandowski, ekspert rynku pracy z Instytutu Badań Strukturalnych.

Według Lewandowskiego zjawisko to można wytłumaczyć następująco: Wzrost bezrobocia wynika głównie ze spadku zatrudnienia w sektorze przetwórstwa przemysłowego, które uzależnione jest od eksportu i koniunktury zewnętrznej, a ta, po tąpnięciu rynków finansowych w latach 2008/2009, wciąż nie powróciła w Europie Zachodniej do stanu sprzed kryzysu. Stąd redukcje zatrudnienia w Polsce.

Widoczny w danych BAEL wzrost zatrudnienia to natomiast efekt zwiększającego się, także w ciągu ostatnich dwóch lat, popytu wewnętrznego na usługi, ale nie tylko. Przyrost ten jest także zasługą reform, które w 2008r. w znacznej mierze zlikwidowały przywileje przedemerytalne. Ograniczenie możliwości przechodzenia na wcześniejsze emerytury spowodowało, że ok.140 tys. osób w wieku 55 lat i więcej pozostało na rynku pracy, a aż 80 proc. z nich nadal pracuje.

– To bardzo optymistyczny zwiastun – komentuje Piotr Lewandowski. Według niego, dane te wskazują, że wydłużenie w przyszłości wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn nie powinno również spowodować gwałtownego przyrostu bezrobocia. A wydłużenie lat pracy będzie nieuchronne i jeśli nie wymuszą go kolejne reformy systemu emerytalnego, to zrobi to za rząd demografia. Jak podają analitycy, jeśli nie nastąpi kolejny krach finansowy w Europie, to do 2014 r. zatrudnienie w Polsce może tylko nieznacznie wzrosnąć, a bezrobocie utrzymywać się na poziomie 9-10 proc. Jednak po tym okresie młodych pracowników zacznie z rynku ubywać aż do końca dekady. To z kolei spowoduje niedobory sięgające kilkuset tysięcy pracowników w skali kraju.

Według ekonomistów dane pochodzące z kwartalnego Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności są najbardziej miarodajne spośród wszystkich statystyk dotyczących rynku pracy i można z nich uzyskać kompleksową informację o liczbie pracujących. Metodologia badania oparta jest na definicjach zalecanych przez Międzynarodową Organizację Pracy i Eurostat. W związku z tym wyniki BAEL są porównywalne w skali międzynarodowej.

– BAEL opracowuje się na podstawie badania ankietowego przeprowadzanego w blisko 55 tys. gospodarstw domowych . Uzyskujemy z nich informację zarówno o pracujących, bezrobotnych jak i biernych zawodowo. Pomijając już całą sferę bierności zawodowej, jest to chyba najszersza informacja o rynku pracy (zarówno o pracujących jak i bezrobotnych) – uważa Przemysław Susmarski, analityk rynku pracy z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.

Dla zilustrowania podaje przykład: W ujęciu BAEL liczba pracujących na koniec IV kwartału przekroczyła 16 mln osób, tymczasem z kwartalnych badań przeciętnego zatrudnienia w gospodarce narodowej (ostatnie dane są za trzeci kwartał 2010 r.) wynika, że pracujących jest tylko 8 mln 372 tys. Jeszcze mniej, bo 5 mln 501 tys., pokazują miesięczne badania przedsiębiorstw (sporządzane na podstawie meldunku o działalności gospodarczej DG-01).

Analogicznie jest z danymi dotyczącymi bezrobocia. Według BAEL w IV kwartale  2010 r. osób bezrobotnych było 1 mln 649 tys., tymczasem w oficjalnych statystykach urzędów pracy na koniec III kwartału 2010 r. było ich 1 mln 812 tys., a w styczniu 2011 r. już 2 mln 105 tys. Tak duże różnice w wielkości poszczególnych danych spowodowane są odmienną metodologią badań. BAEL opiera się wyłącznie na deklaracjach ludności. Jako pracujący zaliczani są w nim wszyscy respondenci w wieku od 15 do 74 lat, którzy w tygodniu poprzedzającym badanie przepracowali co najmniej 1 godz., bez względu na rodzaj i stosunek pracy oraz wielkość przedsiębiorstwa. Liczba zatrudnionych nie jest przeliczana na pełne etaty, lecz liczona jest jednostkowo.

Z kolei osoby bezrobotne to według BAEL takie, które pozostają bez zatrudnienia, które chcą pracować i szukają pracy, ale niekoniecznie muszą figurować w oficjalnych rejestrach urzędów pracy. Przykładowo, osoby zarejestrowane w urzędach jako bezrobotne jedynie w celu otrzymania zasiłku, czy ubezpieczenia społecznego są kwalifikowani w BAEL jako bierni zawodowo, a nie bezrobotni. Natomiast ci, którzy są zarejestrowani, ale podejmują jakąkolwiek aktywność zawodową badanie to klasyfikuje już jako aktywnych zawodowo (w ten sposób szacowana jest też wielkość tzw. szarej strefy).

Zupełnie inaczej w GUS liczy się zatrudnienie w kwartalnym badaniu przeciętnego zatrudnienia w gospodarce narodowej. Pod uwagę brana jest w nim bowiem wyłącznie sprawozdawczość, a liczba zatrudnionych przeliczana jest na pełne etaty. Do badania kwalifikowane są jedynie przedsiębiorstwa zatrudniające powyżej 9 osób. Natomiast liczba bezrobotnych wynika wyłącznie z oficjalnych rejestrów urzędów pracy. Analogicznie jest w przypadku miesięcznej sprawozdawczości przedsiębiorstw. Z tą jednak różnicą w stosunku do zatrudnienia w gospodarce narodowej, że wyłączony jest z niej cały sektor publiczny i rolnictwo. Stąd też dane te są najbardziej ograniczone, bo pokazują jedynie jedną trzecią rynku pracy w Polsce.

Pod koniec 2010 roku w usługach powstało najwięcej miejsc pracy. (CC BY-NC-SA Andrea 'Bau' Pinti)

Otwarta licencja


Tagi