Autor: Tomasz Świderek

Dziennikarz specjalizujący się w tematach szeroko rozumianej branży telekomunikacyjnej i nowych technologii.

Argentynie znowu grozi bankructwo

Ciągnąca się od ponad dwóch lat sprawa sądowego sporu o zrestrukturyzowany w 2005 roku i 2010 roku argentyński dług powraca co kilka miesięcy wraz z kolejnymi wyrokami amerykańskich sądów. A te są korzystne dla funduszy wysokiego ryzyka wyspecjalizowanych w wykorzystywaniu kruczków prawnych do osiągania zysków z inwestycji
Argentynie znowu grozi bankructwo

Cristina Fernandez de Kirchner (CC BY-NC-SA 2.0 by Bernardo Londoy)

Najnowszy wyrok – sądu apelacyjnego – zapadł w końcu sierpnia. Rząd Argentyny nie chce pogodzić się z tym, że amerykański sąd apelacyjny podtrzymał w całości ubiegłoroczny wyrok sądu federalnego w sporze dotyczącym przeprowadzonej w 2005 roku i 2010 roku restrukturyzacji zadłużenia.

Zgodnie z wyrokiem, Argentyna powinna spłacić grupie funduszy, wśród których jest dobrze znany polskim inwestorom giełdowym z wojny z Elektrimem Elliott Management, 1,33 mld dolarów, czyli 100 proc. wartości nominalnej posiadanych przez nie obligacji, które Argentyna przestała obsługiwać w czasie kryzysu z 2001 roku.

Rządzone przez Cristine Fernandez de Kirchner państwo robi teraz wszystko, by niekorzystny wyrok, który może uruchomić lawinę kłopotów i roszczeń innych wierzycieli, nie musiał być wykonany .Na wyrok amerykańskiego sądu apelacyjnego z blisko trzytygodniowym poślizgiem zareagowała agencja ratingowa Standar & Poor’s i obniżyła ocenę wiarygodności Argentyny do CCC+.

Sądowe batalie

Najnowszy pomysł to skierowany do sądu apelacyjnego w Nowym Jorku wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy albo przez ten sam trzyosobowy skład, który 23 sierpnia orzekł na korzyść funduszy, albo przez szerszy – 14-osobowy. Prawnicy rządu argentyńskiego twierdzą bowiem, że sąd ogłaszając wyrok popełnił błędy niewłaściwie interpretując zapisy dokumentów związanych z emisją obligacji.

Wniosek jest – w ocenie komentatorów – budowaniem ostatniej linią obrony, której elementem będzie prośba do Sądu Najwyższego USA o rozpatrzenie sprawy. Jeśli działania się nie powiodą, trzeciej co do wielkości gospodarce Ameryki Południowej może grozić kryzys.

Po ogłoszeniu w 2001 roku bankructwa Argentyna, po negocjacjach z wierzycielami, w 2005 roku i 2010 roku zrestrukturyzowała wart 100 mld dolarów dług i obiecała zwrócić obligatariuszom odpowiednio 25 proc. i 29 proc. wartości nominalnej obligacji. Zgodzili się na to posiadacze 93 proc. zadłużenia z 2001 roku. Nie było wśród nich funduszy, którym przewodzi Elliott Management. Zrestrukturyzowane obligacje wyemitowano na podstawie prawa amerykańskiego, brytyjskiego i japońskiego.

Fundusze, o których prezydent Fernandez de Kirchner mówi, że są sępami, wystąpiły na drogę sądową. Przez ponad rok toczył się przed sądem okręgowym w Nowym Jorku proces, który miał rozstrzygnąć, czy fundusze mają rację żądając 100 proc. wartości nominalnej obligacji. W październiku 2012 roku sędzia Thomas Griesa orzekł, że Argentyna złamała warunki emisji obligacji, bo nierówno traktowała wierzycieli. Owa nierówność miała polegać na tym, że obsługiwała tylko zrestrukturyzowany dług. Po tym wyroku sędzia Griesa dostał czas na to, by określić mechanizmy spłaty oraz sposób postępowania z pozostałymi wierzycielami. W listopadzie 2012 roku nakazał Argentynie wpłatę 1,33 mld dolarów przeznaczonych dla Elliott Management i jego sojuszników na rachunek zastrzeżony oraz zastrzegł, że Argentyna nie może obsługiwać zrestrukturyzowanego długu, póki nie dokona tej wpłaty.

Rząd w Buenos Aires wniósł apelację, która wstrzymała wykonanie wyroku. Została rozpatrzona w końcu sierpniu na korzyść funduszy walczących o 100 proc. wypłatę. Sędziowie wydający ten wyrok – ku zaskoczeniu obserwatorów – zawiesili jego wykonanie do czasu, gdy Sąd Najwyższy USA rozpatrzy lub nie rozpatrzy ewentualną apelację.

Jeśli wyrok zostanie utrzymany, a Argentyna nie dokona spłaty funduszy toczących z nią wojną prawną, amerykański sąd może zablokować wpłatę pieniędzy dla obligatariuszy, którzy uczestniczyli w restrukturyzacji długu, a tym samym spowodować, że Argentyna ponownie stanie się niewypłacalna. Najbliższa płatność związana ze zrestrukturyzowanym długiem wynosi 164 mln dolarów i ma być dokonana w końcu września. Nie jest jednak zagrożona.

Fundusze sępy poza batalią w USA toczą też wojnę prawną z Argentyną w innych krajach. Przed sądem w Brukseli bez powodzenia starały się o zablokowanie bankowych kont dyplomatów. Z kolei w Niemczech – także bez powodzenia – starały się uzyskać korzystny dla siebie wyrok w sprawie podobnej do rozpatrywanej w USA.

Trzecia restrukturyzacja

Starania dotyczące ponownego rozpatrzenia sprawy to nie jedyne działania związane ze sporem rządu z funduszami wysokiego ryzyka. Argentyński parlament we wrześniu, na żądanie prezydent Fernandez de Kirchner, przegłosował propozycję trzeciej restrukturyzacji długu. Jest ona warunkowa i zostanie zaproponowana obligatariuszom jeśli sądy w USA ostatecznie przyznają rację funduszom żądającym 100 proc. wypłaty.

Propozycja restrukturyzacja zakłada, że właściciele niezrestrukturyzowanych obligacji będą mieli takie same warunki spłaty długu, jak ci, którzy porozumieli się z rządem w 2010 roku. Argentyna chce też przenieść płatności do Buenos Aires oraz proponuje, by w przyszłości ewentualne spory w sprawie po raz trzeci zrestrukturyzowanych obligacji były rozpatrywane przez sądy w tym kraju, a nie w USA. To pozwoli uniknąć zablokowania przez sądy amerykańskie wypłat rat dla tych, którzy zgodzą się na kolejną restrukturyzację.

Argentyna liczy, że część obligatariuszy posiadających niezrestrukturyzowane obligacje skorzysta z propozycji. Na razie głos zabrali ci, którzy nie zamierzają tego zrobić. Z kolei wśród właścicieli obligacji zrestrukturyzowanych zdania są podzielone. Jedni gotowi są przenieść płatności do Buenos Aires, inni obawiają się, że będą mieli wówczas kłopoty z otrzymaniem pieniędzy, bo Argentyna prowadzi restrykcyjną politykę dotyczącą wywozu transferu waluty zagranicę.

Niebezpieczny precedens

Tuż przed ogłoszeniem wyroku sądu apelacyjnego właściciele zrestrukturyzowanych obligacji wartych ponad 1,5 mld dolarów ostrzegli, że preferowanie grupy funduszy może doprowadzić do kolejnego bankructwa Argentyny i kryzysu o nieobliczalnych konsekwencjach dla światowej gospodarki oraz restrukturyzacji długu zagranicznego.

Tuż po ogłoszeniu wyroku sądu apelacyjnego Pierre Moscovici, francuski minister finansów zapowiedział, że będzie wnosił o to, by sprawie przyjrzał się amerykański Sąd Najwyższy. W ocenie ministra Moscovici, który przewodniczy Klubowi Paryskiemu (skupia państwa wierzycielskie) dotychczasowe wyroki amerykańskich sądów tworzą niebezpieczny precedens zagrażający bezpieczeństwu międzynarodowego systemu finansowego i restrukturyzacji zadłużenia innych państw. Podobny pogląd wyrażają rządy innych krajów oraz przedstawiciele Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

W ocenie komentatorów, dopóki rząd w Buenos Aires nie wyczerpie drogi prawnej w USA Argentynie nie grozi bankructwo. Szacuje się, że ostatecznych decyzji można oczekiwać najwcześniej w II połowie 2014 roku. Nim do niej dojdzie inwestorzy mogą ubezpieczać się na wypadek ewentualnego bankructwa emitenta kupując CDS (credit-default swaps). Te są najdroższe na świecie i w przypadku instrumentów pięcioletnich wyceniane są na ponad 2500 pkt.

Cristina Fernandez de Kirchner (CC BY-NC-SA 2.0 by Bernardo Londoy)

Otwarta licencja


Tagi