Autor: Marek Pielach

Dziennikarz Obserwatora Finansowego, specjalizuje się w makroekonomii i finansach publicznych

Awansujemy w rankingach, ale niewiele to znaczy

50. miejsce na świecie - po awansie o siedem oczek - zajęła Polska w rankingu wolności gospodarczej Heritage Foundation i WSJ. Eksperci podkreślają, że póki nie dokonamy spektakularnego skoku awansem o siedem miejsc nie warto się ekscytować. Inwestorzy analizują takie rankingi znacznie dokładniej niż politycy, widzą wady.
Awansujemy w rankingach, ale niewiele to znaczy

(infografika Darek Gąszczyk/CC BY-SA by włodi)

Ranking przygotowywany od 20 lat przez Heritage Foundation i Wall Street Journal opiera się na skali punktowej od 0 do 100. Im bliżej 100, tym bardziej wolny gospodarczo jest dany kraj. Z wynikiem ogólnym 67 punktów jesteśmy „umiarkowanie wolną” gospodarką. Zajmujemy 50. miejsce na 186 badanych państw i 23. miejsce wśród 43 krajów w Europie. W porównaniu z zeszłym rokiem najbardziej poprawiły się:

–  warunki do prowadzenia biznesu,

– inwestycje,

– handel.

Negatywnie zmienił się za to rynek pracy.

W ciągu 20 lat prowadzenia rankingu Heritage Foundation polska gospodarka zyskała 16 punktów, co jest jednym z 20 najlepszych wyników. Od 2002 roku przebywamy w środkowej kategorii „umiarkowanie wolnych gospodarek”. Czy jest się czym chwalić?

– 23 miejsce w Europie nie jest szczególnym powodem do dumy. W naszym regionie wyprzedzają nas wszyscy: Czechy, Estonia, Litwa, nawet Gruzja. Mamy taki sam wynik jak Węgry, które miały przecież dramatyczną sytuację budżetową – mówi Mariusz Pawlak ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

Inni eksperci dodają, że tylko politycy i publicyści patrzą na ogólny wynik kraju, dla inwestorów o wiele ważniejsze jest co z rankingu wynika dla ich firmy, albo dla przedsięwzięcia, które planują.

Rafał Antczak, członek zarządu Deloitte, przykładem obrazuje luki, które inwestorzy widzą wyraźniej niż awans o kilka miejsc na długiej liście.

– Co z tego, że usprawniono wydawanie pozwolenia na budowę magazynu, co znacząco poprawiło wynik Polski w rankingu Doing Business, kiedy w procedurach związanych z podłączeniem do sieci energetycznej wciąż jesteśmy na 137. miejscu na świecie. Inwestorzy czytają takie rankingi dokładnie i myślą: może i łatwiej wybuduję w Polsce magazyn, ale po co, skoro nikt nie doprowadzi mi tam prądu – mówi Rafał Antczak.

– Te rankingi nie mają większego sensu. Często jest tak, że jakiś kraj przesuwa się w nich do góry tylko dlatego, że inne kraje spadają, albo dlatego, że urzędnicy nauczyli się lepiej pisać raporty, które są wykorzystywane są  do budowy tego typu zestawień – dodaje Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista mBanku.

Rafał Antczak uważa, że inwestor analizuje, co wynika długoterminowo ze zmiany danej pozycji w zestawieniu.

– Nie skreślałbym rankingów całkowicie. Uwagę na pewno przykuwa w nich dynamika. Jeśli jakiś kraj spektakularnie awansuje, to inwestorzy patrzą, co za tym stoi i czy taka tendencja może się utrzymać. Interesuje ich bowiem przyszłość i dlatego Polska, która od lat porusza się w grupie średniaków nie zwraca na siebie uwagi – podsumowuje Rafał Antczak.

>>zobacz: Będzie coraz trudniej konkurować o inwestorów zagranicznych

Nasz wynik w poszczególnych kategoriach jest bardzo nierówny. 11. miejsce zajmujemy w wolności handlu, dzięki temu, że sferę tę regulują przepisy Unii Europejskiej, która znosi cła i wiele barier pomiędzy swoimi członkami. 19. miejsce zajmujemy w kategorii wolność finansów, a 41. w prawach własności  i w poziomie korupcji.

Nasz największy awans – w warunkach prowadzenia biznesu – zawdzięczmy przede wszystkim wcześniejszemu skokowi o 10 miejsc w raporcie Banku Światowego „Doing Business 2014”, na którym częściowo raport Heritage Foundation bazuje. Autorzy zestawienia podkreślali także korzystny wpływ deregulacji 50 zawodów. Z drugiej strony rynek pracy nie jest tak elastyczny jak u sąsiadów, a zapowiedziane przez premiera oskładkowanie umów cywilnoprawnych, może jeszcze pogorszyć wynik w przyszłym roku.

Najgorzej wypadamy pod względem wydatków publicznych – 145. miejsce na świecie oraz fiskalizmu – 114. miejsce. W obu wypadkach ta sytuacja powoli się poprawia. Aleksander Łaszek z Forum Obywatelskiego Rozwoju, podczas polskiej prezentacji raportu przyznał, że wydatki publiczne w relacji do PKB ostatnio spadają, a Marcin Chludziński z Fundacji Republikańskiej wyjaśniał, że problemem nie jest wysokość podatków, ale niejasność przepisów i uporczywość kontroli.

Innego zdania jest Rafał Antczak, który podkreśla, że Polsce niezbędne są niższe podatki. Zmiana w rankingu w takiej dziedzinie byłaby tym argumentem, który naprawdę działa na inwestorów.

– Do tego niezbędne są niższe wydatki państwa. Kraje OECD, dziś bogate, kiedy były na dzisiejszym poziomie rozwoju Polski wydawały znacznie mniej, a co za tym idzie – nie musiały ściągać tak wysokich podatków. Automatycznie lokowano tam więcej inwestycji – przekonuje Antczak.

(infografika: Darek Gąszczyk)

(infografika: Darek Gąszczyk)

OF

(infografika Darek Gąszczyk/CC BY-SA by włodi)
(infografika: Darek Gąszczyk)
Polska-na-tle-wybranych-krajów-rankingu

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Nie chcemy płacić podatków, bo nie wiemy, co nam dają

Kategoria: Analizy
Jesteśmy sceptyczni wobec płacenia podatków a jednocześnie oczekujemy dużego zaangażowania państwa w sprawy socjalne i gospodarkę – i nie widzimy w tym sprzeczności.
Nie chcemy płacić podatków, bo nie wiemy, co nam dają