Bank i jego przyjaciele

Co mają ze sobą wspólnego były członek zarządu Bundesbanku Otmar Issing, były polski premier Kazimierz Marcinkiewicz i były sekretarz skarbu w rządzie Busha Henry Paulson? Wiadomo co – połączyła ich praca dla banku Goldman Sachs. Podobnie jak wiele innych postaci publicznych.

Informacje o tym, że jeden z największych banków inwestycyjnych prowadził operacje, na których tracili jego klienci, nie są zaskakujące – o sprawie już w grudniu pisali dziennikarze śledczy dziennika „The New York Times”. Zaskakujące jest natomiast, że doszło do oficjalnego postawienia zarzutów firmie przez amerykański nadzór. Pomiędzy bankiem Goldman Sachs a światem polityki otwarte były przez lata „drzwi obrotowe”, które umożliwiały finansistom obejmowanie stanowisk politycznych, a politykom zdobycie intratnych stanowisk w finansach. Można wątpić, czy opłacało się to podatnikom, jednak z pewnością wzmacniało pozycję banku i jego szefów, którzy hojnymi subwencjami wspierali kampanie polityczne. Najczęściej demokratów, ale nie tylko. W kampanii prezydenckiej 2008 roku pracownicy i partnerzy Goldman Sachs znaleźli się wśród najbardziej hojnych sponsorów Baracka Obamy, którego wsparli niemal milionem dolarów.

http://www.opensecrets.org/pres08/contrib.php?cycle=2008&cid=n00009638

Więcej dali tylko pracownicy Uniwersytetu Kalifornijskiego, a na dalszych pozycjach znaleźli się pracownicy m.in. Harvardu, Microsoft, Google, Citigroup i JPMorgan.

Przy okazji kampanii prezydenckiej na niezłe wsparcie załapał się w 2008 roku Larry Summers, były sekretarz skarbu w administracji Bila Clintona, a dziś szef prezydenckiej rady doradców ekonomicznych. W kwietniu 2008 roku Goldman Sachs zapłacił mu 135 tysięcy dolarów za jednorazowy odczyt. Było to jeszcze przed wyborami i Summers nie miał żadnej rządowej posady, ale wiadomo było, że w razie spodziewanego zwycięstwa kandydata demokratycznego będzie miał ogromny wpływ na najważniejsze decyzje ekonomiczne w państwie. Summersa typowano zresztą wówczas na nowego sekretarza skarbu i Goldman Sachs nie był bynajmniej jedyną instytucją finansową spragnioną jego wykładów. Jednak inne banki – takie jak m.in. JP Morgan Chase, Citigroup, Lehman Brothers czy Merrill Lynch – płaciły mu najwyżej połowę tej sumy. Jak to określił amerykański prawnik i znany publicysta Glenn Greenwald – Summers brał „zaliczkowe łapówki”.

Biorąc pod uwagę, jak silne są polityczne związki banku Goldman Sachs, decyzja o oficjalnym postawieniu mu zarzutów przez SEC musiała więc zapaść na najwyższych szczeblach władzy w USA.

W amerykańskiej polityce

Aby zdać sobie sprawę z wpływów Goldman Sachs, warto prześledzić listę kilkunastu nazwisk wpływowych partnerów tej firmy.

* Robert Zoellick. Obecny prezes Banku Światowego był wcześniej podsekretarzem stanu (zastępcą Condoleezzy Rice), w administracji George’a W. Busha, sprawował także rozmaite inne funkcje w administracji jego ojca. Uchodzi za jednego z czołowych przedstawicieli nurtu neokonserwatywnego w partii republikańskiej. W banku Goldman Sachs pracował niewiele ponad rok – w okresie pomiędzy pracą w Białym Domu i objęciem obecnego stanowiska. Jako jeden z wiceprezesów banku, szef jego działu spraw międzynarodowych, był – jak to określił jeden z amerykańskich komentatorów – „kimś w rodzaju globalnego ambasadora banku”.

* Henry H. Fowler. Był jednym z pierwszych ludzi w banku, którzy przyszli do niego ze świata polityki. Zanim został jednym z jego dyrektorów, w latach 1965-1969 był sekretarzem skarbu w rządzie prezydenta Lyndona B. Johnsona.

* Henry „Hank” Paulson. Autor „planu Paulsona” jest jednym z najbardziej znanych „wychowanków” banku, bo to jemu – jako sekretarzowi skarbu w administracji prezydenta George’a W. Busha – przyszło jesienią 2008 roku borykać się z kryzysem na Wall Street. Do 2006 roku był prezesem Goldman Sachs, jednakże dał się namówić Bushowi na porzucenie posady, na której zarabiał 38 mln USD rocznie.

* Robert Rubin. Sekretarz skarbu w ekipie Billa Clintona (1995 – 1999), wcześniej pracował przez lata w Goldman Sachs, dochodząc do szczebla prezesa zarządu. Dziś jest jednym z doradców ekonomicznych prezydenta Obamy, a na dodatek uchodzi za człowieka bardzo wpływowego w kierowniczych kręgach partii Demokratycznej.

* Stephen Friedman. Imiennik polskiego aktora jest obecnie przewodniczącym prezydenckiej rady doradczej wywiadu (United States President’s Foreign Intelligence Advisory Board). Sprawował w Goldman Sachs rozmaite role kierownicze, pracując w tym banku przez większość swej kariery zawodowej, doszedł do stanowiska prezesa (1992-1994). Wciąż zasiada w radzie nadzorczej banku. W 2009 roku był zmuszony do rezygnacji ze stanowiska szefa nowojorskiego oddziału banku rezerw federalnych (Fed) gdy zarzucono mu z tego powodu wejście w konflikt interesów.

* Joshua Bolten. Był szefem personelu Białego Domu za czasów prezydentury młodszego Busha (od 2006 do początku 2009 r.), sprawował też inne funkcje w jego administracji. Wcześniej, do 1999 roku, pracował w Goldman Sachs jako szef działu prawnego europejskiego oddziału banku z siedzibą w Londynie. Według prasy amerykańskiej faktycznie sprawował funkcję głównego lobbisty banku w Unii Europejskiej.

* Duncan L. Niederauer. Obecny prezes nowojorskiej giełdy NYSE (i jednocześnie giełdy Euronext), wcześniej przez 22 lata pracował w Goldman Sachs – pod koniec był tam jednym z dyrektorów.

* John Thain. Był poprzednikiem Niederauera na stanowisku prezesa nowojorskiej giełdy w latach 2004-2007. Wcześniej jeden z wiceprezesów Goldman Sachs. Gdy w roku 2007 zostawał prezesem NYSE, na Wall Street półżartem mówiono o „przejęciu” nowojorskiej giełdy przez bank Goldman Sachs. Podobno jego kandydaturę przeforsował były „goldmanowiec” Henry Paulson, wówczas sekretarz skarbu. Po odejściu z Wall Street Thain został prezesem Merrill Lynch, jednak zmuszono go do odejścia, gdy po połączeniu tego banku inwestycyjnego z Bank of America na przełomie lat 2008 i 2009 wyszło na jaw, że straty Merrill Lynch były większe od oficjalnie podawanych.

* Jon Corzine. Postać o tyle wyjątkowa, że do świata polityki wszedł samodzielnie, poddając się ocenie wyborców, a nie przyjmując posadę w administracji któregoś z prezydentów, jak czyniło to wielu jego kolegów. Do 1999 roku pracował w Goldman Sachs, potem zasiadał w Senacie USA, a następnie w latach 2006-2009 był gubernatorem stanu New Jersey. Jego kampania senacka z 2000 roku była najdroższa w historii amerykańskich wyborów – kosztowała ponad 100 mln USD, z czego Corzine z własnej kieszeni wyłożył 62 mln USD. Na biednego nie trafiło, bo to właśnie Corzine jako prezes Goldman Sachs był w latach 90. gorącym orędownikiem wejścia banku na giełdę. W 1999 roku został zmuszony do odejścia, gdy przegrał wewnętrzną walkę o władzę w banku z Henrym Paulsonem, jednak akcje, jakie mu przyznano jako prezesowi, zapewniły mu bogactwo. Ocenia się, że w trakcie oferty publicznej Goldman Sachs zarobił ok. pół miliarda USD.

… i na świecie

Nie wszyscy byli pracownicy Goldman Sachs są dziś prezesami, czego przykładem Jim Cramer. Ten były makler banku jest uważany za człowieka, który ma w Stanach największy wpływ na to, co przeciętny Amerykanin sądzi o wydarzeniach na giełdzie. Jego program Mad Money oglądają w telewizji CNBC setki tysięcy ludzi.

Dalece mniej znany, ale nie mniej ważny od Cramera jest John L. Thornton. Jeden z byłych prezesów Goldman Sachs formalnie jest „tylko” profesorem pekińskiego Tsinghua University, jednak uchodzi za jedną z kluczowych postaci kształtujących relacje polityczne i gospodarcze Chin i Stanów Zjednoczonych. Thornton zasiada też w licznych radach nadzorczych – m.in. Intel, Ford Motor Company, Industrial and Commercial Bank of China, China Netcom i News Corporation, jest też przewodniczącym rady nadzorczej jednego z najstarszych i najbardziej wpływowych think-tanków w Waszyngtonie,  The Brookings Institution.

Szerokie wpływy polityczne ma Goldman Sachs nie tylko w Stanach. Były polski premier Kazimierz Marcinkiewicz, który został zatrudniony w londyńskim biurze banku jako doradca, to tylko jeden z wielu powiązanych z nim europejskich polityków. Inni to m.in.:

* Romano Prodi. Były włoski premier i były szef Komisji Europejskiej pracował w Goldman Sachs w latach 1990-1993, a potem w roku 1997. We Włoszech dla Goldman Sachs pracowali także swego czasu m.in. obecny prezes włoskiego banku centralnego Mario Draghi i wiceminister skarbu Massimo Tononi.

* Gavyn Davies. Ten Brytyjczyk przez 15 lat pracował jako ekonomista w Goldman Sachs. Następnie był m.in. prezesem BBC. W jego ojczystym kraju uważa się, że ma duży wpływ na Gordona Browna, z którym pozostaje w bliskiej przyjaźni. Jego żona Sue Nye jest formalnym doradcą premiera.

* Malcolm Turnbull. Skarbnik opozycyjnej australijskiej partii liberalnej, były minister środowiska w rządzie premiera Johna Howarda, szefował australijskiemu oddziałowi Goldman Sachs w latach 1997-2001.

* Otmar Issing. Ten były członek zarządu Bundesbanku, były przedstawiciel Niemiec w zarządzie EBC i były główny ekonomista Europejskiego Banku Centralnego jest dziś jednym z europejskich doradców Goldman Sachs.

* Peter Sutherland. Prezes Goldman Sachs International z siedzibą w Londynie jest byłym prokuratorem generalnym Irlandii, dwukrotnie był unijnym komisarzem, pracował także w Światowej Organizacji Handlu (WTO) jako dyrektor generalny.

Obecny prezes

Na koniec warto poświęcić parę zdań obecnemu prezesowi. Lloyd C. Blankfein stoi na czele banku od czerwca 2006 r., tj. od odejścia Henry’ego Paulsona do administracji Busha. Ten 56-latek urodził się w Nowym Jorku w rodzinie pracownika poczty. Kończył szkoły publiczne, ale studia prawnicze ukończył na prestiżowym Harvard University. Pracę w Goldman Sachs zaczął na początku lat 80. jako trader metali szlachetnych w biurze londyńskim. Od tej pory zdążył pracować w niemal wszystkich częściach banku, jednak – zdaniem krytyków – pozostał przede wszystkim traderem, podobnie jak większość jego najbliższych współpracowników. Choć z sukcesem przeprowadził bank przez trudny okres kryzysu na przełomie 2008 i 2009 roku, to krytykowany jest przez niektórych byłych partnerów i pracowników banku za przekształcenie go w „maszynkę do robienia pieniędzy” i odejście od doradztwa inwestycyjnego. Blankfein najprawdopodobniej nie jest bezpośrednio zamieszany w obecny skandal, jednak niewątpliwie bank pod jego rządami skupił się na szybkich zyskach, zamiast na cierpliwym, latami, budowaniu pozycji i bliskich relacji z klientami instytucjonalnymi. Pod jego rządami Goldman Sachs więcej uwagi poświęca samodzielnie prowadzonym spekulacjom na rynkach światowych niż doradztwu klientom korporacyjnym i organizowaniu finansowania prowadzonych przez nich operacji fuzji czy zakupów.

Prezes Goldman Sachs jest jednym z najlepiej opłacanych menedżerów na świecie. W 2007 roku zarobił w Goldman Sachs 68,7 mln USD w gotówce, akcjach i opcjach na zakup akcji (kierowany przezeń bank przyniósł wówczas rekordowe zyski 9,5 mld USD). Była to największa suma, jaką kiedykolwiek otrzymał prezes notowanej na Wall Street spółki. W 2008 roku według miesięcznika „Forbes” zarobił prawie 74 mln USD, jednak w 2009 tylko skromne 26 mln. Spadek zarobków szefa banku spowodowany był presją krytycznych mediów, protestujących przeciwko wysokim zarobkom instytucji finansowych korzystających z pomocy publicznej. W efekcie bank oznajmił, że jego szefowie – w tym Blankfein – mimo rekordowych zysków (13,4 mld USD przy przychodach 45,2 mld USD), rezygnują z bonusów finansowych, ograniczając się do premii w postaci akcji ze specjalnej emisji.

Otwarta licencja