Autor: Leon Podkaminer

Profesor ekonomii, doradca prezesa NBP

Bardziej teoria niż rzeczywistość

Tylko w jednym kraju stwierdza się przyczynowość dwukierunkową: od inflacji do wzrostu kosztów pracy i, jednocześnie, od wzrostu kosztów pracy do inflacji. Grecja jest jedynym krajem, w którym ta przyczynowość w najbardziej klasycznym rozumieniu mogła funkcjonować i było to w latach 2000-2019.

Przyspieszenie inflacji, zbiegające się z szybkim wzrostem płac sugeruje możliwość uruchomienia t.zw. spirali inflacyjnej. Przyjmuje się, że mechanizm takiej spirali polega na tym, że wzrost płac (szybszy niż wzrost wydajności pracy) powoduje wzrost kosztów produkcji. Ma to wymuszać podnoszenie cen – co z kolei ma prowokować wzrost żądań płacowych skutkujących dalszym wzrostem płac – i w konsekwencji dalszym wzrostem cen. Cykl podwyżek ma się tym sposobem powtarzać bez końca, z czasem windując poziom cen i płac (i kosztów) do stratosfery…

Nie ulega wątpliwości, że w skali całej gospodarki rzeczywiście występuje dość ścisła korelacja pomiędzy poziomem cen (towarów i usług konsumpcyjnych) a poziomem jednostkowego kosztu pracy. (Jednostkowy koszt pracy definiuje się jako sumę płac i pozapłacowych kosztów pracy przypadających na jednostkę wolumenu PKB).  Dynamikę poziomu cen i poziomu jednostkowego kosztu pracy dla Polski przedstawia Wykres 1. Ale, jak powszechnie wiadomo, nawet wysoka korelacja (w tym przypadku wynosząca 0,9169) nie dowodzi występowania jeszcze zależności przyczynowo – skutkowych (correlation is not causation).

Dane dla lat 2000-2019 (bez uwzględnienia „covidowego” 2020 r.) można poddać formalnej procedurze ekonometrycznej mającej na celu wykrycie ewentualnych przyczynowości. Idzie tu o t.zw. przyczynowość w sensie Grangera (wprowadzoną w 1969 r. przez Noblistę Clive’a Grangera). Procedura zastosowana w omawianym przypadku została zaproponowana przez H. Todę i T. Yamamoto.

Wykonane przeze mnie obliczenia sugerują, że poziom cen nie był przyczyną (w sensie Grangera) poziomu jednostkowego kosztu pracy – oraz, że poziom jednostkowego kosztu pracy nie był też przyczyną (w sensie Grangera) poziomu cen. Innymi słowy, osiągnięty (w przeszłości) poziom jednostkowego kosztu pracy nie jest dobrym „wskaźnikiem wyprzedzającym” (leading indicator) poziomu cen – a poziom cen nie jest dobrym wskaźnikiem wyprzedzającym poziomu jednostkowego kosztu pracy. Wiedza o przeszłości jednego z rozważanych poziomów nie poprawia trafności prognozy na najbliższą przyszłość drugiego z nich.

Podobny brak przyczynowości charakteryzował też inne kraje UE: Estonię, Irlandię, Cypr, Chorwację, Węgry, Maltę i Portugalię.

Dla szeregu krajów stwierdza się jednak występowanie przyczynowości „jednokierunkowej”. W zdecydowanej większości krajów poziom cen był przyczyną (w sensie Grangera) poziomu jednostkowego kosztu pracy (przy braku przyczynowości w kierunku przeciwnym). Do krajów, w których przyczynowość „biegnie” od poziomu cen do poziomu jednostkowego kosztu pracy należą: Belgia, Bułgaria, Niemcy, Francja, Luksemburg, Holandia, Austria i Szwecja. W trzech krajach (Czechy, Dania i Grecja) daje się stwierdzić przyczynowość przeciwną: od poziomu jednostkowego kosztu pracy do  poziomu cen.

W trzech przypadkach (Włochy, Hiszpania i Łotwa) mamy do czynienia z przyczynowością dwukierunkowa: poziom cen był przyczyną (w sensie Grangera) poziomu jednostkowego kosztu pracy a poziom jednostkowego kosztu pracy był przyczyną (w sensie Grangera) poziomu cen. (Dla szeregu krajów UE dane są „nieregularne” – co uniemożliwia prawomocne zastosowanie procedury Tody-Yamamoto. Do tych krajów należą Litwa, Rumunia, Słowacja, Słowenia oraz Finlandia).

Tylko w przypadku przyczynowości dwukierunkowej można ewentualnie przywoływać koncepcję spirali cen i kosztów pracy (i w ostateczności płac).  Tak wiec, z 22 krajów UE (dla których przeprowadzenie analizy przyczynowości (w sensie Grangera) dla poziomów cen i jednostkowego kosztu pracy) jest możliwe) ewentualność występowania swoistej spirali inflacyjnej można stwierdzić tylko w trzech krajach (Włochy, Hiszpania i Łotwa).

Na podstawie danych ujętych w Wykresie 1 można obliczyć stopy wzrostu cen (a więc stopy inflacji) i stopy wzrostu jednostkowego kosztu pracy. Wykres 2 ilustruje przebieg obu stóp wzrostu dla Polski w latach 2000-2019. Współczynnik korelacji pomiędzy obu stopami jest dość niski i wynosi 0,4728. Pomimo tego okazuje się, że w omawianym okresie w Polsce stopa inflacji była przyczyną (w sensie Grangera) stopy wzrostu jednostkowego kosztu pracy – ale stopa wzrostu jednostkowego kosztu pracy nie była przyczyną (w sensie Grangera) stopy inflacji. Mówiąc potocznie, inflacja istotnie przyczyniała się do wzrostu jednostkowego kosztu pracy – ale nie vice versa. Oznacza to, że doświadczenie Polski nie potwierdza występowania (w latach 2000-2019) klasycznej, samonapędzającej się, spirali inflacyjnej.

Taki sam kierunek przyczynowości stwierdza się w 12 innych krajach UE  (Niemcy, Francja, Włochy, Holandia, Austria, Szwecja, Belgia, Irlandia, Cypr, Słowenia, Finlandia i Rumunia). Tylko w jednym przypadku (Słowacja) stwierdza się przyczynowość przeciwną: od stopy wzrostu jednostkowego kosztu pracy do stopy inflacji. W 12 krajach nie stwierdza się w ogóle żadnych przyczynowości w odniesieniu do omawianych stóp wzrostu. Do krajów tych należą pozostałe „nowe” kraje członkowskie UE oraz Dania i Portugalia.

Tylko w jednym kraju stwierdza się przyczynowość dwukierunkową: od inflacji do wzrostu kosztów pracy i, jednocześnie, od wzrostu kosztów pracy do inflacji. Grecja jest jedynym krajem, w którym spirala inflacyjna w najbardziej klasycznym rozumieniu zdawała się funkcjonować (w latach 2000-2019).

Nasuwają się dwa wnioski. Po pierwsze, w ostatnich dwu dekadach jednostkowe koszty pracy podążały za inflacją – ale same one nie były istotnym czynnikiem określającym dynamikę inflacji. Za procesem zmian poziomu cen stali więc „inni szatani” – a nie koszty pracy. Po drugie, koncepcja „spirali inflacyjnej”, dobrze prezentująca się na akademickich wykładach przedmiotu makroekonomia, ma raczej niewiele wspólnego z gospodarczą rzeczywistością.

Czy wnioski powyższe można ekstrapolować na sytuacje obecną i przyszłe? A może z jakichś względów powinniśmy teraz częściej mówić  groźbie uruchomienia „spirali inflacyjnej”? Sądzę, że groźby takiej nie można ani lekceważyć, ani – tym bardziej –  przeceniać. O przyszłości lepiej jest bowiem wnioskować na bazie doświadczeń empirycznych – a nie spekulacji umysłowych.

Otwarta licencja


Tagi