Autor: Katarzyna Bartman

Redaktor naczelna miesięcznika „Praca za granicą”.

Budżet UE pęka w szwach

W budżecie UE może w przyszłym roku zabraknąć nawet kilku miliardów euro. Rada Europejska naciska na Komisję Europejską, by ta szukała oszczędności. Pod nóż mają iść wydatki na administrację, ale przepisy chronią urzędników i mogą uniemożliwić redukcję zatrudnienia oraz likwidację przywilejów.
Budżet UE pęka w szwach

Janusz Lewandowski, komisarz europejski d/s budżetu (CC BY-NC-ND) European Parliament

Licząc się z niepowodzeniem administracyjnych cięć, Komisja Europejska próbuje podreperować budżet UE nakładając na państwa członkowskie coraz większe kary i grzywny za naruszenia przepisów. W ubiegłym roku uzbierała w ten sposób aż 500 mln euro.

Nowi bez szans na etaty

Począwszy od 2013 roku we wszystkich unijnych urzędach ma się odbyć wielkie wietrzenie kadr. Jak zapowiada Janusz Lewandowski, europejski komisarz ds. programowania finansowego, zwolnionych zostanie ok. 1 proc. wszystkich unijnych urzędników. Przyniesie to budżetowi UE oszczędność ok. 20 mln euro. Na tym nie koniec, plan jest bowiem taki, że z unijnymi posadami do końca 2018 roku pożegna się docelowo 5 proc. zatrudnionych we wszystkich unijnych instytucjach, organach oraz agencjach.

Cięcia zatrudnienia w instytucjach UE to nie wszystko. Od przyszłego roku w życie mają wejść nowe przepisy dotyczące zatrudniania i wynagradzania unijnych urzędników (tzw. nowe SR), które podniosą tygodniowy czas ich pracy z dotychczasowych 37,5 godz. do 40 godz. w tygodniu. Urzędnikom mają zostać też odebrane niektóre dodatki do wynagrodzeń, jak ten za rozłąkę z krajem, a tym, którzy skończą pracę w 2013 roku będąc na kontrakcie, zamiast umów stałych, wręczone zostaną kolejne umowy czasowe za mniejsze wynagrodzenie. Planowane jest również podniesienie wieku emerytalnego urzędników do 65 lat, a w niektórych, wyjątkowych sytuacjach – nawet do 67 lat.

Wszystkie te rozwiązania mają przynieść niebagatelną oszczędność, sięgającą nawet 1 mld euro w ciągu najbliższych 7 lat.

Tyle założenia. Rzeczywistość wygląda mniej optymistycznie: ograniczenie zatrudnienia nie będzie odbywać się w ramach grupowych zwolnień, ale ma wynikać głównie z faktu, że unijna kadra się starzeje i ludzie ci, w ciągu najbliższych kilku lat, przejdą na emerytury. Na ich miejsce nie zostaną zatrudnieni nowi, a jeśli zostaną, to za o wiele niższe niż dziś wynagrodzenie i nie na umowy stałe (jako urzędnicy mianowani), ale jako pracownicy kontraktowi czy tymczasowi, którym nie przysługuje wiele przywilejów socjalnych.

Plan zmniejszenia kadry, począwszy od 2013 roku, mogą być również trudne do przeprowadzenia z tego prostego powodu, że na przyszły rok planowane jest przyjęcie Chorwacji do Unii Europejskiej. Szacuje się, że koszty związane z tym procesem ( w tym m.in zatrudnienie nowych urzędników i personelu pomocniczego potrzebnych do obsługi tego kraju) będą kosztować unijnych podatników ok. 22 mln euro.

Pod parasolem prawników

To nie jedyny jednak powód, dla którego ambitne plany komisarza Lewandowskiego ograniczenia wydatków na administrację, w stosunku do całkowitego budżetu UE z obecnych 5,8 proc. do 5,6 proc. w 2013 roku., mogą się nie powieść. Urzędnicze lobby z Brukseli pokazało już wiele razy, że potrafi bardzo skutecznie dbać o swoje interesy.

Wystarczy przypomnieć dwie słynne sprawy (z 2010 i 2011 roku), które znalazły swój finał w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości. Obie dotyczą dokładnie tego samego, czyli tzw. indeksacji płac unijnych urzędników. Tzw. indeksacja roczna unijnych wynagrodzeń jest ściśle powiązana ze wskaźnikami inflacji w poszczególnych krajach UE ( brana jest pod uwagę wartość uśredniona dla całej UE). Jeśli więc realne płace netto urzędników w danym kraju spadają, to teoretycznie i analogicznie powinny też spadać wynagrodzenia unijnych urzędników w Brukseli.

Przykładowo w 2009 roku pensje urzędników w państwach Unii wzrosły średnio o 3,7 proc. w stosunku do 2008 roku, jednak uwzględniając inflację, realny wzrost ich płac wyniósł tylko ok. 1,8 proc. W związku z recesją i nadzwyczajną sytuacją członkowie Rady Europejskiej mogą obniżyć unijnym urzędnikom wynagrodzenia. I Rada Europejska skorzystała z tego prawa. Zadecydowała, że rewaloryzuje swym urzędnikom płace na poziomie właśnie tych 1,8 proc. zamiast 3,7 proc.

Rozgoryczeni urzędnicy z Komisji Europejskiej nie zgodzili się jednak z tą decyzją i wnieśli skargę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, sprawę wygrali i to dwukrotnie. Za każdym razem ( zarówno w 2010 jak i 2011 roku) w sentencjach do wyroków Trybunał uzasadniał, że prawo Rady do obniżenia płac unijnym urzędnikom jest ograniczone do wyjątkowych sytuacji gospodarczych, a z takimi Europa według sędziów się nie boryka.

Historia ta pokazuje, że plan Rady odebrania w przyszłości przywilejów socjalnych czy obniżania indeksacji emerytur unijnych może spotkać podobny los, jaki spotkał sprawę indeksacji wynagrodzeń.

Komisarz Lewandowski zdaje sobie z tego świetnie sprawę. Komisja szuka więc innych sposobów na utrzymanie całego unijnego aparatu administracyjnego. Jednym z najistotniejszych źródeł przychodów własnych stają się kary i grzywny nakładane na państwa w związku z niedotrzymywaniem przez nie terminów implementacji unijnego prawa lub jego łamaniem.

Jak wynika z projektu budżetu korygującego (PKB) nr 6 na 2011 rok łączna kwota kar i grzywien, nałożona na państwa członkowskie w ubiegłym roku, wyniosła ( licząc wraz z odsetkami karnymi) ponad 0,5 mld euro! (dokładnie 555 mln euro). W tym roku mają paść kolejne rekordy. Jak duże sumy uda się zebrać? Tego unijni urzędnicy nie zdradzają.

Janusz Lewandowski, komisarz europejski d/s budżetu (CC BY-NC-ND) European Parliament

Otwarta licencja


Tagi