Ceny w przemyśle są coraz wyższe

Coraz droższe surowce i wyższy VAT powoduje duży wzrost cen wyrobów gotowych w polskim przemyśle – wynika z opublikowanych właśnie badań PMI. Przełożenie się cen producentów na inflację konsumencką to tylko kwestia czasu – uważają ekonomiści.
Ceny w przemyśle są coraz wyższe

CME Group - największa giełda towarowa świata (c) http://www.flickr.com

Indeks PMI, pokazujący nastroje wśród menedżerów polskich firm, spadł w lutym do poziomu 53,8 pkt. To najmniej od sześciu miesięcy. Odczyt zaskoczył analityków, bo spodziewali się oni wzrostu indeksu do około 56 pkt z 55,6 pkt w styczniu.

Uwagę ekonomistów przykuł jednak nie ogólny wskaźnik, ale jeden z jego tzw. subindeksów. Chodzi o wskaźnik cen wyrobów gotowych. W lutym był on najwyższy od maja 2004 roku, co oznacza, że producenci coraz częściej przerzucają rosnące koszty produkcji na swoich odbiorców.

Duży popyt pozwala podnosić ceny

Według Murata Ulena, ekonomisty banku HSBC ds. Europy Środkowo-Wschodniej i  Afryki Subsaharyjskiej, mechanizm transmisji kosztów na poziom cen w polskim przemyśle jest dość szybki. Według niego firmy wykorzystują fakt, że popyt konsumpcyjny jest na dużym poziomie (świadczą o tym chociażby dane o sprzedaży detalicznej za styczeń). Firmy nie mają motywacji, by ograniczać własne marże i w ten sposób absorbować część wzrostu kosztów produkcji. A to oznacza, że na lutowym wzroście cen producentów prawdopodobnie się nie skończy i czeka nas kolejna fala podwyżek.

Z tak postawioną tezą zgadza się Tomasz Kaczor, ekonomista Banku Gospodarstwa Krajowego. Jego zdaniem polskie przedsiębiorstwa w większości gdyby tylko chciały mogłyby uniknąć wzrostu cen własnych wyrobów.

– Gospodarka rozwija się dość szybko, sprzedaż rośnie, więc wiele firm próbuje powalczyć o większe przychody. Tym bardziej, że wzrost cen jest łatwo uzasadnić. Powód pierwszy to wyższa stawka VAT. Powód drugi, to coraz droższe surowce wykorzystywane do produkcji – mówi.

Systematycznego wzrostu cen producentów spodziewa się też Grzegorz Maliszewski, ekonomista Banku Millennium. Według jego prognozy w lutym wzrosły one o około 7,4 proc. licząc rok do roku. W styczniu ten wzrost wynosił 6,2 proc.

– Presja cenowa na poziomie producentów stopniowo przyspiesza. W warunkach poprawy na rynku pracy i wzrostu popytu krajowego skłonności do podnoszenia cen dla finalnych odbiorców będzie się zwiększać – uważa ekonomista.

A może jednak cięcie marż?

Grzegorz Maliszewski uważa jednak, że firmy zdają sobie sprawę, że nie mogą przesadzić z podwyżkami, bo zderzą się z barierą niskiego popytu. Jako przykład podaje działanie Orlenu, który w pierwszym odruchu w grudniu przeniósł wzrost cen ropy na ceny detaliczne, po czym się z tego wycofywał i obniżył marże.

– Przedsiębiorcy będą jednak w pierwszej kolejności zmniejszać marże, ale z drugiej strony tego też nie mogą robić w nieskończoność. Ale jeśli sytuacja będzie się utrzymywała przez dłuższy czas mogłoby to zagrażać stabilności firm. Wtedy wyższe koszty produkcji będą się przekładać na ceny wyrobów gotowych – uważa Grzegorz Maliszewski.

Ekonomiści nie są zgodni, jak szybko wysokie ceny w przemyśle przełożą się na inflację konsumencką. Ale to, że się przełożą jest poza dyskusją.

Póki wzrost cen w przemyśle był tylko polskim fenomenem nie było problemu. Presja konkurencyjna ze strony firm z zagranicy nie pozwalała przenosić tego wzrostu na ceny konsumenckie. Ale teraz wzrost kosztów produkcji jest problemem światowym. Nawet Europejskie Bank Centralny zwrócił ostatnio uwagę, że pojawia się problem narastania presji inflacyjnej na wczesnych etapach procesu produkcyjnego – mówi Tomasz Kaczor.

Analitycy uważają, że najszybciej w inflacji konsumenckiej widać wzrost cen żywności i paliw. Wystarczą dwa tygodnie, by wyższe ceny ropy na rynkach światowych zostały uwzględnione w cenach detalicznych na stacjach paliw.

– W pozostałych branżach nie ma automatyzmu. Na przykład dla podwyżek cen odzieży i obuwia dogodnym terminem jest wprowadzenie nowych kolekcji – a to się odbywa tylko kilka razy w roku. Przekładanie się wyższych kosztów produkcji na ceny wyrobów gotowych w takich przypadkach jest bardziej rozłożone w czasie – mówi Grzegorz Maliszewski. I dodaje, że m.in. z tego powodu Rada Polityki Pieniężnej powinna na chłodno podchodzić do danych o cenach producentów.

– Dla władz monetarnych jest to pewien dylemat. W krótkim terminie ta presja może być niepokojąca. Jeśli jednak okazałoby się, że obecny wzrost cen w przemyśle jest krótkotrwały to zacieśnienie polityki monetarnej mogłoby spowodować skutki odwrotne do zamierzonych. Mogłoby bowiem spowodować spadek popytu. Dlatego bank centralny raczej się powstrzymuje od takich nerwowych ruchów – mówi ekonomista Banku Millennium.

CME Group - największa giełda towarowa świata (c) http://www.flickr.com

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Żywności nie zabraknie, ale będzie jeszcze droższa

Kategoria: Sektor niefinansowy
Jeśli ograniczymy produkcję zbóż w Europie, chroniąc środowisko, to ktoś będzie musiał tę produkcję przejąć. Prawdopodobnie będą to kraje Ameryki Południowej, gdzie presja na ochronę środowiska naturalnego jest o wiele mniejsza – mówi dr Jakub Olipra, starszy ekonomista w Credit Agricole Bank Polska.
Żywności nie zabraknie, ale będzie jeszcze droższa