Autor: Adam Kaliński

Dziennikarz specjalizujący się w tematach dotyczących Chin.

Chinom też może zabraknąć środków w budżecie na wszystkie wydatki

PKB Chin w I półroczu wzrósł o 7, 8 proc., wzrost za sam II kwartał to 7,6 proc. W Chinach dane są interpretowane, jako lądowanie miękkie i kontrolowane, choć widać pewną nerwowość. Dla zagranicznych analityków są potwierdzeniem, że sprawdza się scenariusz twardego lądowania. Chiny mają ogromne wydatki budżetowe - na emerytury, opiekę zdrowotną i socjalną, walkę z bezrobociem itp. wydają w rok ponad 1,2 bln dolarów.
Chinom też może zabraknąć środków w budżecie na wszystkie wydatki

Siedziba Bank of China w Pekinie (fot. A. Kaliński)

Druga w tym roku obniżka stóp procentowych (5 lipca bank centralny obniżył jednoroczną stopę depozytową o 25 pkt bazowych do 3 proc., i o 31 pkt jednoroczną stopę pożyczkową), została również odebrana, jako potwierdzenie złej sytuacji w gospodarce chińskiej i reakcja na gorsze, niż tego oczekiwano, wyniki.

Wypada jednak przypomnieć, że tegoroczny cel PKB w Chinach ustalono na poziomie 7, 5 proc., dlatego trochę dziwią alarmistyczne ostrzeżenia, że chińska gospodarka wymyka się spod kontroli i pikuje bardziej niż to przewidywano. Nic takiego nie ma miejsca, co nie znaczy, że wielu ekspertów – także chińskich – nie podziela obaw, iż zejście poniżej poziomu 7, 5 proc. wzrostu spowodować może brak pieniędzy na zaplanowane wcześniej wydatki. Zwłaszcza na cele społeczne.

Niższy wzrost to także zagrożenie dla wielu miejsc pracy, groźba zwiększenia bezrobocia, często utrzymywanego sztucznie na niskim poziomie (tzw. nad-zatrudnienie widać gołym okiem i to nie tylko w firmach państwowych). Stopa bezrobocia wynosi w Chinach 6, 5 proc. – dane za Narodowym Biurem Statystycznym ChRL – uważa się jednak, że dane są zaniżone, gdyż nie uwzględniają tych, którzy z różnych względów nie trafiają do urzędów pracy oraz rzeszy pracowników migrujących przemieszczających się po kraju. Ich liczba szacowana jest na 250 mln osób. Rząd planuje, by także tych ludzi objąć jakąś formą wsparcia społecznego – pomocą medyczną, edukacją, ofertą mieszkań socjalnych. Ma to pochłonąć 20 bln juanów, czyli około 3, 16 bln dolarów. Pieniądze na ten cel będą jednak pochodzić nie tylko z budżetu centralnego, ale także z budżetów lokalnych i od pracodawców.

Nawet, kiedy dane oficjalne mówiły o 4, 3 – proc. stopie bezrobocia trzy lata temu, badania Chińskiej Akademii Nauk Społecznych szacowały je na około 9, 5 proc. Teraz, może być ono jeszcze wyższe. Dochodzi do tego rosnące z roku na rok bezrobocie wśród absolwentów wyższych uczelni, na których edukację idą często oszczędności życia całej rodziny.

Ponieważ uważano dotąd, że wyższe wykształcenie jest gwarancją znalezienia dobrej pracy rodzice zapożyczali się, byle tylko dziecko ukończyło studia. Teraz szacuje się, że już co trzeci absolwent jest bez pracy. W roku 2012 w samych miastach ma powstać 9 mln nowych miejsc pracy. To jednak za mało, tym bardziej, że przed rokiem udało się utworzyć ich więcej, bo 12 mln 200 tys.

Chiny w pierwszym półroczu balansowały między kontrolą inflacji, którą udało się ograniczyć w czerwcu do 2, 2 proc., a stymulowaniem wzrostu, z czym było gorzej. Przy okazji coraz niższej inflacji, pojawiły się głosy o groźbie deflacji, uważanej za gorszą dla rozwoju, aniżeli inflacja. Teraz jednak problemem nr 1 jest słabnący wzrost. Na ostatnim spotkaniu z ekonomistami i biznesmenami premier Wen Jiabao kolejny raz podkreślił, że utrzymanie wzrostu będzie „priorytetem”, również w długim terminie.

Słowem – bardzo subtelna i wyważona gra na różnych gospodarczo-finansowych instrumentach – to obecnie w Chinach sprawa pierwszej wagi, z tym, że nacisk ma być położony na wzrost.

Jednak to, co chyba najbardziej niepokoi władze, to spadek wzrostu krajowych inwestycji, które były dotąd głównym motorem gospodarki. Prognozy mówią, że wzrost ten będzie w tym roku najwolniejszy od 10 lat i spadnie poniżej 20 proc., do – jak się przewiduje – 19,4 proc. W maju spadek sięgnął 18, 5 proc., gdy jeszcze rok temu, w tym samym miesiącu wzrost wynosił 38,2 proc.

(opr. D. Gąszczyk/ CC BY-NC-SA by CraneArt)

(opr. D. Gąszczyk/ CC BY-NC-SA by CraneArt)

W handlu zagranicznym także nie idzie Chinom już tak dobrze jak wcześniej. Wzrósł on w pierwszym półroczu o 8 proc. licząc rok do roku, ale na cały rok wyznaczono cel na poziomie 10 proc. Kryzys w strefie euro sprawia, że to już nie UE jest największym rynkiem zbytu dla chińskiego eksportu, lecz Stany Zjednoczone. W pierwszej połowie roku Chiny sprzedały do Ameryki towary za 165,3 mld dol. (wzrost o 13, 6 proc.) a do Unii za 163,6 mld (spadek o 0, 8 proc.).

W Chińskim handlu znowu jednak pojawiła się nadwyżka. Przyczynił się do tego wzrost sprzedaży na rynki wschodzące. Jednak wolniejszy wzrost importu tylko potwierdza spowolnienie chińskiej gospodarki (wzrost eksportu Chin w czerwcu wyniósł 11, 3 proc. a importu 6, 3 proc. rdr).

Władze liczą, że na ożywienie gospodarcze szybko przełoży się obniżka stóp procentowych, a co za nią idzie – tańsze kredyty. Po prawie rocznym okresie spadków cen mieszkań widać wreszcie ożywienie na rynku nieruchomości, których ceny zaczęły ponownie rosnąć. Inwestycje w nieruchomości stanowiły w Chinach aż 20 proc. całkowitych inwestycji w środki trwałe. Rząd zapowiedział jednak, że nie odstąpi od prowadzenia polityki „schładzania” rynku mieszkaniowego i nie dopuści do spekulacji oraz gwałtownego, grożącego krachem wzrostu cen.

Cieszy fakt, że chińscy konsumenci znowu są bardziej optymistyczni. Z badań wynika, że wskaźnik ich nastrojów jest najwyższy od 22 miesięcy. Chińczycy uważają, że właśnie nastał dobry czas do zakupu mieszkania, czy samochodu (po wiosennej podwyżce cen paliw nastąpiło kilka obniżek). Na wzrost konsumpcyjnego optymizmu wpłynęło także uruchomienie nowych dotacji rządowych do zakupów, np. sprzętu AGD, bowiem władze liczą, że pobudzenie popytu wewnętrznego wesprze osłabiony wzrost gospodarczy.

O tym, jak wzrost ten jest ważny na obecnym etapie rozwoju kraju, świadczy choćby ogólnospołeczna debata na temat ustawowego wydłużenia wieku emerytalnego. Eksperci ostrzegają, że państwo nie udźwignie obciążenia fiskalnego związanego z przyszłymi wypłatami świadczeń. Systemem zabezpieczeń społecznych obejmowane są coraz szersze kręgi społeczeństwa. Obecnie wiek emerytalny wynosi 60 lat dla mężczyzn i 55 dla kobiet (kobiety pracujące fizycznie mogą przejść na emeryturę już po ukończeniu 50 lat). Ministerstwo Zasobów Ludzkich i Zabezpieczenia Społecznego planuje stopniowo wydłużać wiek emerytalny (mówi się, że początek tej operacji nastąpi w roku 2016) tak, aby w 2045 roku wyniósł on zarówno dla kobiet jak i mężczyzn 65 lat.

Według wyliczeń Bank of China starzenie się społeczeństwa spowoduje do końca przyszłego roku niedobór w funduszach emerytalnych szacowany na kwotę 18,3 bln juanów. Chiny to jedyny kraj na świecie, w którym liczba ludzi starszych przekroczyła 100 mln. To powoduje, że trzeba wypłacać coraz więcej emerytur, przy spadających wpływach ze składek osób pracujących. Tylko w zeszłym roku rządowe dopłaty do emerytur wyniosły 1,25 bln juanów.

Sporo kosztuje także pilotażowy program nowych ubezpieczeń społecznych dla terenów wiejskich realizowany w 2 tys. powiatów i obejmujący już 60 proc. wszystkich jednostek podziału administracyjnego tego szczebla. Łącznie wypłacono dotąd świadczenia w wysokości 59 mld juanów, które otrzymało 89 mln 220 tys. osób (dane na koniec 2011 r.). Systemem tym ma być objętych docelowo 358 mln ludzi.

Kolejne wydatki pochłania reforma chińskiej służby zdrowia. Podstawowe ubezpieczenie medyczne obejmuje już 95 proc. Chińczyków. W latach 2009 – 2011 rząd centralny zainwestował 450,6 mld juanów (ponad 70 mld dol.) w służbę zdrowia. Roczna dotacja z budżetu do ubezpieczenia medycznego wyniesie w 2012 r. 240 juanów na głowę. Kolejne miliardy pochłaniają inwestycje w budowę nowych i modernizację starych szpitali publicznych.

Przed krajem stoją także inne wyzwania, jak pilna potrzeba modernizacji przestarzałego i zatruwającego środowisko przemysłu ciężkiego, rozwój zaawansowanych technologii i zielonej energetyki (w co Chiny już inwestują najwięcej na świecie). By jednak zmniejszyć częściowo obciążenie państwa w tych dziedzinach zapowiedziano ich szersze otwarcie na kapitał prywatny. Dotyczyć to ma także: telekomunikacji, transportu kolejowego, logistyki i usług medycznych.

Po tych przykładach widać, jak wielkie wydatki czekają Chiny do 2015 r. (ostatni rok planu 5-letniego). Z danych przedstawionych w zeszłym tygodniu przez chiński resort finansów wynika, że centralne wydatki na ubezpieczenia społeczne, opiekę zdrowotną, walkę z bezrobociem, mieszkalnictwo i kulturę pochłonęły w ubiegłym roku 1,17 bln dolarów. Było to aż o 30, 7 proc. więcej aniżeli w roku poprzednim. W tym roku będzie to kwota jeszcze większa, dlatego spadek chińskiego wzrostu gospodarczego do poziomu, którego zazdrości większość państw, tu przyjmowany jest z niepokojem, czy aby na wszystko wystarczy środków.

Jednak rząd centralny, jak i jego doradcy ekonomiczni, odrzucają na razie wszystkie czarne scenariusze mówiące o twardym lądowaniu. Uważają, że jej podstawy są zdrowe, a to, co najgorsze ma ona już za sobą. Rząd bardzo liczy na wyniki drugiego półrocza, które – wg urzędowych zapewnień – będzie zdecydowanie bardziej pomyślne.

Adam Kaliński

Siedziba Bank of China w Pekinie (fot. A. Kaliński)
(opr. D. Gąszczyk/ CC BY-NC-SA by CraneArt)
spadek-PKB-chin

Otwarta licencja


Tagi