Autor: Adam Kaliński

Dziennikarz specjalizujący się w tematach dotyczących Chin.

Chiński parlament w sprawie PKB: asekuracja gwarancją sukcesu

W czasie trwającej właśnie sesji Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych co odważniejsi deputowani proponują ograniczenie państwa w gospodarce i mały rząd wielkiego społeczeństwa. Są postulaty zwolnienia z podatków najuboższych. Chiński parlament zbiera się raz w roku, jednak decyzje zapadają wcześniej i w innym gronie.
Chiński parlament w sprawie PKB: asekuracja gwarancją sukcesu

Prognozy zebrane PKB Chin (Opr. DG)

Chiński parlament, czyli jednoizbowe Ogólnochińskie Zgromadzenie Przedstawicieli Ludowych (OZPL) zbiera się raz w roku, przeważnie wiosną. Jest formalnie najwyższym organem władzy państwowej, a jego członkowie wybierani są na pięcioletnią kadencję w wyborach pośrednich.

Mogą tylko pogadać

Wnioski zgłoszone i przyjęte przez ten organ, stają się prawem, ale o niespodziankach raczej nie może być mowy.

Delegaci mają pełną świadomość, że kluczowe decyzje wcześniej już podjęło kierownictwo KPCh. Partia też wytyczyła strategię polityczno-gospodarczą. Sesja ma jedynie potwierdzić słuszność obranej drogi.

Tegoroczne posiedzenie chińskiego parlamentu rozpoczęło się 5 marca i potrwa 10 dni. Szczególne zainteresowanie obserwatorów budzą obrady komisji finansów i gospodarki, jednej z sześciu stałych działających w ramach OZPL.

Dyskusja deputowanych pozwala nie tylko zorientować się w ekonomicznych priorytetach Państwa Środka – te wpisane zostały wcześniej, do planu 5 letniego – ale przede wszystkim, w panujących nastrojach społecznych. Odsłona jest tym cenniejsza, że debacie parlamentarnej towarzyszy zaskakująco otwarta dyskusja w mediach, z udziałem ekspertów chińskich, a także zagranicznych.

W swym przemówieniu rozpoczynającym tegoroczną sesję OZPL premier Wen Jiabao za zadanie najpilniejsze uznał restrukturyzację chińskiej gospodarki. Cel inflacyjny został utrzymany na poziomie ok. 4 proc., podobnie jak w 2011 r., choć wielu analityków nie wierzy, iż uda się go osiągnąć.

PKB – asekuracja gwarancją sukcesu

Najciekawsze są jednak założenia dotyczące wzrostu PKB. Zaplanowano go na najniższym od 8 lat poziomie, redukując tempo do 7,5 proc. O zaskoczeniu nie może być mowy, bowiem taka właśnie wysokość PKB w 2012 r. jest zapisana, w realizowanym obecnie, dwunastym już planie 5 letnim.

Chińscy politycy i doradcy, jak np. Zhang Xiaoji, z rządowego Centrum Badań nad Rozwojem, tak niski wzrost PKB usprawiedliwiają problemami kraju, które określają często jako „zewnętrzne” . Widzą na to panaceum w konsumpcji wewnętrznej i reformie systemu dystrybucji dochodów.

Jednak zagraniczni analitycy w partyjnych wytycznych dostrzegają wyraźną asekurację. Uważają, że wzrost chińskiego PKB w tym roku, może być znacznie wyższy, nawet o 1 proc. Nie brakuje też prognoz, że gospodarka chińska utrzyma wzrost na poziomie 9 proc., o ile ożywienie gospodarcze w Stanach Zjednoczonych okaże się trwałe a Europa, choćby doraźnie, poradzi sobie z kryzysem zadłużenia.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy, mimo że obniżył swą prognozę wzrostu dla Chin w 2012 r., przewiduje, że i tak wyniesie on 8,25 proc. Nawet chińska Akademia Nauk Społecznych przewiduje wzrost na poziomie 8,9 proc.

Rządowe prognozy można więc uznać za wyraźnie zaniżone, na wypadek, gdyby światowe spowolnienie i wewnętrzne problemy w Chinach okazały się poważniejsze od spodziewanych. Poza tym każdy wynik powyżej 7,5 proc. – będzie mógł zostać ogłoszony jako wielki sukces, dlatego oficjalne prognozy skalkulowano tak, a nie inaczej.

Konsumpcja ważniejsza od eksportu

Niższy wzrost ma być – jak przedstawia się to obywatelom ChRL – zrekompensowany jego wyższą „jakością” oraz tym, że owoce trafią w dużej części do zwykłych ludzi.

Jia Kang, ekspert chińskiego resortu finansów, mówi, że niższy cel wzrostu PKB pozwoli państwu skupić się bardziej na restrukturyzacji gospodarki kraju. A eksperci zachodni, jak np. Louis Turner, z londyńskiego Chatham House, uważają, że władze chińskie chcą zobaczyć, czy mogą stymulować krajową konsumpcję, jako przeciwwagę dla eksportu.

Warto przy tej okazji dodać, że wkład konsumpcji we wzrost gospodarczy Chin wzrósł, licząc rok do roku, o ponad 10 proc., do 51,6 proc. w 2011 r. Spadł za to wkład eksportu netto, co jest dość wymowne i potwierdza obranie innej aniżeli dotąd strategii, a przynajmniej jej korektę.

Yu Bin, analityk z rządowego Centrum Badań nad Rozwojem, twierdzi, że właśnie konsumpcja, usługi i innowacyjne sektory gospodarki, będą w chińskim PKB odgrywały coraz większą rolę.

Przysłowiowe zielone światło, rząd zamierza zapalić przed sektorem małych i średnich firm. Dla nich poprzedni rok, na skutek dużego spadku zamówień eksportowych i braku wsparcia ze strony banków, okazał się fatalny. Wiele z nich zbankrutowało.

Reformy po swojemu

Chiński premier zadeklarował reformy – to słowo w jego wystąpieniu pojawiało się nader często (wyliczono, że aż 70 razy) – we wszystkich dziedzinach, od rynku finansowego i sektora przemysłowego poczynając (walka z monopolami) – na ochronie zdrowia kończąc.

„W trakcie reform Chiny muszą uczyć się od innych państw i przyjąć jako punkt odniesienia osiągnięcia światowych cywilizacji w oparciu o własną sytuację” – powiedział Zhang Ping, minister Krajowej Komisji Rozwoju i Reform. Nie pozostawił wątpliwości co do tego, że chińskie reformy będą trwały, jednak z uwzględnieniem tutejszej specyfiki, co jak mantrę od lat powtarzaną przywódcy kraju.

Gdy w oficjalnych dokumentach jest mowa o konieczności równoważenia rozwoju gospodarczego, chodzi głównie o niwelowanie istniejących i rosnących ogromnych różnic ekonomicznych w Państwie Środka. Występują one nie tylko między miejskimi aglomeracjami a wsią, ale też między poszczególnymi regionami.

Kontrasty w Chinach pod tym względem są tak duże, że czasem podróż z jednej części kraju do drugiej, jest jak odwiedzanie dwóch różnych państw – jednego rozwiniętego gospodarczo i kwitnącego, drugiego zacofanego i tkwiącego w marazmie.

Dla przykładu władze Regionu Autonomicznego Mongolia Wewnętrzna wytyczyły sobie ambitny, bo aż 15 procentowy cel wzrostu PKB w tym roku. Podobnie dwucyfrowy cel założyły inne regiony i miasta, zwłaszcza zachodnie oraz centralne. Prowincja Guizhou zamierza osiągnąć 14 proc., aglomeracja Chongqing, wydzielonego i największego miasta świata – 13,5 proc.

Niektórzy tutejsi ekonomiści uznali tak wysokie cele rozwoju za przecenianie możliwości. Nierówna alokacja zasobów sprawia, że zarówno kapitał, jak i ludzie, omijają z dala zacofane regiony, pogłębiając ich degradację ekonomiczną.

Duszenie inflacji

Inny wątek, który często pojawia się w debacie towarzyszącej obradom chińskiego parlamentu, to inflacja, z którą rząd nadal się zmaga, raz z lepszym, raz z gorszym skutkiem.

Przed rokiem wyniosła ona w Państwie Środka  5,4 proc., przy zakładanym celu na poziomie 4 proc. Największy udział w pogłębieniu inflacji miały rosnące ceny żywności – o 10,5 proc. Media chińskie, przy okazji parlamentarnej debaty, cytują więc wypowiedzi niektórych deputowanych, którzy skarżą się na rosnące koszty życia.

Jednak gdy jedni chcą poluzowania polityki pieniężnej, która ich zdaniem dusi gospodarkę, inni jak np. Ma Jiantang, szef Narodowego Biura Statystycznego, radzi w tym względzie ostrożność. Ostrzega przed odrodzeniem się inflacji, jako realnego zagrożenia dla całej gospodarki. Grupa optująca za ulgami zyskała wsparcie w lutowych danych. Inflacja (CPI) wyniosła 3,2 proc. i była najniższa od 20 miesięcy.

Próbne balony prywatnego biznesu

Bardzo wyraźnie ostatnio – co jest tu znakiem czasu – dochodzą do głosu przedstawiciele prywatnego biznesu. Właśnie walka z państwowymi monopolami w wielu branżach, nad którymi rząd latami rozpościerał parasol ochronny, ma być teraz jednym z priorytetów reformowania chińskiej gospodarki. Kapitał prywatny ma zostać wprowadzany i zachęcany poprzez ulgi podatkowe, do inwestowania w takie branże jak: energetyka, kolejnictwo, telekomunikacja, ochrona zdrowia i inne.

Propozycja reorganizacji branż, zdominowanych dotąd przez państwo, znalazła się nawet we wspólnym wniosku przedłożonym OZPL. Nadało to jej dużą rangę polityczną, choć z pewnością wcześniej wniosek zaakceptowały kierownicze gremia KPCh.

Wprawdzie chiński rząd w ostatnim czasie, aby ożywić zwalniającą gospodarkę, ograniczył fiskalizm, ale dla niektórych delegatów to za mało. Zwłaszcza ci popierający prywatny biznes, jak choćby Li Jiange, delegat i prezes China International Capital, postulują jeszcze większe złagodzenie obciążeń podatkowych, zarówno osób fizycznych jak i firm. Pojawił się nawet wniosek całkowitego zwolnienia z płacenia podatków osób o niskich dochodach.

Sam Li proponuje „mały rząd wielkiego społeczeństwa” oraz ograniczenie dominacji władzy centralnej w podziale bogactwa. Propozycja jest śmiała, ale raczej nie do zrealizowania na tym etapie rozwoju Chin.

W ekonomicznej debacie, towarzyszącej obecnej sesji parlamentu, pojawia się wiele podobnych propozycji reform i zmian, ale mają one raczej charakter balonów próbnych. Przedstawiciele rządu, w tym zwłaszcza minister finansów kraju, Xie Xuren, powtarza bowiem co rusz, że polityka fiskalna będzie „elastyczna” a pieniężna „aktywna”, lub odwrotnie  –  co oznacza ich dopasowywanie do zmieniającej się sytuacji i okoliczności.

Ową elastycznością chińskie władze chlubią się cały czas. Akcentują przy tym, że na wszelkie zagrożenia w gospodarce kraju lub jego finansach mogą reagować bez zbędnej zwłoki bo nie muszą przestrzegać długich procedur, które towarzyszą podejmowaniu decyzji w państwach demokratycznych.

Jednak wobec coraz większych wyzwań stojących przed Chinami w najbliższych latach, partyjno–rządowa elastyczność, może już nie wystarczyć.

Autor mieszka w Pekinie

Prognozy zebrane PKB Chin (Opr. DG)

Otwarta licencja


Tagi