Autor: Adam Kaliński

Dziennikarz specjalizujący się w tematach dotyczących Chin.

Chiny dopłacą do konsumpcji, by utrzymać wzrost

W Chinach spada produkcja, sprzedaż i inwestycje zagraniczne, w dół korygowane są prognozy wzrostu PKB. Rząd, by zahamować trend spadkowy i pobudzić gospodarkę, przeznacza miliardy dolarów na dopłaty do konsumpcji, rozważa zmianę przepisów dla inwestorów oraz eksportową ekspansję do Rosji i Indii.
Chiny dopłacą do konsumpcji, by utrzymać wzrost

Panorama Taizhou, 4-go największego miasta w Chinach (CC BY-NC-SA Johan.dk)

Grecki kryzys i groźba rozlania się go na inne państwa UE mocno niepokoją Chiny. Pytaniu, co będzie ze strefą euro tutejsze media poświęcają równie dużo czasu i miejsca co europejskie.

Wskazuje to na świadomość znaczenia globalnych powiązań, w których gospodarcze losy Grecji, liczącej 11 mln mieszkańców, mogą oddziaływać na ekonomiczną kondycję państwa z liczbą ludności przekraczającą 1,3 mld. Poczucie zagrożenia w Państwie Środka jest tym większe, że trend spadkowy w gospodarce wydaje się mieć trwalszy niż tylko sezonowy charakter.

Najnowsze dane ekonomiczne pokazują, że gospodarka chińska nadal zwalnia. Znacząco obniżył się majowy indeks PMI, określający koniunkturę w sektorze przemysłowym, który spadł z 53,3 pkt. w kwietniu do 50,4 pkt. w maju.

Tutejsi ekonomiści szczególnie podkreślają słabsze wyniki eksportu i załamanie na rynku nieruchomości. W Chinach odnotowano oprócz najniższego od 3 lat wzrostu produkcji przemysłowej – w kwietniu o 9,3 proc. – także spadek dynamiki sprzedaży detalicznej do 14,1 proc., licząc rok do roku (jeszcze w marcu wynosił on 15,2 proc.).

Inwestorzy zwolnili tempo

Kwietniowy spadek bezpośrednich inwestycji zagranicznych w Chinach o 0,74 proc., w stosunku do roku poprzedniego, również odbierany jest jako sygnał niepokojący. Po pierwszych czterech miesiącach wskaźnik ten jest niższy o 2,38 proc. Zmniejszenie zagranicznych inwestycji przypisuje się słabej kondycji światowej gospodarki i rywalizacji o inwestycje, która bardzo się ostatnio nasiliła.

Dlatego chińscy przywódcy zapewniają, że Chiny będą jeszcze aktywniej kontynuować strategię otwarcia na świat. Prezydent Hu Jintao, podczas ostatniego pekińskiego forum poświęconego handlowi i inwestycjom, zadeklarował, że  władze „poprawią klimat inwestycyjny”. A wicepremier Wang Qishan oświadczył, że Pekin będzie podejmować wysiłki, by stworzyć bardziej sprawiedliwe i przejrzyste środowiska inwestycyjne. Zapowiedział walkę z produkcją podróbek, ochronę własności intelektualnej i zmianę odpowiednich przepisów ustawowych i wykonawczych.

Również na ostatnim posiedzeniu rządu premier, Wen Jiabao, zapewniał, że sprawa utrzymania stałego wzrostu gospodarki, to obecnie priorytet chińskich władz.

Widać wyraźnie, iż w Chinach zdano sobie dobitnie sprawę z tego, że choć kraj nadal dysponuje wieloma atutami, jeśli chodzi o przyciąganie zagranicznych inwestycji i kapitału, to musi o nie coraz bardziej zabiegać.  Stawać w szranki z innymi wschodzącymi gospodarkami regionu. W Pekinie mówi się wprost, że wiele z tych państw stwarza obecnie obcym inwestorom korzystniejsze warunki aniżeli Chiny, choć pod względem wielkości rynku i liczby potencjalnych konsumentów, są one nadal nie do pobicia.

Huo Jianguo z Chińskiej Akademii Handlu Zagranicznego i Współpracy Gospodarczej przy tutejszym ministerstwie handlu twierdzi, że trzeba sobie zdawać sprawę z zagrożenia, które niesie ze sobą spadkowy trend we wzroście obcych inwestycji w Chinach. Zauważa, że to one w dużym stopniu przyczyniają się do chińskiego eksportu, mającego tak ważne znaczenie dla gospodarki i jej wzrostu.

Eksportowe koła ratunkowe

Tymczasem z eksportem, jak i z importem, również nie jest obecnie dobrze. Jednak władze chińskie widzą w  wyhamowaniu jego wzrostu także dobre strony. – Przyczynia się do równowagi w chińskim handlu zagranicznym – podkreśla rzecznik resortu handlu, Shen Danyang. Wskazuje, że partnerzy handlowi Chin od lat przecież apelują o to, aby kraj ten więcej kupował, a nie wyłącznie sprzedawał.

Chiński eksport do Stanów Zjednoczonych wzrósł w kwietniu „tylko” o 10 proc., jeszcze w marcu było to 14 proc. Znacznie gorzej jest ze sprzedażą do UE. W kwietniu chiński eksport do krajów Unii nadal spadał, o 2,4 proc. W marcu spadek sięgał 3,1 proc.

– Niewielką nadwyżkę handlową z pewnością uda się Chinom utrzymać, z tym, że będzie ona mniejsza niż w poprzednim roku – prognozuje Shen Danyang.

Pojawiają się także opinie, że Chiny muszą zwiększyć swój eksport do państw Azji i na rynki krajów rozwijających się, by zmniejszyć w ten sposób zależność od Stanów Zjednoczonych oraz UE. Za przykład podawany jest znaczny wzrost eksportu w 2011  r. do Indii, Rosji i Wietnamu.

Mimo słabego początku roku, chiński rząd uważa, że uda mu się osiągnąć 10 procentowy cel wzrostu w handlu zagranicznym w 2012 r.

Konsumpcja z dopłatą

Nie najlepiej wygląda też sytuacja, jeśli chodzi o wewnętrzną konsumpcję, na którą władze Chin tak bardzo liczą. Ma ona bowiem wesprzeć rozwój gospodarki, napędzanej do tej pory głównie przez eksport oraz inwestycje.

Administracyjne ograniczenia zakupu nowych mieszkań i domów, w celu ukrócenia spekulacji, przyniosły rezultaty. Ceny wyraźnie spadły, i to aż w 46 z 70 miast monitorowanych przez tutejszy urząd statystyczny. Ale spadł także popyt na domy i mieszkania, a tym samym ich sprzedaż. Jednak nic nie zapowiada, by polityka „schładzania” rynku nieruchomości miała zostać poluzowana, mimo nacisków różnych grup. Nadal ma zostać utrzymany m.in. limit mieszkań, które może kupić jedna rodzina oraz wyższy udział własny przy ich zakupie.

Spadła także od początku roku sprzedaż nowych samochodów – o 1,25 proc. Ciekawostką jest jednak to, że w segmencie aut marek drogich i najdroższych sytuacja wygląda wciąż bardzo dobrze. Bogaci Chińczycy, jak wynika ze statystyk, raczej nie ograniczają swych konsumpcyjnych potrzeb, a wprost przeciwnie. Jednak dilerzy w niektórych regionach i miastach Chin, np. w Kantonie, alarmują, iż rosną zapasy niesprzedanych pojazdów. Pod znakiem zapytania stanęły więc plany sprzedaży w tym roku o 8 – 10 proc. aut więcej, niż przed rokiem.

Spore nadzieje pokłada się tu, jeśli chodzi o pobudzenie konsumpcji wewnętrznej, we wznowieniu polityki dopłat do zakupu różnych towarów. Ogłoszono właśnie, że tylko na dopłaty do kupna energooszczędnego sprzętu AGD rząd przeznaczy 26,5 mld juanów, czyli 4,2 mld dolarów.

Zhao Ping, ekspert z Chińskiej Akademii Handlu Zagranicznego i Współpracy Gospodarczej, uważa, że obecnie nie ma co liczyć na szybki wzrost chińskiego eksportu i władzom pozostaje silne stymulowanie konsumpcji krajowej, aby pobudzić wzrost gospodarczy.

Inflacja pod nadzorem, na razie

Na pewno sukcesem jest skuteczne trzymanie w ryzach inflacji – na poziomie 3,0 proc. w maju, 3,4 proc. w kwietniu i 3,6 proc. w marcu. Inflacja więc spada a przewidywania na ten rok mówią nawet, że wyniesie ona (CPI) 3,3 proc. Dla porównania, w 2011 r. wzrost cen konsumpcyjnych przekroczył 5,4 proc.

Pytanie tylko, czy uda się pogodzić silne stymulowanie konsumpcji krajowej i poluzowanie polityki pieniężnej z utrzymaniem niskiej inflacji? Coraz częściej pojawiają się bowiem opinie o konieczności złagodzenia tej polityki, w celu pobudzenia wydatków i o potrzebie większego wsparcia akcji kredytowej.

Tak uważa np. Zhang Liqun, analityk z Państwowego Centrum Badań nad Rozwojem, który głównie w polityce pieniężnej, widzi klucz do pobudzenia wzrostu gospodarczego w Chinach.  Od razu jednak uspokaja, że powodów do paniki nie ma, bo niższy wzrost gospodarczy w tym roku był oczekiwany.

Osłabł też, na skutek spowolnienia światowej gospodarki, entuzjazm chińskich inwestorów do szukania szans za granicą, mimo, że władze gorąco ich do tego namawiają. Liu Yuanchun, ekspert z Uniwersytetu Ludowego, przewiduje, że rząd chiński wprowadzi korektę polityki makroekonomicznej, tak, by w drugim kwartale wzrost PKB był wyższy niż w pierwszym, i oscylował w okolicy 8,1 proc.

Mimo to oczekiwania co do kolejnych 3 miesięcy w chińskiej gospodarce są ostrożne, a jej prognozy wzrostu korygowane raczej w dół. Np. Morgan Stanley ogłosił obniżenie swej rocznej prognozy wzrostu PKB Chin do poziomu 8,5 proc. , z dotychczas przewidywanych 9 proc. Podobnie w dół swą prognozę skorygował ostatnio Bank Światowy – z 8,4 proc. do 8,2 proc.

Jeśli ma być lepiej, to eksperci liczą na ożywienie dopiero w III i IV kwartale tego roku, kiedy to w Państwie Środka powinny już być widoczne efekty agresywnej polityki wspierania wzrostu popytu wewnętrznego. Jeśli tak się jednak nie stanie, to Chinom pozostanie czekać na wyraźne ożywienie w gospodarce światowej. Na to jednak szybko się nie zanosi, więc tempo chińskiego rozwoju, nawet malejące, nadal budzi powszechną zazdrość.

Adam Kaliński

Panorama Taizhou, 4-go największego miasta w Chinach (CC BY-NC-SA Johan.dk)

Otwarta licencja


Tagi