Autor: Michał Kozak

Dziennikarz ekonomiczny, korespondent Obserwatora Finansowego na Ukrainie.

Chiny na Ukrainie: realne biznesy czy straszak na Rosję?

W Kijowie od lat wiążą wielkie nadzieje z obecnością gospodarczą Chin na Ukrainie. Jednak za głośnymi deklaracjami rzadko kiedy idą realne działania. Dla Państwa Środka Ukraina to wciąż przede wszystkim po prostu duży rynek zbytu towarów.
Chiny na Ukrainie: realne biznesy czy straszak na Rosję?

Ukraińcy starają się zachęcić Chińczyków do inwestycji nad Dnieprem (fot. Envato)

W pierwszym kwartale tego roku Chiny znalazły się na pierwszym miejscu pod względem wielkości obrotów handlowych z Ukrainą. Jak podała Państwowa Służba Statystyki Ukrainy – Ukrstat, łącznie eksport i import między tymi dwoma krajami sięgnął kwoty 2,6 mld dolarów, co stanowiło ponad 10 proc. ogólnej wielkości międzynarodowej wymiany handlowej Ukrainy w tym okresie. Chiny wyprzedziły tym samym Rosję, która do minionego roku tradycyjnie zajmowała pierwsze miejsce.

„Chiny są strategicznym partnerem Ukrainy, a wzajemna wymiana handlowa stale rośnie. Niedawno Ukraina i Chiny uzgodniły na najwyższym szczeblu, że wymiana handlowa sięgnie 10 mld dolarów rocznie” – komentował w styczniu tego roku ukraiński wicepremier Stepan Kubiw. Jeśli trend odnotowany przez Ukrstat się utrzyma to rzeczywiście zakładany poziom może zostać osiągnięty. Jednak z realizacją konkretnych wspólnych ukraińsko-chińskich projektów gospodarczych sytuacja ma się już znacznie gorzej.

Ukraińskie apetyty na chiński tort

Chiny zamierzają włożyć w realizację projektu „Jeden pas, jedna droga”, łączącego je z Europą, ponad 800 mld dolarów, chrapkę na część tego tortu ma Ukraina.

„Proponujemy chińskim kolegom wspólny portfel inwestycyjny: rozwój infrastruktury portowej, obiektów alternatywnej energetyki, budowę dróg i mostów, rozwój obiektów kolejowych i portów lotniczych, wysokie technologie, współpracę w sferze lotniczej i kosmicznej, przetwórstwo rolno-spożywcze” – wyliczał wicepremier Kubiw podczas wystąpienia na międzynarodowej konferencji poświęconej projektowi „Jeden pas, jedna droga”, która odbyła się wiosną tego roku w Pekinie.

„Ukraina jest gotowa zaproponować korzystne, dla połączenia Chin z krajami Europy, marszruty transportowe na swoim terytorium. Faktycznie mowa o stworzeniu podstaw dla rozwoju handlowego i przemysłowego korytarza Chiny-Ukraina-UE” – zachęcał Kubiw.

Z łącznej kwoty 64 mld dolarów, na jaką opiewały podpisane podczas pekińskiej konferencji porozumienia, Ukrainie nie dostało się jednak nic.

Plany udziału naszego sąsiada w wielkim chińsko-międzynarodowym projekcie to nie nowość. W styczniu 2016 r. ruszyło kolejowo-promowe połączenie reklamowane jako „ukraińska odnoga Nowego Szlaku Jedwabnego”. Biegnie morzem z ukraińskiego portu w Czarnomorsku koło Odessy do gruzińskiego Batumi, a dalej koleją przez terytorium Gruzji i Azerbejdżanu do portu Aljat, promem przez Morze Kaspijskie do portu Aktau w Kazachstanie i znów koleją do stacji Dostyk na granicy Chin z Kazachstanem.

Kiedy uruchomiono połączenie zapowiadano, że transport towarów będzie trwał maksimum 14 dni. W pierwszym okresie miesięcznie miało być przewożonych 20 tys. ton towarów, zaś docelowo nawet 1,5 mln ton rocznie w każdą stronę.

Kijów chce przekonać unijnych partnerów, że odnoga Nowego Jedwabnego Szlaku prowadząca przez terytorium Ukrainy jest szybsza i może być tańsza od drogi przez Białoruś i Rosję.

W kwietniu w Kijowie informowano o rozmowach w sprawie włączenia Ukrainy do Nowego Szlaku Jedwabnego toczonych w Brukseli z przedstawicielami Komisji Europejskiej. Ukraiński rząd wystąpił z wnioskiem o włączenie do unijno-chińskiej grupy negocjacyjnej. Kijów chce przekonać unijnych partnerów, że odnoga przez terytorium Ukrainy jest szybsza i może być tańsza od drogi przez Białoruś i Rosję, wskazując na możliwość budowy linii kolejowej wysokich prędkości, która można transportować towary do i z ukraińskich portów nad Morzem Czarnym. Jednak o rezultatach na razie cicho.

Chiny chcą wymusić zbliżenie z Ukrainą

Eksperci ukraińskiego Centrum Strategii Transportowych, analizując perspektywy realizacji projektu  zwracali uwagę na poważne przeszkody. Teoretycznie Ukraina mogłaby liczyć na przejęcie części towarów z wymiany handlowej pomiędzy UE i Chinami. Ale zasadniczą przeszkodą jest istnienie unijno-ukraińskiej granicy celnej, z czym wiąże się konieczność dodatkowej odprawy towarów (nie ma tego przy towarach dostarczanych do portów w Rumunii i Bułgarii), w dodatku opłaty portowe są wyższe o jedną trzecią niż u konkurencji.

W połączeniu z długotrwałą i pełną korupcyjnych min procedurą celną wszystkie te elementy działają jednoznacznie na niekorzyść Kijowa. Z ukraińskich portów nie ma też jak wywieźć towarów, bo drogi na południu Ukrainy właściwie nie istnieją.

W udzielonym w lipcu wywiadzie wiceminister infrastruktury Wiktor Dowhań przyznał, że mówienie o „ukraińskiej odnodze” to stwierdzenie mocno na wyrost. Z portu w Czarnomorsku codziennie do Gruzji odpływają dwa promy ze 150-200 wagonami towarów. Do tego dochodzą jeszcze statki handlowe z taką samą ilością. Tą drogą przewożone są m.in. towary, których tranzytu przez swoje terytorium drogą lądową zakazuje Rosja. Jednak jak zauważają w Kijowie tą drogą wbrew pierwotnej koncepcji nie jadą towary do Chin lecz do Kazachstanu, a Chińczycy z nowego korytarza nie korzystają. W dodatku z państw Środkowego-Wschodu nie ma czego importować, więc w drogę powrotną pociągi jadą puste, co drastycznie podnosi koszty transportu. „Niezależnie od ciągłych rozmów z Chińczykami Nowy Szlak Jedwabny nie działa. I dla nich jest wciąż jedynie zapasowym wariantem. Wykorzystują go do rozmów z Rosjanami, negocjowania obniżania przez nich taryf” – komentował sytuację ukraiński wiceminister.

Ciągłe zapewnienia o współpracy

W lipcu w Kijowie odbyło się spotkanie ukraińskiego prezydenta z przedstawicielami chińskich firm. Strona ukraińska próbowała zainteresować Chińczyków możliwością inwestycji w infrastrukturę, w tym w obwodnicę Kijowa, sektor rolny i wydobycie gazu ziemnego z ukraińskich złóż. Chińczycy z kolei sondowali możliwość wejścia w infrastrukturę militarną, deklarując przy tym jej budowę na własny koszt. Chiński sektor bankowy zainteresowany jest – jak informuje oficjalny komunikat administracji prezydenta Ukrainy – wejściem w infrastrukturę, rolnictwo, energoefektywność i usługi finansowe. Łącznie wstępna lista projektów opiewa na 10 mld dolarów chińsko-ukraińskich, z udziałem zarówno kapitału prywatnego, jak i państwowego z Chin.

Chińczycy byli też w Krzywym Rogu. Delegacja z udziałem przedstawicieli koncernu MCC rozmawiała z lokalnymi władzami o modernizacji tamtejszego portu lotniczego, budowie zakładów utylizacji odpadów komunalnych, modernizacji miejskiej sieci tramwajowej, stworzeniu parku technologicznego Krywbass, budowie infrastruktury logistycznej i inwestycjach w lokalnym przemyśle.

Chińska obecność gospodarcza nad Dnieprem, to głośne zapowiedzi, za którymi nie idą działania.

Problem w tym, że chińska obecność gospodarcza nad Dnieprem, to jak dotąd głównie głośne zapowiedzi, za którymi nie idą realne działania. W 2016 r. Chiny informowały o wydzieleniu 10 mld dolarów na realizację projektów infrastrukturalnych w Europie Środkowo-Wschodniej. Aż 7 mld dolarów z tej sumy miało przypaść na Ukrainę. W rzeczywistości „wielkie inwestycje” sprowadziły się do robót w portach w Jużnym i Czernomorsku.

Podobnie było z wcześniejszymi chińskimi projektami. Powietrzny ekspres – szybki pociąg, jaki miał połączyć centrum ukraińskiej stolicy Kijowa z portem lotniczym w podkijowskim Boryspolu, pozostał na papierze. W zeszłym roku ukraińskie koleje samodzielnie uruchomiły na tej trasie połączenie kolejowe. Podobnie niczym zakończył się projekt budowy nowoczesnego portu na Krymie o zdolności przeładunkowej 140 mln ton rocznie – szanse na jego powstanie przekreśliła rosyjska aneksja półwyspu w 2014 r.

W 2016 roku ukraiński producent samolotów Antonow i Aerospace Industry Corporation of China porozumiały się w sprawie wspólnej budowy giganta transportowego An-225. Ukraińska strona miała dokończyć budowę dla Chińczyków jednego egzemplarza samolotu, a potem wspólnie mieli uruchomić produkcję seryjną. Z planów nic nie wyszło.

W 2017 r. informowano o planach budowy przez China Road and Bridge Corporation mostu przez Dniepr w Kremenczuku. Sławomir Nowak, szef rządowej agencji budowy dróg Ukrawtodor, podpisał nawet z Chińczykami list intencyjny. Jednak roboty budowlane do dziś się nie rozpoczęły. Firmy z Państwa Środka, które otrzymały kontrakty na Ukrainie, zawaliły za to budowę kilku dróg o znaczeniu krajowym.

Realne działania Chin widać za to w ukraińskim sektorze gazowym. Wiosną chińska Sinosure i państwowy koncern gazowy Naftohaz Ukrainy podpisały umowę o ubezpieczeniu kredytów eksportowych na sumę miliarda dolarów, która pozwoliłaby Ukrainie, w granicach tej kwoty, przyciągnąć finansowanie inwestycji w sektorze gazowym przez chiński kapitał. W zeszłym roku w ramach podobnej umowy państwowa firma Ukrhazwydobuwannia kupiła za 140 mln dolarów kompleksy wiertnicze.

Na drodze do chińsko-ukraińskiej współpracy gospodarczej pojawiają się tymczasem nowe problemy. Pod koniec czerwca ukraiński rząd zdecydował o wprowadzeniu ceł antydumpingowych na importowane z Chin blachy z pokryciem antykorozyjnym. Mają obowiązywać przez pięć lat.

Na pocieszenie dla Chińczyków podobne cła wprowadzono także dla analogicznego importu z Rosji, przy czym z ponad dwukrotnie wyższą stawką (Rosja 47,57 proc., Chiny 22,78 proc.). Na razie nie wiadomo, czy i jak odpowiedzą na ten krok w Pekinie.

 

Ukraińcy starają się zachęcić Chińczyków do inwestycji nad Dnieprem (fot. Envato)

Otwarta licencja


Tagi