Ukraińcy starają się zachęcić Chińczyków do inwestycji nad Dnieprem (fot. Envato)
W pierwszym kwartale tego roku Chiny znalazły się na pierwszym miejscu pod względem wielkości obrotów handlowych z Ukrainą. Jak podała Państwowa Służba Statystyki Ukrainy – Ukrstat, łącznie eksport i import między tymi dwoma krajami sięgnął kwoty 2,6 mld dolarów, co stanowiło ponad 10 proc. ogólnej wielkości międzynarodowej wymiany handlowej Ukrainy w tym okresie. Chiny wyprzedziły tym samym Rosję, która do minionego roku tradycyjnie zajmowała pierwsze miejsce.
„Chiny są strategicznym partnerem Ukrainy, a wzajemna wymiana handlowa stale rośnie. Niedawno Ukraina i Chiny uzgodniły na najwyższym szczeblu, że wymiana handlowa sięgnie 10 mld dolarów rocznie” – komentował w styczniu tego roku ukraiński wicepremier Stepan Kubiw. Jeśli trend odnotowany przez Ukrstat się utrzyma to rzeczywiście zakładany poziom może zostać osiągnięty. Jednak z realizacją konkretnych wspólnych ukraińsko-chińskich projektów gospodarczych sytuacja ma się już znacznie gorzej.
Ukraińskie apetyty na chiński tort
Chiny zamierzają włożyć w realizację projektu „Jeden pas, jedna droga”, łączącego je z Europą, ponad 800 mld dolarów, chrapkę na część tego tortu ma Ukraina.
„Proponujemy chińskim kolegom wspólny portfel inwestycyjny: rozwój infrastruktury portowej, obiektów alternatywnej energetyki, budowę dróg i mostów, rozwój obiektów kolejowych i portów lotniczych, wysokie technologie, współpracę w sferze lotniczej i kosmicznej, przetwórstwo rolno-spożywcze” – wyliczał wicepremier Kubiw podczas wystąpienia na międzynarodowej konferencji poświęconej projektowi „Jeden pas, jedna droga”, która odbyła się wiosną tego roku w Pekinie.
„Ukraina jest gotowa zaproponować korzystne, dla połączenia Chin z krajami Europy, marszruty transportowe na swoim terytorium. Faktycznie mowa o stworzeniu podstaw dla rozwoju handlowego i przemysłowego korytarza Chiny-Ukraina-UE” – zachęcał Kubiw.
Z łącznej kwoty 64 mld dolarów, na jaką opiewały podpisane podczas pekińskiej konferencji porozumienia, Ukrainie nie dostało się jednak nic.
Plany udziału naszego sąsiada w wielkim chińsko-międzynarodowym projekcie to nie nowość. W styczniu 2016 r. ruszyło kolejowo-promowe połączenie reklamowane jako „ukraińska odnoga Nowego Szlaku Jedwabnego”. Biegnie morzem z ukraińskiego portu w Czarnomorsku koło Odessy do gruzińskiego Batumi, a dalej koleją przez terytorium Gruzji i Azerbejdżanu do portu Aljat, promem przez Morze Kaspijskie do portu Aktau w Kazachstanie i znów koleją do stacji Dostyk na granicy Chin z Kazachstanem.
Kiedy uruchomiono połączenie zapowiadano, że transport towarów będzie trwał maksimum 14 dni. W pierwszym okresie miesięcznie miało być przewożonych 20 tys. ton towarów, zaś docelowo nawet 1,5 mln ton rocznie w każdą stronę.
Kijów chce przekonać unijnych partnerów, że odnoga Nowego Jedwabnego Szlaku prowadząca przez terytorium Ukrainy jest szybsza i może być tańsza od drogi przez Białoruś i Rosję.
W kwietniu w Kijowie informowano o rozmowach w sprawie włączenia Ukrainy do Nowego Szlaku Jedwabnego toczonych w Brukseli z przedstawicielami Komisji Europejskiej. Ukraiński rząd wystąpił z wnioskiem o włączenie do unijno-chińskiej grupy negocjacyjnej. Kijów chce przekonać unijnych partnerów, że odnoga przez terytorium Ukrainy jest szybsza i może być tańsza od drogi przez Białoruś i Rosję, wskazując na możliwość budowy linii kolejowej wysokich prędkości, która można transportować towary do i z ukraińskich portów nad Morzem Czarnym. Jednak o rezultatach na razie cicho.
Eksperci ukraińskiego Centrum Strategii Transportowych, analizując perspektywy realizacji projektu zwracali uwagę na poważne przeszkody. Teoretycznie Ukraina mogłaby liczyć na przejęcie części towarów z wymiany handlowej pomiędzy UE i Chinami. Ale zasadniczą przeszkodą jest istnienie unijno-ukraińskiej granicy celnej, z czym wiąże się konieczność dodatkowej odprawy towarów (nie ma tego przy towarach dostarczanych do portów w Rumunii i Bułgarii), w dodatku opłaty portowe są wyższe o jedną trzecią niż u konkurencji.
W połączeniu z długotrwałą i pełną korupcyjnych min procedurą celną wszystkie te elementy działają jednoznacznie na niekorzyść Kijowa. Z ukraińskich portów nie ma też jak wywieźć towarów, bo drogi na południu Ukrainy właściwie nie istnieją.
W udzielonym w lipcu wywiadzie wiceminister infrastruktury Wiktor Dowhań przyznał, że mówienie o „ukraińskiej odnodze” to stwierdzenie mocno na wyrost. Z portu w Czarnomorsku codziennie do Gruzji odpływają dwa promy ze 150-200 wagonami towarów. Do tego dochodzą jeszcze statki handlowe z taką samą ilością. Tą drogą przewożone są m.in. towary, których tranzytu przez swoje terytorium drogą lądową zakazuje Rosja. Jednak jak zauważają w Kijowie tą drogą wbrew pierwotnej koncepcji nie jadą towary do Chin lecz do Kazachstanu, a Chińczycy z nowego korytarza nie korzystają. W dodatku z państw Środkowego-Wschodu nie ma czego importować, więc w drogę powrotną pociągi jadą puste, co drastycznie podnosi koszty transportu. „Niezależnie od ciągłych rozmów z Chińczykami Nowy Szlak Jedwabny nie działa. I dla nich jest wciąż jedynie zapasowym wariantem. Wykorzystują go do rozmów z Rosjanami, negocjowania obniżania przez nich taryf” – komentował sytuację ukraiński wiceminister.
Ciągłe zapewnienia o współpracy
W lipcu w Kijowie odbyło się spotkanie ukraińskiego prezydenta z przedstawicielami chińskich firm. Strona ukraińska próbowała zainteresować Chińczyków możliwością inwestycji w infrastrukturę, w tym w obwodnicę Kijowa, sektor rolny i wydobycie gazu ziemnego z ukraińskich złóż. Chińczycy z kolei sondowali możliwość wejścia w infrastrukturę militarną, deklarując przy tym jej budowę na własny koszt. Chiński sektor bankowy zainteresowany jest – jak informuje oficjalny komunikat administracji prezydenta Ukrainy – wejściem w infrastrukturę, rolnictwo, energoefektywność i usługi finansowe. Łącznie wstępna lista projektów opiewa na 10 mld dolarów chińsko-ukraińskich, z udziałem zarówno kapitału prywatnego, jak i państwowego z Chin.
Chińczycy byli też w Krzywym Rogu. Delegacja z udziałem przedstawicieli koncernu MCC rozmawiała z lokalnymi władzami o modernizacji tamtejszego portu lotniczego, budowie zakładów utylizacji odpadów komunalnych, modernizacji miejskiej sieci tramwajowej, stworzeniu parku technologicznego Krywbass, budowie infrastruktury logistycznej i inwestycjach w lokalnym przemyśle.
Chińska obecność gospodarcza nad Dnieprem, to głośne zapowiedzi, za którymi nie idą działania.
Problem w tym, że chińska obecność gospodarcza nad Dnieprem, to jak dotąd głównie głośne zapowiedzi, za którymi nie idą realne działania. W 2016 r. Chiny informowały o wydzieleniu 10 mld dolarów na realizację projektów infrastrukturalnych w Europie Środkowo-Wschodniej. Aż 7 mld dolarów z tej sumy miało przypaść na Ukrainę. W rzeczywistości „wielkie inwestycje” sprowadziły się do robót w portach w Jużnym i Czernomorsku.
Podobnie było z wcześniejszymi chińskimi projektami. Powietrzny ekspres – szybki pociąg, jaki miał połączyć centrum ukraińskiej stolicy Kijowa z portem lotniczym w podkijowskim Boryspolu, pozostał na papierze. W zeszłym roku ukraińskie koleje samodzielnie uruchomiły na tej trasie połączenie kolejowe. Podobnie niczym zakończył się projekt budowy nowoczesnego portu na Krymie o zdolności przeładunkowej 140 mln ton rocznie – szanse na jego powstanie przekreśliła rosyjska aneksja półwyspu w 2014 r.
W 2016 roku ukraiński producent samolotów Antonow i Aerospace Industry Corporation of China porozumiały się w sprawie wspólnej budowy giganta transportowego An-225. Ukraińska strona miała dokończyć budowę dla Chińczyków jednego egzemplarza samolotu, a potem wspólnie mieli uruchomić produkcję seryjną. Z planów nic nie wyszło.
W 2017 r. informowano o planach budowy przez China Road and Bridge Corporation mostu przez Dniepr w Kremenczuku. Sławomir Nowak, szef rządowej agencji budowy dróg Ukrawtodor, podpisał nawet z Chińczykami list intencyjny. Jednak roboty budowlane do dziś się nie rozpoczęły. Firmy z Państwa Środka, które otrzymały kontrakty na Ukrainie, zawaliły za to budowę kilku dróg o znaczeniu krajowym.
Realne działania Chin widać za to w ukraińskim sektorze gazowym. Wiosną chińska Sinosure i państwowy koncern gazowy Naftohaz Ukrainy podpisały umowę o ubezpieczeniu kredytów eksportowych na sumę miliarda dolarów, która pozwoliłaby Ukrainie, w granicach tej kwoty, przyciągnąć finansowanie inwestycji w sektorze gazowym przez chiński kapitał. W zeszłym roku w ramach podobnej umowy państwowa firma Ukrhazwydobuwannia kupiła za 140 mln dolarów kompleksy wiertnicze.
Na drodze do chińsko-ukraińskiej współpracy gospodarczej pojawiają się tymczasem nowe problemy. Pod koniec czerwca ukraiński rząd zdecydował o wprowadzeniu ceł antydumpingowych na importowane z Chin blachy z pokryciem antykorozyjnym. Mają obowiązywać przez pięć lat.
Na pocieszenie dla Chińczyków podobne cła wprowadzono także dla analogicznego importu z Rosji, przy czym z ponad dwukrotnie wyższą stawką (Rosja 47,57 proc., Chiny 22,78 proc.). Na razie nie wiadomo, czy i jak odpowiedzą na ten krok w Pekinie.