Czterej prezydenci w obliczu kryzysu

Przed kolejnym spotkaniem Nadzwyczajnej Komisji ds. Redukcji Deficytu wzrosła w USA temperatura debaty na temat forsowanej przez Biały Dom konieczności zwiększenia wydatków budżetowych na kolejne projekty infrastukturalne. Dr Richard Rahn z CATO Institute przekonuje, że droga proponowana przez administrację USA wiedzie na manowce.

Krytycy administracji alarmują, że gospodarka stoi. Przywołują m.in. fakt, że w czerwcu liczba Amerykanów otrzymujących dopłaty na żywność dla bezrobotnych wzrosła do 41,3 mln. Była największa od 27 lat. Niemniej jednak Kongres i prezydent chcą kontynuować program stymulacyjny, przeznaczając 50 mld dolarów na remont dróg.

Dr Rahn pyta przewrotnie, skąd wziąć dowód historyczny na to, że wzrost wydatków budżetowych w relacji do PKB doprowadził do wzrostu gospodarczego i powstawania nowych miejsc pracy? I odpowiada: takiego dowodu nie można znaleźć, bo nie istnieje.

Dr Rahn przygotował jakiś czas temu tabelę, która pokazuje, iż w pierwszych czterech kwartałach po tym, jak recesja z 1982 r. osiągnęła dno, zaczął się wzrost rzędu 7,8 proc. (kwartalny), a w pierwszych czterech kwartałach po recesji z 2009 r. wzrost wyniósł zaledwie 3,2 proc. Bezrobocie po wprowadzeniu cięć podatkowych przez Reagana zmniejszyło się o 2 proc. Gdy ostatnia recesja osiągnęła dno, prezydent Obama zdecydował się na rozwiązanie w postaci zwiększenia wydatków, co zwiększyło stopę bezrobocia.

Kiedy dr Rahn po raz pierwszy pokazał tę tabelę, niezadowolenie zaczęli wyrażać zwolennicy zwiększania wydatków, z Paulem Krugmanem na czele, który replikował: “Kiedy Paul Volcker [w 1982 r.] doszedł do wniosku, że dość się już nacierpieliśmy, zredukował stopy procentowe, rynek nieruchomości wystrzelił – i to właśnie ten rynek odegrał najistotniejszą rolę w wychodzeniu z kryzysu. Reaganomika praktycznie się nie liczyła”. Pan Krugman chciał dowieść, że cięcia podatków od zysków kapitałowych i innych dochodów nie miało wpływu na koszty, zdolności i korzyści z nabywania domów.

Krytycy twierdzili: “jeśli chcecie z kimś porównać Reagana, to powinien nim być prezydent Clinton, który rozpoczął prezydenturę w czasie recesji”. Jednak ci sami krytycy zapomnieli, że kiedy Clinton został prezydentem, gospodarka rozwijała się od dwóch lat, od stycznia 1993 r. Łagodna recesja 1990 była już za nami.

W ciagu ostatnich 30 lat próbowano rożnych rozwiązań gospodarczych, zatem warto przyjrzeć się, jakie były ich skutki. Obrazuje je tabela.

Rok

Zmiana wielkości rządu Wydatki jako proc. PKB

Polityka podatkowa

Stopa wzrostu PKB

1983-1989 -2,4 Maksymalna stopa podatkowa zmniejszona z 70 do 20 proc. 4,31
1990-1991 1,1 Maksymalna stopa podatkowa zwiększona z 28 do 31 proc. 0,85
1992-1996 -1,1 Maksymalna stopa podatkowa zwiększona z 31 do 39,6 proc. 3,32
1997-2000 -2,0 Podatki od zysków kapitałowych zmniejszone, maksymalna stopa podatkowa zmniejszona z  20 do 21 proc. 4,45
2001-2002 0,9 Rabaty podatkowe i kredyty 1,45
2003-2008 1,6 Zmniejszone podatki. Maksymalna stopa z 39,1 do 35 proc. 2,30

Prezydent Reagan odziedziczył wysoką inflację i gospodarkę w stanie stagnacji. Jego rozwiązaniem była restrykcyjna polityka monetarna (prowadzona przez Paula Volckera w Fed), redukcja podatków, a także powściągliwość co do wydatków i regulacji (reaganomika). Nie dysponował większością w Kongresie, więc cięcia podatkowe nie zostały wprowadzone w życie aż do 1984 r. Dzięki nim przez 7 lat trwał wysoki wzrost gospodarczy, spadała stopa bezrobocia, inflacja i deficyty.

Prezydent George H. W. Bush, kandydując, obiecywał nie nakładać nowych podatków, a także zamrozić wydatki w stosunku do inflacji. Niestety, w ciągu kilku miesięcy od objęcia urzędu odrzucił swój program wyborczy, pozwalając na wzrost wydatków i podatków. Błędy Fedu doprowadziły do łagodnej recesji, a podatki i wydatki Busha spowolniły wychodzenie z niej. Prezydent Clinton został wybrany, bo obiecywał, że nie podniesie podatków, co jednak zrobił, ale zmniejszył wydatki i gospodarka zaczęła się wzmacniać. W 1996 r. republikanie przejęli kontrolę w Kongresie i wraz z administracją Clintona wstrzymali wzrost wydatków i zmniejszyli podatek od zysków kapitałowych w 1997 r. Rezultatem tych działań był szybki wzrost gospodarczy, niskie bezrobocie i kilka lat nadwyżki budżetowej.

Wzrost gospodarczy został osłabiony ponownie wskutek nadmiernej reakcji Fed na bańkę dot-com i problem roku 2000 (Y2K). Kiedy prezydent George W. Bush obejmował urząd, w pierwszym kwartale 2001 r., gospodarka znajdowała się już w stanie recesji. Początkowo administracja zareagowała wprowadzeniem ulg podatkowych i tanich kredytów, co jak dowodzili zwolennicy ekonomii podaży, w niewielkim stopniu może pomóc ruszyć gospodarkę. W 2003 r. administracja Busha zdecydowała się zmniejszyć podatki, ale także zezwolić, by następował rozrost biurokracji.

Prezydent Obama i Kongres kontrolowany przez demokratów drastycznie zwiększył wydatki budżetowe usiłując w ten sposób walczyć z recesją. Co doprowadziło do dwukrotnego zwiększenia deficytu w stosunku do czasów prezydentury Reagana, do bardzo powolnego wzrostu i wysokiego bezrobocia.

Historia pokazuje, ze cięcia podatkowe i redukcja wydatków rządów w relacji do PKB wpływają na wysoki wzrost gospodarczy i powstawanie nowych miejsc pracy. Można przeglądnąć dzieje ostatniego stulecia i nie znajdzie się argumentu na poparcie tezy, że większy rząd doprowadzi do wzrostu gospodarczego – przekonuje dr Rahn.

Opracował: Tomasz Pompowski

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Nie chcemy płacić podatków, bo nie wiemy, co nam dają

Kategoria: Analizy
Jesteśmy sceptyczni wobec płacenia podatków a jednocześnie oczekujemy dużego zaangażowania państwa w sprawy socjalne i gospodarkę – i nie widzimy w tym sprzeczności.
Nie chcemy płacić podatków, bo nie wiemy, co nam dają