Autor: Michael R. Strain

American Enterprise Institute oraz IZA

Czy w Stanach Zjednoczonych rzeczywiście od dziesięcioleci trwa stagnacja płac?

W Stanach Zjednoczonych panuje obiegowa opinia, że od kilkudziesięciu lat trwa stagnacja płac.
Czy w Stanach Zjednoczonych rzeczywiście od dziesięcioleci trwa stagnacja płac?

(©American Enterprise Institute)

Oto kilka przykładów dla zilustrowania tej tezy: artykuł opublikowany niedawno w dziale „Biznes” w dzienniku „The New York Times” rozpoczął się od następującego stwierdzenia: „Jednym z najbardziej nurtujących pytań w ekonomii jest pytanie o to, dlaczego wynagrodzenia pracowników o średnich dochodach wzrosły od lat 70. XX wieku tylko nieznacznie, podczas gdy wynagrodzenia osób znajdujących się blisko szczytu rozkładu dochodów znacznie wzrosły” (Scheiber, 2021). Konserwatywny komentator David Brooks oświadczył w 2017 roku, że „stagnacja płac klasy średniej jest najważniejszym faktem gospodarczym kształtującym politykę w Stanach Zjednoczonych”. W 2018 roku ośrodek badawczy Pew Research Center opublikował analizę z następującym nagłówkiem: „Realne płace większości amerykańskich pracowników praktycznie nie drgnęły od wielu dziesięcioleci”. Pogląd ten podzielają również tak populistyczni politycy z prawicy, jak i postępowcy na lewicy.

Podziela go też wielu ekonomistów. Przyjmują oni stagnację płac za fakt zarówno w komentarzach publicystycznych kierowanych do ogółu odbiorców (np. Krugman, 2021; Stiglitz, 2020), jak i w publikacjach akademickich i pracach z obszaru polityki publicznej (np. Azar i in., 2020; Hoynes i Rothstein, 2019; Sachs i in., 2015; Benmelech i in., 2022; Benmelech i in., 2019).

Pogląd ten ma pewne podstawy empiryczne. Popatrzmy choćby na przedstawiony na Wykresie 1 wzrost średnich, skorygowanych o inflację, wynagrodzeń pracowników produkcyjnych i pracowników zatrudnionych na stanowiskach niekierowniczych. Zaskakujący jest fakt, że średnie płace realne wzrosły w ciągu półwiecza rozpoczynającego się w lutym 1973 roku zaledwie o 0,7 procent. Według stanu z lutego 2022 roku zarobki wzrosły w tym okresie o 0,18 dolara. Nie ulega wątpliwości, że wzrost o 0,18 dol. w ciągu pół wieku jest prawidłowo interpretowany jako stagnacja.

Wybór roku bazowego

Wiele opisów stagnacji płacowej w Stanach rozpoczyna się w 1973 (lub 1979) roku, ponieważ był to poprzedni szczyt w szeregu czasowym, jak również z powodu szybkiego wzrostu nierówności, który rozpoczął się mniej więcej w tym czasie, a także z powodu zaobserwowanego w gospodarce w latach 80. ubiegłego wieku odwrotu od zorganizowanej siły roboczej ku większej koncentracji na wydajności ekonomicznej (np. Mishel i in., 2015).

Rok początkowy jest dla obliczeń wzrostu płac niezwykle ważny, ale w debatach naukowych i politycznych dotyczących stagnacji płac poświęcano mu dotąd stosunkowo niewiele uwagi. W mojej ostatniej książce (Amerykański sen nie umarł, ale populizm może go zabić) przedstawiam bardziej szczegółowe omówienie tej kwestii.

Obliczanie wzrostu płac przy wykorzystaniu 1973 roku (lub 1979 roku) jako roku bazowego mechanicznie generuje mniejsze rozmiary wzrostu, ponieważ 1973 rok wyznaczał poprzedni szczyt w szeregach czasowych i ponieważ 1978/1979 rok wyznaczał lokalne maksimum w szeregu danych.

Rzut oka na Rysunek 1 – który zawiera pełne dostępne szeregi czasowe dla średnich zarobków godzinowych pracowników produkcyjnych i pracowników zatrudnionych na stanowiskach niekierowniczych – wcale nie skłania do wniosku, że wybór roku 1973 rok jako  roku bazowego jest dla ekonomistów lub analityków wyborem oczywistym. Bardziej naturalnym wyborem mógłby być choćby rok rozpoczęcia szeregu, czyli 1964. Przy wyborze tego roku jako bazowego płace wzrosły o 17 proc. Oczywiście taki wynik w dalszym ciągu można interpretować jako stagnację, ale jest to mimo wszystko znacznie szybszy wzrost od tego, który otrzymujemy, licząc począwszy od 1973 roku.

W niedawnej pracy (Strain 2020) przytaczam kilka argumentów na to, że – przynajmniej na potrzeby debaty związanej z kształtowaniem polityki publicznej – rozsądnym okresem bazowym jest lipiec 1990 roku. Po pierwsze, twierdzę, że kiedy przywódcy polityczni mówią o „obserwowanej od dziesięcioleci stagnacji płac”, wiele osób interpretuje to jako odniesienie do ich własnych płac. Tymczasem od roku 1973 minęło pół wieku. Bardziej rozsądny jest wybór mniej odległego w czasie roku bazowego, choć nawet rok sprzed trzech dekad może być zbyt odległy w czasie, ponieważ miałby zastosowanie do zbyt małej liczby obecnych pracowników. Po drugie, lipiec 1990 roku wyznaczył szczyt cyklu koniunkturalnego, co pomaga uniknąć zawyżania wzrostu płac poprzez szacowanie go w odniesieniu do dołka koniunkturalnego.

Trzeci powód, dla którego argumentuję w mojej pracy (Strain 2020) za wyborem 1990 roku jako roku bazowego opiera się na fakcie, że Stany Zjednoczone doświadczyły dwóch dekad stagnacji – w rzeczywistości spadku – średniego tempa wzrostu płac realnych, począwszy od wczesnych lat siedemdziesiątych, a skończywszy na wczesnych latach dziewięćdziesiątych. Uśrednianie wzrostu wynagrodzeń z tego okresu z późniejszymi dziesięcioleciami – tj. uśrednianie wyników gospodarczych z dwóch różnych reżimów gospodarczych – prawdopodobnie zniekształca nasze rozumienie wzrostu wynagrodzeń na przestrzeni czasu. Wreszcie, im wcześniejszy jest rok bazowy, tym trudniej jest odpowiednio uwzględnić w obliczeniach wpływ inflacji (tj. skorygować wzrost nominalny o inflację). Pomiar zmian w typowym koszyku konsumpcyjnym w latach 1990–2022 jest już sam w sobie wystarczająco trudny, biorąc pod uwagę poprawę jakości produktów kontynuowanych oraz ogromną liczbę nowych towarów i usług, które weszły do typowego koszyka w tym okresie. Krok wstecz o pół wieku tym bardziej komplikuje obliczenia.

Wybór indeksu cenowego

Oprócz wyboru roku bazowego pierwszorzędne znaczenie ma kwestia korygowania wskaźników nominalnych o wpływ inflacji. Dotychczas korzystałem ze wskaźnika cen konsumpcyjnych (consumer price index – CPI), który jest prawdopodobnie najbardziej rozpowszechnioną miarą inflacji. Powszechnie uznaje się, że wskaźnik inflacji zasadniczej CPI może zawyżać stopę inflacji, szczególnie w dłuższych okresach (Boskin i in., 1998; Broda i in., 2009). Z tego względu wielu ekonomistów korzysta ze specjalnego badawczego wskaźnika CPI znanego jako CPI-U-RS, który ma korygować niektóre z tych problemów, chociaż CPI-U-RS nie radzi sobie odpowiednio z tzw. obciążeniem wskaźnika inflacji z tytułu substytucji dóbr (ang. substitution bias) w omawianych okresach (Moulton, 2018).

Alternatywą dla wskaźnika CPI jest indeks cen osobistych wydatków konsumpcyjnych (personal consumption expenditure price index – PCE). Między tymi dwoma wskaźnikami istnieją liczne różnice techniczne, a każdy z nich ma swoje mocne i słabe strony. Wskaźnik CPI został specjalnie zaprojektowany w celu wychwytywania zmian cen w typowym koszyku konsumpcyjnym, podczas gdy wskaźnik PCE obejmuje wszystkie wydatki ponoszone na konsumpcję, w tym wydatki ponoszone przez osoby trzecie (np. składki na ubezpieczenie zdrowotne zapewniane przez pracodawcę). Wskaźnik CPI koncentruje się na konsumentach miejskich, podczas gdy PCE stara się uwzględnić wszystkich konsumentów i lepiej radzi sobie z wychwytywaniem zmian cen, których doświadcza populacja wiejska.

Najważniejszą zaletą wskaźnika PCE jest bardziej realistyczne traktowanie substytucji konsumenckich między różnymi towarami w reakcji na zmiany cen. Na przykład, jeśli ceny truskawek wzrosną, konsumenci będą kupować mniej truskawek a więcej malin. Ze względu na większą przydatność wskaźnika PCE w wychwytywaniu tego typu substytucji, jest on miarą stosowaną przez apolityczne Biuro Budżetowe Kongresu (ang. Congressional Budget Office) przy analizie trendów płacowych na przestrzeni czasu. Wskaźnik PCE jest również preferowaną miarą inflacji cen konsumpcyjnych Rezerwy Federalnej (chociaż Fed oczywiście bada wiele miar zmiany cen na kilku różnych rynkach, w tym w odniesieniu do towarów i usług konsumpcyjnych).

Ponieważ wskaźnik CPI zawyża inflację, obliczenia wykorzystujące wskaźnik CPI do korygowania nominalnych dochodów o wskaźnik inflacji zaniżają wzrost płac realnych. Na Rysunku 2 przedstawiono dwa szeregi czasowe dla średnich płac realnych pracowników produkcyjnych i pracowników zatrudnionych na stanowiskach niekierowniczych. W jednym zarobki skorygowane są przy pomocy wskaźnika CPI, a w drugim przy pomocy wskaźnika PCE. Oba szeregi wyrażone są w dolarach amerykańskich z lutego 2022 roku, więc im bliżej do lutego 2022 roku tym bliższe są płace realne do płac nominalnych w szeregu.

Treści przedstawione na Rysunku 2 pokazują w jaki sposób nasze wnioski – ilościowe, ale być może również jakościowe – są częściowo kształtowane przez wybór indeksu cen. Widzimy także, że im odleglejszy w przeszłości jest rok bazowy, tym większą rolę odgrywa wybór indeksu cen.

Czy rzeczywiście od dziesięcioleci obserwujemy stagnację płac?

Przy zastosowaniu lipca 1990 roku jako okresu bazowego, średnie płace realne skorygowane o wskaźnik CPI wzrosły o 21 procent w okresie trzydziestolecia kończącego się w lutym 2022 roku. Tymczasem przy korekcji z wykorzystaniem wskaźnika PCE realne płace wzrosły o 39 procent.

Do tej pory omawiałem średnie wynagrodzenia. Ponieważ analiza skupiała się na pracownikach produkcyjnych i pracownikach zatrudnionych na stanowiskach niekierowniczych – w uproszczeniu pracownikach, którzy nie są kierownikami – mamy mniej niż zwykle powodów, aby obawiać się, że z powodu rosnącej nierówności średnie płace przedstawiają zniekształcony obraz tego, co dzieje się z „typowymi” pracownikami. Mimo tego, mogą jednak pozostać pewne obawy. Rysunek 3 przedstawia realny wzrost płac dla medianowego pracownika oraz dla pracowników usytuowanych w innych punktach rozkładu dochodów.

Od 1990 roku mediana płac realnych wzrosła o 34 procent. Płace realne pracowników usytuowanych na dziesiątym, dwudziestym i trzydziestym percentylu rozkładu dochodów wzrosły w tym okresie odpowiednio o 50, 48 i 38 procent.

Wszechobecność stosowania 1973 roku w dotychczasowych badaniach może przemawiać za przyjęciem przez ekonomistów i analityków nowego standardowego roku bazowego. Jednak jeszcze lepiej byłoby, gdyby badacze i komentatorzy przyjęli całościowo bardziej zniuansowane podejście przy opisywaniu wzrostu płac w czasie. Trendy płacowe w ciągu ostatniego półwiecza są zbyt różnorodne, aby mogły zostać zwięźle podsumowane bez analizowania lat 70. i 80. XX wieku oddzielnie od trzech późniejszych dekad.

Wzrost średnich płac w ciągu ostatnich trzech dekad o trzydzieści dziewięć procent (oraz wzrost mediany płac o 34 procent) wciąż oznacza tempo wzrostu wolniejsze od tempa wzrostu płac w górnej części rozkładu dochodów. Jednak jeśli mamy wybór pomiędzy „stagnacją” lub „brakiem stagnacji”, bardziej trafnym opisem będzie ten drugi.

Wzrost siły nabywczej o 39 procent jest znaczący. Mój opis wzrostu płac w tym okresie byłby następujący: „solidny, ale nie spektakularny”. Oczywiście z punktu widzenia polityki publicznej nie powinniśmy być zadowoleni z takiego tempa wzrostu. Nie jest ono wystarczająco szybkie. Decydenci polityczni powinni więc skoncentrować się na polityce publicznej mającej na celu zwiększenie produktywności, co przyspieszy tempo wzrostu płac, a także na działaniach mających na celu zwiększenie konkurencji na rynku pracy.

 

Odniesienia

  1. Azar, José A., Ioana Marinescu, Marshall I. Steinbaum, Bledi Taska, “Concentration in US Labor Markets: Evidence from Online Vacancy Data,” Labour Economics, tom 66, 2020.
  2. Benmelech, Efraim, Nittai Bergman oraz Hyunseob Kim, “Strong Employers and Weak Employees: How Does Employer Concentration Affect Wages?” Journal of Human Resources, tom 57, 2022.
  3. Benmelech, Efraim, Nittai Bergman, oraz Hyunseob Kim, “What’s Causing Wage Stagnation in America,” Kellogg Insight, 2 grudnia 2019.
  4. Boskin, Michael J., Ellen R. Dulberger, Robert J. Gordon, Zvi Griliches i Dale W. Jorgenson, „Consumer Prices, the Consumer Price Index, and the Cost of Living”, Journal of Economic Perspectives, t. 12, nr 1, zima 1998.
  5. Broda, Christian, Ephraim Leibtag i David E. Weinstein, “The Role of Prices in Measuring the Poor ‚s Living Standards,” Journal of Economic Perspectives, t. 23, nr 2, wiosna 2009.
  6. Brooks, David, „The Economy is not Broken,” The New York Times, 15 września 2017 r.
  7. Desilver, Drew, “For most U.S. workers, real wages have barely budged in decades,” Pew Research Center, 7 sierpnia 2018 r.
  8. Hoynes, Hilary W. i Jesse Rothstein, „Universal Basic Income in the United States and advanced countries, Annual Review of Economics, tom 11, 2019.
  9. Krugman, Paul, „Pumps and Dumps and Chumps,” The New York Times, 4 lutego 2021 r.
  10. Mishel, Lawrence, Elise Gould i Josh Bivens, “Wage Stagnation in Nine Charts,” Economic Policy Institute, 6 stycznia 2015.
  11. Moulton, Brent R., „The Measurement of Output, Prices, and Productivity: What’s Changed Since the Boskin Commission?” Brookings Institution, lipiec 2018.
  12. Sachs, Jeffrey D., Seth G. Benzell oraz Guillermo LaGarda, “Robots: Curse or Blessing? A Basic Framework,” NBER Working Paper Series, nr 21091, kwiecień 2015.
  13. Scheiber, Noam, “Middle-Class Pay Lost Pace. Is Washington to Blame?” The New York Times, 13 maja 2021
  14. Stiglitz, Joseph E., “The Truth About the Trump Economy”, Project Syndicate, 17 stycznia 2020 r.
  15. Strain, Michael R., The American Dream Is Not Dead: (But Populism Could Kill It), Templeton Press, 2020.

 

Artykuł ukazuje się w cyklu publikacji, których autorami są prezesi banków centralnych i wybitni ekonomiści. Cykl jest objęty specjalnym patronatem Prezesa Narodowego Banku Polskiego, prof. Adama Glapińskiego. Autorzy artykułów zrzekają się honorarium za napisanie tekstów, w zamian NBP przekazuje kwoty odpowiadające honorariom na konto Narodowego Banku Ukrainy w celu wsparcia NBU w czasie wojny. Poniżej słowo wstępne Prezesa NBP do całego cyklu:

24 lutego wydarzyła się w Europie ogromna tragedia, w obliczu której nie sposób przejść do porządku dziennego.

Żaden człowiek nie może przejść obojętnie wobec nieszczęścia, jakie spadło na naród ukraiński.

Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci doniesieniami prasowymi, a zwłaszcza tym, co widzimy w środkach masowego przekazu.

Walcząca Ukraina to nie tylko jej dzielni żołnierze, ale także armia tysięcy cywilów usiłujących zachować normalność w kraju dotkniętym agresją rosyjską.

W skład tej armii wchodzą urzędnicy Narodowego Banku Ukrainy, z którymi NBP utrzymuje stały kontakt.

Świadomi potrzeb, jakie mają nasi ukraińscy koledzy, zaprosiłem kilku prezesów banków centralnych oraz wybitnych ekonomistów do podzielenia się swoją wiedzą na temat procesów gospodarczych zachodzących na świecie.

Rzadko się zdarza, aby tak zaszczytne grono autorów gościło na łamach wydawanego przez NBP Obserwatora Finansowego. Wart podkreślenia jest fakt, że wszyscy autorzy zrezygnowali z pobrania swoich honorariów po to, aby przekazać je na potrzeby naszych kolegów pracujących w NBU.

Wierzę, że zainteresuje Państwa cykl tych artykułów, za którymi kryje się nie tylko wiedza i doświadczenie, ale przede wszystkim chęć pomocy dla dotkniętego wojną NBU.

Prof. Adam Glapiński, Prezes NBP

(©American Enterprise Institute)

Otwarta licencja


Tagi