Mario Draghi: Stopy procentowe pozostaną na niskim albo jeszcze niższym poziomie w długim czasie CC BY-NC-SA World Economic Forum
Wynikałoby z tego, że perspektywy światowej gospodarki nie zależą już od prywatnej inicjatywy i przedsiębiorczości, lecz od państwowej regulacji, polityki fiskalnej i monetarnej, druku pieniądza, wyników wyborów parlamentarnych itd. Zgodnie z tą obserwacją Christine Lagarde, szefowa MFW mówiąc o roku 2014 wymieniła ryzyka stare, takie jak niedokończone reformy rynków finansowych, czy niezrównoważony wzrost niektórych gospodarek. I ryzyka nowe: ograniczenie luzowania ilościowego przez banki centralne i jego wpływ na rynki, czy niewielkie, ale oceniane na 15-20 proc. prawdopodobieństwo deflacji. Wszystkie ryzyka zatem powiązane są z polityką i państwem.
Zdaniem Lagarde problemy wiążą się nie tylko z resetowaniem polityki monetarnej czy fiskalnej, ale także z reformami strukturalnymi niezbędnymi w wielu krajach, przy czym nie chodzi tylko o odsztywnienie rynków pracy, ale także o uwolnienie rynków usług i produktowych oraz kwestie jakości rządzenia w krajach wschodzących czy ich protekcjonizm.
O ryzyku deflacji mówił też prezes EBC Mario Draghi: Im dłuższy jest okres bardzo niskiej inflacji, tym większe ryzyko. Bardzo niska inflacja w eurostrefie wynika m.in. z dostosowań cenowych w krajach, które otrzymały pomoc i wprowadziły programy dostosowawcze. – Stopy procentowe pozostaną na niskim albo jeszcze niższym poziomie w długim czasie, użyjemy wszelkich dostępnych instrumentów, by uniknąć deflacji – zadeklarował Draghi.
– Czy mógłby pan nieco rozwinąć tę myśl o instrumentach? – wpadł mu w słowo prowadzący panel Martin Wolf z Financial Times. – Nie za bardzo – odparł z uśmiechem prezes EBC, ale objaśnił, że magiczne QE w Europie ma ograniczony sens, bo tu na rynkach finansowych (kredytowych) dominują banki.
Minister finansów Niemiec Wolfgang Schauble na pytanie, czy podziela optymistyczne oceny stabilizacji w strefie euro odparł: – Podzielam. Hiszpania daje sobie radę niezwykle dobrze, Irlandia i Portugalia oczywiście też, nawet Grecja wygląda lepiej niż spodziewaliśmy się dwa lata temu, Słowenia nie potrzebuje pomocy – wyliczał Schauble. Potem zaś odpowiadając na pytanie słabo zdaje się znającej jego poglądy dziennikarki New York Timesa, czy niemiecka wielka koalicja rządowa będzie bardziej elastyczna w sprawie uwspólniania długu stwierdził, że nie ma mowy o eurobondach i uwspólnianiu długu. – Moglibyśmy pomyśleć o tym, gdyby w eurostrefie była jedna polityka fiskalna a nie 18.
– Zgadzam się z ostrożnie optymistycznymi ocenami perspektyw gospodarczych – rozszerzył obraz z Europy na świat szef komisji planowania w Indiach Montek Singh Ahluwalia. – Chiny stabilizują się na poziomie 7,5-procentowego wzrostu, Indie prowadzą reformy strukturalne i wzrost przyspieszy. Ahluwalia był też pierwszym panelistą w sobotę, który podkreślił, że spowolnienie gospodarcze w różnych krajach ma nie tylko światowe, ale także wewnętrzne, krajowe przyczyny (czyżby mówił też o Polsce?). – W Indiach dwie trzecie problemów wynika z wewnętrznych ograniczeń, dlatego rząd zabrał się za odblokowywanie wielkich inwestycji prywatnych i reformy sektora finansowego. Zapytany, czy obawia się negatywnych skutków osławionego „taperingu”, czyli ograniczania luzowania ilościowego, odpowiedział natomiast: – Dobrze zarządzane gospodarki wytrzymają szok.
Dzień wcześniej Nouriel Roubini w czasie panelu poświęconego krajom wschodzącym tak mówił o krajach zagrożonych „taperingiem”: „Delikatne kraje im wcześniej wezmą gorzką pigułkę tym lepiej. Gorzka pigułka to restrykcyjna polityka monetarna, wiarygodna polityka fiskalna, obniżenie inflacji, reformy strukturalne”. W niektórych krajach wschodzących dobra koniunktura współistnieje bowiem z tradycyjnymi słabościami – wysoką inflacją i niezrównoważonym bilansem płatniczym. Generalnie jednak w emerging markets wzrost się obroni. Urbanizacja, uprzemysłowienie, rozwój społeczeństwa konsumpcyjnego i klasy średniej – wszystko to sprawia, że rynki te będą rosły. – Kiedy inwestujesz w emerging markets patrz na trend, a nie na górki i dołki – mówił Carlos Ghosn, szef Nisssan-Renault
Kilku panelistów, m.in. Mark Carney – szef Banku Anglii i Laurence Fink funduszu z BlackRock spodziewa się w tym roku na rynkach większej zmienności (volatility) w związku ze zmianami w politykach monetarnych niektórych krajów, zwłaszcza USA. Fink zwrócił też uwagę, że ożywienie w gospodarce nie tworzy miejsc pracy, co wynika ze zmian technologicznych. – Będzie trudno o pracę i tego problemu nie rozwiąże polityka monetarna.
Na koniec padło kilka niegłupich pytań z sali. Na przykład takie: – Jak to jest możliwe, że gospodarka amerykańska dobrze się rozwija, a mimo to dolar jest słabszy niż 20 lat temu. – To proste – odparł Fink, jeśli wpompowałeś tyle pieniędzy w ramach luzowanie ilościowego, to trudno, żeby waluta nie była słaba. Ale kurs 1,36 dolara za euro jest nie do utrzymania. Europa potrzebuje słabszej waluty i euro będzie słabsze.
Debata miała dwa podsumowania. Pierwsze wygłosił szef Banku Japonii Haruhiko Kuroda, który stwierdził, że możemy mówić o ostrożnym optymizmie, jeśli chodzi o globalne perspektywy ekonomiczne. Po czym długo się śmiał zadowolony z siebie.
Natomiast Martin Wolff dodał: – Jak rośnie optymizm, to rosną też ryzyka. Ale dziś ten optymizm nie jest dostatecznie duży, by stał się niebezpieczny.