Autor: Mirosław Ciesielski

Wykładowca akademicki, opisuje rynki finansowe, zmiany na rynku fintechów i startupów

Demograficzne wyzwania Afryki mogą zaszkodzić Europie

Największym wyzwaniem stojącym przed Afryką jest gwałtownie rosnąca populacja, szczególnie osób w wieku produkcyjnym. Jeśli tamtejsze rządy nie sprostają temu wzywaniu, wywoła to poważne problemy nie tylko w państwach Czarnego Lądu. Ku Europie mogą ruszyć jeszcze większe fale emigracji.
Demograficzne wyzwania Afryki mogą zaszkodzić Europie

W ciągu ostatnich lat Afryka poddana została wielu zewnętrznym szokom, które odbiły się negatywnie na wzroście gospodarczym kontynentu. Eksporterzy ropy, tacy jak Nigeria, stanęli w obliczu niskich światowych cen surowca, a w eksporterów innych surowców, do których zalicza się Afryka Południowa, uderzyło znaczące spowolnienie w Chinach. Stąd średni wzrost gospodarczy afrykańskich gospodarek, który w latach 2004-2014 przekraczał 5 proc. rocznie, obecnie spadł zaledwie do 2,2 proc. Perspektywy mówią o wyższym wzroście po roku 2018, ale to nie rozwiąże problemów społecznych kontynentu.

Warto zauważyć, że nawet w okresie wyższego wzrostu gospodarczego dochód per capita wzrósł jedynie w okresie 2004-2007. W dziesięcioleciu 2004-2014 całkowita liczba zatrudnionych wzrosła o symboliczne 1,7 proc., czyli mniej niż 0,2 proc. rocznie. Wynikało to głównie z monokultur gospodarczych opartych na wydobyciu surowców, rolnictwie i niskiej wydajności pracy. To nie wystarczało, aby rynek pracy zaabsorbował dodatkowe 100 mln ludzi w wieku produkcyjnym.

Ludzi więcej, gospodarki nadal słabe

W nadchodzącym okresie sytuacja może być jeszcze gorsza. W ciągu ostatnich 30 lat ludność Afryki się prawie podwoiła, rosnąc do 1,2 mld w roku 2015. W ciągu następnej dekady afrykańska populacja w wieku produkcyjnym rosła będzie w trzyprocentowym tempie nigdzie nie spotykanym na świecie. W samej tylko Afryce subsaharyjskiej liczba osób w wieku 19-64 lata około roku 2035 może przekroczyć 700 mln. To prawie o 450 mln ludzi więcej niż obecnie.

Światowe Forum Ekonomiczne w raporcie Africa Competitiveness Report 2017 przewiduje, że przy dotychczasowej dynamice PKB poszczególne gospodarki zdołają wchłonąć zaledwie ćwierć dostępnych zasobów siły roboczej. A to może oznaczać społeczną i humanitarną katastrofę.

Konkurencyjność gospodarek afrykańskich pozostaje słaba. Najlepsze pod tym względem państwo – Mauritius – zajmuje według Global Competitiveness Report dopiero 45. miejsce w skali światowej. Kolejne – RPA ma 47. pozycję, a trzecia Rwanda jest 52. na świecie. Miejsce Mauritiusu nie jest przypadkowe. Jego władze konsekwentnie usuwają bariery hamujące rozwój gospodarczy, rozwijają infrastrukturę i inwestują w opiekę zdrowotną, co pozytywnie wpływa na rynek pracy.

Nadzieja w nauce

Liczący niewiele ponad 10 mln mieszkańców Mauritius według Światowego Forum Ekonomicznego może pochwalić się (jako jedno z sześciu afrykańskich państw) wyższą jakością systemu edukacyjnego niż średnia światowa – 3,8 w skali siedmiopunktowej (pozostałe kraje to Kenia, Rwanda, Wybrzeże Kości Słoniowej, Ghana i Zambia). Za katastrofalny uznać można system edukacyjny w RPA, który wyceniony został zaledwie na 2 punkty. Niestety wykorzystanie kapitału w ludzkiego w Afryce wypada najgorzej na świecie, mając 55 pkt., podczas gdy Ameryka Północna i Europa są niedoścignionym wzorem z 80 pkt.

Akurat pod względem edukacji do roku 2030 można spodziewać się jednak poprawy. Do tego czasu afrykański rynek pracy zasili nawet 20 mln dobrze wykształconych ludzi. Pytaniem pozostaje, czy znajdą oni odpowiednie miejsca pracy. Już teraz 16 proc. osób z wyższym wykształceniem odbyło studia z zakresu nauk ścisłych, technologii, inżynierii i matematyki (STEM), a 11 proc. z zakresu technologii informacyjno-komunikacyjnych (ICT), co daje podstawy do rozwoju innowacyjności niektórych afrykańskich gospodarek.

O 13 pp wzrosnąć ma liczba ludności w wieku produkcyjnym ze średnim wykształceniem. Niestety poziom wykształcenia podstawowego się prawie nie zmieni, a to oznacza, że minimum kilkadziesiąt milionów osób z uwagi na analfabetyzm będzie trwale wykluczonych z aktywności zawodowej.

W przewidywalnym okresie afrykańskiej sile roboczej nie zagraża czwarta rewolucja przemysłowa związana z rozwojem nowoczesnych technologii zabierająca miejsca pracy na rynkach rozwiniętych. W Afryce najbardziej narażone na to są Kenia i Republika Afryki Południowej.

Niezbędne reformy

Afrykańscy liderzy powinni wykorzystać najbliższe lata na przeprowadzenie niezbędnych reform, do których przede wszystkim należą:

  • wzmocnienie instytucji państwowych wspierających realizację polityki gospodarczej,
  • poprawa infrastruktury umożliwiającej rozwój biznesu i handlu (np. drogi),
  • większe wykorzystanie technologii,
  • rozwój odpowiednich kompetencji siły roboczej.

W krótszym okresie chodzi natomiast o wspieranie działań w sektorach pracochłonnych, takich jak agrobiznes, budownictwo i mikroprzedsiębiorczość, otwartą politykę handlową nastawioną na regionalną integrację gospodarczą, wspieranie dywersyfikacji gospodarek w krajach zasobnych w surowce oraz budownictwa mieszkaniowego szczególnie w miastach, które absorbują coraz więcej ludności, oraz szybsze ograniczanie biurokracji.

„Usuwanie przeszkód, które utrudniają rozwój potencjału konkurencyjności, jest warunkiem wstępnym do osiągnięcia trwalszego postępu gospodarczego i podniesienia produktywności w obszarze handlu i inwestycji” – stwierdził Klaus Times, dyrektor ds. handlu i konkurencyjności w Banku Światowym. Niestety wciąż zbyt wiele afrykańskich państw nie spełnia warunku koniecznego dla trwałego rozwoju gospodarczego – stabilności politycznej.


Tagi


Artykuły powiązane