Do Unii bliżej, ale wciąż daleko

Maleje dystans dzielący poziom konsumpcji w Polsce do średniej w krajach Unii Europejskiej. Dochody Polaków w naszym kraju wciąż nie dorównują osiąganym w innych państwach unijnych, ale znacznie niższe są także ceny. W tempie doganiania bogatszej części Unii wyraźnie jednak ustępujemy Rumunii.

Określenie faktycznego poziomu dobrobytu zależy nie tylko od poziomu dochodów, ale także wydatków na podobne rodzaje produktów i usług. Można zżymać się na przyspieszone u nas obecnie tempo inflacji, ale w wielu dziedzinach Polska jest krajem nadal znacznie tańszym (w sensie utrzymania się) w porównaniu nie tylko z dostatnimi państwami starej Unii, ale także ze znacznie bliższymi nam i na ogół biedniejszymi sąsiadami.

Z opublikowanego przez Eurostat podsumowania relacji cen w krajach Unii Europejskiej wynika, że w 2019 r. były one w Polsce na poziomie zaledwie 60 proc. notowanych średnio w UE. Wśród krajów unijnych niższe średnie ceny były jedynie w Rumunii (55 proc.) i w Bułgarii (53 proc.). Tanimi – w porównaniu z Unią – są także pozaunijne kraje bałkańskie (od 47 proc. w Turcji po 57 proc. w Czarnogórze i Albanii). Pod względem cen bliżej nam do nich niż do krajów północnej Europy – Luksemburga, Irlandii i Danii, gdzie ich przeciętny poziom był w 2019 r. o 30 i więcej procent wyższy niż średnia w Unii. W Norwegii, Islandii i Szwajcarii, które nie są w UE, średni poziom cen tych samych kategorii wyrobów i usług był jeszcze wyższy, o 50 i więcej procent.

Wiele rodzajów produktów jest w Polsce najtańszych w porównaniu z innymi krajami europejskimi. W przypadku żywności i napojów bezalkoholowych (ceny u nas sięgają jedynie 70 proc. cen w Unii) tańsza jest jedynie Rumunia. Nawet w krajach bałkańskich płaci się za żywność i napoje więcej niż w Polsce. W przypadku alkoholi i wyrobów tytoniowych tańsza od Polski jest jedynie Bułgaria.

Znacznie mniej zróżnicowane są w Unii koszty nabycia wyrobów trwałego użytku. W przypadku elektroniki konsumenckiej (komputery, urządzenia audio, inne wyroby RTV, akcesoria) ceny wahają się od 91 proc. średniej ceny w Unii (w Polsce) do 111 proc. we Francji. Inaczej jest w przypadku ubrań i butów, w dziedzinie tekstyliów rozpiętości wynoszą od 76 proc. w Bułgarii po 132 proc. w Danii. Tekstylia jeszcze droższe są w pozaunijnej Islandii (blisko 139 proc. średniej w UE). Polska jest pod tym względem relatywnie tańszym krajem. Podobnie jak w przypadku elektroniki konsumenckiej ceny ubrań i butów osiągają u nas 91 proc. średniego poziomu w UE.

Konwergencja na Bałkanach Zachodnich

Dane Eurostatu wskazują, że Polska należy do krajów, w których najtaniej można nabyć także samochód. Przeciętne ceny indywidualnych środków transportu (w praktyce samochodów) wahają się w granicach od 82 proc. w Słowacji (w Polsce 84 proc.) do 121 proc. w Irlandii.

Podobnie jest z wieloma usługami, np. transportowymi czy związanymi z ochroną zdrowia. Rozpiętości cen w tej dziedzinie są znaczące. W przypadku usług transportowych średni koszt sięga w krajach unijnych od 51 proc. poziomu unijnego w Bułgarii (w Polsce niespełna 60 proc.) do 146 proc. w Holandii. Jeszcze większe są rozpiętości w przypadku płatnych usług zdrowotnych. I w tym wypadku Polska należy do raczej tańszych krajów. Za usługi związane ze zdrowiem przeciętnie najmniej płaci się w Bułgarii (tylko 33 proc. średniego poziomu unijnego), a najwięcej (166 proc. średniego poziomu w UE) w Irlandii. W Szwajcarii i w pozostających poza Unią krajach nordyckich (Norwegia, Islandia) ceny usług zdrowotnych są jeszcze wyższe.

Polska należy też do krajów o najniższych cenach płaconych za utrzymanie mieszkań, w tym i za ich ogrzewanie – tylko 40 proc. przeciętnych cen unijnych. Taniej jest pod tym względem tylko w Bułgarii.

Relacje te sprawiają, że poziom konsumpcji w krajach biedniejszych, z taniej dostępnymi wyrobami i usługami, jest w rzeczywistości wyższy niż gdyby zwracać uwagę jedynie na wartość koszyka zakupów wyrażonego np. w euro. Dotyczy to także Polski. Przeciętny poziom konsumpcji (Actual Individual Consumption) wynosił w 2019 r. – wedle danych Eurostatu – licząc według parytetu siły nabywczej, 79 proc. poziomu w Unii Europejskiej.

Poziom ten był w ubiegłym roku w Polsce wciąż niższy niż w Słowenii (81 proc.), w Czechach (85 proc.) i na Litwie (90 proc.), ale – uwaga – taki sam jak w uchodzącej na ogół za biedniejszy niż Polska kraj – Rumunii. To państwo bowiem najszybciej dogania średnią europejską pod względem poziomu konsumpcji, przy uwzględnieniu parytetu siły nabywczej swojego pieniądza. Jeszcze w 2009 r. przeciętny poziom konsumpcji wynosił zaledwie 53 proc. poziomu unijnego. Biedniejsza była wówczas jedynie Bułgaria. W ciągu dekady wzrósł on o 16 pkt proc., a Rumunia pod względem konsumpcji wyprzedziła Estonię, Łotwę, Węgry, Chorwację, Słowację, a ostatnio także Grecję. Awans Polski w tym czasie (z 66 do 79 proc. średniej unijnej) też jest znaczący, ale jednak mniejszy.

Inflacja czy deflacja?

Europejska średnia to wypadkowa nie tylko awansów pod względem poziomu konsumpcji w takich krajach jak Rumunia czy Polska, ale także stagnacji, a nawet regresu, głównie z powodu skutków kryzysu finansowego, w jaki wpadła Europa i świat w 2008 r. Regres ten dotknął zwłaszcza mieszkańców Grecji, gdzie średni poziom konsumpcji – z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej – zmalał ze 108 proc. poziomu unijnego w 2009 r. do 77 proc. w 2019 r. Hiszpania, która w 2008 r. osiągnęła już pod względem konsumpcji średni poziom Unii Europejskiej spadła w 2019 r. do 91 proc. Pogrążone od kilku lat w kryzysie Włochy spadły w ubiegłym roku pod względem konsumpcji poniżej średniej unijnej.

Nie tylko kryzys, w jaki wpadli w ostatnich latach konsumenci Grecji, Hiszpanii czy Włoch, sprzyja szybszemu zbliżaniu się do przeciętnej unijnej konsumentów w takich krajach jak Polska czy Rumunia. Czynnikiem takim – taka natura statystyki – jest także opuszczenie szeregów Unii Europejskiej przez bogatszą od średniej Wielką Brytanię.

Różnice cen i poziomu konsumpcji to istotne czynniki ryzyka stosowania wspólnej waluty. Nie da się wykluczyć nagłych procesów dostosowawczych, np. w postaci szybkiego wzrostu cen, zwłaszcza tam, gdzie nie ma barier rynkowych. W ostatnich latach zmiany takie nie następują zbyt szybko. Przykładowo w Polsce w czasie ostatniej dekady przeciętne ceny np. żywności i napojów bezalkoholowych (obliczając według parytetu siły nabywczej) wzrosły – w relacji do średnich cen unijnych – z 63,1 proc. w 2009 r. do 70,1 proc. w 2019 r.

Alkohol i wyroby tytoniowe zdrożały w tym czasie w Polsce z 70,2 proc. do 73,8 proc. średniego poziomu w Unii. Ubrania i buty – z 87,2 do 91,2 proc. Silniej zdrożała elektronika konsumencka (z 82,1 do 90,5 proc. średniego poziomu w Unii), ale staniały usługi transportowe (z 64,3 do 59,7 proc.). Zmalały także w porównaniu z Unią koszty związane z nabywaniem mediów niezbędnych dla utrzymania domu (woda, energia elektryczna i inne paliwa) – z 42,3 do 40,3 proc.

W okresie ostatnich dziesięciu lat indywidualna konsumpcja (z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej) znacznie w Polsce wzrosła, wyraźnie zbliżając nas pod tym względem do przeciętnej w krajach Unii Europejskiej. Struktura cen nadal jednak znacznie odbiega od notowanej w innych, zwłaszcza bogatszych krajach UE.

>>> Eurostat o różnicach cen w Unii Europejskiej

>>> Eurostat o różnicach w poziomie konsumpcji


Tagi


Artykuły powiązane

Tydzień w gospodarce

Kategoria: Raporty
Przegląd wydarzeń gospodarczych ubiegłego tygodnia (16–20.05.2022) – źródło: dignitynews.eu
Tydzień w gospodarce