Europejska katastrofa energetyczna

W 2010 roku Komisja Europejska opracowała strategię „Europa 2020”, zapowiadającej skoordynowanie polityki przemysłowej. Jej efektem mają być nowe miejsca pracy i wzrost udziału przemysłu w wytwarzaniu PKB. Krytycy zauważają, że Europie trudno będzie konkurować, gdy koszty energii są znacznie wyższe niż w USA. Jedną z przyczyn jest rygorystyczna polityka ograniczania emisji CO2.
Europejska katastrofa energetyczna

Sprawie tej poświęcony jest opublikowany w lutym raport Manhattan Institute for Policy Research  „Maintaining the Advantage: Why the U.S. Should Not Follow the EU’s Energy Policies”. Manhattan Institute for Policy Research to konserwatywny think-tank, założony w 1978 roku przez Antony FisheraWilliama J. Caseya (szefa CIA za prezydenta Reagana). Misją instytutu jest „rozwój  nowych idei, które sprzyjają ekonomicznym wyborom i indywidualnej odpowiedzialności”. Autorem raportu jest Robert Bryce, ekspert w dziedzinie energii i znany publicysta.

Odmienne podejście do problemu emisji

W ostatniej dekadzie USA i Unia Europejska przyjęły różne podejścia do problemu emisji CO2, która, zdaniem części naukowców, jest odpowiedzialna za ocieplanie klimatu. Unia Europejska przyjęła ambitne plany redukcji gazu i narzuciła instrumenty, dzięki którym chce cel osiągnąć. Dwa główne instrumenty to obciążanie emisji CO2 opłatami i handel prawami do emisji oraz subsydia (jawne lub ukryte) dla energetyki odnawialnej. Polityka taka, poza bezpośrednimi kosztami dla energetyki i konsumentów energii pociąga za sobą też koszty ukryte w postaci coraz głębszej ingerencji Unii Europejskiej i rządów w działalność gospodarczą.

Rząd USA, a także rządy poszczególnych stanów (w różnych stanach obowiązują różne systemy) także starają się ograniczyć emisję CO2 i promować odnawialne źródła energii, lecz znacznie łagodniej ingerują w działalność gospodarczą. Amerykański rynek energii elektrycznej jest znacznie bardziej zliberalizowany niż w Europie i podobnie jest z innymi sektorami energetycznymi. Był to – zdaniem eksperta Manhattan Institute – główny powód szybkiego wzrostu wydobycia gazu i ropy w USA.

Efektem odmiennego podejścia do energetyki i emisji gazów cieplarnianych jest coraz silniejsza dywergencja cen energii elektrycznej i jej nośników po obu stronach Atlantyku. W Unii Europejskiej w latach 2005-2013 średnie ceny energii elektrycznej dla gospodarstw domowych wzrosły o 55 proc. , a dla przemysłu o 26 proc.

W USA w tym czasie ceny energii elektrycznej spadły. Przeciętny Amerykanin płaci za energię elektryczną jedną trzecią tego co Niemiec, a amerykański przemysł płaci połowę tego, co europejski. Najbardziej jednak szokujące jest to, że w ciągu dziesięciu lat Stany Zjednoczone uzyskały lepsze efekty redukcji CO2 niż Unia Europejska. W latach 2005-2012 emisja gazu spadła w USA o 10,9 proc., a w Unii Europejskiej o 9,9 proc. W 2012 roku w Niemczech emisja CO2 wzrosła w porównaniu z rokiem poprzednim o 1,3 proc., a w USA spadła o 3,9 proc.

10 lat walki z wiatrakami

W 2005 roku Komisja Europejska pierwszy w świecie system ograniczania emisji w postaci zezwoleń na emisję, którymi można handlować. W 2007 roku Unia Europejska podjęła zobowiązanie, popularnie znane jako 20/20/20: rządy krajów UE zgodziły się, że do roku 2020 zrealizują 3 cele: zredukują o 20 proc. emisję gazów cieplnych (biorąc za punkt wyjścia rok 1990), będą wytwarzały 20 proc. energii ze źródeł odnawialnych i zredukują zużycie energii o 20 proc., biorąc pod uwagę poziom z roku 2007.

Mimo, że w latach 2005-2012 emisja CO2 w Europie spadła o 9,9 proc., nie jest pewne, czy cel redukcji o 20 proc. uda się osiągnąć. Pewne jest natomiast, że walka z emisją gazu spowodowała szybki wzrost cen energii.

Komisja Europejska uznała, że sam wzrost cen nie wystarczy jako bodziec wymuszający oszczędności zużycia energii, a tym samym redukcję emisji. Wprowadzony został system handlu uprawnieniami do emisji, czyli ETS (Emissions Trading Scheme). Ustanawia on limity emisji dla 11 tys. zakładów przemysłowych w Unii Europejskiej. Podobny system nigdy wcześniej nie istniał w żadnym kraju.

Warto zauważyć, że na 27 krajów Unii Europejskiej przypada jedynie 14 proc. globalnej emisji CO2 – ok. 4,6 mld ton. Tymczasem w latach 2003-2012 emisja gazu w Chinach wzrosła o 4,9 mld ton. Szybko rósł też w kilku innych krajach azjatyckich. Nawet gdyby Europa przestała całkowicie emitować CO2 (co oznaczałoby likwidację przemysłu i rolnictwa), w sytuacja skali globalnej niewiele by się poprawiła.

ETS okazuje się systemem korupcjogennym. W 2009 Europol (Europejski Urząd Policji) wykrył przestępstwa, związane z handlem emisjami, które powodowały uszczerbek dochodów państwa o 7 mld dol.  Prowadzi też do sporów prawnych, gdyż wielkie korporacje uważają, że są pokrzywdzone w przydziale uprawnień do emisji. Dow Chemical, Shell i ExxonMobil wystąpiły o rekompensaty wartości 5,5 mld dol.

System ETS działa źle, czego przejawem jest spadek cen uprawnień do emisji. W 2008 roku uprawnienie do emisji 1 tony CO2 kosztowało około 25 euro, w grudniu 2013 cena spadła do 5 euro. Europejscy urzędnicy byli zdania, że dzięki ETS rynek wymusi na emitentach gazu ograniczenia. Ale w momencie uruchamiania systemu wydano zbyt wiele uprawnień, więc rynek sprowadził cenę do niskiego poziomu, który nie zachęca do oszczędzania.  Spadek cen uprawnień do emisji spowodował ograniczenie produkcji elektryczności z elektrowni zasilanych gazem, które emitują połowę ilości CO2 elektrowni węglowych. Taniej wychodzi kupić uprawnienia i palić węglem niż kupować drogi gaz.

Zużycie węgla w wielu krajach europejskich rośnie i nie dotyczy to tylko Polski. W roku 2012 zużycie węgla w Hiszpanii i Wielkiej Brytanii wzrosło w porównaniu z rokiem poprzednim o 24 proc., we Francji o 20 proc., w Niemczech o 4 proc. Jednym z powodów jest import taniego węgla z USA. Innym – spadek produkcji gazu w Europie Zachodniej. Od 2005 do 2012 roku produkcja gazu w Wielkiej Brytanii (Morze Północne) spadła o 53 proc., w Danii o prawie 39 proc., w Niemczech o 43 proc.

W 2012 roku 27 krajów członkowskich Unii Europejskiej produkowało łącznie około 170 mld m3, a zużywało 480 mld m3. Europa musi więc importować gaz i godzić się na wysokie ceny, narzucane przez producentów. 32 proc. importowanego w Europie gazu dostarcza Gazprom.

Lekcja niemiecka

Rządy niemieckie walczą bardzo konsekwentnie z emisją gazów cieplarnianych, czego efektem jest silny wzrost kosztów energii. Ponieważ Niemcy dodatkowo rezygnują z atomu, muszą inwestować w źródła odnawialne. Skumulowany koszt od 2000 do 2014 roku subsydiów dla energii odnawialnej wyniesie 149 mld dol., czyli rocznie średnio ponad 10 mld. Z tym, że z roku na rok koszty te są coraz większe.

>>>>> Czytaj: Pora posprzątać po rewolucji energetycznej

W 2013 roku Niemcy w rachunkach za energię płacili dodatkowo 5,3 eurocenta (7,25 centa USA) za kilowatogodzinę by zrekompensować koszty energii odnawialnej. W tym roku koszty te wzrosną o 19 proc. – do 6,3 eurocenta.

Niemiecki minister środowiska szacuje, że w następnych 25 latach kraj będzie musiał wydać ok. 1 bln euro, by sprostać narzuconym celom. Do 2020 roku 35 proc. energii ma pochodzić ze źródeł odnawialnych, a do 2050 roku 80 proc.

Na razie Niemcy, oprócz energii odnawialnej rozwijają węglową. W 2012 roku zużywały dziennie węgiel, będący odpowiednikiem 1,6 mln baryłek ropy, czyli około 100 mln ton węgla rocznie. Do roku 2015 w Niemczech uruchomione zostaną nowe bloki energetyczne zasilane węglem o mocy 7,3 GW.

Elektrownie nuklearne dostarczają dziś w Niemczech ok. 16 proc. energii (wiatrowe ok. 5 proc.). Mogłyby stanowić alternatywę dla węgla, ale po katastrofie w japońskiej elektrowni w Fukushima Niemcy zamknęli 8 reaktorów.

Polityka energetyczna Niemiec ma niszczący skutek dla wielu firm. Od 2008 roku kapitalizacja największej spółki energetycznej E.On spadła o dwie trzecie, drugiej co do wielkości RWE – o połowę.

Dotacje do elektrowni wiatrowych i solarnych powodują, że nieopłacalna staje się energetyka, zasilana gazem. W całej Europie od 2008 roku wyłączone zostały bloki gazowe o mocy 30 GW. Przykładem jest elektrownia gazowa E.On w Bawarii Irsching-5. Kosztowała 400 mln euro i ma moc 846 MW. Ale moc wykorzystywana jest tylko w 25 proc.  E.On zagroził zamknięciem elektrowni, a po negocjacjach z regulatorem zgodził się ją utrzymać pod warunkiem, że rząd będzie co miesiąc płacił za utrzymanie mocy. Elektrownie gazowe są niezbędnym dodatkiem do energetyki opartej na źródłach odnawialnych, których moc jest zmienna i zależy od siły wiatru lub nasłonecznienia. W efekcie niemiecki konsument płaci zarówno za subsydia do energetyki odnawialnej, jak i gazowej.

Polityka energetyczna wywołuje ostrą krytykę ze strony niemieckich organizacji przemysłowych. Niemiecki gigant chemiczny BASF szacuje, że mógłby zaoszczędzić 700 mln dol. rocznie, gdyby przeniósł część produkcji do USA. Od 2010 roku BASF inwestuje po drugiej stronie Atlantyku od 500 mln do 1 mld dol. rocznie i zamierza utrzymać tę tendencję w najbliższych latach.

Polityka energetyczna Niemiec nie ma praktycznie żadnego znaczenia dla globalnej emisji CO2. Niemcy emitują 815 mln ton gazu rocznie, czyli 2,4 proc. światowej emisji. Od 2005 do 2012 roku ich emisja zmalała o 7,7 proc., co w skali globalnej oznacza spadek o 0,18 proc. W tym samym czasie emisja CO2 w Stanach Zjednoczonych zmalała o 708 mln ton, czyli niemal tyle ile wynosi cała emisja Niemiec.

22 stycznia 2014 roku Komisja Europejska postanowiła, że do 2030 roku co najmniej 27 proc. konsumowanej energii powinno pochodzić ze źródeł odnawialnych. Organizacje lobbujące za energetyką wiatrową i słoneczną uważają, że to za mało.

>>>> Video Gadomski: Czas na zmianę polityki energetycznej UE

Amerykańska polityka energetyczna

W USA większość stanów również promuje energetykę odnawialną. W latach 2005-2012 wytwarzanie energii z wiatrowej, solarnej i z biomasy wzrosło o 72 proc. Dostarcza ona (nie licząc hydroelektrowni) 2,3 proc. energii elektrycznej.

Amerykańska polityka energetyczna nie jest jednak tak rygorystyczna i scentralizowana jak w Europie. W dodatku poszczególne stany wspierają (a przynajmniej nie zakazują, z wyjątkiem stanu Nowy Jork) boom łupkowy. Dzięki nowym technologiom wydobywania, produkcja ropy w USA wzrosła w ubiegłym roku o 1 mln baryłek dziennie, co było największym wzrostem w historii USA. Wzrost tej produkcji był równoważny łącznej energii wytwarzanej w USA przez źródła odnawialne.

Pod względem produkcji gazu Stany Zjednoczone już wyprzedziły Rosję, dotychczas największego producenta. W latach 2005-2013 wydobycie gazu w USA wzrosło o 41 proc. Jeśli utrzyma się obecna tendencja wzrostu wydobycia ropy, również w tej dziedzinie Stany Zjednoczone mają szansę stać się numerem 1 w świecie.

Boom gazowy doprowadził do gwałtownej obniżki cen gazu i wzrostu zużycia. Wzrost produkcji energii z elektrowni gazowych był w latach 2005-2012 trzykrotnie szybszy niż z energetyki odnawialnej.

W efekcie nastąpiła znaczna redukcja emisji CO2 – o 10,9 proc. Efekt ten Stany Zjednoczone osiągnęły bez narzucania obowiązku produkcji z e źródeł odnawialnych i bez wprowadzenia systemu uprawnień do emisji.

Europa wydaje dziesiątki miliardów euro na subsydia do energetyki odnawialnej, które obciążają koszty zakładów przemysłowych, a gospodarka amerykańska korzysta z taniejącej energii. Według szacunków przeprowadzonych w ubiegłym roku, niekonwencjonalne źródła ropy i gazu dodają rocznie 200 mld dol. do amerykańskiego PKB (ok. 2 proc.). Dzięki niekonwencjonalnym źródłom powstało 2,1 mln miejsc pracy, a do roku 2025 powstanie 3,9 mln.

>>>>> Video: Inwestowanie w OZE obniża konkurencyjność Europy na świecie

Tania energia wzmocniła konkurencyjność wielu gałęzi przemysłu amerykańskiego i przyciąga zagranicznych inwestorów do USA. Na przykład francuska korporacja Vallourec & Mannesmann Holdings Inc zbudowała za 1,1 mld dol. stalownię w Ohio, a egipski Orascom zaczął budowę w Iowa fabryki nawozów sztucznych, inwestując ponad 2 mld dol.

Zagraniczne firmy inwestują także w amerykański sektor energetyczny. W latach 2008-2012 zainwestowały w poszukiwanie i wydobywanie łupków 26 mld dol.

Rady dla USA i Europy

Raport Manhattan Institute for Policy Research  przestrzega przed naśladowaniem przez USA europejskiej polityki energetyczno-klimatycznej. Przykładem takiego naśladowania jest polityka Kalifornii, gdzie dotacje do odnawialnych źródeł energii są największe i najwyższe są ceny energii.

Najlepszym sposobem, zdaniem Raportu, na redukcję CO2 jest polityka N2N – czyli rozwój energetyki, opartej na gazie i energii nuklearnej. Według szacunków, dzięki elektrowniom gazowym i nuklearnym w ostatnich 60 latach emisja dwutlenku węgla z terytorium USA była mniejsza o 54 mld ton. W tym samym czasie elektrownie ze źródeł naturalnych pozwoliły obniżyć emisje zaledwie o 1,5 mld ton. Elektrownie gazowe nie emitują prawie żadnych zanieczyszczeń, a emisja CO2 jest dwukrotnie mniejsza niż w energetyce konwencjonalnej. W dodatku możliwa jest budowa małych elektrowni, dostosowanych do lokalnych potrzeb, co zmniejszy koszty przesyłu i jeszcze bardziej obniży emisję.

W USA energetyka nuklearna ma problemy w związku z tanimi cenami gazu i dotacjami do źródeł odnawialnych. W Europie  energetyka nuklearna jest jednak najlepszą opcją, zarówno pod względem kosztu produkcji energii, jak i emisji gazu. Raport zaleca likwidację dopłat do energetyki odnawialnej. Przestrzega też przed nadmiernie restrykcyjnym traktowaniem energetyki, opartej na węglu kamiennym, którego znane rezerwy są większe niż rezerwy ropy naftowej. W USA wynoszą około 237 mld ton – ok. 28 proc. rozpoznanych  światowych rezerw. Przy obecnym wydobyciu wystarczą na 250 lat. Pod względem wartości energetycznej są porównywalne z rezerwami ropy wszystkich państw OPEC.

Średni-koszt-energii

Infografika DG

 

Koszt-gazu-ziemnego

Infografika DG

 

 

Średni-koszt-energii
Koszt-gazu-ziemnego

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Coraz bardziej ambitne cele energetyczne

Kategoria: Ekologia
Udział źródeł odnawialnych w konsumpcji energii wynosi w Polsce około 16 proc. Do 2030 r. powinien on wzrosnąć do 23 proc., a dekadę później co najmniej do 28,5 proc. W obliczu zagrożeń klimatycznych i geopolitycznych oczekuje się, że nasze cele będą bardziej ambitne.
Coraz bardziej ambitne cele energetyczne

Wojna nie zatrzyma Fit for 55

Kategoria: Analizy
Rosyjska agresja przeciw Ukrainie może doprowadzić w UE do zwiększenia spalania węgla z uwagi na konieczność ograniczenia zużycia gazu. Jednak konieczność uniezależnienia się od surowców energetycznych ze Wschodu w średniej perspektywie może nawet przyspieszyć dekarbonizację gospodarki unijnej.
Wojna nie zatrzyma Fit for 55