Autor: Marek Pielach

Dziennikarz Obserwatora Finansowego, specjalizuje się w makroekonomii i finansach publicznych

Fed o wymagających wycenach aktywów

Amerykańskie akcje urosły ponad 47 proc. między drugim kwartałem 2020 r. a drugim kwartałem 2021 r. , podczas gdy średnia wieloletnia to tylko 10 proc. rocznie. Także domy podrożały o 12 proc., a więc dwa razy bardziej niż średnia – wylicza Fed.

Omikron, szybszy tapering, upadek Evergrande – w codziennych podsumowaniach rynkowych słyszymy wciąż nowe preteksty, mające wyjaśnić, czemu hossa na wielu aktywach w USA dostaje zadyszki. Tymczasem wyjaśnienie może być proste: jest po prostu drogo. Albo inaczej: ta przyszłość, którą wycenia rynek, nie jest tym czym była niedawno. Oczywiście banki centralne nie mają w zwyczaju pisać takich rzeczy wprost, ale znamienne, jak rozkładają akcenty w oficjalnych dokumentach. Weźmy choćby listopadowy raport o stabilności finansowej amerykańskiej Rezerwy Federalnej.

„Ceny ryzykownych aktywów generalnie wzrosły od poprzedniego raportu i na niektórych rynkach wyceny są wysokie w porównaniu z oczekiwanymi przepływami pieniężnymi. Ceny domów wzrosły gwałtownie od maja, nadal wyprzedzając podwyżki czynszów. (…) Ceny aktywów pozostają podatne na znaczne spadki w przypadku pogorszenia nastrojów inwestorów, rozczarowania w postępach w ograniczaniu wirusa lub zatrzymania ożywienia gospodarczego” – czytamy już na wstępie, na siódmej stronie raportu.

Wrażenie robi jednak dopiero zestawienie z podsumowaniem wycen amerykańskich aktywów. Aż 54,7 bln dolarów warte są akcje. To nie tylko zasługa wieloletniej hossy, ale i bezprecedensowego odbicia giełdowego po pierwszej fali COVID-19. Fed skrupulatnie policzył, że od drugiego kwartału 2020 roku do drugiego kwartału 2021 roku wartość akcji wzrosła aż o 47,2 proc. Dla porównania – od 1997 roku do drugiego kwartału 2021 r.  średnioroczny wzrost wynosił tylko 10,1 proc. Boom odnotowały też nieruchomości mieszkaniowe. Warte są dziś 44,5 bln dolarów, co oznacza 12 proc. wzrost ostatnio, w porównaniu do 6 proc. średniej z wieloletniego trendu.

Niemal w takim samym tempie jak wieloletnia średnia zwiększała się wartość nieruchomości komercyjnych. Są też aktywa, które w nowej rzeczywistości relatywnie straciły. Wolniej od wieloletniego trendu rósł rynek obligacji korporacyjnych oraz ziemi rolnej.

Pandemia ożywiła rynek kapitałowy

O tym, że amerykański bank centralny trzyma rękę na pulsie, świadczy też ramka w raporcie zatytułowana „Inwestorzy detaliczni, media społecznościowe i handel aktywami”. Fed zwraca w niej uwagę, że podwyższoną zmienność na tzw. memowych akcjach, którą notowano w pierwszej połowie 2021 roku, mógł wywołać właśnie łatwy dostęp do mediów społecznościowych, ale także aplikacje mobilne ułatwiające handel ze smartfona – jak np. Robinhood.

„Podczas gdy usługi oferowanie w niektórych z najpopularniejszych aplikacji są podobne do tych dostarczanych przez tradycyjnych brokerów, te aplikacje sprawiają, że inwestowanie jest szerzej dostępne, częściowo poprzez oferowanie szerszej gamy produktów, w tym możliwość łatwego handlu ułamkami akcji lub kryptowalut. Aplikacje umożliwiają również handel bardziej atrakcyjny wizualnie. Wiele aplikacji ma kodowane kolorami układy graficzne, które podkreślają ruchy giełdowe, oznaczają kamienie milowe w handlu i zawierają animacje świętujące pierwszy zakup akcji przez użytkownika. Dzięki łatwości dostępu i atrakcyjnej grafice, takie aplikacje mogą sprawić, że handel będzie wydawać się grą, szczególnie dla młodszych lub mniej doświadczonych inwestorów” – diagnozuje Fed.

Analitycy Rezerwy Federalnej zauważają też zmianę pokoleniową, która dzięki temu następuje – w ostatnich latach udział bezpośrednio inwestujących w akcje w wieku 35 lat lub poniżej wzrósł o prawie 6 pkt. proc. w porównaniu z 2013 r. Co ciekawe – ale to już moja interpretacja – fakt, że to millenialsi inwestują swoje skromne środki za pośrednictwem aplikacji, może tłumaczyć pewien rozdźwięk między deklarowaną przez gospodarstwa domowe skłonnością do podejmowania ryzyka, a nienadążającym za nią rzeczywistym poziomem posiadania akcji.

Ten deklarowany apetyt na ryzyko swój szczyt osiągnął w 2001 roku, niższy szczyt w 2009 roku, a w 2019 roku, ostatnim z którego pochodzą ankiety, powrócił do rekordowych poziomów z 2001 roku. Jeśli jednak popatrzymy na rzeczywiste bezpośrednie inwestycje w akcje to od 2001 aż do 2013 roku mieliśmy do czynienia z ciągłym spadkiem, który do 2019 roku zamienił się w wyraźny wzrost. Ciekawe jaki jest stan obu wskaźników u progu 2022 roku i czy inwestorzy mają się czego obawiać.

Jednak i tu Fed przychodzi z pomocą i wskazuje, na co zwracać uwagę. W ankiecie którą przeprowadził nowojorski oddział Rezerwy Federalnej wśród 26 – jak to określono – kontaktów rynkowych zapytano o wytypowanie potencjalnych szoków na najbliższe 12-18 miesięcy. Prawie 70 proc. odpowiedziało, że najbardziej obawia się, jak rynek zareaguje na uporczywość inflacji i idące z nią w parze zacieśnienie monetarne. Na drugim miejscu, wykazując się niemal profetyczną zdolnością, ankietowani wskazali warianty wirusa odporne na szczepionki, a na trzecim miejscu ryzyko płynące z chińskiego rynku nieruchomości.

Oczywiście najczęściej wskazywane ryzyka nie muszą być tymi, które muszą się zmaterializować. Być może najgroźniejsze dla hossy na aktywach w USA są te zagrożenia z dołu tabeli, a być może hossie w USA nie zagrozi już nic i nigdy. Czas pokaże, ale listopadowy raport o stabilności finansowej Fed warto przekartkować, choćby jako przerwę od wciągającego handlu u brokerów ze smartfona.

>>> Rezerwa Federalna: Financial Stability Report, listopad 2021 r.

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Jak Stany Zjednoczone radziły sobie wcześniej z wysoką inflacją

Kategoria: Analizy
Aktualna inflacja w USA pozostaje blisko poziomów z okresu czarnej dekady bankowości centralnej, czyli lat siedemdziesiątych. Czy odpowiedzialnością za wysoką inflację z tamtych czasów możemy obarczyć szoki podażowe?
Jak Stany Zjednoczone radziły sobie wcześniej z wysoką inflacją