Autor: Tomasz Świderek

Dziennikarz specjalizujący się w tematach szeroko rozumianej branży telekomunikacyjnej i nowych technologii.

Fuzja, której nie będzie, jest sygnałem dla europejskich telekomów

By na rynku telefonii komórkowej była zachowana konkurencja, w kraju powinno działać co najmniej czterech operatorów posiadających własną infrastrukturę – wynika z wypowiedzi Margrethe Vestager, komisarz odpowiedzialnej za konkurencję w UE. To zła wiadomość dla europejskich operatorów planujących fuzje.
Fuzja, której nie będzie, jest sygnałem dla europejskich telekomów

Margrethe Vestager, komisarz ds. konkurencji, uważa, że tylko określona liczba operatorów na rynku gwarantuje zachowanie korzystnego układu dla klientów. (CC By Friends of Europe)

Rozstrzygnięcia Komisji Europejskiej w sprawie planu połączenia dwóch duńskich operatorów komórkowych (firmy TeliaSonera i Telenor) były uważnie obserwowane przez uczestników europejskiego rynku telekomunikacyjnego. Decyzja miała być czytelnym sygnałem, jak nowa Komisja podchodzi do fuzji i przejęć na rynku telekomunikacyjnym.

11 września 2015 r. rano operatorzy ogłosili, że zrezygnowali z planu fuzji w Danii, bo nie doszli z Komisją Europejską do porozumienia w sprawie warunków połączenia. Z ich oświadczenia wynika, że zaproponowane przez łączące się spółki oferty tzw. działań zaradczych nie satysfakcjonowały KE i że firmy uznały, iż dalsze ustępstwa zniweczą ekonomiczny i operacyjny sens planowanej fuzji. Podkreślili też, że fuzja spowodowałaby wzrost inwestycji w sieć i technologie, co byłoby korzystne dla duńskich klientów, którzy uzyskaliby dostęp do usług o lepszej jakości. Ich zdaniem poprawiłyby się także zasięg i prędkość mobilnego internetu.

Twardo za konkurencją

Margrethe Vestager, pochodząca z Danii unijna komisarz zajmująca się konkurencją, potwierdziła, że przedstawiane przez obu operatorów propozycje ustępstw nie rozwiały obaw o skutki fuzji dla konkurencji na duńskim rynku telefonii komórkowej. Jak stwierdziła, Komisja chce mieć pewność, że wzrost koncentracji nie spowoduje spadku innowacyjności, nie zmniejszy konkurencji na rynku wewnętrznym, ograniczając konsumentom możliwości wyboru, oraz że nie wpłynie na wzrost cen.

Odnosząc się bezpośrednio do duńskiej fuzji, pani komisarz powiedziała, że obawy o konkurencję wymagają odpowiednich „działań zaradczych”. Takim działaniem byłoby stworzenie nowego operatora infrastrukturalnego.

Dodała, że obecność na duńskim rynku czwartego operatora jest niezbędna. Podkreśliła jednak, że w Unii Europejskiej nie ma jednego rynku telefonii komórkowej i podejmując decyzje w sprawie koncentracji, trzeba patrzeć na rynki w poszczególnych krajach, a z tego, co stało się w Danii, nie należy wyciągać wniosków dotyczących innych planowanych połączeń operatorów komórkowych, którymi Komisja będzie się zajmować w najbliższych tygodniach i miesiącach.

Cytowany na stronach internetowych agencji Bloomberg Kimmo Stenvall, analityk Pohjola Bank, skomentował jednak informację, że TeliaSonera i Telenor zrezygnowały z zamiaru połączenia, w zupełnie innym duchu:

– To po prostu cios dla całego europejskiego rynku telekomunikacyjnego. Spowoduje spowolnienie innych potencjalnych rozmów o połączeniu.

Na rozstrzygnięcia w sprawie duńskiej fuzji czekali planujący połączenie operatorzy włoscy ( Italia i Wind) a także brytyjscy ( UK i O2) Jest ona ważna również dla innych operatorów – z krajów, w których w wyniku fuzji liczba graczy dysponujących własną infrastrukturą na rynku mobilnym spadłaby z czterech do trzech. W grę wchodzą m.in. Francja i Hiszpania, gdzie potencjalnymi kandydatami do fuzji lub przejęcia są odpowiednio Bouygues Telecom i Yoigo.

Duńska komisarz tuż po objęciu stanowiska dała jasny sygnał, że bardzo ostrożnie podchodzi do zmniejszania liczby operatorów komórkowych infrastrukturalnych działających w poszczególnych krajach Unii. Powiedziała wprost, że tam, gdzie na rynku pozostało tylko trzech operatorów, nie dostrzega zapowiadanego przez operatorów wzrostu i przyspieszenia inwestycji, widzi natomiast niekorzystny dla konsumentów wzrost cen. Tym samym podważyła powszechny wśród operatorów i pracujących na ich rzecz branżowych organizacji lobbystycznych argument, że zgoda KE na koncentrację na rynku telefonii komórkowej jest kluczem do oczekiwanych przez Komisję inwestycji i zwiększenia dostępności mobilnego superszybkiego internetu, a także że nie będzie to miało negatywnego wpływu na konkurencję.

Dużo łagodniej na fuzje i przejęcia na europejskim rynku telekomunikacyjnym patrzą dwaj komisarze bezpośrednio odpowiedzialni za telekomunikację – Niemiec Günther Oettinger, który ma doglądać cyfrowej gospodarki, oraz Estończyk Andrus Ansip, który odpowiada za europejski jednolity rynek cyfrowy.

Obu zależy na zrealizowaniu Europejskiej Agendy Cyfrowej 2020, a także stworzeniu Jednolitego Rynku Telekomunikacyjnego i Jednolitego Rynku Cyfrowego, a tych celów nie da się osiągnąć bez współpracy z operatorami. Dlatego Oettinger już w 2014 r. deklarował, że w Europie powinno być tylko dwóch, trzech większych graczy, by byli w stanie odgrywać znaczącą rolę na arenie międzynarodowej. Stwierdził też, że europejscy operatorzy telekomunikacyjni nie powinni być przejmowani przez firmy spoza Europy.

Z kolei Ansip mówił, że Europa musi „stworzyć mniej pofragmentowany rynek, by zwiększyć popyt i zachęcić prywatne firmy do zwiększenia inwestycji”. To jednak nie do nich, lecz do komisarz Vestager należą decyzje w sprawach dotyczących konkurencji.

Ustępstwa

Ogłoszona w grudniu 2014 roku duńska fuzja była bardzo uważnie analizowana przez Komisję. Najpierw (w kwietniu 2015 r.) KE oświadczyła, że ma do niej zastrzeżenia, bo zmniejszenie liczby operatorów może spowodować wzrost cen, a potem (w czerwcu) zgodnie z unijnymi procedurami rozpoczęła tzw. drugą fazę analiz. Ta pierwotnie miała zakończyć się 2 września, ale w lipcu Komisja skorzystała z przysługującego jej prawa i przesunęła ten termin o 10 dni roboczych, czyli do 16 września. Komisarz Margrethe Vestager swą decyzję miała ogłosić najpóźniej 7 października.

Rezygnujące z połączenia firmy mają w sumie około 40-proc. udział w duńskim rynku kart SIM, mniej więcej tyle samo, co największy gracz, czyli operator zasiedziały TDC.

Widząc opór pani komisarz, TeliaSonera i Telenor zaczęły oferować ustępstwa. W sierpniu ogłosiły, że gotowe są sprzedać nowemu graczowi dwa bloki 2×5 MHz w paśmie 2100 MHz i że udostępnią mu do 15 proc. pojemności swej sieci. We wrześniu zaproponowały, by nowy, czwarty operator mógł kupić 40 proc. udziałów w spółce będącej właścicielem ich sieci, a Telenor był gotów sprzedać mu markę usług przedpłaconych BiBob, która ma 140–150 tys. klientów. Te deklaracje nie wystarczyły.

Zdania podzielone

Sceptycznie do ustępstw operatorów i oczekiwań Komisji podchodzą analitycy. Ich zdaniem KE wymaga zbyt wiele i niepotrzebnie koncentruje się na utrzymaniu konkurencji przez wymóg działania na rynku czterech operatorów. Oceniają też, że oferowane przez operatorów ustępstwa nie mają sensu, bo – podobnie jak to miało miejsce w Austrii – nie znajdzie się chętny do wejścia na nasycony rynek, na którym jest presja cenowa i spadają przychody.

Postawa komisarz Vestager i jej ocena rynku podoba się natomiast przedstawicielom duńskiego urzędu antymonopolowego.

– To dobry dzień dla konkurencji. Konsumenci będą mieli tańsze usługi, niż gdyby połączenie zostało zakończone – te słowa Sorena Bo Rasmussena z duńskiego urzędu antymonopolowego cytuje na swych stronach internetowych agencja Reuters. Rasmussen dodał, że współpraca Komisji i jego urzędu w analizie duńskiej fuzji była bardzo dobra.

Planujący fuzję w Wielkiej Brytanii i we Włoszech operatorzy do tej pory nie odsłonili kart i nie ujawnili, jakie działania zaradcze zaoferują Komisji. Wiadomo, że Brytyjczycy są gotowi udostępniać swą sieć wirtualnym operatorom komórkowym (MVNO). Za czasów poprzedniej Komisji, gdy za konkurencję odpowiadał komisarz Joaquín Almunia, udostępnianie sieci MVNO było warunkiem koniecznym, by dostać zgodę na fuzję, która redukowała liczbę komórkowych operatorów infrastrukturalnych z czterech do trzech.

Środki zaradcze Almunii

Komisarz Almunia w 2012 roku zgodził się na przejęcie austriackiej sieci Orange przez austriackie Drei, a w 2014 roku na przejęcie irlandzkiego O2 przez tamtejszą sieć 3 Ireland oraz na niemiecką mobilną fuzje, w której Telefonica Deutschland (właściciel sieci O2) przejęła od holenderskiego KPN sieć E-Plus.

W Austrii KE zobowiązała Drei do odsprzedania części pasma, a także udostępnienia sieci MVNO. Chętny na pasmo i związane z jego zakupem budowanie od zera bazy klientów na nasyconym rynku się nie znalazł. Także liczba MVNO w Austrii rośnie powoli, za to ceny usług znacząco poszły w górę. Operatorzy zaczęli bowiem wycofywać się z promocji oraz likwidować najtańsze plany taryfowe.

Joaquín Almunia dostrzegł porażkę, jaką poniósł w Austrii. Wydając zgody na przejęcia w Irlandii i Niemczech, do decyzji Komisji wpisano warunki: wpuszczenie na rynek operatorów wirtualnych i przyznanie im prawa do używania części pasma, a w Niemczech dodatkowo odsprzedanie części pasma, jeśli będą chętni. Miało to podobno zapobiec powtórce z austriackiej wpadki. Czy te remedia zadziałają? Trudno powiedzieć. Komisarz Margrethe Vestager zapewne już wie, jak zachowują się koszty usług i ceny detaliczne w obu krajach, i uwzględniała to w rozmowach w sprawie fuzji w rodzinnej Danii.

Margrethe Vestager, komisarz ds. konkurencji, uważa, że tylko określona liczba operatorów na rynku gwarantuje zachowanie korzystnego układu dla klientów. (CC By Friends of Europe)

Otwarta licencja


Tagi