Sytuacja Niemiec szybko się nie poprawi
Kategoria: Trendy gospodarcze
Dziennikarz ekonomiczny, autor recenzji książek i przeglądów najnowszych badań ekonomicznych
Jak pisze autor w publikacji (jej polski tytuł to „Most: gaz w podzielonej na nowo Europie”), radziecki przemysł gazowy powstał dzięki Nikicie Chruszczowowi, I sekretarzowi Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego w latach 1953-1964 (od 1958 do 1964 r. był także premierem ZSRR). Chruszczow, w przeciwieństwie do Stalina, uważał, że gaz ma przyszłość.
W 1956 r., na XX Zjeździe KPZR, tym samym, na którym Chruszczow odciął się od Stalina i jego zbrodni, ujawnił on także ambitne plany rozwoju przemysłu gazowego w ZSRR. I zaczął je konsekwentnie realizować. Wydobycie gazu ziemnego wzrosło z 9 mld metrów sześciennych w 1955 r. do 198 mld metrów sześciennych w 1970 r. Chruszczow był dumny z rozwoju przemysłu gazowego w ojczyźnie i uważał to za jeden z głównych dowodów, że radziecka gospodarka skutecznie ściga zachodnie kraje i wkrótce je przegoni.
Jeden z najbliższych współpracowników Chruszczowa Leonid Breżniew doprowadził do odsunięcia go od władzy w 1964 r. i sam przejął ster rządów w ZSRR. Breżniew podzielał słabość Chruszczowa do przemysłu gazowego i pilotował jego rozwój. To za jego rządów doszło do podpisania kluczowej z punktu widzenia radzieckiego i światowego rynku gazowego umowy.
Pod koniec lata 1967 r. 30 km na południowy zachód od Wiednia, w zamku Hernstein służącym niegdyś Habsburgom za zakwaterowanie na czas polowań (obecnie jest czterogwiazdkowym hotelem) doszło do spotkania delegacji radzieckiej i austriackiej. Przez dwa tygodnie toczyły się rozmowy na temat pierwszego w historii znaczącego kontraktu na dostawę gazu do kraju znajdującego po zachodniej stronie żelaznej kurtyny.
Inicjatorem spotkania byli Sowieci, ponieważ mieli rezerwy gazu, z którymi chcieli coś zrobić. Austriacy chętnie się na spotkanie stawili, gdyż zużycie energii w Europie Zachodniej rosło. Problem polegał na tym, że sprzedaż gazu ziemnego rządzi się zupełnie innymi prawami niż na przykład sprzedaż ropy naftowej. W przypadku tej ostatniej można wymienić paliwo na pieniądze i później nie mieć ze sobą nic do czynienia. Dostarczanie gazu ziemnego w latach 60. wymagało zbudowania infrastruktury, utrzymywania stałych kontaktów i przede wszystkim zaufania. A z tym w czasach zimnej wojny było krucho.
Dostarczanie gazu ziemnego w latach 60. wymagało zbudowania infrastruktury, utrzymywania stałych kontaktów i przede wszystkim zaufania.
Ale Austria miała idealne warunki, by przełamać impas. Jej krajowy monopolista, jeżeli chodzi o ropę i gaz, koncern OMV, w latach 1945-1955 był zarządzany przez Rosjan. W 1955 r. Austria ogłosiła neutralność i na niewielką skalę importowała gaz ziemny z Czechosłowacji. Skala była niewielka, ale obie strony zaczęły uczyć się handlu gazem, poznawały siebie i kapitał zaufania powoli rósł.
W czerwcu 1968 r. Austriacy i Rosjanie zakończyli uzgadnianie ceny i podpisali umowę. Jest znamienne, że dostawy gazu rozpoczęły się zgodnie z planem 1 września 1968 r. pomimo inwazji wojsk Układu Warszawskiego dziesięć dni wcześniej, która bardzo zaogniła sytuację polityczną między krajami bloków wschodniego i zachodniego.
To, w opinii autora książki, dostarcza dowodów na to, że biznes na gazie ziemnym okazał się być „mostem” łączącym wspólnym interesem ZSRR (a później Rosję) z Europą Zachodnią i USA. „Mostem” tym ważniejszym, że w lutym 1981 r. Leonid Breżniew, ogłaszając cele jedenastego planu pięcioletniego, podkreślił priorytetową w nim rolę przemysłu gazowego. Wydobycie gazu miało zostać zwiększone o 50 proc. w tym okresie (z 435 mld metrów sześciennych w 1980 r. do 630-645 mld metrów sześciennych w 1985 r.).
By to osiągnąć, planowano zainwestować w przemysł gazowy przez te pięć lat tyle kapitału, ile zainwestowano przez poprzednie piętnaście. Za te pieniądze miano wybudować sześć linii rurociągu o średnicy 1420 mm i długości 20 000 km łączącego Zachodnią Syberię z europejską częścią ZSRR. Co ciekawe, gaz w ZSRR był jedynym źródłem energii, którego wydobycie osiągnęło zaplanowane poziomy.
Kiedy Breżniew zapowiadał priorytety planu pięcioletniego, nie mógł zdawać sobie sprawy, że jednocześnie decyduje o przyszłości kapitalistycznej Rosji. „Gaz był paliwem, które umożliwiło Rosji przetrwać bolesną transformację ustrojową” – podkreśla autor książki. W lata 90. Rosja weszła bowiem z największym i najmłodszym przemysłem gazowym świata. Jej zasoby to było wówczas 40 proc. globalnych rezerw. W 1990 r. gaz ziemny zaspokajał 42 proc. potrzeb energetycznych kraju, w 2000 r. było to już 53 proc., a w 2018 r. – 54,8 proc.
W 1990 r. krajowe zużycie gazu stanowiło 74 proc. produkcji. W 2000 r. wyniosło już tylko 69 proc. Tak więc eksport gazu stawał się coraz ważniejszy dla gospodarki kraju. Co ciekawe jednak, gazowe interesy ciągle łączą Rosję i Europę Zachodnią ponad podziałami politycznymi. Kiedy w 1998 r. Unia Europejska wydała pierwszą dyrektywę dotyczącą dostaw gazu i elektryczności, przedstawiciele Gazpromu zareagowali nerwowo.
Celem dyrektywy było obniżenie kosztów mediów dla klientów docelowych. Ówczesny szef gazowego giganta Rem Wiachiriew mówił o „europejskiej głupocie” i zasugerował, że Gazprom prędzej obniży swoje udziały w europejskim rynku, niż będzie sprzedawał gaz taniej „na bazarze”. Ale do żadnych rewolucyjnych zmian nie doszło, a udział rosyjskiego gazu w całkowitym zużyciu gazu w UE nawet wzrósł w ostatnich latach, z 26 proc. w 2007 r. do 33 proc. w 2016 r.
We wrześniu 2011 r. doszło do „nalotu” przedstawicieli Europejskiego Dyrektoriatu Generalnego ds. Konkurencji (DG-COMP) na przedstawicielstwa Gazpromu w UE. „Nalotu” dlatego, że funkcjonariusze działali bardzo szybko po to, by zdążyć zająć komputery z danymi. Na podstawie tych materiałów przedstawiciele DG-COMP przez 3,5 roku prowadzili śledztwo, po którego zamknięciu przez kolejne 3 lata trwały negocjacje z przedstawicielami rosyjskiego giganta.
Zakończyły się one wiosną 2018 r. ugodą. Gazprom zgodził się na szereg ustępstw, które de facto osłabią jego pozycję na rynku UE, a poprawią pozycję rządów poszczególnych krajów wspólnoty, w szczególności tych z Europy Środkowej i Wschodniej. Jest znamienne, że w czasie tych negocjacji doszło do przejęcia przez Rosję Krymu. Związane z tym pogorszenie stosunków politycznych między Unią Europejską a Rosją nie przeszkodziło w zawarciu porozumienia dotyczącego rynku gazowego. Podobnie jak w czasach zimnej wojny dostawy gazu są, zdaniem autora, „mostem” łączącym Wschód z Zachodem.
Thane Gustafson jest profesorem na Georgetown University. Specjalizuje się w sprawach dotyczących rosyjskich surowców – ropy i gazu. Na ten temat napisał już kilka książek, m.in. „Crisis amid Plenty: The Politics of Soviet Energy under Brezhnev and Gorbachev” („Kryzys wśród obfitości: radziecka polityka dotycząca energii za Breżniewa i Gorbaczowa”) oraz „Capitalism Russian-Style, and Wheel of Fortune: The Battle for Oil and Power in Russia”(„Kapitalizm w rosyjskim stylu i koło fortuny: bitwa o ropę i władzę w Rosji”).
„The Bridge” to 520 stron historii przemysłu gazowego, nie tylko w Rosji, ale i na świecie. Publikacja jest wypełniona faktami, datami i statystykami i można z niej wynieść sporo wiedzy. Jej problem polega jednak na tym, że jest bardzo „sucho” napisana. Brakuje mi w niej anegdot, historii o ludziach. Bez tego typu elementów książkę na temat przemysłu gazowego czyta się ciężko. Tak więc „The Bridge” polecam tylko wyjątkowo zainteresowanym tematem. Pozostałym może być trudno doczytać ją do końca.