Getty Images
Mózg człowieka pozostaje niemal niezmienny od setek tysięcy lat. Z kolei moc obliczeniowa komputerów rośnie w sposób wykładniczy. Sam ChatGPT generuje więcej tekstu w ciągu 2 tygodni niż ludzkość we wszystkich napisanych do tej pory książkach. Oto potencjał generatywnej sztucznej inteligencji (AI).
Czym jest generatywna AI
Sztuczna inteligencja dzieli się na klasyczną i generatywną. Ta ostatnia „[…] może tworzyć nowatorskie treści, które wydają się być wygenerowane przez ludzi. Spójne teksty i hiperrealistyczne obrazy, które wzbudziły zainteresowanie opinii publicznej i biznesu, są przykładami modeli Gen AI, dostarczających dane w sposób, który kiedyś był możliwy tylko dzięki ludzkiej myśli, kreatywności i wysiłkowi” – podaje Deloitte w raporcie „Czym jest generatywna sztuczna inteligencja? Podstawowe zagadnienia dziedziny Gen AI”.
Generatywna AI potrafi więc tworzyć teksty czy obrazy. I robi to coraz lepiej. Oprócz znanych narzędzi takich jak ChatGPT istnieją także mniej rozpowszechnione, ale bardziej wyspecjalizowane. Przykładowo są to asystent pisania Sudowrite czy służący do parafrazowania i edycji tekstów GhosttheWriter, a także – opracowane z myślą o przekształcaniu tekstowych promptów w obrazy – Quillbot czy DALL-E, dzięki którym graficy są w stanie stworzyć dzieło w kilka sekund na podstawie jednego promptu (komendy dla AI).
Sztuczna inteligencja i prawdziwe pieniądze
Za wspomnianym rozwojem AI (generatywnej i nie tylko) stoją potężne pieniądze. Według raportu Goldman Sachs nawet ostrożne szacunki pokazują, że inwestycje w sztuczną inteligencję mogą osiągnąć pułap 1 proc. globalnego PKB do 2030 r.
Zobacz również:
Generatywna sztuczna inteligencja – szanse i wyzwania
Wraz z rosnącymi inwestycjami idzie w parze szybki wzrost mocy obliczeniowej narzędzi sztucznej inteligencji. Dla przykładu, ChatGPT 4 udostępniony w marcu 2023 r. (około rok po swym poprzedniku ChatGPT 3.5) generuje poprawne odpowiedzi o 40 proc. częściej. Ponadto wypada lepiej o 150 punktów w testach SAT (Scholastic Assessment Test – standardowe testy stosowane w Stanach Zjednoczonych do oceny umiejętności kandydatów na wyższe uczelnie).
Wzrost inwestycji w AI przynosi jednak nie tylko rozwój technologii, a to także poważne konsekwencje dla rynku pracy. Według Goldman Sachs na automatyzację przez sztuczną inteligencję podatna jest 1/4 zadań wykonywanych przez pracowników w Stanach Zjednoczonych. W branży sztuki, projektowania, rozrywki, sportu i mediów wielkość jest podobna – 26 proc. Wartości globalne mogą być nieco niższe (kraje rozwijające się są mniej podatne na automatyzację – przynajmniej na razie).
Czy praca twórców jest zagrożona?
W opublikowanym w 2023 r. raporcie World Economic Forum „How might generative AI change creative jobs?” można przeczytać, że jeszcze do niedawna panowało przekonanie, iż zawody twórcze zasadniczo nie są zagrożone rozwojem AI.
Powstanie generatywnej AI doprowadziło jednak do tego, że „w ciągu kilku miesięcy autorzy, projektanci, fotografowie i reżyserzy oraz przedstawiciele innych branż uświadomili sobie, że ich przyszłość znajduje się pod znakiem zapytania”. I nie są to bynajmniej obawy bezpodstawne.
Dla przykładu, producent keczupu Heinz użył już treści wygenerowanych przez AI w kampaniach reklamowych. Firma wykorzystała do tego program DALL-E 2, który stworzył projekty butelek, twórczo rozwijając oryginalne ich projekty. Była to pierwsza kampanii reklamowa oparta na treściach generowanych przez sztuczną inteligencję.
Artyści kontra sztuczna inteligencja
Jedną z branż dotkniętych przez błyskawiczny rozwój AI jest sztuka obrazu. Sen z powiek grafików czy malarzy spędzają takie programy, jak Midjourney czy DALL-E. Wystarczy, że ich użytkownik wyda odpowiednią komendę (prompt), a program wygeneruje obraz. Wydawanie promptów stało się już swego rodzaju sztuką samą w sobie.
Tradycyjni artyści buntują się przeciwko takiej – jak uważają – degradacji sztuki. Wskazują, że AI uczy się, opierając się na ogromnych zbiorach danych, obejmujących swym zakresem dzieła wcześniej stworzone przez ludzi. Podkreślają, że programy te nie „czują” sztuki w tradycyjnym rozumieniu. Działają tylko na podstawie tego, co już stworzył człowiek i przekazano im w procesie machine learningu. To zaś ogranicza ich oryginalność.
Zobacz również:
Europa w światowym wyścigu AI
Według tradycyjnych artystów sztucznej inteligencji brakuje więc inwencji twórczej – pragnienia wyrażania swoich emocji. Sztucznie inteligentna sztuka może być nawet formalnie poprawna i wysokiej jakości. Czy jednak bez świadomej intencji tworzenia można mówić o prawdziwej sztuce? To dyskusyjna kwestia. Sztuczna inteligencja potrafi jednak wytwarzać dzieła, które, choć zależne od tych stworzonych wcześniej przez człowieka, noszą znamiona oryginalności, znacznie wykraczające poza zwykły kolaż. Przykładem jest obraz ,,Edmond de Belamy, from La Famille de Belamy”, łączący różne style malarskie i sprzedany w domu aukcyjnym Christie za 432 500 dol. i to już w 2018 r.
Konkurencja ze strony AI sprowokowała niektórych artystów do wkroczenia na drogę Temidy. Ich zdaniem programy generatywnej sztucznej inteligencji nie działają zgodnie z prawem autorskim, ponieważ nadużywają dzieł ludzkich. Z takiego założenia wyszli na początku 2023 r. artyści wizualni: Sarah Andersen, Kelly McKernan i Karla Ortiz. Złożyli oni w Stanach Zjednoczonych zbiorowy pozew przeciwko Stability AI, Midjourney i DeviantArt za naruszenie praw autorskich twórców.
Argumentowali także, że firmy te wykorzystywały, w ramach swoich programów generatywnej sztucznej inteligencji, chronione prawem autorskim obrazy. Sąd stwierdził jednak, że trudno przyjąć te zarzuty. Podobieństwo dzieł powodów do dzieł AI było bowiem niewystarczające. Stanowisko sądu było pod pewnymi względami przychylne wobec roszczeń artystów. Temida pozwoliła bowiem na poprawienie skargi i złożenie nowego pozwu.
Co z muzykami?
Podobne dylematy, co te dotyczące sztuki, obejmują również muzykę. Dla przykładu, AIVA generuje kompozycje na podstawie stylów różnych kompozytorów. Istnieją również aplikacje, takie jak Endel zdolne do tworzenia muzyki odzwierciedlającej emocje użytkownika.
Podobnie jak w przypadku dzieł wizualnych, a może nawet i w większym stopniu, to ludzie jednak wciąż dominują w muzyce. Trudno wyobrazić sobie, by dzieło skomponowane przez AI trafiło w najbliższym czasie na listę przebojów. A tym bardziej na listę 100 najlepszych utworów wszech czasów Rolling Stone lub 500 najlepszych albumów wszech czasów. Prawdziwa wirtuozeria wciąż wymaga emocji, talentu będących czymś specyficznie ludzkim. Jak dotąd AI nie była w stanie stworzyć dzieł porównywalnych z „Nothing Compares 2 U” – Sinéad O’Connor, „I Will Always Love You” Whitney Houston czy „Hallelujah” – Leonarda Cohena. A tym bardziej – na miarę symfonii Beethovena czy nokturnów Chopina. Oznacza to, że najlepsi muzycy, nawet w czasach generatywnej sztucznej inteligencji, dadzą sobie radę. Los całej rzeszy przeciętnych muzyków może być natomiast zagrożony.
AI a marketing
Sztuczna inteligencja znajduje także zastosowanie w marketingu, co niekiedy prowadzi do opłakanych (dla pracowników) konsekwencji. BBC opisuje przypadek, gdy firma dokonała redukcji 60-osobowego zespołu tworzącego treści marketingowe.
Szefowie pozostawili w pracy tylko kierownika. Jego zadaniem nie było już ani pisanie artykułów, ani redagowanie tekstów innych pracowników, a jedynie edytowanie treści wygenerowanych przez ChatGPT, aby nadać im bardziej ludzki wydźwięk.
Tego typu radykalna opcja nie musi jednak być jedyną. W raporcie McKinsey „Generative AI: Unlocking the future of fashion” można przeczytać, że: „użycie generatywnej AI w marketingu ma przed sobą przyszłość. Potrafi ona bowiem nie tylko wykrywać aktualne trendy dotyczące popularności treści, lecz również generować nowe w błyskawicznym tempie. Przy jej pomocy szanse wypuszczenia choćby wiralowego wideo na TikToku są o wiele większe niż bez korzystania z jej >>usług<<”.
Sytuacja ta prowadzi do zmniejszenia zapotrzebowania na pracę profesjonalnych marketingowców, a w szczególności agencji kreatywnych. Jak zauważa jednak McKinsey, bezkrytyczne podejście do treści tworzonych przez AI może też prowadzić do wypuszczania przez firmy contentu opartego na dziełach konkurencji. To zaś spowoduje ,,rozmycie się” tożsamości danej marki.
Zobacz również:
Generatywna sztuczna inteligencja a wzrost gospodarczy
Według McKinsey AI może sprawić, że marketingowcy nie będą już bezpośrednimi twórcami treści (np. artykułów na filmowe blogi). Pozostaną jednak potrzebni do podejmowania decyzji co do rodzaju tworzonej treści, wyboru docelowego odbiorcy, stylu artykułu oraz do przekazywania sztucznej inteligencji odpowiednich wskazówek (promptów). A także sprawdzenia i edycji wytworzonego przez AI contentu.
Sztuczna inteligencja a autorzy tekstów
Z drugiej strony dla marketingowców, a także dziennikarzy i innych autorów tekstów z nieoczekiwaną pomocą przychodzi jedna z firm rozwijających sztuczną inteligencję. A mianowicie Alphabet (Google). Jej reprezentant John Mueller stwierdził bowiem, że treść generowana automatycznie jest wciąż postrzegana jako SPAM przez tę korporację.
Jego zdaniem kopiowanie treści stworzonych przez AI to sztuczka sprzeczna z wytycznymi Google dla twórców stron internetowych i że jest to wręcz SPAM. Choć stanowisko Alphabet może cieszyć twórców tekstów, to odrębną kwestią jest jednak to, jak często stronom internetowym korzystającym bezkrytycznie z AI uda się ominąć te zabezpieczenia. Sam Mueller przewiduje tu grę w kotka i myszkę między Google a idącymi na łatwiznę webmasterami korzystającymi z automatycznie wygenerowanych treści.
A warto pamiętać, że również i scenarzyści oraz autorzy tekstów nie czują się bezpiecznie. Ci zrzeszeni w Writers Guild of America w maju 2023 r. rozpoczęli strajk (dwa miesiące później dołączyli do nich aktorzy) – przeciwko swoim pracodawcom: producentom filmowym zrzeszonym w Alliance of Motion Picture and Television Producers. Był to jeden z największych protestów w historii Hollywood, który doprowadził do długotrwałego wstrzymania produkcji wielu dzieł filmowych. I poważnych strat producentów.
W obawie przed ich pogłębieniem producenci ostatecznie zgodzili się na porozumienie zakładające dopuszczenie AI do użytku wyłącznie jako narzędzia pomocnego ludzkim twórcom (a nie jako ich zamiennika). Strajk zakończył się 27 września 2023 r. Wszystko wskazuje jednak na to, że to jedynie koniec pierwszego etapu napięć i problemów społecznych wywołanych przez eksplozję sztucznej inteligencji.
Scenarzyści z Hollywood i inni autorzy tekstów zrzeszeni w Writers Guild nie są zresztą jedynymi obawiającymi się o swoją przyszłość. Ich niepokój podzielają także twórcy dzieł wizualnych.
Problemy etyczne i prawne
Sztuczna inteligencja może być nie tylko bezpośrednim zagrożeniem miejsc pracy w branżach wymagających kreatywności. Oznacza ona także ryzyko wykorzystania ludzkiej pracy bez wynagrodzenia. Jak zauważa World Economic Forum we wspomnianym wcześniej raporcie używanie sztucznej inteligencji wiąże się z zagrożeniem związanym z bezpieczeństwem danych. Otóż istnieje możliwość, że dojdzie do wycieku informacji chronionych prawem autorskim czy patentowym. Godny uwagi jest tu kazus Samsunga, którego pracownicy ujawnili ChatGPT kod źródłowy jednego z programów oraz notatki służbowe. Od tej pory dane te są magazynowane na serwerach Open AI i mogą być wykorzystane w odpowiedzi na zapytania użytkowników ChatGPT. To zaś może łatwo doprowadzić do ich upublicznienia w przyszłości.
Zobacz również:
Źródła wzrostu gospodarczego w erze cyfrowej
Wyciek danych w Samsungu, jak również wspomniany wcześniej pozew twórców przeciwko Stability AI i Midjourney, pokazują szerszy problem związany ze sztuczną inteligencją. Chodzi o problem bezpłatnego wykorzystywania ludzkiej pracy do rozwijania AI, która następnie tworzy swoje dzieła. To oczywiście stanowi wyzwanie dla prawodawców, nie zawsze nadążających za postępem technologicznym. Muszą oni jednak pogodzić ochronę własności intelektualnej z korzyściami przynoszonymi przez sztuczna inteligencję.
Rozwoju generatywnej AI nie zahamujemy
Regulacje dotyczące AI są konieczne, tym bardziej, że zahamowanie rozwoju sztucznej inteligencji jest już raczej niemożliwe. Według raportu Goldman Sachs, w ciągu 10 lat wdrożenie AI doprowadzi do wzrostu globalnego PKB o 7 bln dol. W krótkim terminie wpływ generatywnej sztucznej inteligencji na liczbę miejsc pracy może się okazać niekorzystny. Dane historyczne są jednak pocieszające. Dla przykładu, w Stanach Zjednoczonych ponad 85 proc. wzrostu zatrudnienia w ciągu ostatnich 80 lat było efektem innowacji technologicznych. Istnieje możliwość – choć nie pewność – że w przyszłości ten trend się powtórzy.
Choć rozwój generatywnej sztucznej inteligencji budzi poważne obawy, zwłaszcza wśród artystów i przedstawicieli branż kreatywnych, przyszłość nie musi wcale okazać się pesymistyczna. Najlepsi kreatorzy będą wszak wykorzystywać AI jako narzędzie wspierające, zwiększając przez to swoją efektywność i otwierając się na nowe formy sztuki.
Rynek pracy w branżach kreatywnych ulegnie zmianie – kluczowa będzie współpraca między człowiekiem a nowymi technologiami. To osoby potrafiące łączyć swoją wizję z możliwościami oferowanymi przez AI, będą kształtować przyszłość różnych dziedzin sztuki, a także marketingu i nie tylko. Sztuczna inteligencja przejmie bardziej „techniczne” aspekty procesu kreatywnego, lecz pozostawi przestrzeń dla naprawdę twórczych, oryginalnych i ludzkich umysłów. A tym samym zapewni pracę dla ich posiadaczy.