Autor: Marek Pielach

Dziennikarz Obserwatora Finansowego, specjalizuje się w makroekonomii i finansach publicznych

Gminy będą miały problem z uchwaleniem budżetu

Spowolnienie gospodarcze zaogniło spór między odpowiedzialnym za budżet państwa Ministerstwem Finansów, a samorządami. Wzajemne zarzuty są takie same: uznaniowe szastanie ulgami i znajdowanie oszczędności wszędzie tylko nie u siebie. Samorządy ostrzegają, że jak tak dalej pójdzie setki z nich będą miały problem z uchwaleniem budżetów i wkładem własnym do projektów unijnych.
Gminy będą miały problem z uchwaleniem budżetu

Debata o samej regule wydatkowej, polegająca na jej zmianie tak, aby samorządy mogły się bardziej zadłużać nie ma sensu - mówi Ryszard Grobelny, prezydent Poznania. (Fot. PAP)

Samorządy po pierwszym półroczu 2013 roku osiągnęły 8 mld zł nadwyżki – wynika z danych Ministerstwa Finansów. Na pierwszy rzut oka to nic dziwnego, bo większość inwestycji rozlicza się pod koniec roku, ale także zestawienia rok do roku wskazują, że po odjęciu bieżących wydatków od dochodów systematycznie sporo zostaje. W 2010 roku nadwyżka wynosiła 9,28 mld zł, w 2011 roku blisko 11 mld zł, a w 2012 roku już 11,62 mld zł.

– Nadwyżka w samorządach paradoksalnie wynika z braku pieniędzy – mówi Andrzej Porawski szef biura Związku Miast Polskich. – Większość samorządów wstrzymało inwestycje i spłaca zaciągnięte wcześniej kredyty. Mniej znaczącym powodem jest także kumulowanie wolnych środków przed kolejną perspektywą unijną.

To wstrzymanie inwestycji widać w rubryce „wydatki majątkowe”. W 2010 roku wynosiły one 44,24 mld zł, w 2011 roku 42,43 mld zł, a w 2012 roku 35,61 mld zł. Związek Miast Polskich szacuje, że w 2015 roku mogą spaść nawet do 19 mld zł. Można to oczywiście tłumaczyć okresem przejściowym między jednym, a drugim wieloletnim budżetem unijnym, ale to tylko część prawdy. Samorządowcy powtarzają jak mantrę, że inwestowaliby, ale wciąż dostają nowe kosztowne obowiązki, a dochody spadają.

Finanse-samorządów

Infografika: DG

Problem jest starszy niż obecne spowolnienie gospodarcze i sięga 2007 roku. Wówczas Sejm uchwalił zmiany w ustawie o podatku dochodowym od osób fizycznych, które wprowadziły ulgi na wychowywane dzieci. Od 1 stycznia 2009 roku weszła w życie także dwustopniowa skala podatkowa (18 i 32 proc., zamiast 19, 30 i 40 proc.). Obie zmiany spowodowały spadek dochodów z podatku PIT, którymi rząd dzieli się z samorządami.

– Państwo sobie ten ubytek zrekompensowało podnosząc VAT, akcyzę i składkę rentową, a samorządy nie miały tego spadku dochodów  jak uzupełnić. W nas te zmiany uderzyły ze zdwojoną siłą, bo zamiast 22 proc. VAT musimy płacić 23 proc., większa akcyza oznacza większe wydatki na paliwo w komunikacji miejskiej i na olej opałowy do ogrzewania. Zwiększona składka rentowa także niemało kosztuje, bo jesteśmy największym w Polsce pracodawcą – wymienia Porawski.

Od 2005 roku uchwalono w sumie kilkanaście ustaw, które mają negatywny wpływ na budżety samorządów. Związek Miast Polskich policzył, że wskutek zmian wprowadzonych w latach 2005-2011 samorządy tracą 8 mld zł rocznie. Przynajmniej część z tych pieniędzy chcą odzyskać.

Drogą do tego ma być obywatelski projekt zmian w ustawie o dochodach jednostek samorządu terytorialnego. Zakłada on zwiększenie dochodu z podatku PIT dla samorządów, wprowadzenie ekologicznej subwencji dla gmin posiadających obszary chronione lub o szczególnych walorach przyrodniczych, oraz przywrócenie zasady rekompensowania ubytków w dochodach własnych samorządów, będących skutkami wprowadzonych ustaw.

– Należy wrócić do zasady, że parlament wprowadza nowe ulgi w podatkach lokalnych tylko jeśli je zrekompensuje finansowo. To powinien być taki bacik na posłów, którzy są bardzo skłonni do robienia prezentów, zwłaszcza cudzym kosztem – uważa Porawski.

W marcu projekt ustawy został jednak negatywnie zaopiniowany przez rząd.

Kto rezygnuje z dochodów

– Analiza skutków zmian ustawowych na przestrzeni ostatnich lat nie potwierdza, że zmiany w przepisach prawa jedynie ograniczały dochody samorządów. Samorządy pomijają regulacje, które zwiększają ich dochody – odpowiada Wydział Prasowy Ministerstwa Finansów i przytacza przykłady likwidacja min. ulgi na internet i ulgi na dzieci.

Odbija też argument o tym, że zlikwidowane przez rząd połowy ulg w podatkach od nieruchomości pozwoli zaoszczędzić 3 mld zł (szacunki Związku Miast Polskich).

– W czasach spowolnienia gospodarczego to władze samorządowe powinny dążyć do zwiększenia efektywności i wydajności dochodów własnych. Tymczasem ze sprawozdań wynika,  że samorządy udzielają ulg i zwolnień podatkowych, obniżają górne stawki podatków i rezygnują tym samym ze swoich dochodów. Tylko w ciągu zeszłego roku do budżetów gmin i miast na prawach powiatu nie wpłynęła kwota 4,4 mld zł. W porównaniu do 2004 r. skutki finansowe decyzji organów samorządowych w tym zakresie wzrosły aż o 64 proc. – podaje Ministerstwo Finansów.

Niepotrzebne poluzowanie

Do tego dochodzi spór o nową regułę wydatkową. Ta, która będzie obowiązywać od 1 stycznia 2014 roku wprowadza dla każdej jednostki samorządu terytorialnego indywidualne wskaźniki zadłużenia. Ustawa o finansach publicznych nakazuje przy tym, aby planowane w budżecie samorządów wydatki bieżące nie były wyższe niż planowane dochody bieżące powiększone o nadwyżkę budżetową z lat ubiegłych i wolne środki. Stąd być może część samorządów „podpompowuje” teraz swoje wskaźniki, aby w przyszłości móc wydawać środki z nowej perspektywy unijnej. Nie to jest jednak przedmiotem sporu, ale sugerowane przez rząd poluzowanie nowego wskaźnika zadłużenia.

– W celu zwiększenia możliwości absorpcji środków unijnych prowadzone są prace w kierunku stosownych zmian wskaźnika art. 243 ustawy o finansach publicznych. Zakłada się m.in. wyłączenie odsetek od zobowiązań zaciągniętych na finansowanie projektów realizowanych z udziałem środków z Unii Europejskiej z limitu spłaty zadłużenia oraz pewne wyłączenia niektórych zobowiązań na współfinansowanie wydatków – informuje Ministerstwo Finansów.

– Debata o samej regule wydatkowej, polegająca na jej zmianie tak aby samorządy mogły się bardziej zadłużać nie ma sensu. To idiotyczne myślenie, że najpierw nam się zabiera pieniądze, a potem mówi, że można się bardziej zadłużać – nie przebiera w słowach Ryszard Grobelny, prezydent Poznania i zarazem prezes Związku Miast Polskich.

– 300 do 400 gmin w Polsce będzie miało problem nie tylko z dopięciem budżetu tegorocznego, ale i z uchwaleniem budżetu na kolejny rok – ostrzega Grobelny.

– Samorządy za chwilę nie będą w stanie realizować zadań własnych, a co dopiero mówić o zebraniu wkładu na nowe projekty unijne, który będzie potrzebny po 2015 roku. Zapowiedziane przez Donalda Tuska 100 mld euro z nowej perspektywy może wówczas zostać tylko pięknym marzeniem – podsumowuje prezydent Poznania.

OF

Debata o samej regule wydatkowej, polegająca na jej zmianie tak, aby samorządy mogły się bardziej zadłużać nie ma sensu - mówi Ryszard Grobelny, prezydent Poznania. (Fot. PAP)
Finanse-samorządów
Finanse-samorządów

Otwarta licencja


Tagi