Autor: Grzegorz Jeż

doradca w Departamencie Edukacji i Wydawnictw NBP

Godne społeczeństwo wedle Galbraitha

Ekonomii nie można oddzielić od polityki, jeśli zależy nam na istnieniu trwałej i sprawiedliwej wspólnoty. Realizacja tego celu wymaga znacznych wysiłków i nakładów, ale pokój społeczny ma swoją cenę.
Godne społeczeństwo wedle Galbraitha

(©Envato)

Przez wieki związek polityki z gospodarką miał charakter nierozerwalny. Jeśli tę pierwszą dziedzinę pojmujemy – za Arystotelesem – jako troskę o dobro wspólne, wówczas realia gospodarcze służą lub powinny służyć realizacji tego celu. Owa współzależność pozostawała zarazem i oczywista, i nieuświadomiona, ponieważ dopiero skutki jej rozerwania wraz z nastaniem epoki nowoczesności, rozwojem idei liberalnych i upadkiem systemu feudalnego ukazały swoje radykalne oblicze. Ta szczególna emancypacja życia gospodarczego wywarła wielki wpływ na rzeczywistość życia społecznego, ponieważ nie tylko „wyzwoliła” ekonomię z więzów wspólnotowych, ale także umieściła kwestie gospodarcze na szczycie hierarchii ważności kosztem innych przejawów życia. Zmiana ta niosła ze sobą ucieczkę od życia politycznego, ponieważ porządek liberalny – nieufny wobec zagadnienia dobra publicznego – upatrywał w tym ostatnim potencjalne zagrożenie dla wolności jednostki. Podejrzliwość ta stanowiła charakterystyczny przejaw „wylania dziecka z kąpielą”, ponieważ, choć – jak zawsze – zagrożenia nadużyć oczywiście nie sposób wykluczyć, to jednak nie możemy zapominać, że bez wspólnych – choćby elementarnych – celów życie społeczne skazane jest na jałowość. Brak zaś wspólnych wartości i dążeń lub konflikt cywilizacyjny wewnątrz wspólnoty musi doprowadzić do postępującego gnicia, a w najgorszym razie jej rozpadu.

Podtrzymanie spójności wspólnoty warunkują wzajemne relacje między jej członkami, natomiast ich właściwe stosunki zależą od wielu czynników – odpowiedniej hierarchii, sprawiedliwości oraz względnej równości. To szczególnie ważne, ponieważ drastyczne nierówności materialne i bytowe – gdy wymkną się spod kontroli – podminowują każde społeczeństwo. Splot owych uwarunkowań sprawia, że zdecydowana większość może się czuć dobrze w swojej roli i akceptować miejsce, które zajmuje. Kogo nie przekonują argumenty moralne, to ten być może zaakceptuje zdroworozsądkowy, jak się wydaje, pogląd, że pokój społeczny ma swoją cenę i warto zań zapłacić i o niego dbać. To jest właśnie odpowiedzialność polityczna par excellence – w ścisłym tego słowa znaczeniu, wynikająca z roztropnego namysłu nad naturą i funkcjonowaniem społeczeństwa.

Fundamenty istnienia wspólnoty kształtują się na tożsamości, wartościach oraz sprawiedliwości. Wartości te pozwalają ukierunkować wysiłki ku działaniom służącym tworzeniu dobrobytu, co umożliwia wywierania wpływu na rzeczywistość zgodny z naszymi celami i potrzebami. Społeczeństwo oparte na takich ideach tworzy podstawy do wolnego i godnego życia – zarówno wspólnoty politycznej, jak i poszczególnych jednostek.

Podwaliny sprawiedliwej wspólnoty

Warunki istnienia godnego społeczeństwa zostały zarysowane w dziełach Johna Kennetha Galbraitha, ekonomisty, który w swoim bardzo długim życiu zaangażowany był nie tylko w działalność naukową i akademicką, ale czynnie wpływał także na świat polityki. Kreśląc swoją wizję kładł nacisk zarówno na czynniki bytowe, jak i te niezwiązane bezpośrednio z wartościami materialnymi. Deklarował, że „w godnym społeczeństwie wszyscy jego obywatele muszą mieć zapewnioną osobistą wolność, podstawowy byt materialny, równość rasową i etniczną oraz szanse godnego życia. Trzeba przyznać, że nic tak całkowicie nie pozbawia swobód jednostki, jak zupełny brak pieniędzy lub nie ogranicza tej swobody, jak niedostatek pieniędzy”. Zdawał sobie sprawę z tego, że postulaty rozwiązań prospołecznych muszą się zderzyć z gwałtowną reakcją różnych grup interesu. Trudność polega na tym, że finansowanie polityki równościowej wiąże się zazwyczaj z progresywnym systemem podatkowym. Ustawodawstwo prospołeczne, służąc pracownikom najemnym, stanowi sól w oku elit finansowych i przemysłowych. W takie grząskie obszary wkracza polityka z decyzjami i wartościami, które za nią stoją. Nie trudno jednak przewidzieć, że władza polityczna w większym stopniu musi liczyć się z silnymi zazwyczaj grupami interesu, które świadome swoich interesów w łatwy sposób – lobbując i finansując gremia decyzyjne – mogą zablokować zmiany, których wprowadzenie służyłoby większości, a nie tylko dobrze zorganizowanej oraz silnej mniejszości. Niemożności dokonania pewnych korekt prospołecznych towarzyszy podlewana krokodylimi łzami propaganda o niemożności ich realizacji – stały motyw w demokracjach parlamentarnych. Często zwyciężają tu i układy, i siła grup interesu, które są świadome swych potrzeb. A dochodzi do tego kosztem słabszych, czyli całości wspólnoty. Sytuacja ta ukazuje, jak w soczewce, ścisłą relację między narzędziami kontroli gospodarczej a dominującą ideologią, która jej towarzyszy i ją wspiera. Odwołując się do myśli Thorsteina Veblena wypada stwierdzić, że instytucje społeczne ukierunkowują i kanalizują ten spór w sposób korzystny dla dominujących środowisk.

Zobacz również:

Chciwość i wyzysk, czyli słów kilka o myśli Veblena

Ścisły węzeł siły ekonomicznej i ideologii dopełniany jest zjawiskiem zwanym „dystrybucją szacunku”. Szkodliwe zachowania elit, choć werbalnie potępiane przez ogół – pełnią zarazem funkcję wzorca kulturowego, co jeszcze bardziej ugruntowuje i wpisuje w społeczeństwo pewne mechanizmy postępowania, trwale je zakorzeniając. Nie usuwa to do końca napięć między elitami a społeczeństwem, które nie są zjawiskiem nowym, lecz dziś stały się jaskrawo widoczne, co obserwujemy w Europie i Stanach Zjednoczonych. Wstrząsy, których doświadczamy, mogą się okazać szansą, jak i zagrożeniem, jak to zwykle w czasach kryzysów bywa. Dlatego też przestrogi i recepty Galbraitha nie tracą swojej ważności.

Lata 70. XX w. – czas radykalnej zmiany

Jeśli przyjmiemy w uproszczeniu, że w gospodarce istnieje stała dychotomia – kapitał kontra praca, czyli elity kontra społeczeństwo, to bezpośrednio po II wojnie światowej aż do lat 70. XX w. napięcie między obu sferami spadało. Rola państwa w odbudowie gospodarki nie była zasadniczo kwestionowana – zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i Europie. W połowie lat 70. XX w. wraz ze wzrostem napięć politycznych, kryzysem naftowym i ogólną zmianą paradygmatu zwyciężył jednak pogląd, że państwo stanowi zawadę, szkodząc „naturalnym” procesom ekonomicznym. A to po prostu oznacza, że „państwo stało się problemem”. Ale nie tylko przesłanki obiektywne katalizowały zmianę. Proces ów stanowił wypadkową świadomego działania dominujących grup, dla których wcześniejsze porozumienia przekładały się na ograniczenie zysków i wpływów. Oba czynniki miały ogromny wpływ na zmianę trendu, a do tego dodajmy niewątpliwą siłę argumentów takich myślicieli, jak Milton Friedman czy Friedrich August von Hayek.

Zobacz również:

Sprawiedliwe społeczeństwo – John Rawls i jego teoria

Powrotowi do ekonomizacji życia społecznego, czyli umiejscowieniu spraw gospodarczych w centrum naszych relacji publicznych, towarzyszył przekaz ideologiczny, którego wdrożenie miało i nadal ma zasadnicze znaczenie. Służy bowiem uzasadnieniu nieodzowności aktualnego porządku. Jak napisał amerykański ekonomista Jon D. Wisman – współcześnie wymogi ekonomii i jej dynamika stały się kluczowym wyznacznikiem porządku społecznego, do których należy znaleźć właściwe wyjaśnienie ideologiczne. Podstawowym celem jest wpojenie klasom niższym, że ich niższy status materialny oraz życiowy stanowi niezbywalną część naturalnego porządku świata i nie podlega zasadniczej zmianie ze względów obiektywnych. Należy zaznaczyć, że sporządzenie takiego koktajlu jest tańsze niż utrzymanie porządku siłą, która – choć skuteczna na krótką metę – w dłuższej perspektywie powoduje opór, bunt, a niekiedy nastroje rewolucyjne, zaś zazwyczaj okazuje swoją tymczasową skuteczność. Może też prowadzić do odwetu. Legitymizacja stanowi zatem kluczowy aspekt stabilności porządku. Galbraith dopowiadał, skądinąd rzecz oczywistą, że w dzisiejszych demokracjach decydujący głos mają dysponenci władzy i wpływów. A to oznacza, że narzędzia demokracji są użyteczne dla tych, którzy są w stanie przeforsować swoje decyzje oraz własne interesy. Dzisiejsze demokracje stanowią więc rządy plutokracji, co doskonale widać po kosztach kampanii wyborczych, na które przecież ktoś łoży pieniądze. A te wyłożone gigantyczne kwoty to po prostu bariera dostępu do stolika władzy.

W ideologizacji życia społecznego tkwi jeszcze jedna pułapka, często pomijana, na którą zwrócił uwagę autor „Godnego społeczeństwa”. Ceną płaconą przez wszystkich jest skostnienie struktur, a przede wszystkim banalizacja myślenia, prowadząca do zaniku wysiłku związanego z podejmowaniem strategicznego namysłu, czy i jak można zmienić zastaną rzeczywistość, zastępując ją „banalną formułą zamiast konkretnej decyzji w szczególnym przypadku”. A przecież w godnym społeczeństwie winna obowiązywać maksyma: „decyzję należy podejmować na podstawie wartości społecznych i gospodarczych konkretnego przypadku”.

Ekonomia – klucz do spokoju społecznego

Galbraith przekonująco tłumaczy, że we współczesnym zsekularyzowanym świecie ekonomia pełni podstawową funkcję, niejednokrotnie działając z siłą determinizmu. Właśnie z tego względu system ekonomiczny winien zostać poddany kontroli i ukierunkowany na dobro wspólnoty oraz jednostek. Tu otwiera się pole dla współdziałania państwa i gospodarki prywatnej, wszak rozwój gospodarczy oparty często na inicjatywnie jednostek, firm czy spółek pociąga za sobą wsparcie organizmu państwowego – budowę dróg, infrastruktury krytycznej, tworzenie ładu prawnego czy instytucji służących współpracy gospodarczej między podmiotami publicznymi a prywatnymi. Państwo – dzięki polityce fiskalnej oraz bodźcom finansowym – może także wyrównywać szanse tych osób, które nie miały tyle szczęścia, by samemu zadbać o swój dobrobyt. A to fundament godnego społeczeństwa. Państwo winno również wspierać przyszły wzrost gospodarczy oraz inwestycje, które tworzą bogactwo, wszak – jak zauważył niemiecki XIX-wieczny ekonomista Friedrich List – infrastruktura tworząca bogactwo jest o wiele ważniejsza od samego bogactwa.

Wśród szczegółowych działań warunkujących zaistnienie godnego społeczeństwa Galbraith wskazuje na konieczność:

– prowadzenia polityki służącej zapewnieniu wzrostu gospodarczego;

– prowadzenia polityki minimalizowania bezrobocia;

– wsparcie dla rodzin i ułatwienia zdobycia wykształcenia tym członkom wspólnoty, którzy samodzielnie nie są w stanie osiągnąć tego celu;

– udzielania świadczenia socjalnego potrzebującym – wbrew powszechnemu twierdzeniu, że swoistym marnotrawstwem lub rozdawnictwem jest wszystko, co korzystnie wpływa na położenie bardziej potrzebującej części społeczeństwa;

– kształtowania polityki równościowej uniemożliwiającej powstanie radykalnych nierówności;

– kontroli poziomu inflacji, prowadzoną tak, by nie torpedować działań prospołecznych.

W mniemaniu Galbraitha idzie przecież o rzecz podstawową, a mianowicie elementarną sprawiedliwość i korzyść społeczną. Wspomagając biednego, mamy pewność, że wyda on swoje przychody – w przypadku bogatego – już nie. Tym samym wsparcie dla gorzej zarabiających przyczynia się także do efektywnego funkcjonowania gospodarki, ponieważ biedny wyda tyle, ile zarobi – o tym napisał także Michał Kalecki, wybitny polski ekonomista. Z tego też względu progresywne opodatkowanie znajduje uznanie w oczach Galbraitha, ponieważ jego mechanizm przekłada się na rzeczywistość – to, co się uzyskuje w postaci dochodu, zwracane jest rynkowi w postaci popytu na wytworzone dobra. Przez kogoś innego wprawdzie, ale skutek dla wspólnoty jest korzystny.

Więzy wspólnoty a egoizm

Co stanie się, gdy wspólnotowe więzi zostają nadwątlone? Przyzwolenie na realizację partykularnych przywilejów i korzyści ma swoje nieuniknione konsekwencje. Osoby majętne, posiadające wiele aktywów finansowych mogą preferować – nie przyznając się do tego nawet przed samym sobą – spowolnienie gospodarcze niż zaakceptować ryzyko zwiększonej inflacji. Niejednokrotnie czują awersję do działań prospołecznych, ponieważ postrzegają to jako „rozdawnictwo”. Również wzrost bezrobocia, choć jest tragedią społeczną, może być – przynajmniej początkowo – odbierany jako atrakcyjny dla pracodawców. Spadają koszty pracy, pracownicy przestają upominać się o swoje prawa, nie marudzą i nie narzekają, pracują gorliwiej, godząc się niekiedy na nieodpłatne nadgodziny. Bezrobocie to także swoisty stabilizator cen. Duża podaż siły roboczej przekłada się na niższe koszty płac i niższą inflację. Podobnie rzecz się ma z niekontrolowaną migracją, która może się jawić jako atrakcyjna, ponieważ przybysze będą pracować za niższe stawki i do tego dłużej. Za skutki długoterminowe zapłacą zaś wszyscy. Jest to przejaw dobrze znanej starej zasady o prywatyzowaniu korzyści, a upublicznianiu kosztów – finansowych i społecznych.

Zobacz również:

Ekonomiści powinni czytać Dickensa

Przeciwdziałanie tego typu pokusom i nadużyciom stanowi warunek utrzymania pokoju społecznego – bezcennego czynnika dla wspierania stabilności państwa, a niekiedy i jego bezpieczeństwa. Aby zapewnić i podtrzymać ów pokój, ekonomia musi jednak służyć społeczeństwu lub wspólnocie politycznej jako całości, nie zaś odwrotnie. Do tego wszak potrzebna jest mądra i roztropna polityka – zarówno ta prowadzona na wysokim szczeblu, jak i na poziomie samorządowym. Z tego też względu warto wziąć pod uwagę rady Galbraitha, który potrafił spojrzeć na rzeczywistość z różnych stron – naukowca, polityka i obywatela, który łączył i pogodził to, co nieczęsto się udaje, czyli teorię z praktyką.

Autor wyraża własne opinie, a nie oficjalne stanowisko NBP.

(©Envato)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Sprawiedliwe społeczeństwo – John Rawls i jego teoria

Kategoria: Społeczeństwo
Zgodnie ze znaną definicją sformułowaną przez rzymskiego prawnika Ulpiana Domicjusza sprawiedliwość określamy jako stałą wolę oddania każdemu tego, co mu się należy. Głód sprawiedliwości i ładu jest jedną z najważniejszych ludzkich tęsknot. Zżymamy się, gdy widzimy bezkarnych przestępców, utyskujemy na brutalność wielkiej polityki, w której silne państwa dominują nad słabszymi, bezwzględnie je niszcząc i eksploatując. Krzycząca niesprawiedliwość potęguje w nas uczucie bezradności i bezsiły, sprzyjając społecznej anomii. Trudno się zatem dziwić, że zagadnienie sprawiedliwości ogniskuje naszą uwagę, będąc zarazem przedmiotem dociekań myślicieli religijnych, filozofów oraz intelektualistów.
Sprawiedliwe społeczeństwo – John Rawls i jego teoria

Nic co ludzkie nie będzie nam obce

Kategoria: Trendy gospodarcze
Każdego ranka, gdy smartfon budzi nas i dostarcza spersonalizowane wiadomości oraz prognozę pogody na podstawie naszej lokalizacji, wchodzimy w interakcję z AI. Zadajemy pytania Siri lub Alexii, które stały się codziennymi kompankami, jednocześnie ufając, że Google Maps zrobi dla nas analizę ruchu ulicznego w czasie rzeczywistym, aby zaplanować jak najszybszą trasę do pracy. Spotify dobiera muzykę zgodnie z naszymi wcześniejszymi preferencjami, a Chat GPT, na naszą prośbę redaguje tekst wiadomości, którą mamy zamiar wysłać e-mailem. W końcu sprawdzamy konto bankowe i nawet nie zastanawiamy się, jak działają aplikacje chroniące nas przed oszustwami i oferujące spersonalizowane porady finansowe.
Nic co ludzkie nie będzie nam obce

Od rozwoju zależnego do silnej Polski

Kategoria: Trendy gospodarcze
Można powiedzieć, że nasz kraj tkwi między młotem a kowadłem, czyli między Rosją, której interesy historycznie kolidują z polską racją stanu, a Unią Europejską i dominującymi w niej grupami politycznymi. Ten czynnik oraz agresja Rosji na Ukrainę powodują, że poszukiwanie odpowiedzi na pytanie o silną Polskę zostało zdominowane przez kwestie polityczne.
Od rozwoju zależnego do silnej Polski