Autor: Grażyna Śleszyńska

Analizuje zjawiska makroekonomiczne i polityczne. Współtworzyła Forum Ekonomiczne w Krynicy

Gorące debiuty roku na nowojorskim Nasdaq

Wall Street jest na fali, jakiej nie widziano od boomu internetowego u progu XXI wieku. Pandemiczne ograniczenia w kontaktach bezpośrednich ludzie kompensują sobie w sieci. Startupy myślące o giełdzie, nie mogły wymarzyć sobie lepszej koniunktury.
Gorące debiuty roku na nowojorskim Nasdaq

(©Envato)

W drugiej połowie 2020 r. miały miejsce nad wyraz udane debiuty: ZoomInfo (operator baz danych; 8,2 mld dol.), Snowflake (dostawca infrastruktury chmurowej; 33,2 mld dol.), Airbnb (aplikacja do krótkoterminowego najmu mieszkań prywatnych; 3,7 mld dol.). Bieżący rok zapowiada się pod tym względem równie owocnie.

Inaczej niż na warszawskiej GPW, wśród debiutów gier online na parkiecie technologicznym Nasdaq próżno szukać spektakularnych historii sukcesu. Roblox ma szansę odwrócić tę passę dzięki oryginalnemu modelowi biznesowemu, łączącemu funkcjonalności platformy gamingowej online i systemu do tworzenia gier. Spółka czerpie przychody ze sprzedaży wirtualnej waluty (robux), powiązanej z grą Roblox, oraz z subskrypcji premium. Na platformie jest zarejestrowanych 960 tys. programistów gamingowych. Tuż przed pandemią Roblox był wyceniany przez prywatnych inwestorów na 4 mld dol. Pierwszą ofertę publiczną (z ang. IPO) miał pierwotnie zaplanowaną na grudzień 2020 r. Zachęcony skokiem przychodów podczas pandemii i ogromnymi wzrostami debiutujących w ubiegłym roku Airbnb i DoorDasha, podwoił oczekiwania w zakresie wyceny do 8 mld dol. Z Robloxa codziennie korzysta obecnie ponad 31 mln użytkowników (rok wcześniej 17 mln) w ponad 180 krajach. W ciągu dziewięciu miesięcy przychody spółki wzrosły rok do roku o 68 proc. do ponad 588 mln dol. W tym samym okresie poniosła ona jednak rekordowo duże koszty (ponad 203 mln dol.), wynikające z prawie 3-krotnego wzrostu honorariów dla programistów. W dłuższej perspektywie Roblox prawdopodobnie zmniejszy rzeczywistą wartość firmowych tokenów, którymi wynagradza programistów (obecnie 1 robux = 0,0035 dol.), aby ograniczyć koszty.

Tani pieniądz odmroził rynki IPO

Debiut na Nasdaq opóźnił także (ale raczej z winy biurokracji) Affirm – fintech, który udziela pożyczek konsumenckich, umożliwiających podzielenie dużego zakupu na serię rat, spłacanych według indywidualnie skonstruowanego harmonogramu („kup teraz, zapłać później”). Wykorzystuje on algorytm sztucznej inteligencji, która w kilka sekund ocenia ryzyko kredytowe, bazując na danych z ponad 7,5 mln kredytów i spłat z ponad 6 lat. W 2020 r. przychody spółki wzrosły aż o 93 proc. rok do roku do 509,5 mln dol., podczas gdy straty z tytułu niespłaconych kredytów spadły o połowę. Spółka zadebiutowała na Nasdaq w styczniu 2021 r. po cenie emisyjnej 49 dol. za akcję i niemal natychmiast podwoiła kapitalizację z wyjściowych 12 mld dol. do 23,6 mld dol. Affirm ma 6 mln użytkowników w USA. Aż jedna trzecia przychodów spółki pochodzi od jednego klienta – Pelotonu, który zyskał na pandemii, oferując urządzenia do ćwiczeń fitness w warunkach domowych. W podobnym modelu działają dwa konkurujące z Affirm fintechy: Afterpay, z wyceną 22 mld dol. i z 13 mln zarejestrowanych klientów w USA, oraz Klarna, z wyceną 10,7 mld dol. i 11 mln użytkowników. Twórcą i prezesem Affirma jest współzałożyciel PayPala Max Levchin.

W styczniu debiut giełdowy zaliczył też Poshmark – sklep internetowy oferujący rzeczy nowe i używane, dla którego pierwowzorem był klasyk gatunku – eBay. Platforma ma 32 mln aktywnych użytkowników. W pierwszych dziewięciu miesiącach 2020 r. osiągnęła przychody w wysokości 193 mln dol., o 28 proc. wyższe niż w roku poprzednim. Zarabia, pobierając 20-proc. prowizję lub – w przypadku zakupów o wartości poniżej 15 dol. – ryczałt 2,95 dol. Spółka „przepaliła” dużo pieniędzy na marketing: reklamy w telewizji i w mediach społecznościowych pochłonęły łącznie 221 mln dol. w latach 2018–2019, czyli około dwie trzecie przychodów Poshmarka w tym okresie. Mimo to subskrypcja cieszyła się zainteresowaniem. Inwestorzy płacili 42 dol. za akcję. Notowania już pierwszego dnia skoczyły o 142 proc., podnosząc kapitalizację spółki z 3,5 mld dol. do ponad 7 mld dol. Współzałożycielem i dyrektorem generalnym jest urodzony w Indiach i wykształcony w USA Manish Chandra.

W lutym zadebiutował Bumble – portal społecznościowy, który działa w trzech trybach: randkowym, towarzyskim i biznesowym. Tym, co go wyróżnia na tle konkurencji i buduje jego wartość jest model funkcjonowania, w którym pierwszy kontakt należy do użytkowników płci żeńskiej. Platforma Bumble liczy około 100 mln użytkowników, a łącznie z Badoo, jej siostrzaną aplikacją i spółką portfelową, aż 600 mln. Zarabia na reklamach i subskrypcji premium. W 2014 r. założyła ją Whitney Wolfe Herd, współtwórczyni klasyka aplikacji randkowych – Tindera. Kapitał początkowy (10 mln dol.) wyłożył miliarder rosyjskiego pochodzenia Andrej Andrejew, dla którego był to już drugi biznes tego rodzaju, po Badoo. W 2019 r. Andrejew odsprzedał swoje udziały za 3 mld dol. funduszowi Blackstone, dla którego był to krok przełomowy. Dotąd bowiem gigant private equity inwestował głównie w tradycyjne, w znaczeniu niecyfrowe, przedsięwzięcia. Na czele skonsolidowanej spółki, która wchłonęła „starszą siostrę” Badoo, pozostała pani Wolfe Herd. W pierwszych trzech kwartałach 2020 r. Bumble zanotował stratę netto w wysokości 84,1 mln dol., ale fakt ten uznano za skutek lockdownu, który zamknął ludzi w domach, więc nie zaszkodził on budowaniu księgi popytu. Spółka, wyceniana na 8,2 mld dol., sprzedała 50 mln akcji po cenie emisyjnej 43 dol. i w pierwszym dniu notowań uszczęśliwiła inwestorów wzrostem o 70 proc.

Coinbase, największa giełda kryptowalut w USA, ma zadebiutować wkrótce. Założona w 2012 r. platforma może pochwalić się ponad 35 mln użytkowników-inwestorów w ponad 100 krajach. Wartość spółki szacuje się w przedziale 50–75 mld dol., co pokazuje jak niesamowicie arbitralne są wyceny startupów. Do jej aktywów zalicza się 5,4 proc. wszystkich bitcoinów w obiegu. Coinbase skorzystał na historycznie wysokiej wycenie bitcoina na przełomie roku. Niebotyczną zwyżkę „cyfrowego złota” tłumaczy się uciekaniem inwestorów od tradycyjnych walut, które tracą wartość z powodu ultraluźnej polityki pieniężnej. Tyle że złoto ma wartość jako metal szlachetny, a bitcoin nie ma absolutnie żadnego pokrycia ani w aktywach materialnych, ani niematerialnych. Kryptowaluty stały się jednak instrumentem rynku finansowego, więc platformy obrotu mają racje bytu. Nikt nie jest jednak w stanie odpowiedzieć na pytanie, jak długo potrwa kryptowalutowe eldorado, tym bardziej że po grudniowym rajdzie bitcoina organom regulacyjnym, w tym amerykańskiemu Departamentowi Skarbu, zapaliła się czerwona lampka. Dopóki Coinbase nie opublikuje informacji finansowych – co nastąpi dopiero po wejściu na giełdę – nie dowiemy, jakie przychody i zyski generuje. Jak to możliwe? Otóż Coinbase wybrał procedurę Direct Public Offering (DPO), która od klasycznej Initial Public Offering (IPO) różni się tym, że spółka nie emituje nowych akcji, lecz wprowadza do obrotu publicznego już wyemitowane. A skoro tak, to nie buduje księgi popytu i nie ustala ceny emisyjnej, a jedynie referencyjną. Nie obowiązuje też tzw. lock-up, czyli okres karencji, w którym głównym akcjonariuszom nie wolno zbywać akcji.

UiPath – startup informatyczny specjalizujący się w zrobotyzowanej automatyzacji, planuje pierwszą ofertę publiczną późną wiosną. Flagowym produktem spółki są boty, które wyręczają człowieka w wykonywaniu żmudnych, powtarzalnych czynności. Dla dzisiejszych korporacji są to narzędzia niezbędne. UiPath założyli dwaj Rumuni: Daniel Dines i Marius Tîrcă. Z wyceną na poziomie 35 mld dol. spółka odnotowuje roczny przychód z abonamentów w modelu SaaS (z ang. oprogramowanie jako usługa) rzędu 500 mln dol. Stawkę podbija zainteresowanie ze strony potentatów usług chmurowych, takich jak Microsoft i Amazon, znanych z tego, że kupują konkurentów, zanim ci zdążą rozwinąć skrzydła.

Instacart, który zbudował swoje imperium na dostawach artykułów spożywczych, spodziewa się zebrać 30 mld dol. Jego założyciel, urodzony w Indiach Apoorva Mehta, długo szukał pomysłu na biznes, który „chwyci”, zanim w końcu trafił z aplikacją łączącą sprzedawców z klientami. W ten sposób zbudował system logistyczny, w zasięgu którego znajduje się obecnie około 80 proc. gospodarstw domowych w USA i 70 proc. w Kanadzie.

Jednym z najgorętszych będzie debiut Robinhooda – megapopularnej aplikacji do inwestowania na giełdzie, wycenianej na 20 mld dol. Jak wielu innym cyfrowym startupom, pandemia przysporzyła jej użytkowników, których liczba wzrosła w 2020 r. do 13 mln. Ci tzw. robinhoodowcy to młodzi inwestorzy indywidualni, często z nikłym pojęciem o rynku kapitałowym, którzy zachłysnęli się łatwym zarobkiem, jaki obecnie oferują akrobacje na Wall Street. Aplikacja daje im dostęp z poziomu smartfona do amerykańskich spółek giełdowych, ETF-ów i kryptowalut. Fakt, że Robinhood, podobnie jak PayPal, uruchomił obrót kryptowalutami, przyczynił się do szalonego wzrostu ceny bitcoina w grudniu ubiegłego roku.

Twórcom spółki, z których jeden, Vlad Tenev, urodził się w Bułgarii, a drugi, Baiju Prafulkumar Bhatt, w rodzinie imigrantów z Indii, przyświecał cel zdemokratyzowania rynku kapitałowego, kojarzonego z przywilejem bogatych. I rzeczywiście w wersji podstawowej korzystanie z aplikacji Robinhood jest bezpłatne. Ale jak wiadomo nie ma darmowych obiadów, więc tak samo jak Google czy Facebook śledzą poczynania swoich użytkowników w sieci i dzielą się tą wiedzą z reklamodawcami, tak „szlachetny” Robinhood sprzedaje dane o transakcjach klientów firmom maklerskim. A że długo robił to bez ich wiedzy, ściągnął na siebie karę w wysokości 65 mln dol., nałożoną przez amerykańską Komisję Papierów Wartościowych i Giełd. Ponadto przychody spółki generują: subskrypcja premium, oprocentowanie środków trzymanych przez klientów na rachunkach oraz prowizje za korzystanie z dźwigni.

Robinhood jest tylko pośrednikiem, co oznacza, że sam nie realizuje zleceń klientów, lecz przekazuje je firmom maklerskim. Jest natomiast odpowiedzialny za rozliczanie transakcji i z tego tytułu zobowiązany do utrzymywania depozytu zabezpieczającego w Krajowej Korporacji Rozliczeniowej Papierów Wartościowych, stosownie do wolumenu transakcji. W styczniu doszło do swego rodzaju zmowy inwestorów indywidualnych zrzeszonych w grupie WalStreetBets, zawiązanej w serwisie internetowym Reddit. Za pośrednictwem Robinhooda podbijali oni ceny akcji, na których znane fundusze hedgingowe miały zajęte pozycje krótkie. Proceder osiągnął takie rozmiary, że Robinhood musiał 10-krotnie zwiększyć środki na pokrycie depozytu w izbie rozliczeniowej. Łącznie właściciele aplikacji wysupłali na ten cel aż 3,5 mld dol., czyli więcej niż zainwestowali w rozwój aplikacji od początku jej istnienia. Z tego powodu zarząd spółki podjął kontrowersyjną decyzję o zablokowaniu możliwości zakupu akcji spółek, które stały się przedmiotem ataku drobnych spekulantów. Złośliwi mówią, że Robinhood padł ofiarą swojej popularności. Kryzys wizerunkowy może być czynnikiem ryzyka w kontekście IPO, stąd też możliwe jest jej przesunięcie do czasu, aż sprawa przycichnie.

Na pandemii skorzystały wielkie firmy technologiczne

ThoughtSpot to biznes łączący analitykę danych ze sztuczną inteligencją. Platforma pozwala organizacjom na integrację niezliczonych źródeł danych i tworzenie zaawansowanych pulpitów nawigacyjnych. Pierwszy z założycieli, Ajeet Singh, jest twórcą sukcesu Nutanixa notowanego na Nasdaq od 2016 r. Drugi, Amit Prakash (obaj hinduskiego pochodzenia), zdobył rozległe doświadczenie w dziedzinie analityki jako czołowy inżynier w Bing (wyszukiwarka Microsoftu, konkurencyjna wobec Google), a następnie lider zespołu budującego Google AdSense. W ciągu ostatnich kilku lat rynek analityki Big Data, czyli wielkich zbiorów danych, był świadkiem wielu transakcji, z których dwie najważniejsze to przejęcie Tableau przez Salesforce.com za 15,7 mld dol. i nabycie Lookera przez Alphabet (spółka-matka Google’a) za 2,6 mld dol. W przeciwieństwie do innych spółek planujących wejście na giełdę ThoughtSpot ucierpiał wskutek pandemii. Tempo wzrostu przychodów spadło ze 108 proc. do 88 proc. Aby skompensować straty, spółka koncentruje się na dopracowaniu infrastruktury i oferty chmurowej. W 2019 r. wycena ThoughtSpot kształtowała się na poziomie 2 mld dol., ale do czasu debiutu szykowanego na jesień 2021 r. niewątpliwie wzrośnie i to być może nawet 2-krotnie.

W 2012 r. trzej koledzy: Mario Schlosser, Kevin Nazemi i Josh Kushner (brat zięcia Donalda Trumpa, Jareda Kushnera) wpadli na pomysł stworzenia insurtechu, czyli startupu ubezpieczeniowego opartego na technologiach cyfrowych. Nazwali go Oscar Health – od imienia, które wybrał sobie pradziadek Kushnera po przypłynięciu z Europy do Ameryki. Moment nie był przypadkowy: w 2012 r. weszła w życie ustawa o przystępnej opiece zdrowotnej, tzw. Obamacare. Oscar Health wykroił sobie niszę w postaci polis ubezpieczeniowych, sprzedawanych w ramach Obamacare. Donald Trump częściowo zdemontował flagową reformę swojego poprzednika, natomiast Joe Biden (wiceprezydent za kadencji Baracka Obamy) zaczął urzędowanie od jej przywrócenia. Oznacza to świetną koniunkturę dla firm, które sprzedają polisy na giełdach ubezpieczeń na zasadach przewidzianych w Obamacare. Oscar Health jest jedną z nich i może stać się obiektem zainteresowania potentatów branży, co tylko zwiększa jej wycenę u progu IPO. Obecnie spółka oferuje usługi w 15 stanach. W 2020 r. zyskała klientów w związku z pandemią COVID-19, co przełożyło się na zwiększenie przychodów ze składek do ponad 1,6 mld dol. (wobec 1,04 mld dol. w 2019 r.).

Choć nie dotyczy to Wall Street, na koniec wypada wspomnieć o wielkim nieobecnym na rynku debiutów giełdowych w 2021 r. Jest nim Ant Group, chiński fintech, który wyrósł z imperium e-commerce’owego Alibaba. Aplikacja płatnicza Alipay, źródło sukcesu Ant Group, ma ponad 730 mln użytkowników. Twórca i główny akcjonariusz tego biznesu, Jack Ma, zamierzał przeprowadzić największą w historii pierwszą ofertę publiczną, równolegle w Szanghaju i w Hong Kongu, o wartości 35 mld dol. Transakcja została jednak wstrzymana przez chińską Komisję Nadzoru nad Papierami Wartościowymi, która wymogła przekształcenie Ant Group w holding z odpowiednio wydzielonymi spółkami (systemy obsługi płatności, pożyczki konsumenckie, produkty ubezpieczeniowe, dostawa żywności, blockchain). Po restrukturyzacji Ant Group będzie podlegał takim samym regulacjom, m.in. w zakresie wymogów kapitałowych, jak banki i instytucje finansowe w Chinach, co odbierze mu de facto status fintechu i obniży wycenę, ale użytkownikom zapewni większe bezpieczeństwo. Z punktu widzenia skuteczności nadzoru amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) może się tylko uczyć od chińskiego regulatora.

(©Envato)

Otwarta licencja


Tagi