Gospodarka zużywa za dużo wody

Zaledwie 53,4 metry sześcienne świeżej wody rocznie ma do dyspozycji przeciętny mieszkaniec naszego kraju. Dużo mniej niż w innych krajach Unii Europejskiej. Susza powoduje ciężkie straty w rolnictwie. Polska zużywa zarazem więcej wody, by powstał produkt krajowy brutto, co oznacza, że ją marnotrawimy.

Gdyby nie pandemia koronawirusa medialnym tematem numer jeden już od wielu tygodni przypuszczalnie byłaby pogłębiająca się susza. Nie jest to problem jedynie Polski, ale niemal całej Europy Środkowej, a także znacznej części Skandynawii. Ciepła i sucha zima pogłębia wysychanie rzek i gleb oraz obniżanie się poziomu wód gruntowych. Trudno na początku wiosny dokładnie określić możliwy poziom tegorocznych strat, np. w rolnictwie, jednak według obliczeń Eurostatu, w łagodniejszym pod tym względem 2018 r., na skutek suszy zbiory zbóż zmniejszyły się w Polsce, w porównaniu z rokiem poprzednim, o 16,1 proc. W tym roku straty mogą okazać się wyższe.

Według danych zawartych w najnowszym roczniku statystycznym GUS z grudnia 2019 r., pobór wody na cele gospodarcze i dla ludności wyniósł w Polsce w 2018 r. 9886,2 hektometry sześcienne (hm3 lub mln metrów sześciennych, jak nadal podaje Eurostat), o niespełna 2 proc. mniej niż rok wcześniej. Do sieci wodociągowych trafiła z tego nieco ponad jedna piąta – 2128,5 hm3, o prawie 5 proc. więcej niż w 2018 r.

Źródłem wody, która trafia do wodociągów w 72 procentach są duże wciąż zasoby głębinowe. Dlatego jej ogólny niedostatek nie jest jeszcze, np. w miastach, bardzo dotkliwie odczuwany. Inaczej jest w przypadku całej gospodarki, w której ponad 78 proc. wody pochodzi z zasobów powierzchniowych – rzek, jezior, sztucznych zbiorników. Tej właśnie wody – przede wszystkim dla przemysłu i rolnictwa – może z powodu suszy najszybciej brakować.

Polskie rolnictwo może skorzystać na ociepleniu klimatu

O skali niedostatku świeżej wody w naszym kraju mówią statystyki wielkości jej zużycia przypadającego na przeciętnego mieszkańca. W porównaniu z innymi krajami europejskimi Polska już obecnie jest krajem niemal pustynnym. Według danych porównawczych Eurostatu, w 2018 r. przypadało jej u nas przeciętnie jedynie 53,4 metry sześcienne rocznie. W krajach Unii Europejskiej mniej świeżej wody mają w wodociągach jedynie mieszkańcy Rumunii, Cypru, Łotwy, Litwy, Estonii i Malty (tam tylko 31,2 m sześc. rocznie). Najbogatsza jest pod tym względem Grecja, gdzie do wodociągów trafia przeciętnie 179,2 metrów sześcienne (dane z a 2017 r.) świeżej wody rocznie. O braku świeżej wody nie można mówić także w przypadku Włoch (średnio 156,5 metrów sześc. w 2018 r.), Irlandii (127,5 metrów sześc. rocznie) oraz Bułgarii (124,2 metry sześc.).

Ubożenie zasobów wodnych na kontynencie europejskim to skutek przede wszystkim dewastacji przyrody, w tym zwłaszcza lasów i nadmiernie intensywnej eksploatacji ziemi na cele m.in. rolnicze, co w konsekwencji prowadzi nie tylko do chwilowych kaprysów pogody, ale także do nieodwracalnych zmian klimatycznych. Duże znaczenie ma jednak także struktura działalności gospodarczej, jaki rodzaj aktywności gospodarczej i jakim kosztem przyczynia się do tworzenia bogactwa narodowego. Długoterminowo jednym z tych kosztów jest zbyt wielkie zużycie wody dla utrzymania wzrostu gospodarczego.

Rzadko zagląda się do statystki, która wskazuje, że polskiej gospodarce, która cierpi przecież na brak wody i ponosi z tego powodu realne straty, potrzeba (dane za 2017 r.) aż 23,5 metra sześc. wody, aby wytworzyć 1000 euro produktu krajowego brutto. Wynika to po części z mniejszego niż gdzie indziej udziału usług w tworzeniu PKB, ale także m.in. z przestarzałej struktury naszego przemysłu (wodochłonne gałęzie produkcji – m.in. hutnictwo, przemysł chemiczny), jak i niedostatku rozwiązań pozwalających na wtórne, czy wielokrotne wykorzystywanie wody.

Bat na podwyżki cen wody

Gospodarki innych, leżących w podobnej strefie klimatycznej krajów unijnych, potrzebują znacznie mniej wody dla wytworzenia tej samej wielkości produktu krajowego. Przykładowo gospodarce Słowacji dla wytworzenia 1000 euro PKB potrzeba jedynie 7,1 metrów sześc. wody, Litwy – 8,1 m3, Niemiec – 8,6 m3, Czech – 9,0 m3, Holandii – 11,8 m3, a Francji – 12,5 m3. Rekordzistą wśród krajów unijnych jest pod tym względem Luksemburg, gdzie do wytworzenia 1000 euro PKB nie potrzeba nawet 1 metra sześc. wody, ale to specyfika małego, nietypowego kraju, który żyje przede wszystkim z usług finansowych. Do obsługi kont bankowych nie potrzeba aż tak dużo wody, poza parzeniem kawy i herbaty.

Na przeciwległym biegunie są kraje południa Europy – Rumunii, Kosowa, Grecji, a przede wszystkim Bułgarii i Serbii (wyjątkiem jest obecność w tym gronie także Estonii), krajów dość bogatych w źródła wody, a jednocześnie słabiej jeszcze rozwiniętych gospodarczo. Wzrost PKB okupiony jest tam dużym zużyciem wody, na co nie stać już naszego kraju.

>>> Eurostat o dostępie do wody w krajach europejskich oraz o efektywności jej wykorzystania


Tagi