Autor: Ignacy Morawski

Ekonomista, założyciel serwisu SpotData.

Hiszpański test eksportowy

Hiszpania osiągnęła pod koniec 2011 r. pierwszą od lat nadwyżkę handlową. To może podważać popularny argument, że bez dewaluacji waluty kraje Południa nie mogą odzyskać konkurencyjności. To także mała iskra nadziei na szybsze wyjście Europy z kryzysu.

Popularna argumentacja wskazująca na rosnące ryzyko rozpadu strefy euro jest następująca. Pozbawione własnej polityki pieniężnej kraje Południa stopniowo i niemal niezauważalnie dla rynków przez lata traciły swoją konkurencyjność. Widać to było po rosnącym realnym kursie walutowym (kurs nominalny jest sztywny, ale ceny relatywne się zmieniają). Kiedy uderzył kryzys, problem ujawnił się ze zdwojoną siłą. Obecnie muszą one przejść proces bardzo głębokich reform i cięć kosztów pracy, żeby konkurencyjność odzyskać.

Bez dewaluacji kursu nominalnego – a tego w strefie euro nikt nie może zrobić – temu procesowi musi jednak towarzyszyć długotrwała recesja, ponieważ cięcia płac wiążą się ze spadkiem popytu wewnętrznego, a eksport nie może tego zastąpić.

Dlatego – wskazują pesymiści – na takie reformy nie będzie zgody wyborców. Recesja i bezrobocie w końcu doprowadzą do rewolty wyborców. Sam wskazywałem, że hiszpańska sytuacja gospodarcza jest wyjątkowo trudna. Miks wysokiego zadłużenia i niskich zdolności eksportowych  może okazać się zabójczy. Okazuje się jednak, że o ile wzrost gospodarczy w Hiszpanii słabnie i jest niższy od prognoz, to akurat sektor eksportowy zaskakuje pozytywnie. Daje to nadzieje, że Hiszpania po dłuższym okresie cierpienia wyjdzie z kryzysu. Choć daleko jeszcze do odpowiedzi, jak duże są to szanse i kiedy się zmaterializują.

Czarna scenariusz nie musi się sprawdzić

Hiszpania zanotowała w czwartym kwartale 2011 r. pierwszą nadwyżkę handlową od 1998 r. Wyniosła ona 944 mln euro. Oczywiście to częściowo wynik załamania importu, ale trudno nie docenić poprawy w sektorze eksportowym. Kiedy porównamy wszystkie kraje strefy euro, to zobaczymy, że Hiszpania jest jednym z tych, który w ujęciu realnym posiada najwyższy poziom eksportu w porównaniu z okresem przedkryzysowym. Zarówno w 2010 jak i 2011 r. eksport okazywał się znacznie wyższy od prognoz Komisji Europejskiej, mimo że cała gospodarka nie zaskakiwała zbyt pozytywnie (czyli negatywnie zaskakiwał popyt wewnętrzny). W 2010 r. eksport wzrósł o 10,3 proc., a w 2011 r. o 8,5 proc.

Ważnym aspektem rozwoju handlu zagranicznego jest coraz większe otwarcie hiszpańskiej gospodarki. Stosunek eksportu do PKB wzrósł w zeszłym roku do rekordowego poziomu 30 proc. To o 5 pkt proc. więcej niż w połowie poprzedniej dekady i aż dwukrotnie więcej niż w momencie wstępowania Hiszpanii do UE w 1982 r. Kraj ten staje się zatem tzw. gospodarką otwartą.

Jak to wyjaśnić? Zgodnie z pesymistyczną argumentacją, Hiszpański eksport powinien być wyjątkowo słaby, przynajmniej dopóki wyraźnie nie zostaną obniżone koszty pracy. Te spadają, ale powoli. Przed Madrytem wciąż są kluczowe decyzje w sprawie reform rynku pracy, które pozwolą na obniżenie presji płacowej. Możliwe jednak, że ta argumentacja nie docenia, iż koszty pracy są tylko jednym z wielu elementów wpływających na konkurencyjność. Coraz bardziej liczy się jakość, elastyczność producentów, zakres oferowanych produktów i usług. Jak widać Hiszpanii udaje się zaoferować światu atrakcyjne towary i usługi.

Oprócz turystyki, która jest oczywistym źródłem dochodów w kraju śródziemnomorskim, Hiszpanie m.in. eksportują usługi finansowe (bank Santander), coraz posiadają solidny eksport w niektórych branżach spożywczych. Niedawno Hiszpania wyprzedziła Włochy jako największy globalny producent oliwy extra virgine. Bardzo silnie rośnie również eksport win, szczególnie do Chin. Ekonomista Deutsche Banku Gilles Moec zwrócił ostatnio uwagę, że to właśnie kraje spoza Europy odpowiadają w głównej mierze za wzrost hiszpańskiego eksportu.

(Opr. DG)

(Opr. DG)

(Opr. DG)

(Opr. DG)

Czy to pozwoli Hiszpanii uniknąć recesji? Raczej nie. Prognozy Banku Hiszpanii wskazują, że w tym roku PKB tego kraju spadnie o 1,5 proc. Hiszpanie muszą zmierzyć się z potężną konsolidacją fiskalną, której celem ma być obniżenie deficytu z ok. 8 proc. PKB w 2011 r. do ok. 4-5 proc. w 2012 r. Obniżenie wydatków rządowych uderzy prawdopobnie mocno w popyt wewnętrzny, który nawet przy wysokim deficycie już od ponad trzech lat ma negatywny wkład we wzrost PKB. Wszystko zatem wskazuje, że w tym roku popyt wewnętrzny jeszcze bardziej zaciąży na hiszpańskiej gospodarce. Bezrobocie będzie rosło z i tak już wysokiego poziomu 23 proc. Pracę traci coraz więcej osób do tej pory zamożnych, co zwiększa skalę szoku społecznego.

Okoliczności w jakich znajduje się hiszpańska gospodarka są zatem wyjątkowo niekorzystne. Mimo to wzrost eksportu daje większe nadzieje, że kraj znajdzie w końcu swoją drogę do długotrwałego ożywienia. Ale jakie są to nadzieje? Duże, czy małe?

Czy historia daje pocieszenie

Historia pokazuje, że wiele krajów przechodzących głęboką konsolidację fiskalną wychodziło z recesji właśnie dzięki eksportowi. Kolejność zmian w gospodarce była następująca: konsolidacja fiskalna dławiła popyt wewnętrzny, ale dzięki niższym kosztom pracy eksport gwałtownie przyspieszał, co następnie prowadziło do zwiększenia inwestycji, a na końcu również konsumpcji. Co ważne, są przypadki skutecznego wychodzenia z kryzysu nawet w warunkach sztywnego kursu walutowego. Najlepszym z nich jest Irlandia w latach 1987-1990.

Irlandia wpadła w problemy zadłużeniowe na początku lat 80. Przez kilka lat rząd próbował ograniczyć narastające zadłużenie skupiając się głównie na podwyżkach podatków. Dług w relacji do PKB jednak rósł ze względu na bardzo niski wzrost gospodarczy i wysokie stopy procentowe (koszty obsługi długu rosły szybciej niż PKB – nazywa się to efektem kuli śnieżnej, dlatego kraj, który posiada wyższe stopy realne niż realny wzrost PKB musi posiadać większą nadwyżkę w budżecie, żeby obniżyć dług).

W 1986 r. rząd zmienił taktykę. Większy nacisk został położony na cięcia wydatków, a szczególnie na reorganizację umów płacowych. Pozwoliło to na spowolnienie wzrostu płac i spadek jednostkowych kosztów pracy. Kurs nominalny funta irlandzkiego pozostawał dość stabilny, ale koszty pracy spadły, szczególnie w porównaniu do głównych partnerów handlowych. Dzięki temu dynamika eksportu znacząco przyspieszyła. Za tym w końcu przyszły inwestycje, szczególnie zagraniczne, czemu sprzyjała również reforma systemu podatkowego.

Czy Hiszpania może podążyć drogą Irlandii sprzed ćwierć dekady? Są argumenty sugerujące, że może się to udać. Rząd w Madrycie jest zdecydowany, że ciąć koszty pracy w gospodarce. Rozpoczynają się reformy rynku pracy, które mają uelastycznić negocjacje płacowe – sprowadzić je z poziomu związków zawodowych na poziom konkretnych firm, które lepiej znają swoje uwarunkowania. Stopy procentowe zaczęły powoli spadać, co widać po oprocentowaniu hiszpańskich obligacji. Eksport radzi sobie lepiej od oczekiwań.

Równocześnie jednak można wymienić klika różnic między Irlandią lat 80/90 i Hiszpanią lat 2011/2012. Różnice te wskazują, że Hiszpanii nie pójdzie tak łatwo. Przede wszystkim Irlandia jest małym krajem, który mógł się stać zapleczem eksportowym dla zagranicznych korporacji. Ponad to, w krytycznym okresie bezrobocie w Irlandii nie przekraczało 17 proc., a w Hiszpanii sięga 23 proc. i rośnie co obniża długookresowy poziom produktywności pracowników. Dodać również należy, że Irlandia przeprowadzała konsolidację fiskalną w warunkach bardzo niskiego wzrostu gospodarczego, a Hiszpania – w warunkach recesji.

Hiszpania robi zatem pewne postępy, ale przed nią wciąż długa i ciężka droga. Wyborcy nie pamiętający trudnych czasów reżimu generała Francisco Franco (upadł w 1975 r.) mogą mieć problem, żeby zaakceptować ten trud. Na razie akceptują.

Autor jest ekonomistą Polskiego Banku Przedsiębiorczości, publicystą.

(Opr. DG)
Bilans-handlowy-Hiszpania
(Opr. DG)
Hiszpania Zmiana-eksportu-od-III-kw-2007-r.-do-III-kw-2011-r.

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Ukraina - handel w cieniu wojny

Kategoria: Trendy gospodarcze
Jednym z najważniejszych celów ukraińskiej polityki handlowej było uniezależnienie się od Rosji. Zadanie to zakończyło się sukcesem. Rosja utraciła praktycznie możliwość wykorzystywania handlu przeciwko Ukrainie.
Ukraina - handel w cieniu wojny