Hospody pomyłuj

Na Ukrainę dociera recesja. Oligarchowie rządzą. Kryzys walutowy może wybuchnąć w każdej chwili. Inwestorzy zagraniczni żądają wysokiej premii za ryzyko, część wycofuje się. Wysokie stopy procentowe hamują inwestycje krajowe. Konsumpcję wewnętrzną - recesja. A my nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak biedny jest nasz sąsiad.
Hospody pomyłuj

(CC By World Economic Forum)

Doniesienia gospodarcze z kilku tygodni: Ukraina kupuje tani gaz w Niemczech, rząd może nakazać bankom sprzedaż dewiz, jeszcze w tym roku porozumienia z Shell, Chevron i ExxonMobil, inwestorzy zagraniczni skarżą się, że rząd faworyzuje firmy oligarchów, firmy związane z synem prezydenta przejęły fabryki warte 10 mln dol. nie płacąc ani grosza, szara strefa wynosi 34 procent PKB, już 4 mld dol. zakupów on-line … W tych kilku depeszach jest wszystko co ważne na Ukrainie – chęć wyrwania się z energetycznego uścisku Rosji i problem długu zagranicznego, szara strefa i nepotyzm, przyciąganie i odpychanie inwestorów, nowoczesne technologie i oligarchia.

Kryzys 2009 r. ciężko doświadczył naszego wschodniego sąsiada – produkt krajowy spadł o prawie 15 proc. Jednak w ostatnich latach PKB znowu rósł, po 4 – 5 proc. rocznie. Ten rok też zaczął się dobrze, ale w III kwartale nastąpiło załamanie – PKB spadł o 1,3 proc. licząc do III kw. 2011 r. Prognozy na najbliższe miesiące są złe, a na następny rok – niepewne (tabela).

Tej niepewności nie rozwiał wynik październikowych wyborów, dzięki którym przy władzy utrzymała się prezydencka Partia Regionów Wiktora Janukowycza. Nie rozwiał, bo nie mógł. I rządzący, i opozycja są bowiem głęboko uwikłani w interesy z oligarchią, a w ubogim i podzielonym politycznie kraju niełatwo o przeprowadzenie reform, nawet jeśli założyć, że znalazłby się polityk chętny je wdrożyć, co nie jest wcale pewne.

Presja na dewaluację

Wydaje się, że dziś najważniejszym problemem makroekonomicznym Ukrainy jest brak równowagi zewnętrznej i sztywny kurs walutowy. Z tego powodu rośnie presja na dewaluację hrywny, ciąży zadłużenie zagraniczne rządu (9 mld dol. do spłaty w przyszłym roku) oraz deficyt na rachunku obrotów bieżących (aktualnie 7,5 proc. PKB).

Ukraina nie ma porozumienia z MFW w sprawie dalszej współpracy, za to 5,5 mld dol. do spłacenia Funduszowi w 2013 r. MFW oczekuje urealnienia cen gazu i energii oraz upłynnienia kursu, rząd mówi „nie”. Z kolei rozmowy o traktacie stowarzyszeniowym z Unią Europejską utknęły po wyroku skazującym na więzienie liderkę opozycji Julię Tymoszenko i też nie ma co liczyć na pomoc Unii.

Napięta sytuacja płatnicza ma co najmniej dwa istotne skutki. Po pierwsze interwencje banku centralnego, NBU, w obronie hrywny zmniejszyły płynność systemu bankowego i zablokowały kredyty dla gospodarki – stopy procentowe przekraczają 20 proc. Po drugie w każdej chwili grozi wybuch paniki. Mieszkańcy Ukrainy okresowo ruszają do banków wymieniać hrywny na dolary, ostatnio we wrześniu i w październiku. Rezerwy dewizowe spadły, z 38 mld dol. latem 2011 r. do niespełna 27 mld dol. w październiku tego roku, w wyniku zakupów ludności i interwencji NBU na rynku walutowym. Wystarczają w tej chwili na zaledwie ok. 3 miesiące importu.

Chcąc stłumić uporczywą i bardzo wysoką inflację, wynoszącą przez parę lat około 10 proc. rocznie, rząd w Kijowie na początku 2010 r. usztywnił oficjalny kurs walutowy na poziomie 8 hrywien za dolara. Przez wiele miesięcy rynek to akceptował, a inflacja w II kwartale tego roku spadła poniżej zera. Jednak od maja na rynku międzybankowym kurs słabnie, dziś wynosi już powyżej 8,20 hrywien, a wielu analityków przewiduje, że pełzająca dewaluacja doprowadzi go do 9,5 hrywien pod koniec przyszłego roku.

– Dewaluacja jest nieuchronna. Spadek rezerw trwa, rośnie deficyt w handlu zagranicznym, ludzie w dalszym ciągu kupują twardą walutę (choć do paniki daleko) – mówi Wojciech Konończuk, szef sekcji ukraińskiej w Ośrodku Studiów Wschodnich.

W wariancie pesymistycznym dewaluacja dojdzie do 10 hrywien – przewiduje bank inwestycyjny Dragon Capital. Jednak analizy Deutsche Banku wskazują, że realna aprecjacja hrywny, głównie w wyniku usztywnienia kursu, wyniosła jedynie ok. 15 procent od 2008 r., co oznaczałoby, że nie grozi dramatyczny spadek wartości waluty.

Z naszego punktu widzenia to dobrze – gwałtowna dewaluacja oznaczałaby też zahamowanie polskiego eksportu na Ukrainę, który w dwóch ostatnich latach rozwija się (w tym roku wzrósł o 20 proc. licząc w euro), ale ciągle jeszcze nie sięga poziomu sprzed kryzysu.

Populizm z biedy

Bez względu na to, co stanie się z kursem, tylko optymiści w MFW i rządzie widzą jeszcze w przyszłym roku na Ukrainie wzrost gospodarczy na poziomie 3,5 proc. (Dragon przewiduje 2,5 proc., analitycy Troika Dialog – 2,0 proc.).

Na problemy wewnętrzne nakłada się bowiem słaba koniunktura w Europie, zwłaszcza na główny produkt eksportowy Ukrainy – wyroby ze stali. Spadają także światowe ceny węgla. Wysokie są natomiast ceny zbóż, ale towary rolno-spożywcze to 19 proc. ukraińskiego eksportu, podczas gdy wyroby metalurgiczne – 32 proc. a produkty mineralne – 15 proc.

W efekcie we wrześniu produkcja przemysłowa była już na Ukrainie niższa niż przed rokiem, a prognozy na najbliższe miesiące i kwartały są negatywne. Konkurencyjność cenową poprawiłaby wprawdzie dewaluacja hrywny, ale rząd stara się do niej nie dopuścić. Zbyt dobrze pamięta ile bankructw firm zadłużonych w dewizach przyniósł spadek o prawie połowę wartości hrywny w 2008 r. i jak bardzo obniżył się poziom życia ludności.

To ostatnie jest bardzo istotne, bo często opinia publiczna poza Ukrainą nie wie, jak ubogim jest ona krajem. Nominalny produkt krajowy per capita wynosi tam 3624 dol., podczas gdy w Polsce 13469 dol. (dane MFW, 2011). Nawet uwzględniając siłę nabywczą, różnica jest trzykrotna (Polska 20184 dol., Ukraina 7222 dol. PPP). Średnia płaca Ukraińca wynosi poniżej 3 tysięcy hrywien, czyli ok. 350 dolarów, zatem ponad trzy razy mniej niż Polaka. Mediana jest jeszcze niższa, mimo szybkiej odbudowy poziomu wynagrodzeń po kryzysie 2009 r. i w okresie przed wyborami.

Można zarzucać rządowi Janukowycza populizm, objawiający się w podwyżkach świadczeń socjalnych i we wzroście płac nieuzasadnionym wydajnością, w utrzymywaniu zaniżonych cen na energię, czy preferowaniu krajowych firm, co odstręcza inwestorów zagranicznych. Ale trzeba pamiętać, że ten populizm ma swoje korzenie w obawie przed protestami niezwykle ubogiej, jak na warunki europejskie, ludności. PKB per capita jest na Ukrainie niższy niż w Chinach, Rosji, na Białorusi, w Albanii, Macedonii czy Bośni.

Bogactwo w „rodzinie”

To oczywiście nie usprawiedliwia dramatycznie skorumpowanego systemu. Krajem w istocie rządzą oligarchowie, a pozycja prezydenta Janukowycza w relacjach z nimi jest znacznie słabsza niż Putina w Rosji.

Majątek najbogatszego oligarchy, Rinata Achmetowa, sprzyjającego Janukowyczowi, szacuje się na 16-25 mld dol., a każdego z 15-20 następnych na liście krezusów – według miejscowej prasy (Korrespondent, Focus) – na powyżej 1 mld dol. Ich majątki potroiły się w ciągu zaledwie 3 lat, od 2009 do 2011 r., choć nie każdemu urosło tyle samo. Zależy to rzecz jasna od relacji z prezydentem i rządem. I oczywiście nie ma mowy, by prezydent Janukowycz, związany ściśle z częścią oligarchów, uczynił im jakąkolwiek krzywdę.

Próbuje natomiast stworzyć własną „familię” z udziałem dwóch synów. Na przykład szykany wobec inwestorów zagranicznych zainteresowanych energię odnawialną, a polegające na utrudnieniach w zakupie ziemi, czy podłączeniu do sieci oraz – ostatnio – nałożeniu obowiązku zakupu lokalnie produkowanych urządzeń, mają jasne tło: zainwestowali w „zieloną” energię. A z trzech głównych producentów wiatraków jeden powiązany jest z  ministrem budownictwa, druga firma należy do Achmetowa, a trzeciego media łączą z ministrem bezpieczeństwa i obrony.

Część oligarchów nie jest jednak z Janukowycza zadowolona, zwłaszcza z zamrożenia negocjacji stowarzyszeniowych z Unią Europejską, na czym niewątpliwie tracą. Podział wśród oligarchów ma zresztą swoją dobrą stronę – rywalizujące frakcje utrzymują swoje media, co prowadzi do całkiem dużej swobody wypowiedzi i pluralizmu.

Jednak za oligarchiczny system Ukraina płaci wysokie koszty, do których trzeba zaliczyć utrzymywanie przestarzałej, surowcowej struktury gospodarki i eksportu, nieefektywność i monopolizację. Raport na temat konkurencyjności państw Światowego Forum Ekonomicznego plasuje Ukrainę na 73 miejscu (Polskę na 41.).

Dołująca niepewność

Co się wydarzy w najbliższym czasie? Recesja w kolejnym kwartale jest niemal pewna, problemy finansowe bardzo prawdopodobne.

Zdaniem Konończuka rozmrożenie współpracy z MFW jest jednym z priorytetów powyborczych rządu Ukrainy. – Myślę, że władze zdecydują się na podwyżkę ceny gazu dla ludności, choć pewnie nie w wielkości, jakiej chce Fundusz i będzie to podwyżka kilkuetapowa. Natomiast dobrze poinformowany dziennikarz anglojęzycznego Kyiv Post, Jakub Parusiński uważa, że na razie umowy z MFW nie będzie. – Premier Azarow wielokrotnie podkreślał, że rząd nie podwyższy ceny gazu dla gospodarstw domowych.

(oprac.graf. D.Gąszczyk/ CC by Vladimir Yaitskiy)

(oprac.graf. D.Gąszczyk/ CC by Vladimir Yaitskiy)

Jeśli chodzi o umowę stowarzyszeniową, to zdaniem eksperta Ośrodka Studiów Wschodnich do wyborów prezydenckich w 2015 r. nie ma na nią szans. Mniej sceptyczny jest Parusiński: – Podpisanie umowy z UE nie jest wykluczone latem 2013 r.

Ta rozbieżność ocen ekspertów stanowi swoisty przyczynek do nieprzewidywalności ukraińskiej polityki.

Dla przyszłości gospodarczej Ukrainy, obok problemów makroekonomicznych, równie groźna jest korupcja, biurokracja (Ukraina jest na 137 miejscu w rankingu Doing Business, mimo że w ostatnim czasie znacznie poprawiła swoją pozycję, Polska na 55) i właśnie niepewność. Ogranicza inwestycje i modernizację. Inwestorzy zagraniczni żądają wysokiej premii za ryzyko, część wycofuje się ( w tym roku inwestycje bezpośrednie są o jedną trzecią niższe).

Wysokie stopy procentowe hamują inwestycje krajowe. Konsumpcję krajową – recesja. Znikąd ratunku. Hospody pomyłuj.

(CC By World Economic Forum)
(oprac.graf. D.Gąszczyk/ CC by Vladimir Yaitskiy)
Podstawowe-dane-i-prognozy-makroekonomiczne

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Ukraina walczy o eksport zbóż

Kategoria: Trendy gospodarcze
Jeżeli kraj eksportował co roku 50 mln ton pszenicy i kukurydzy, czy 15 mln ton wyrobów stalowych, a nagle może wywozić ułamek tego wolumenu, to ma wielki problem gospodarczy. Przeżywa go Ukraina, walcząca z agresorem.
Ukraina walczy o eksport zbóż