Autor: Marcin Jendrzejczak

Dr nauk ekonomicznych w zakresie ekonomii i finansów; dziennikarz i publicysta.

Imigranci potrzebni są polskiej gospodarce, kogo przyciągać?

Niski przyrost demograficzny i emigracja zarobkowa mogą doprowadzić do gwałtownego kryzysu polskiego systemu emerytalnego i finansów publicznych.  Zapobiec temu może świadoma polityka prorodzinna oraz imigracja zarobkowa do Polski, zwłaszcza z krajów bliskich nam kulturowo. Zależeć nam zwłaszcza powinno na przyciąganiu ludzi młodych i wykształconych. Czy to realne?
Imigranci potrzebni są polskiej gospodarce, kogo przyciągać?

Wietnamczycy są najliczniejszą grupą obcokrajowców w Polsce, a ich działalność gospodarcza jest łatwa do zauważenia (CC BY-SA Alfons Åberg)

Dane są alarmujące. Pod względem dzietności zajmujemy dopiero 211 miejsce na 226 badanych krajów świata. W pierwszej połowie 2013 r. w Polsce na świat przyszło 183 tysiące dzieci, a zmarło 202 tysięcy osób. Zgodnie zaś z danymi Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań z 2011 r. z zameldowanych na stałe w kraju Polaków za granicą przez min. 3 miesiące przebywało 2017 tysięcy; w tym 1560 tys. przez co najmniej rok.

Mimo, że Polska pozostaje „krajem emigracyjnym”, to jak zauważają autorzy opublikowanego w tym roku raportu „Cost and benefits of Labour Mobility between EU and the Eastern Partnership Partner Countries” Maciej Duszczyk, Marek GóraPaweł Kaczmarczyk, imigracja do Polski jest coraz częstsza.

Zdaniem Fundacji Energia dla Europy istnieją trzy rozwiązania polityki demograficznej, pozwalające na zminimalizowanie skutków pogłębiającego się kryzysu. Pierwszym z nich jest polityka oparta na dążeniu do aktywizacji zawodowej. Kolejnym rozwiązaniem jest polityka prorodzinna, która pozwoli na zwiększenie liczby przyszłych pracowników. Trzecim niezbędnym rozwiązaniem krótko i średnioterminowym wydaje się imigracja zarobkowa.

Według Fundacji, „aby w Polsce nie zabrakło rąk do pracy, do 2060 r. musi się u nas osiedlić aż 5,2 mln osób”. Z kolei szacunki NBP mówią o potrzebie 100 tysięcy imigrantów rocznie. Ten cel nie będzie dla Polski łatwy do osiągnięcia.

>>czytaj więcej: Polacy są liderami emigracji; ktoś musi ich tu zastąpić

Według prognoz liczba przybywających do Polski imigrantów może się nawet do 2020 r. zwiększyć o 30-80 proc. Jednak nie oznacza to wcale „zalewu” Polski imigrantami – ich liczba według Góry, Kaczmarczyka i Duszczyka wzrośnie jedynie o 10-35 tysięcy. Oczywiście, najlepszą metodą zachęcenia do przyjazdu do Polski jest rozwój gospodarczy. Pamiętajmy jednak osiągnięcie przez Polskę choćby obecnego poziomu krajów zachodnich to kwestia dziesięcioleci. Co jednak można zrobić wcześniej?

Po pierwsze – nie szkodzić

Po pierwsze warto przestać przeszkadzać tym, którzy mimo wszystko zdecydowali się przyjechać do Polski. Trzeba przyznać, że pod tym względem od początków III Rzeczypospolitej dokonał się znaczny postęp. Od 1990 r. do 2006 r. w zasadzie wszyscy cudzoziemcy musieli posiadać zezwolenie na pracę. W 2006 r. wprowadzono pewne odstępstwa od tej reguły, a od lipca 2011 r. zezwolenia na pracę nie muszą już mieć m.in. obywatele państw UE i EOG, a także Szwajcarii, Turcji czy absolwenci ukończonych w Polsce studiów stacjonarnych.

Z kolei dla obywateli Ukrainy, Białorusi , Rosji, Mołdawii i Gruzji znacznym ułatwieniem okazał się system deklaracji o zamiarze zatrudnienia cudzoziemca. Mogą oni bowiem pracować bez zezwolenia przez 6 miesięcy w roku. Jednak sytuację komplikuje obowiązek złożenia odpowiedniego oświadczenia przez pracodawcę. Konieczne jest także posiadanie wizy przez przyszłego pracownika.

Przepisy te nadal nie należą więc do najbardziej liberalnych, co zwiększa liczbę pracujących na czarno. A to właśnie obywatele krajów Partnerstwa Wschodniego, a zwłaszcza Ukrainy są najczęstszymi imigrantami zarobkowymi. Ci ostatni stanowią prawie połowę legalnych imigrantów zarobkowych z tych właśnie krajów.

Imigranci tak – ale z głową

Otwarcie się na imigrantów jest niezbędne, jednak nieprzemyślana polityka imigracyjna może tylko zaostrzyć problemy finansów publicznych. Np. w odniesieniu do imigrantów, którzy z powodów kulturowych lub zwykłego braku kwalifikacji nie chcą się asymilować i podejmować pracy, przez co stają się ciężarem dla opieki społecznej, a w skrajnych przypadkach także dla bezpieczeństwa publicznego.

Aby takich problemów uniknąć warto postawić w pierwszej kolejności na imigrantów z krajów bliskich kulturowo. Dlatego też powinniśmy skoncentrować się głównie na umożliwieniu powrotu do kraju repatriantów – Polaków i osób polskiego pochodzenia, a także na wspieraniu  imigracji mieszkańców krajów byłego ZSRR, takich jak Ukraińcy, Białorusini, Mołdawianie, Ormianie, Rosjanie czy Gruzini.

Mądra polityka imigracyjna, to taka, która zwraca uwagę nie tylko na bliskość kulturową, lecz także na walory intelektualne przybyszów. Krótko mówiąc chodzi o to, by nie tylko sprowadzać osoby do prac prostych, jak to ma w dużym stopniu miejsce obecnie., lecz żeby importować kapitał ludzki wysokiej klasy. Aby jednak przyciągnąć wybitne umysły i ludzi twórczych Polska musi zacząć być kojarzona z innowacyjnością. A do tego niezbędna jest zmiana w strukturze wydatków publicznych.

Według Rankingu Innowacyjności sporządzonego przez Komisję Europejską, Polska znajduje się w najsłabszej grupie tzw. „skromnych innowatorów” razem z takimi krajami jak Rumunia, Bułgaria i Łotwa. Nic dziwnego, skoro na badania i rozwój nasz kraj przeznacza jedynie 0,77  proc. PKB.  Dla porównania w Stanach Zjednoczonych jest to 3 proc., a średnia w UE wynosi 2,03 proc.

Jeśli więc chcemy przyciągnąć wykwalifikowanych i zdolnych pracowników, musimy jak najszybciej zmienić ten stan rzeczy. Nie bez znaczenia mogą okazać się także bezpośrednie zachęty. Fundacja „Energia dla Europy” proponuje stworzenie specjalnego pakietu gościnnego dla osób posiadających wysokie kwalifikacje zawodowe. Miałby on być oferowany 10 tysiącom imigrantów rocznie.

Pomoc imigrantów będzie więc w kolejnych dekadach bardzo przydatna. Prowadząc mądrą politykę nie powinniśmy się ich obawiać. Obecnie, jak wynika ze wspomnianego raportu „Cost and benefits of Labour Mobility between EU and the Eastern Partnership Partner Countries” – jedynie 3 proc. Ukraińców mieszkających w rejonie warszawskim ma prawo do zasiłku dla bezrobotnych. Tymczasem zdecydowana większość – 70 proc. z nich pracuje legalnie, a więc płaci podatki i składki, które finansują m.in. polski system opieki społecznej.

Czy jednak możemy liczyć, że imigranci rozwiążą za nas problem kulejącego systemu emerytalnego? Wydaje się, że ich pomoc będzie nieodzowna, choć niewystarczająca. Ludność Ukrainy i Białorusi (to z tych właśnie krajów najczęściej przybywają do nas imigranci) wynosi łącznie ok. 55 mln. Kraje te, zwłaszcza Ukraina mierzą się z własnymi problemami demograficznymi. Np. od 1989 r. do 2001 r. ubyło 3 miliony Ukraińców.

Wątpliwe, by z tego obszaru przeniosło się do Polski do 2060 r. 5,2 mln osób. Konkurencja krajów zachodnich, również spragnionych imigrantów będzie zbyt silna. Wprawdzie lukę mogą wypełnić przedstawiciele innych narodów, ale z uwagi na duże różnice kulturowe jest to mniej prawdopodobne.

Koniec końców należy stwierdzić, że choć imigracja jest ważna, to nie zastąpi ona długofalowej polityki prorodzinnej, a także działań mających na celu pobudzenie wzrostu gospodarczego – które przyczyniłyby się także do powrotu polskich emigrantów. W przeciwnym razie nasz system emerytalny czeka nieuchronny upadek wraz ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Wietnamczycy są najliczniejszą grupą obcokrajowców w Polsce, a ich działalność gospodarcza jest łatwa do zauważenia (CC BY-SA Alfons Åberg)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Tydzień w gospodarce

Kategoria: Trendy gospodarcze
Przegląd wydarzeń gospodarczych ubiegłego tygodnia (30.05–03.06.2022) – źródło: dignitynews.eu
Tydzień w gospodarce

Tydzień w gospodarce

Kategoria: Raporty
Przegląd wydarzeń gospodarczych ubiegłego tygodnia (25–29.04.2022) – źródło: dignitynews.eu
Tydzień w gospodarce