Inwestorzy uodparniają się na złe wieści

Lipcowe wydarzenia na rynkach finansowych wyraźnie pokazują, że inwestorzy nie chcą popełnić tego samego błędu, co przed rokiem. Wtedy w obawie przed spowolnieniem globalnego wzrostu gospodarczego i kryzysem finansów publicznych w strefie euro pozbywali się ryzykownych aktywów. Osłabienie było przejściowe, a kłopoty eurolandu się nie rozlały. Jak będzie teraz?
Inwestorzy uodparniają się na złe wieści

(CC By Katrina Tuliao)

Analogia z minionym rokiem ma kilka słabych punktów, ale inwestorzy zdają się w nią bardzo wierzyć. Dlatego też postawa giełd i innych rynków ryzykownych aktywów (walut i obligacji z rynków wschodzących, surowców, czy obligacji korporacyjnych) jest znacząco lepsza niż pojawiające się w ostatnich tygodniach wiadomości. W tym czasie nie brakowało informacji o tym, że rozmaite wskaźniki gospodarcze osiągają najniższe poziomy od jesieni 2009 r., czyli wykazują większą słabość niż w czasie spowolnienia rozwoju sprzed roku.

Ostatnim przykładem były wstępne odczyty lipcowych wskaźników PMI w strefie euro i Chinach, czy też lipcowy Ifo w Niemczech. Bazują one na ocenach koniunktury przez menedżerów logistyki i obrazują przyszłe tendencje w gospodarkach. W chińskim przemyśle PMI spadł do najniższego poziomu od przeszło 2 lat i zszedł jednocześnie poniżej poziomu 50 pkt. oddzielających rozwój od spowolnienia.

W strefie euro wskaźnik PMI dla sektora usług oraz przemysłu sięgnął najniższego poziomu od blisko 2 lat. Słabiej przy tym wygląda sytuacja w przemyśle, który stanął na krawędzi regresu (PMI miał 50,4 pkt). Nawet jedna z najsilniejszych gospodarek na świecie, niemiecka, wykazuje oznaki przesilenia. W lipcu Ifo, indeks nastrojów przedsiębiorców, osiągnął najniższy poziom od 9 miesięcy. Niepokojące jest też lipcowe osłabienie nastrojów amerykańskich konsumentów, do najniższego poziomu od 2 lat.
Na naszym krajowym podwórku w te tendencje wpisała się produkcja przemysłowa, której wzrost w czerwcu okazał się najsłabszy od jesieni 2009 r.

Wyniki spółek kompensują złe wiadomości

Z frontu walki z kryzysem finansów publicznych w strefie euro w ostatnim czasie też nie napływały dobre wieści. Grecja praktycznie zbankrutowała, problemy „rozlały” się na większe kraje, jak Włochy (Pizza wysycha, wino fermentuje) oraz Hiszpania (Dlaczego rynek pracy w Hiszpanii nie działa), pogorszyły się oceny wiarygodności europejskich instytucji finansowych i wreszcie pojawiło się zagrożenie obcięciem ratingu Stanów Zjednoczonych w związku z niepewnością dotyczącą tego, czy zostanie podniesiony limit zadłużania się administracji. Inwestorów udało się co prawda przekonać, że Grecja została uratowana, a dostępne środki pozwalają przeciwdziałać pogłębieniu się kryzysu w innych krajach. Pytanie jednak, czy efekty będą tu trwałe.

Wpływ niekorzystnych doniesień gospodarczych na nastroje inwestorów zmniejsza to, że w niewielkim stopniu przekładają się one na kondycję przedsiębiorstw. Dowodem są publikowane w USA od dwóch tygodni wyniki spółek za II kwartał. Poznaliśmy dotąd rezultaty jednej piątej firm. Są jednak znakomite. Ponad trzy czwarte z tych spółek wykazało zyski lepsze od spodziewanych przez analityków.
Skala przekroczenia prognoz jest bardzo duża. Inwestorów uspokaja też to, że przedsiębiorstwa nie przestrzegają przed osłabieniem rezultatów w przyszłości. Na analityków słabsze dane gospodarcze też wpływają w niewielkim stopniu. Co prawda nieco obniżyli prognozy zysków dla amerykańskich spółek, ale na razie trzeba to traktować w kategoriach symbolicznego zdarzenia, a nie takiego, które może zmienić zapatrywanie inwestorów na przyszłe wyniki finansowe przedsiębiorstw.

Mniejsze spółki w opałach

Przejawem zaniepokojenia perspektywami gospodarczymi jest uwidaczniająca się coraz bardziej słabość walorów małych firm. Tradycyjnie są one bardziej wrażliwe na wahania koniunktury gospodarczej niż spółki największe, prowadzące bardziej zdywersyfikowaną i tym samym stabilną działalność. Zjawisko ma nie tylko lokalny charakter, ale przybiera globalną postać. W naszym przypadku chodzi o zniżkę indeksu sWIG80 (skupiającego małe firmy) do poziomu najniższego od lipca 2010 r. Jeszcze mocniej ucierpiał indeks cenowy (każda firma ma w nim taki sam udział) warszawskiej giełdy, który zszedł do poziomu sprzed blisko dwóch lat. Od lutego tego roku stracił już przeszło 20 proc.

Z osłabieniem segmentu małych spółek mamy też do czynienia w Stanach Zjednoczonych. Pierwszą oznaką było to, kiedy podczas zwyżek z przełomu czerwca i lipca, indeks cenowy S&P 500 przestał wypadać lepiej od indeksu, w którym udział spółek jest proporcjonalny do ich wielkości. W kolejnych tygodniach ta słabość była coraz bardziej widoczna. To oznaka, że osłabienie tempa rozwoju gospodarczego wywiera coraz większy wpływ na inwestorów.
Trzeba jednak przyznać, że zjawiska tego nie widać przez pryzmat wyborów sektorowych. Dwie najmocniejsze na świecie branże w lipcu to dotąd paliwowa oraz technologiczna. Obie są wrażliwe na wahania koniunktury gospodarczej. W pierwszym przypadku mamy pozytywny wpływ wciąż wysokich cen surowców, w tym paliw. W drugim – można mówić o splocie kilku czynników: odreagowania po wcześniejszej słabości, nadziei na inwestycje przedsiębiorstw, które pojawiają się w zaawansowanych fazach cyklu koniunkturalnego oraz podobnie zachowujących się wydatków konsumpcyjnych.

Najsłabszy pozostawał sektor finansowy. Względy były tu zrozumiałe – europejskie banki będą musiały odpisać przynajmniej 30 mld USD w związku z restrukturyzacją greckiego długu.

Indeksy przy wsparciach

Dotychczasowy bilans lipca jest dla rynków akcji korzystny. Globalny indeks giełdowy liczony w dolarach nieco zyskuje. Nie zmienia to jednak faktu, że w dłuższym czasie pozostaje on w coraz silniejszym trendzie bocznym. Najlepiej obrazuje go poruszająca się od kilku tygodni w bok 3-miesięczna średnia. Taki ruch trwa od ponad 2 miesięcy. Rynek akcji na świecie jest przy tym na poziomie z połowy lutego. Do tegorocznego szczytu brakuje niewiele. Tylko nieco większa odległość dzieli od średnioterminowego wsparcia, jakim jest linia prowadzona po dołkach z marca i czerwca. Podobna jest sytuacja jeśli chodzi o wschodzące rynki akcji.

Jeśli chodzi o Polskę nastąpił w ostatnich dniach test średniookresowego wsparcia, jakie stanowi 12-miesięczna średnia krocząca. To ona zatrzymała zniżkę na naszym parkiecie w połowie minionego roku. Zatem jej przełamanie obecnie potwierdzałoby, że wypadki rozwijają się w mniej korzystny sposób, niż rok temu. Presję na nasz parkiet w ostatnim czasie potęgowały obawy, że kryzys finansów publicznych w strefie euro odbije się niekorzystnie na kondycji gospodarczej naszego regionu. Stąd słabość giełd węgierskiej, czy tureckiej.

Ostatnio przed negatywnym wpływem kryzysu na napływ inwestycji i kapitału do naszego regionu przestrzegał Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju. Wydaje się jednak, że po okresie słabości warszawskiej giełdy z ostatnich tygodni nie będzie szła dalej w dół bez istotnego pogorszenia nastrojów na świecie. Równocześnie widać, że ponowna fala niechęci do ryzykownych aktywów zapowiadałby złą passę dla nich w perspektywie nie tylko kolejnych tygodni, ale i miesięcy.
Autor jest głównym analitykiem i dyrektorem inwestycyjnym Opera TFI.

(CC By Katrina Tuliao)

Otwarta licencja


Tagi