Autor: Tomasz Świderek

Dziennikarz specjalizujący się w tematach szeroko rozumianej branży telekomunikacyjnej i nowych technologii.

Inwestorzy wierzą w Teslę

Tesla, amerykański producent luksusowych elektrycznych samochodów osobowych, pod koniec maja miał większą kapitalizację niż włoski Fiat. Założona w 2003 r. firma jest jednym z niewielu startupów produkujących elektryczne auta, mających szansę przetrwać.
Inwestorzy wierzą w Teslę

Samochody Tesla (CC By NC ND sasa.mutic)

Elon Musk, 41-letni miliarder, był w maju jednym z najczęściej cytowanych przez media amerykańskich biznesmenów. Zainteresowanie nie wzięło się znikąd. Tesla Motors, firma którą założył i jest jej prezesem, jest gwiazdą wśród producentów samochodów z napędem elektrycznym. W pierwszych pięciu miesiącach roku jej akcje były bardzo dobrą inwestycją giełdową. Podrożały o 189 proc. W skali 12 miesięcy zyskały 232 proc. Gros wzrostu kursu przypadało na kwiecień i maj.

Dwa do jednego

Zielona energia i samochody napędzane prądem przez kilka ostatnich lat mocno absorbowały uwagę amerykańskich funduszy veture capital. Niektóre z nich zdecydowały się na inwestycje. Funduszy elektrycznym startupom – w formie nisko oprocentowanych pożyczek, których łączna wartość mogła wynieść 2,4 mld dolarów – nie skąpił też amerykański rząd. Wiele wskazuje na to, że nadszedł czas weryfikacji oczekiwań.

Z trzech najbardziej znanych amerykańskich startupów zajmujących się produkcją elektrycznych samochodów na placu boju pozostał jeden – Tesla. Dwa inne – Coda Holdings i Fisker Automotive – przerwały produkcję. Coda ogłosiła na początku maja bankructwo, a Fisker od połowy ubiegłego roku walczy o życie szukając inwestora i jednocześnie przygotowuje się do ogłoszenia upadłości. Według mediów, jeszcze kilka miesięcy temu firmą interesowała się chińska Zhejiang Geely Holding Group, która jest właścicielem Volvo Cars.

Coda Holdings powstała w 2009 roku. Od inwestorów, wśród których były tak znane osobistości jak Henry Paulson, były sekretarz skarbu USA, czy Les Wexner, prezes firmy Limited Brands, a także fundusze Aeris Capital i Harbinger Capital pozyskała 344 mln dolarów.

Historia Fisker Automotive zaczęła się dwa lata wcześniej niż Coda. Firma od ok. 1200 inwestorów, wśród których byli m.in. aktor Leonardo di Caprio, rządowy fundusz z Kataru Quatar Holding LLC i firma zarządzająca funduszami venture capital Kleiner Perkins Caufield & Byers pozyskał w sumie ponad 1,2 mld dolarów. Departament Energetyki wypłacił spółce 192 mln dolarów z 529 mln dolarów przyznanej pożyczki. Rząd wstrzymał wypłatę kolejnych rat niskooprocentowanej pożyczki, gdy w połowie 2011 roku okazało się, że Fisker ma kolejne opóźnienie w rozpoczęciu produkcji samochodów.

Inni też upadają

Wspomniane wcześniej amerykańskie startupy nie są jedynymi, które poślizgnęły się na tym biznesie. W czerwcu 2011 roku bankructwo ogłosiła norweska firma Think Global, która na całym świecie sprzedała nieco ponad tysiąc elektrycznych samochodów Think City.

W 2012 roku o ochronę przed wierzycielami poprosili dwaj amerykańscy producenci litowo-jonowych baterii do elektrycznych samochodów – A123 Systems (w publicznej ofercie w 2009 roku spółka pozyskała 380 mln dolarów) i Ener1 (jego akcje były notowany najpierw na New Jork Stock Exchange, a potem na Nasdaq). Od Departamentu Energetyki dostali w sumie 370 mln dolarów kredytów.

Ich kłopoty miały związek z niedostatecznym popytem na baterie, wynikającym ze słabej sprzedaży elektrycznych aut. General Motors chciał w 2012 roku sprzedać 60 tys. samochodów Chevy Volts. Plan zrealizował w połowie. Z kolei Nissan planował zwiększenie sprzedaży modelu Leaf o 50 proc. Sprzedał 26 tys., czyli o 22 proc. więcej niż w 2011 roku. Bankructwo A123 Systems miało wpływ na wzrost kosztów produkcji samochodów Fisker.

W końcu maja tego roku poddał się i ogłosił bankructwo izraelsko-amerykański startup Better Place, który swój biznes widział w sprzedaży aut produkowanych przez innych i zapewnianiu im ładowania i wymiany baterii elektrycznych. Ta firma od inwestorów takich, jak banki HSBC i Morgan Stanley, a także koncern General Electric oraz Europejski Bank Inwestycyjny i konglomerat Israel Corp. dostał w sumie ok. 850 mln dolarów.

Życie po bankructwie

Think Global w swej 20-letniej historii bankrutowało cztery razy. Po ostatnim bankructwie zostało kupione przez Electric Mobility Solutions AS, które zapowiadało wznowienie produkcji w lecie 2012 roku. Na razie na zapowiedziach się skończyło.

Nowego właściciela ma A123 Systems. W styczniu tego roku jego aktywa kupił – za 257 mln dolarów – Wanxiang America, amerykańska spółka chińskiej firmy Wanxian Group. Z kolei Ener1 przeszedł restrukturyzację komercyjnego długu, skasował wszystkie dotychczasowe akcje i z 86 mln dolarów nowych funduszy wznowił działalność jako firma prywatna.

Wszystko wskazuje na to, że i Coda wróci do życia. Jej przejęciem po zakończeniu procesu upadłości zainteresowana jest grupa inwestorów na czele z Fortress Investment Group. Oferują 25 mln dolarów.

Tesla rośnie

Istniejąca od 10 lat Tesla w I kwartale tego roku sprzedała 4,9 tys. samochodów, a więc niż Better Place, Coda i Fisker łącznie w całej swej historii. Plany na ten rok mówią o sprzedaży 21 tys. aut.

Notowana od 2010 roku na Nasdaq Tesla podczas pierwszej publicznej oferty pozyskała 226 mln dolarów. Wcześniej w kilku prywatnych rundach finansowania uzyskała ponad 300 mln dolarów. Inwestowali w nią m.in. założyciele Googla Sergey Brian i Larry Page i były prezes eBay Jeff Skoll, inwestorzy finansowi tacy jak Compass Technology Partners, SDL Ventures i Valor Equity Partners, jak również firmy z branży motoryzacyjnej takie jak Daimler i Toyota.

Kolejny miliard firma uzyskała w maju tego roku sprzedając we wtórnej ofercie akcje i obligacje zamienne. 452 mln dolarów z tej kwoty przeznaczyła na przedterminową spłatę rządowej pożyczki. Reszta ma być wydana na bieżące potrzeby i inwestycje.

Tesla pierwsze przychody ze sprzedaży samochodów miała w 2008 roku. Poza samochodami – wzorem Apple sprzedaje je w specjalnie zaprojektowanych salonach firmowych – firma sprzedaje koncernom motoryzacyjnym prawa do emisji. To dzięki zyskom z ich sprzedaży mogła pochwalić się w I kwartale pierwszym w historii zyskiem netto. Tesla współpracuje również z wielkimi koncernami dostarczając im produkowane przez siebie baterie do aut elektrycznych.

Przewaga zasięgu

Niewątpliwą przewagą aut Tesli nad produktami konkurentów jest ich zasięg na jednym pełnym ładowaniu. W przypadku baterii o największej pojemności przekracza 400 km, a więc jest co najmniej dwa razy większy niż większości innych dostępnych aktualnie na rynku samochodów z napędem elektrycznym. Sprzedawany przez Better Place Renault Fulence Z.E. ma 160 km zasięgu, samochód Coda – 142 km, a Fisker Karma – 51 km.

Atutem jest też to, że samochody Tesli mają zapewnione darmowe ładowanie w baterii w firmowych stacjach Supercharger. Tych jest na razie dziewięć, z czego sześć w Kalifornii. W najbliższych miesiącach sieć stacji ma być intensywnie rozbudowywana, tak by w końcu 2015 roku w zasięgu aut Tesli było 98 proc. terytorium USA i Kanady. Firma zapowiada, że już w końcu tego roku będzie można przejechać jej autami z Los Angeles do Nowego Jorku. Tesla ma w planach uruchomienie stacji Supercharger w Europie. Szczegóły mają być znane jeszcze w tym roku.

Przewagą stacji Supercharger jest system szybkiego ładowania, który pozwala w ciągu 30 minut załadować baterię w ok. 50 proc., a w niespełna godzinę do 100 proc. Konkurencyjne firmy nie dysponują takimi rozwiązaniami.

Patrząc na historię Better Place, które silnie inwestowało w budowę stacji wymiany baterii i przeszacowało popyt (prognozy Shai Agassi, założyciela firmy mówiły, że w 2011 roku tylko w Izraelu będzie jeździło 5 tys. elektrycznych aut, podczas gdy do chwili upadku firma sprzedała ich na tym głównym swoim rynku jedynie nieco ponad 900) można dojść do wniosku, że Tesla postąpiła słusznie stawiając na sprzedaż aut i dopiero w drugim kroku na rozbudowę sieci zasilania.

Na celowniku BMW i Audi

Na tle konkurencji auta Tesli nie są tanie. Nie produkowany już sportowy Roadster w wersji podstawowej kosztował ponad 109 tys. dolarów. Aktualnie sprzedawana Tesla Model S w wersji podstawowej kosztuje od 57,4 tys. do 77,4 tys. dolarów (cena zależy od pojemności baterii), a w wersji premium od 95,4 tys. do 105,4 tys. dolarów. Większość konkurencyjnych aut ceny ma w przedziale od 25 tys. do 40 tys. dolarów.

Jedynie Fisker Karma – w ocenie specjalistów najładniejszy elektryczny samochód – miał porównywalną cenę z autami Tesla. Problem w tym, że Fisker sprzedawał ich zbyt mało, a samą produkcję zaczął z kilkunastomiesięcznym poślizgiem. Założyciel firmy – Henrik Fisker – prognozował, że firma zacznie przynosić zyski, gdy będzie sprzedawała 15 tys. samochodów rocznie. Według szacunków firmy badawczej PrivCo, do chwili wstrzymania produkcji w lipcu 2012 roku zakłady firmy opuściło nie więcej niż 2200 aut, z których ok. 1800 znalazło nabywców.

Tesla ma świadomość, że rynek drogich luksusowych samochodów jest ograniczony. Dlatego w planach produkcję także tańszych aut. Na 2017 rok zapowiada model kosztujący 30-35 tys. dolarów, który będzie mógł konkurować z BMW serii 3 i Audi A4. Wcześniej – w 2014 roku – Tesla planuje wprowadzenie na rynek małego crossover SUV. Ma być bezpośrednim konkurentem BMW X1 i Audi Q3.

– Tesla zmieniła historię samochodów z napędem elektrycznym – ocenia Tom Turrentine centrum badawczego samochodów elektrycznych i hybrydowych na Uniwersytecie Kalifornijskim. A jeden z cytowanych przez agencję Reuters bankierów inwestycyjnych ocenia, że Elon Musk, ma wizję stworzenie firmy wartej za pięć lat co najmniej 50 mld dolarów, czyli 4,5-raza więcej niż w końcu maja i tyle ile dziś wynosi wartość rynkowa General Motors lub Daimlera.

OF

Samochody Tesla (CC By NC ND sasa.mutic)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Tydzień w gospodarce

Kategoria: Raporty
Przegląd wydarzeń gospodarczych ubiegłego tygodnia (16–20.05.2022) – źródło: dignitynews.eu
Tydzień w gospodarce