Jeszcze nigdy rozmowy o budżecie nie były tak trudne

Nie możemy nagle zmienić struktury wydatków UE. To musi być ewolucja. Trzeba pamiętać, jak wielką rolę grają tradycyjne fundusze europejskie. Tworzymy też program, który będzie zachęcał najlepsze instytucje badawcze i edukacyjne w Europie do współpracy z utalentowanymi ludźmi z krajów Europy Południowej i Wschodniej. Celem jest rozwój, ale też powstrzymanie ich przed emigracją – mówi komisarz Janusz Lewandowski.
Jeszcze nigdy rozmowy o budżecie nie były tak trudne

Janusz Lewandowski (fot. PAP)

Czy Grecja utrzyma się w strefie euro?

Janusz Lewandowski: Grecja jest przypadkiem szczególnym. To niekończąca się historia. Została przyjęta do strefy euro, mimo że nie spełniała kryteriów traktatu z Maastricht. Jestem przekonany, że nowy rząd Grecji poważnie podchodzi do swoich zobowiązań, ale nie wiem czy uda mu się spełnić je wszystkie. Najbardziej wrażliwą politycznie kwestią w programie ratunkowym jest prywatyzacja. Jako minister przekształceń własnościowych w Polsce w latach 90 wiem, jak trudna jest prywatyzacja, zwłaszcza, że ma ona dotyczyć przedsiębiorstw użyteczności publicznej, które Grecy uważają za rodowe srebra.

Czy miał pan okazję podzielić się tymi doświadczeniami z członkami greckiego rządu?

Przez kilka godzin rozmawiałem z poprzednim premierem Lucasem Papademosem, który przyjechał do Brukseli, żeby przeprogramować fundusze strukturalne. Chciał żeby wszystkie dostępne środki jakimi rozporządza Unia, które miały być przeznaczone na stabilizację banków, mogły zostać użyte dla wsparcia małych i średnich przedsiębiorstw. I w tym kierunku idzie Komisja Europejska – nie finansujemy już ekstrawaganckich projektów, w których często pieniądze były marnotrawione. Wspieramy wzrost gospodarczy i tworzenie miejsc pracy w małych i średnich firmach.

Biorąc to wszystko pod uwagę – Grecja zostanie w strefie euro?

Wydaje mi się, że pozostałe państwa strefy doszły już do granicy tolerancji. Los Grecji zależy od tego czy premierowi Samarasowi uda się wynegocjować dłuższy czas na spełnienie warunków programu pomocowego. Ale negocjacje będą dotyczyły tylko tego kiedy, a nie tego, co musi być zrealizowane.

Rozpoczyna się praca nad nowym wieloletnim budżetem UE. W dzisiejszych gorących warunkach, ta praca idzie łatwiej czy trudniej niż wcześniej?

Jeszcze nigdy rozmowy o budżecie nie były tak trudne. Kraje pogrążone w kłopotach konkurują o pieniądze z innymi celami. Na dodatek są to kraje, które przez wiele lat korzystały z funduszy strukturalnych. W tej sytuacji trudno jest przekonać płatników netto, żeby nadal do nich dopłacali. Poza tym Unia Europejska ma coraz więcej zadań i stajemy przed problemem jak je sfinansować.

Czy to nie jest świetna okazja, żeby załatwić stare, powracające wciąż na nowo kłopoty z budżetem Unii w postaci np. rabatu brytyjskiego lub Wspólnej Polityki Rolnej, na której korzystają zwłaszcza Francuzi?

Nie możemy zmienić struktury wydatków w sposób nagły. To musi być ewolucja. Polega ona na tym, że wydatki w niektórych kategoriach, takich jak Wspólna Polityka Rolna, są nominalnie zamrożone. Oznacza to, że z biegiem czasu ich udział w budżecie UE maleje. Dzięki temu uwalniane są pieniądze na inne cele, w tym związane z międzynarodową i globalną misją Unii Europejskiej. Rewolucja następuje po stronie dochodów. Zamiast skomplikowanego, nieprzejrzystego systemu rabatów, wyjątków, etc. proponujemy nowe jasne źródła dochodów Wspólnoty.

W jak będzie wyglądała strona dochodowa budżetu UE?

Biorąc pod uwagę zdecydowany sprzeciw Wielkiej Brytanii wobec podatku od transakcji finansowych, reforma dochodów nie będzie obejmowała wszystkich 28 państw UE, bo trzeba pamiętać, że wkrótce do UE wstępuje Chorwacja.

Czy jest szansa, że decyzja w tej sprawie zostanie podjęta w listopadzie?

Najpierw odbędzie się szczyt poświęcony ratowaniu strefie euro. Miesiąc później 21 i 22 listopada będzie spotkanie przywódców strefy poświęcone budżetowi. Główne państwa Europy opowiadają się za stworzeniem wieloletnich programów budżetowych.

Większość unijny pieniędzy idzie albo na rozwój biedniejszych regionów albo na rolnictwo. Czy uda się w większym stopniu skierować ten strumień na bardziej prowzrostowe wydatki takie ja badania i rozwój?

Tworzymy program, który będzie zachęcał najlepsze instytucje badawcze i edukacyjne w Europie, szczególnie z Wielkiej Brytanii, Skandynawii i Niemiec do współpracy z najbardziej utalentowanymi ludźmi z krajów Europy Południowej i Wschodniej. Celem jest również to aby powstrzymać ich przed emigracją do Stanów Zjednoczonych, Kanady czy Chin. Poza tym trzeba pamiętać, jak wielką rolę grają tradycyjne fundusze europejskie. Na przykład na Węgrzech 97 proc. inwestycji publicznych zostało sfinansowanych przez Unię. Tego nie można nagle przerwać.

Czy Polska ma szanse wykorzystać ten zwiększony strumień środków na badania i rozwój? W jakiej branży gospodarki jest to najbardziej prawdopodobne?

Wydaje się, że największe szanse mają zagraniczne firmy, które inwestują w Polsce. Nasz kraj ma szereg zalet. Powstało wiele klastrów, Polacy szybko się uczą co stanowi dobrą podstawę dla rozwoju innowacji.

W którą stronę w przyszłym roku zwróci się minister Rostowski, aby uzupełnić braki w budżecie? Jeśli mają być cięcia wydatków, to jest pokusa, żeby zredukować wydatki najłatwiejsze do obcięcia a są to właśnie wydatki inwestycyjne.

Nie jestem doradcą ministra Rostowskiego. Mówiąc ogólniej, nawet w krajach, które mają poważniejsze problemy niż Polska jest wyraźna tendencja do tego, aby zapewnić w budżecie narodowym środki konieczne na współfinansowanie projektów europejskich. To jest bardzo atrakcyjne, że można wydać jedno euro, żeby przyciągnąć 3 euro pieniędzy europejskich. Dlatego wydaje mi się, że w obecnej sytuacji najlepiej jest szukać pieniędzy po stronie dochodowej. Wzorem do naśladowania może być rząd Camerona który 75 proc. dostosowania fiskalnego przeprowadził po stronie dochodowej, a 25 proc. po wydatkowej. Głębsze cięcie wydatków może być trudniejsze do zrealizowania ze względów politycznych.

Rozmawiał David McQuaid, agencja Bloomberg

Janusz Lewandowski jest komisarzem europejskim ds. budżetu. W przeszłości był m.in. ministrem przekształceń własnościowych.

(opr. K.Nędzyński)


Janusz Lewandowski (fot. PAP)

Tagi


Artykuły powiązane

Nie chcemy płacić podatków, bo nie wiemy, co nam dają

Kategoria: Analizy
Jesteśmy sceptyczni wobec płacenia podatków a jednocześnie oczekujemy dużego zaangażowania państwa w sprawy socjalne i gospodarkę – i nie widzimy w tym sprzeczności.
Nie chcemy płacić podatków, bo nie wiemy, co nam dają