Autor: Jarosław Kamiński

Analityk biznesowy, absolwent Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu

Koronapokolenie – młodzi po pandemii

Koronawirus nie oszczędzi nikogo – zachorować może każdy. Choć dzieci i młodzież są mniej dotknięci bezpośrednimi skutkami COVID-19, to w okresie długoterminowym to właśnie oni odczują pandemię najbardziej. Zarówno w aspekcie zdrowotnym, społecznym, jak i finansowym.
Koronapokolenie – młodzi po pandemii

(©Envato)

Najgorzej w krajach najbiedniejszych

Spadki zapotrzebowania na dobra eksportowe, utrudnienia w handlu spowodowane powszechnym „zamykaniem” gospodarek czy drastyczna zapaść przychodów z turystyki dają się we znaki szczególnie biedniejszym regionom świata. Tragiczne skutki tej sytuacji widać jak na dłoni. Raport „Averting a Lost COVID Generation” opublikowany pod koniec ubiegłego roku przez UNICEF alarmuje, że w 2021 r. dojść może do 2 mln zgonów wśród dzieci i 200 tys. martwych urodzeń z powodu zakłóceń w dostępie do podstawowych usług i rosnącej skali niedożywienia. Autorzy publikacji piszą także, że liczba dzieci poniżej 5 roku życia dotkniętych ostrym niedożywieniem lub zaburzeniem przyrostu masy ciała zwiększyć się może o 6 mln.

Również z dostępem do szczepień przeciwko COVID-19 najgorzej jest w ubogich państwach, przede wszystkim w Afryce. W lutym Organizacja Narodów Zjednoczonych poinformowała, że 75 proc. wyprodukowanych szczepionek trafiło do 10 najbogatszych krajów świata, a 130 nie otrzymało żadnej dawki. ONZ stworzyło specjalny program COVAX mający umożliwić biedniejszym krajom rozpoczęcie szczepień. Choć pomoc ta z pewnością będzie niezwykle ważna, to nie rozwiąże to problemu dysproporcji.

Szczególnie w krajach ubogich bardziej narażone na konsekwencje związane z epidemią są dziewczęta. Pozamykane szkoły zwiększają prawdopodobieństwo, że nie wrócą one już do edukacji. Jest to jedną z przyczyn zwiększonej liczby dziecięcych małżeństw. Jak podaje UNICEF, przez pandemię wzrosnąć mogą one o 10 mln na przestrzeni tej dekady, czyli 40 proc. tego, czego udało się uniknąć przez ostatnie 10 lat.

Zdrowie psychiczne

Im dalej od regionów ubogich, a bliżej do średnio zamożnych czy bogatych krajów, tym bardziej zwraca się uwagę na negatywne skutki zdrowia psychicznego jako pochodnej pandemii. Wyodrębnić można kilka głównych powodów, przez które cierpi nasza psychika w obecnym czasie. Przede wszystkim strach przed zachorowaniem oraz konieczność izolacji i osamotnienia – czynniki prowadzące do uczucia bezradności, złości, nudy czy utraty wolności. Po drugie, pobyt bliskich w szpitalach czy nawet ich śmierć, często bez możliwości normalnego pochówku może prowadzić do depresji. Wreszcie, dla wielu lockdown to straty w wymiarze finansowym, utrata pracy, co może prowadzić do zaburzeń psychicznych.

Istnieje zgoda, że dzieci i młodzież to grupa bardziej wrażliwa na te niebezpieczeństwa. Polska Akademia Nauk w oparciu o badania ze świata wymienia szereg negatywnych konsekwencji epidemii dla zdrowia psychicznego najmłodszych. Narażeni są oni na częstszą przemoc słowną, psychiczną i fizyczną ze strony borykających się z większymi trudnościami rodziców. Wzmożone przebywanie w sieci sprzyja kontaktom ze szkodliwymi treściami, co jest niebezpieczne szczególnie dla najmłodszych. Z kolei nieco starsi, u progu dorosłości obawiają się o swoją przyszłość. Wspomniany raport UNICEF-u informuje, że w ubiegłym roku dostęp do aż 70 proc. usług w zakresie zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży był utrudniony.

Potencjał pracy zdalnej we Francji, skutki zamknięcia szkół

Jednak najważniejszym czynnikiem negatywnym jest przymusowe zamknięcie w domu, powodujące zwiększoną bezczynność i izolację od rówieśników. Według raportu „Corona Generation. Growing Up in a Pandemic” (Polski Instytut Ekonomiczny – PIE) w 2020 r. szkoły były nieczynne średnio przez 60 proc. czasu (dwie trzecie z tego – całościowo).

W największym zakresie szkoły nie funkcjonowały w Ameryce Północnej (90 proc.), a najkrócej w regionie Wschodniej Azji i Pacyfiku (43 proc.). Wielu ekspertów podkreśla wychowawczą rolę szkół i niemożność pełnego zastąpienia ich przez zdalne nauczanie (ang. distance learning/ D-learning). Dzieci do prawidłowego rozwoju potrzebują kontaktu z rówieśnikami oraz prywatności i intymności.

Choć D-learning jest w dzisiejszej rzeczywistości mniej efektywny od nauczania standardowego, to jest on nieodzowną pomocą w tym specyficznym czasie. Trzeba sobie jednak zdawać sprawę, że miliony uczniów na całym świecie nie ma możliwości nauki przez internet. Problem wykluczenia cyfrowego jest ogromny, nawet w Polsce, czyli w 23. gospodarce świata 25 proc. uczniów, czyli ponad milion, musi współdzielić urządzenia z rodzeństwem, które w tym samym czasie ma lekcje online. Z kolei 50-70 tys. nie ma żadnego komputera lub tabletu (wg. danychFederacji Konsumentów).

Rynek pracy

Szczególnie trudny do zastąpienia przez nauczanie online jest rozwój umiejętności miękkich. Mimo postępującej cyfryzacji i automatyzacji na rynkach pracy, zdolności te, zwane z angielska soft skills, będą niezwykle ważne. Jak informuje Światowe Forum Ekonomiczne, już teraz pracodawcy mają problem ze znalezieniem odpowiednich osób ze zdolnościami komunikacyjnymi, umiejętnościami rozwiązywania problemów, krytycznego myślenia czy kompetencjami radzenia sobie ze złożonymi zadaniami.

Istnieje wiele opracowań naukowych mówiących o negatywnych skutkach dla osób, które wchodzą na rynek pracy w czasie kryzysu (pechowi wchodzący – ang. unlucky entrants). W artykule „The Short-and Long-Term Career Effects of Graduating in a Recession” badacze konstatują, że kończący studia przez pierwsze 10 lat pracy tracą od 2 proc. (lepsze uniwersytety i kierunki dające możliwość lepiej płatnej pracy) do nawet 8 proc. skumulowanych zarobków. Z kolei Shu Lin Wee w publikacji „Born Under a Bad Sign: The Cost of Entering the Job Market During a Recession” pisze, że negatywna luka płacowa trwa 15 lat. Podkreśla on także, że połowa wszystkich podwyżek zarobków w wieku 18-46 ma miejsce przed ukończeniem 30. roku życia, co świadczy, że wczesne lata życia zawodowego mają kluczowe znaczenie dla ogólnego wzrostu płacy danej osoby.

Również badacze Hannes Schwandt i Till M. von Wachter wykazują, że przez co najmniej dekadę pechowi wchodzący mają pomniejszone zarobki. Badania prowadzone w USA pokazały także, że bardziej z tego powodu cierpią młodzi bez studiów oraz osoby rasy nie białej.

Bezrobocie

Jednym z ciekawszych opracowań w opisywanej materii jest badanie oczekiwanej długości życia zawodowego po kryzysie finansowym w 2008-9 r w Hiszpanii. Autorzy dokonują podziału grupy badawczej na wiek, płeć i rodzaj wykonywanej pracy. W publikacji pod auspicjami Instytutu Badań Demograficznych im. Maxa Plancka stwierdza się, że kryzysem bardziej dotknięci byli młodzi ludzie.

W szczególności wykwalifikowani i niewykwalifikowani, wykonujący prace fizyczne mężczyźni oraz niewykwalifikowane, wykonujące prace fizyczne i niefizyczne kobiety. W artykule podkreślono również, że stracony czas życia zawodowego ujawnia się nie tylko w bezrobociu, ale i większej liczbie osób nieaktywnych na rynku pracy (biernych). Młodzi w niepewnym czasie pozostają dłużej w systemie edukacyjnym. Ponadto, często wiedząc, że nie mają prawa do zasiłku i szansy na pracę – wycofują się z rynku na jakiś czas. Te same wnioski, tym razem odnoszące się do pokoronawirusowej sytuacji, wysnuć można z danych Międzynarodowej Organizacji Pracy (MOP). Liczba zatrudnionych wśród młodych w 2020 r. zmniejszyła się o 8,7 proc., w porównaniu do 3,7 proc. dla dorosłych. Jednak, poza krajami o wysokich dochodach, jest to wynikiem nie bezrobocia sensu stricto, a bierności zawodowej – rezygnacji z poszukiwania pracy lub opóźnienia kariery zawodowej.

Popandemiczna ewolucja rynku pracy

Już w maju ubiegłego roku MOP poinformował, że 1 na 6 osób w wieku 18-29 straciła przez pandemię pracę, a ci, którzy pozostali na rynku, pracowali mniejszą liczbę godzin (średnio o 23 proc.). Dodatkowo w branżach najbardziej dotkniętych kryzysem są te oferujące szybkie i łatwe zatrudnienie, jak turystyka czy gastronomia. MOP zwraca również uwagę, że połowa globalnej siły roboczej, czyli 1,6 biliona osób pracuje w gospodarce nieformalnej, w sektorach szczególnie wrażliwych na restrykcje związane z COVID-19. Z kolei dane OECD pokazują, że co trzecia osoba w wieku (15-29) pracuje w niskopłatnych i niepewnych zawodach.

Straty policzalne

Oczywiście nie sposób oszacować ostatecznych skutków społecznych i zdrowotnych dla najmłodszych. To co jednak można, to obliczenie kosztów pandemii w wymiarze finansowym. Próby tej kwantyfikacji podjęli się eksperci z Polskiego Instytutu Ekonomicznego. We wspomnianym już raporcie tej instytucji analitycy dokonują podziału kosztów pandemii dla młodego pokolenia w 3 obszarach: edukacji, zdrowia oraz rynku pracy. Straty krótkoterminowe z ostatniego wymienionego obszaru szacowane są na 1,3 biliona dolarów w 2020 r. Z kolei wzrost kosztów w ujęciu rocznym spowodowany rosnącymi problemami w sferze zdrowia psychicznego związanymi z pandemią to 0,49 proc. PKB na świecie, czyli 407 mld dolarów. Rozkładając tę kwotę na mniejsze składowe otrzymujemy: 45 proc. – bezpośrednie dodatkowe wydatki w opiece zdrowia, 35 proc. – koszty pośrednie na skutek niższego zatrudnienia oraz spadku produktywności oraz 20 proc. – środki na wzmocnienie programów zabezpieczenia społecznego.

Długoterminowe koszty podzielone są na te związane z rynkiem pracy oraz systemem oświaty. COVID-19 będzie przyczyną zmniejszonego zwrotu z inwestycji w edukację, który to będzie skutkował spadkiem wynagrodzenia przez całe życie (liczone 45 lat) zawodowe młodego człowieka. Przyszłe zarobki mają być mniejsze o 6,2 proc., co w skali roku daje 550 dolarów na osobę, a sumarycznie – 23 bilionów dolarów globalnie. Natomiast długoterminowe koszty na rynku pracy to przede wszystkim 15,5 biliona dolarów jako efekt stałego bezrobocia. Oprócz tego wyliczenia pokazują stratę wynikającą ze spadku wynagrodzeń dla młodych w nadchodzącym 15-leciu – 5,7 biliona dolarów. Sumując więc całkowite koszty długookresowe otrzymujemy 44 biliony dolarów.

Przyszłość

Wraz ze zwiększoną liczbą szczepień wśród populacji świata, sytuacja gospodarcza będzie się poprawiała. Jednak specjaliści szacują, że możemy mieć do czynienia z odbiciem gospodarczym, któremu nie towarzyszy poprawa na rynku pracy (ang. jobless recovery). Zjawisko to obserwowane było np. w Unii Europejskiej po kryzysie finansowym w 2008-9 r., kiedy to automatyzacja i offshoring (przeniesienie miejsc pracy do państw o niższych kosztach pracy) spowolniły poprawę na rynku pracy. Cierpieć będą na tym przede wszystkim osoby o niższych kwalifikacjach i zarobkach, a więc często młodzi ludzie. Ostatnio firma doradcza McKinsey w raporcie „The future of work after COVID-19” oszacowała, że przez pandemię 25 proc. więcej pracowników będzie musiało zmienić profesję do 2030 r. niż w scenariuszu przedpandemicznym. Bardziej dotknięci tymi zmianami będą młodzi.

Możemy mieć do czynienia z odbiciem gospodarczym, któremu nie towarzyszy poprawa na rynku pracy (ang. jobless recovery).

W literaturze naukowej spotkać się można ze sformułowaniem „stracone pokolenie” (ang. lost generation). Prymarnie termin ten odnosił się do generacji w USA, której przyszło dojrzewać w trudnych warunkach po I Wojnie Światowej. Jest on często używany także dziś, w kontekście post-covidowej rzeczywistości. Zwiększenie nakładów na edukację i ochronę zdrowia psychicznego oraz aktywna polityka państwa na rynku pracy może ograniczyć negatywne skutki pandemii. W interesie nas wszystkich jest, aby młodzi stawiający swoje pierwsze kroki w życiu zawodowym nie byli pokoleniem straconych szans.

(©Envato)

Otwarta licencja


Tagi