Autor: Regina Skibińska

Dziennikarka specjalizująca się w tematyce ubezpieczeniowej.

Kryzys nie sprzyja oszczędnościom emerytalnym

Koronawirus zaatakował w momencie, gdy wystartowały pracownicze plany kapitałowe (PPK), a w planie była likwidacja OFE. Pandemia może osłabić i tak niezbyt mocny zapał Polaków do oszczędzania na emeryturę, ale wygląda na to, że na PPK nie wpłynie tak bardzo, jak można się było obawiać.
Kryzys nie sprzyja oszczędnościom emerytalnym

(©Envato)

W ubiegłym roku spadła liczba Indywidualnych Kont Emerytalnych (IKE) oraz Indywidualnych Kont Zabezpieczenia Emerytalnego (IKZE). To odwrócenie dotychczasowej tendencji, kiedy co roku ich liczba rosła. Z danych KNF wynika, że na koniec 2019 r. IKE miało 950,77 tys. osób. To o niemal 5 tys. osób mniej niż w poprzednim roku (995,74 tys.). Jeszcze bardziej widoczny jest spadek rachunków IKZE. Na koniec ubiegłego roku było ich 654,58 tys., natomiast rok wcześniej – 731,07 tys. Pozytywne jednak jest to, że zniknęły głównie konta nieaktywne, za to przybyło kont aktywnych. Ciągle jednak oszczędności zgromadzonych w obu formach dobrowolnego oszczędzania jest za mało. Na koniec 2019 r. Polacy zgromadzili w IKE 10,2 mld zł, a w IKZE 3,3 mld zł. Jeśli przyjrzymy się strukturze wiekowej posiadaczy IKE i IKZE to widać, że o oszczędzaniu na emeryturę w tych formach zaczynamy myśleć późno – zdecydowanie dominują osoby po 40 roku życia.

Oszczędności emerytalne rosną wolno

Nie wiadomo, jak pandemia wpłynęła na wpłaty do IKE i IKZE, gdyż nie ma jeszcze danych, a do tego z przyczyn podatkowych sporo osób przypomina sobie o IKZE dopiero pod koniec roku. Jednak spadek liczby kont w ubiegłym roku nie pozwala na szczególny optymizm, tym bardziej, że marcowe straty na giełdzie pokazały, że wartość zebranych środków może gwałtownie spaść. Wprawdzie giełda odbiła, ale dla starszych posiadaczy kont emerytalnych – a takich osób jest sporo – takie wahnięcia mają duże znaczenie, bo niekoniecznie jest w tym przypadku dużo czasu na odrobienie strat.

Skutki pandemii dla oszczędzania mogą być dwojakie. Aleksander Łaszek, główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju, dostrzega dwa sprzeczne ze sobą efekty: z jednej strony, taki wstrząs skłania ludzi do większych oszczędności z powodów ostrożnościowych – przypomina im się, że w każdej chwili może zdarzyć się coś niespodziewanego, więc warto mieć jakiś bufor gotówki. To nie oznacza wprost wzrostu oszczędności emerytalnych, ale zawsze jest to ruch w stronę dodatkowego, dobrowolnego oszczędzania. Z drugiej jednak strony, kryzys i reakcja na kryzysowe zjawiska ze strony państwa, utrudniają oszczędzanie. Przy niższych dochodach trudniej oszczędzać – co więcej, część przedsiębiorców (którzy są grupą dobrowolnie oszczędzającą relatywnie dużo np. w IKZE) sięgała po prywatne zasoby, by ratować firmy.

PPK nie ucierpiały

Cięcie stóp przez RPP i spadek oprocentowania obligacji skarbowych zmniejsza rentowność oszczędności. To odczują też PPK. Już pierwsza tura wdrażania PPK pokazała, że problemem jest zbyt niski poziom zaufania pracowników do systemu emerytalnego i rynku kapitałowego, a partycypacja osiągnęła zaledwie 39 proc. W kolejnych miesiącach spadała, ale w czasie pandemii odbiła i wróciła do pierwotnego poziomu. W sumie w PPK oszczędza około milion pracowników, ale zdecydowana większość z nich finansuje wyłącznie wpłaty podstawowe.

W PPK oszczędza około milion pracowników, ale zdecydowana większość z nich finansuje wyłącznie wpłaty podstawowe.

Pandemia uświadomiła ludziom konieczność gromadzenia oszczędności, ale osłabienie gospodarcze może sprawić, że pracownicy nie będą skłonni do obniżania swoich wynagrodzeń o wpłaty do PPK, mimo że w długim horyzoncie czasowym byłoby to dla nich opłacalne. Na razie niepewność co do przyszłości nie zaszkodziła PPK, ale są inne czynniki, które sprawiają, że oszczędzanie w tej formie nie cieszy się zbyt dużą popularnością.

Poziom uczestnictwa osiągnięty w trakcie pierwszego etapu wdrożenia PPK mógł być lepszy (66,7 proc.) – wynika z badania przeprowadzonego przez Izbę Zarządzających Funduszami i Aktywami (IZFiA) oraz Izbę Gospodarczą Towarzystw Emerytalnych (IGTE). Obie zrzeszają TFI i PTE, czyli instytucje prowadzące PPK. Wśród negatywnych czynników warunkujących osiągnięty poziom partycypacji wymieniono przede wszystkim brak zaufania do systemu emerytalnego i rynku kapitałowego (100 proc.), niewystarczającą kampanię informacyjną ze strony rządu (60 proc.), a także brak kultury oszczędzania oraz inwestowania w Polsce (33,3 proc.). W mniejszym stopniu (po 20 proc.) wpływ miały: niski poziom wiedzy i sprawności finansowej wśród pracowników, brak pozytywnego zaangażowania pracodawców w promowanie PPK oraz za niskie pensje.

Kryzys nie wpływa znacząco na poziom oszczędności w PPK, nie tylko dlatego, że jeszcze są niewielkie. Inwestowanie długoterminowe jest relatywnie bezpieczne z kilku przyczyn. Po pierwsze, w funduszach zdefiniowanej daty poziom ryzyka uzależniony jest od tego, ile uczestnik PPK ma czasu do zakończenia inwestycji. Po drugie, oszczędzający regularnie wpłacają niewielkie kwoty, a oszczędzanie rozłożone jest na wiele lat, zatem nie ma ryzyka, że ktoś włoży tam oszczędności życia i z dnia na dzień straci połowę. W długim horyzoncie czasowym wahania kursów mogą być znaczące i nie powinny wpływać na decyzję o uczestnictwie w PPK.

Aktywa w PPK przekroczyły 1,6 mld zł. Polski Fundusz Rozwoju zakładał na początku roku, że na koniec 2020 osiągną 3 mld zł. Wszystko wskazuje na to, że uda się ten cel osiągnąć. I stanie się tak mimo pandemii, która uderzyła, gdy PPK się rozkręcały. To poważnie utrudniło upowszechnianie programu, którego słabym punktem była niska partycypacja w I turze. A kryzys spowodowany koronawirusem sprawił, że najlepsze miesiące do upowszechniania nowego sposobu długoterminowego oszczędzania minęły. Trudno zajmować się programem długoterminowego oszczędzania w czasie lockdownu, gdy przedsiębiorcy walczą o przetrwanie, a pracownikom spędza sen z powiek obawa o utratę pracy. Tymczasem partycypację najłatwiej jest budować w trakcie uruchamiania programu i niedługo potem, a nie wtedy, gdy liczba uczestników zacznie spadać. Większego znaczenia dla poziomu uczestnictwa nie powinno natomiast mieć przesunięcie o pół roku wdrożenia PPK dla pracodawców z II transzy, czyli zatrudniających od 50 do 249 osób zatrudnionych według stanu na dzień 30 czerwca 2019 r.

Niepewna przyszłość Pracowniczych Programów Emerytalnych

PPE tracą na popularności

Pracownicze oszczędzanie na emeryturę to nie tylko PPK, ale także działające od wielu lat dobrowolne Pracownicze Programy Emerytalne (PPE). W przypadku PPE pracodawca może zawiesić odprowadzanie składek, ale nie zawiesza się naliczania. Po okresie zawieszenia pracodawca musi przelać całość kwoty. I choć nie jest to zbyt atrakcyjna możliwość na czas kryzysu, firmy chętnie z niej skorzystały.

W przypadku PPE pracodawca może zawiesić odprowadzanie składek. I choć nie jest to zbyt atrakcyjna możliwość na czas kryzysu, firmy chętnie z niej skorzystały.

„Pandemia na przykładzie świadczeń długoterminowych pokazała, jak mało ważne dla Polaków jest długoterminowe oszczędzanie, w tym nawet w zorganizowanych i finansowanych przez pracodawców formach. Raz jeszcze sprawdziło się przysłowie, że lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu. Od marca 2020 zauważalnym trendem w przypadku pracodawców prowadzących Pracownicze Programy Emerytalne było czasowe zawieszanie odprowadzania składek podstawowych. Co więcej, takie decyzje zyskiwały aprobatę związków zawodowych czy innych przedstawicielstw pracowników” – mówi dr Marcin Wojewódka, wiceprezes Instytutu Emerytalnego.

Skala tych decyzji będzie znana dopiero w przyszłym roku, gdy pracodawcy złożą odpowiednie, roczne informacje do Komisji Nadzoru Finansowego.

Od początku stycznia do 20 lipca 2020 r. z prowadzonego przez KNF rejestru PPE zostało wykreślonych 35 programów. Obecnie na liście jest ich 2 561, liczba wykreśleń to 579, a działających programów jest 1 982. Do KNF nadal wpływają wnioski o rejestrację nowych programów, ale jest ich mniej niż we wcześniejszych miesiącach: 21 wniosków w maju, 10 w czerwcu oraz dwa w lipcu. W ciągu roku przybyło około 500 programów, ale to dlatego, że do pewnego momentu przybywało ich szybko. Ich prowadzenie, pod pewnymi warunkami, zwalnia pracodawcę z obowiązku prowadzenia PPK. Duże firmy z I transzy PPK często zakładały PPE, żeby uniknąć nowego obowiązku. Teraz wzrost wniosków o rejestrację PPE wyhamował, za to programów zaczęło ubywać.

(©Envato)

Otwarta licencja


Tagi