Autor: Mirosław Ciesielski

Wykładowca akademicki, opisuje rynki finansowe, zmiany na rynku fintechów i startupów

Malezja – przyczajony tygrys

Malezja należy do najbardziej rozwiniętych krajów Azji Południowo-Wschodniej. Staje jednak wobec wyzwań wynikających z pułapki średniego dochodu - podobnie jak Polska. Podobieństw w modelu rozwoju gospodarczego można znaleźć więcej.
Malezja – przyczajony tygrys

Kuala Lumpur imponuje rozmachem budowlanym. Znika niska zabudowa, którą wyróżniają czerwone, skośne dachy. Jak grzyby po deszczu wznoszą się drapacze chmur, przy budowie których, jak mrówki o każdej porze dnia i nocy uwijają się robotnicy z Indonezji, Bangladeszu czy Filipin.

Powstają szerokie, kilkupasmowe arterie, suną po nich sznury samochodów, spośród których najwięcej nosi markę Proton – osiągnięcie rodzimego przemysłu motoryzacyjnego.

Ciągle centralny punkt stolicy Malezji stanowią ponad 450-metrowe bliźniacze wieże Petronas Towers. Dobiega jednak końca budowa dwóch wyższych budynków – to może symbolizować przejście do nowej fazy rozwoju kraju. Wieże powstały bowiem w 1998 roku pod koniec okresu transformacji Malezji z kraju rolniczego w przemysłowy. Reformy przeprowadził rządzący w latach 1981-2003 premier Mahathir Mohammad, w sposób udany godząc zasady islamu z wymogami rozwoju gospodarczego. Niewątpliwie dużą rolę odegrała w tym eksploatacja podmorskich złóż ropy naftowej przez państwowy koncern Petronas, a co za tym idzie niska cena paliwa dla gospodarki (w tej chwili to niewiele więcej niż 2 złote za litr benzyny), produkcja oleju palmowego (kosztem wycinki lasów tropikalnych) i kauczuku. W okresie 22-letnich rządów Mahathira wartość PKB wzrosła z 12 do 210 mld dolarów (w 2017 roku osiągnęła poziom 315 mld).

Konsumpcja dynamizuje wzrost PKB

Era boomu surowcowego  w globalnej gospodarce jednak już minęła, a Malezja od wielu lat próbuje postawić na rozwój przemysłu przetwórczego i technologie zaawansowane. Jeśli chodzi o te ostatnie, mimo wielu przedsięwzięć i dużych inwestycji sukces jest umiarkowany. Jednak w połowie zeszłego roku, po odsunięciu skorumpowanego premiera Najib Razaka (2009-2018) powrócił do władzy 92-letni Mahathir i zapowiedział odrodzenie malezyjskiego tygrysa gospodarczego.

Obecnie głównym czynnikiem wzrostu PKB jest konsumpcja, którą dodatkowo jeszcze zdynamizowano w okresie wyborczym zeszłego roku, znosząc i tak już niski, bo sześcioprocentowy podatek od sprzedaży dóbr i usług. Musiano to jednak skompensować, zmniejszając wydatki budżetowe. Dynamika spożycia przewyższa więc dynamikę wzrostu dochodu narodowego. Malezyjski wzrost gospodarczy od wielu lat odbywa się jednak w bardzo stabilnych warunkach. Od 2010 roku średnioroczny wzrost PKB to prawie 5,5 procent przy symbolicznej inflacji i bezrobociu poniżej 3 procent. Deficyt fiskalny również na podobnej wysokości w odniesieniu do PKB. Sukcesywnie zwiększa się rola przemysłu przetwórczego we wzroście PKB. Przemysł jest głównym źródłem dochodów eksportowych Malezji. W zeszłym roku wyroby elektroniczne, elektryczne, maszyny i urządzenia oraz sprzęt naukowy i optyczny stanowiły ponad 50 proc. wartości eksportu (rok wcześniej 48,3 proc.), gdy gaz, ropa i ich przetwory, olej palmowy i kauczuk niecałe 22 procent (rok wcześniej prawie 24 proc.). Szczególne znaczenie dla malezyjskiej gospodarki ma rodzimy przemysł samochodowy, produkujący rocznie ponad pół miliona aut własnej konstrukcji (marki Proton i Perodua) i zatrudniający wraz z kooperantami 700 tys. pracowników.

Przemysł motoryzacyjny, dzięki inwestycjom zagranicznym, jest obecnie lepiej zintegrowany z globalnymi łańcuchami dostaw niż z krajową gospodarką, wskazuje studium Banku Światowego. Bank Światowy obniża jednak prognozy wzrostu gospodarczego Malezji, między innymi z uwagi na niską stopę inwestycji i znaczny spadek wydatków budżetowych.

Cyberjaya bez innowacji

Firmy malezyjskie wykazują większą skłonność do innowacji w zakresie usług (dystrybucja, marketing), które przyczyniają się do zwiększenia produktywności czynników produkcji. Mimo odgórnych programów i inwestycji w innowacyjność (1,3 proc. PKB) skutki tych działań są jednak ograniczone. W dalszym ciągu brak jest integracji działań między poszczególnymi programami i instytucjami odpowiedzialnymi za wspieranie postępu naukowo-technicznego. Występuje niski poziom komercjalizacji wyników badań w ośrodkach naukowych i uniwersytetach, a naukowcy nie są materialnie motywowani do prowadzenia badań, szczególnie z zakresu nauk ścisłych i technologii. Za względny sukces można uznać powołanie do życia Centrum Innowacji i inkubatora technologicznego MAD – największego prywatnego podmiotu o tym charakterze w krajach ASEAN.

Słabą efektywność polityki innowacyjnej Malezji obrazuje przypadek miasta Cyberjaya zbudowanego pod koniec poprzednich rządów Mahathira. Miało ono być kluczowym elementem malezyjskiej Doliny Krzemowej nazwanej Multimedialnym Super Korytarzem kreującym innowacje technologiczne. Eksperyment trudno uznać za udany, bo, jak wskazuje think tank IDEAS, odgórne tworzenie hubu technologicznego, praktycznie od zera, nawet oparte na zachętach podatkowych, nie mogło generować innowacji technologicznych. Odległe od Kuala Lumpur o 40 km, liczące niemal 100 tys. mieszkańców (w sporej części studentów) miasto przyciągnęło wiele zagranicznych korporacji. Ulokowały one tam jednak głównie swoje call center i jednostki wsparcia biznesu, a to nie kreowało oczekiwanego eksportu produktów i usług ICT (technologie komunikacyjno-informatyczne). Cyberjaya pozostaje więc raczej specjalną strefą ekonomiczną, a nie hubem technologicznym.

Wizja Krzemowej Doliny nie mogła się spełnić również z powodu ograniczonej w Malezji podaży specjalistów i pracowników wykwalifikowanych. Do tej pory narzeka na to wiele firm, bo dla najlepszych atrakcyjny jest Singapur. Malezja przyciąga natomiast słabo wykwalifikowanych imigrantów pracujących w przemyśle przetwórczym i budownictwie. Według oficjalnych danych jest ich niecałe dwa miliony, w szarej strefie może ich być nawet dwa razy więcej, co stanowi zauważalną część 31 milionowej krajowej populacji. Poziom edukacji akademickiej nie jest wysoki, bo szkoły wyższe przestrzegać muszą etnicznych kwot naboru studentów (65 proc. studentów musi być Malajami), podobne wymogi dotyczą też w części administracji i kadry akademickiej. Na stypendia i wsparcie finansowe mogli bardziej liczyć do niedawna politycznie poprawnie zaangażowani studenci.

Łatwiejszą karierę zrobić można w rozrośniętej, liczącej 1,6 mln urzędników, administracji publicznej, która przez lata stała się przybudówką rządzącej od początku istnienia Malezji do ostatnich wyborów, monopartii politycznej. Taka sytuacja sprzyjała nepotyzmowi i korupcji, o czym mówią także niezależni rodzimi komentatorzy. Dla administracji rządowej wybudowano oddzielne nowoczesne miasto – Putrajaya – z imponującą siedzibą premiera, szerokimi arteriami, parkami i pięknym meczetem. Na ulicach tego miasta-ogrodu urzędników jednak trudno spotkać, bo między budynkami mogą oni przemieszczać się siecią podziemnych korytarzy, chroniąc się przed upałem. To wygoda, ale może także symbol alienacji rządzącej klasy politycznej i urzędniczej w swoistym systemie sterowanej malezyjskiej demokracji.

Malezja dysponuje jednak ciągle istotnymi atutami aby stać się gospodarką cyfrową, dla której wzorem pozostaje Singapur. Legitymuje się angielskojęzyczną populacją. W roku 2016 stała się pierwszym krajem na świecie, który ustanowił Cyfrową Strefę Wolnego Handlu, której celem jest zwiększenie do przyszłego roku obrotów e-commerce do 48 mld dolarów i wzrost do poziomu 17 proc. PKB sprzedaży produktów i usług sektora technologii ICT. Jeśli to się powiedzie, produktywność powinna rosnąć w tempie 2,3 procent rocznie. Takie wartości zakłada przynajmniej malezyjski plan gospodarczy na lata 2016-20, bo Malezja jest w dużej części gospodarką planową. Istnieją jednak przeszkody do pokonania. Niewiele ponad 50 procent małych i średnich firm ma dostęp do szerokopasmowego internetu (to częściowo skutek wysokich cen monopolu, związanego z państwem potentata Telekom Malaysia), a tylko połowa z nich dysponuje ofertą w sieci lub własną stronę internetową. Brakuje zintegrowanego ekosystemu, który spinałby poszczególne elementy gospodarki cyfrowej i jej infrastrukturę, angażując bardziej prywatny biznes i inwestorów, których państwo nie powinno zastępować.

Wiele też zależy od rozwoju sytuacji politycznej. Mahathir obiecał w ciągu dwóch lat przekazanie władzy liderowi opozycji Anwarowi Ibrahimowi, który spędził wiele lat w więzieniu. Życiorys tego 70-letniego polityka to gotowy scenariusz na thriller polityczny. Anwar jest przewodniczącym Partii Sprawiedliwości Ludowej, obecnie w koalicji rządzącej, założonej przez jego żonę, i zadeklarowanym zwolennikiem bardziej demokratycznego, liberalnego i transparentnego podejścia do gospodarki. Płynne przekazanie mu rządów powinno być pozytywnym sygnałem dla biznesu i inwestorów, zwiększając szansę na ponowny skok malezyjskiego tygrysa.


Tagi