Ministerstwo Finansów nie rezygnuje z zagranicznych emisji

Przyszłoroczne potrzeby pożyczkowe brutto to ponad 185,6 mld zł. W samym pierwszym kwartale Ministerstwo Finansów będzie musiało wykupić obligacje i bony warte 38,6 mld zł. Pieniądze na ten cel resort finansów zacznie zbierać już w tym roku. Niewykluczone, że za granicą.
Ministerstwo Finansów nie rezygnuje z zagranicznych emisji

(CC BY-NC-SA Surat Lozowick)

Z kalendarza wykupów papierów dłużnych w przyszłym roku wynika, że płatności z tytułu obsługi obligacji są mniej-więcej równo rozłożone w czasie. W styczniu zapadają papiery dwuletnie – ich pula dziś jest warta 24,4 mld zł. W kwietniu MF będzie musiało znaleźć 27,5 mld zł na wykup obligacji pięcioletnich. Kolejne dwa duże wykupy przypadają w lipcu (obligacje dwuletnie za 26,5 mld zł) i w październiku (dwulatki warte 26,7 mld zł).

Skąd ministerstwo weźmie na to pieniądze? Przede wszystkim resort będzie się starał zmniejszyć kumulację płatności dzięki tzw. przetargom zamiany. To aukcje, na których obligacje z bliskim terminem wykupu zamieniane są na papiery o dłuższych terminach zapadalności. Ostatnio MF przeprowadziło taki przetarg na początku maja. Wymieniało wówczas papiery zapadające w lipcu i we wrześniu tego roku na obligacje z terminem wykupu w styczniu 2015 roku. Na rynek po kilkumiesięcznej przerwie wróciły też obligacje dziesięcioletnie o stałym oprocentowaniu. Ostatni przetarg zamiany to jedna z nielicznych okazji, by kupić te papiery. Ministerstwo Finansów ogłosiło, że nie będzie ich wystawiać w klasycznych aukcjach w II kwartale. Być może wrócą w trzecim, o ile zainteresowanie inwestorów tymi obligacjami będzie duże.

Jednak tzw. prefinansowanie przyszłorocznych potrzeb pożyczkowych może następować również dzięki emisjom nowego długu, w tym zagranicznego. MF teoretycznie nie musi już w tym roku sprzedawać obligacji na innych rynkach, bo środki na obsługę zagranicznej części długu w 2011 roku zabezpieczyło już w styczniu. Jeśli dojdzie do emisji zagranicznych to z dwóch powodów. Pierwszy to obsługa krajowej części długu: resort finansów może pozyskane waluty zamieniać na złote, które posłużą mu na spłaty krajowych obligacji. Drugi powód to właśnie gromadzenie pieniędzy na poczet przyszłorocznych płatności.

Ministerstwo przeprowadzało już takie operacje. Ostatnia odbyła się jesienią ubiegłego roku. MF wyemitowało euroobligacje o wartości 1 mld euro. Pieniądze te zostały wykorzystane do finansowania potrzeb krajowych w tym roku. Przedstawiciele resortu podkreślają, że emitując euroobligacje z wyprzedzeniem udało im się uzyskać lepsze ceny niż w przypadku tych samych obligacji sprzedawanych w styczniu 2011 r. Jeśli więc warunki rynkowe będą sprzyjające MF nie będzie się wahało i powtórzy tę operację w tym roku.

Ministerstwo nie zamierza się jednak spieszyć: emisje benchmarkowe, czyli obligacji serii wcześniej nie sprzedawanych, nie nastąpią w pierwszej połowie roku. MF oferowało już w tym roku papiery denominowane w euro i w dolarach. W tym pierwszym przypadku na rynek trafiły papiery za 1 mld euro, w drugim – za 1 mld dolarów. Resort nie chce jednak zupełnie zamykać sobie furtki i nie wyklucza otwarcia starych emisji albo sprzedaży obligacji w trybie private placement. Gdyby zaszła taka potrzeba ministerstwo może stosunkowo szybko otworzyć ponownie uruchomiony już program. Od momentu decyzji o emisji do jej przeprowadzenia wystarczy kilka dni. Na rynku euro może to być nawet jeden dzień. Dłużej trwa to w przypadku obligacji denominowanych w dolarach. Tam na publiczne emisje musi się godzić komisja papierów wartościowych (SEC). To sprawia, że cała operacja może się wydłużyć, zwłaszcza wtedy, gdy komisja chce dodatkowych informacji.

Jednak w ocenie przedstawicieli resortu finansów to rynek amerykański jest dziś bardziej atrakcyjny z punktu widzenia emitenta, głównie ze względu na dużą płynność i niskie rentowności obligacji amerykańskich. Tzw. ilościowe luzowanie polityki pieniężnej przez Fed, sprowadzające się do emisji pieniądza (trwający właśnie etap jest wart 600 mld dolarów) powoduje duże przepływy kapitału. Jednocześnie utrzymywanie przez Rezerwę Federalną stóp procentowych na historycznie niskim poziomie sprawia, że lokowanie środków w obligacje amerykańskie jest dziś mało opłacalne. Dlatego inwestorzy szukają aktywów, które mogłyby im zapewnić wyższe stopy zwrotu.

–  Każdy inwestor, który posiada odpowiednią ocenę ryzyka kredytowego może liczyć na to, że przy odpowiednich warunkach uzyska dużą kwotę – mówi nasz rozmówca w MF. I podaje przykład Węgier, którzy pozyskali stosunkowo duże kwoty na tym rynku emitując m.in. obligacje dziesięcioletnie i trzydziestoletnie. Choć musieli za to zapłacić wyższymi rentownościami.

Ministerstwo na razie nie rezygnuje z USA, jako potencjalnego rynku, choć zdaje sobie sprawę, że za kilka miesięcy rynek może stracić na atrakcyjności. Fed zamierza zakończyć program ilościowego luzowania polityki pieniężnej w czerwcu. Być może pod koniec roku przystąpi już do podwyżek stóp procentowych. Dlatego przedstawiciele MF bardzo ostrożnie wypowiadają się na temat swoich planów.

(CC BY-NC-SA Surat Lozowick)

Otwarta licencja


Tagi