My płacimy, ekonomiści wyciągają wnioski

Transakcje dokonywane kartami mówią dużo i niemal w czasie rzeczywistym o sytuacji w handlu i pośrednio w gospodarce. Dane te są ważnym, wyprzedzającym wskaźnikiem ekonomicznym.
My płacimy, ekonomiści wyciągają wnioski

(©Envato)

Eksperci wskazują przy tym na czynniki, które trzeba brać pod uwagę, żeby nie dojść do fałszywych konkluzji.

– Dane kartowe z powodzeniem rozwiązują problem szybkiego dostępu do informacji  opisujących zjawiska rynkowe tu i teraz, tzw. Nowcasting – mówi Marek Kolano, Data Driven Solutions Director w Mastercard Europe. Podkreśla, że zyskują one jeszcze bardziej na znaczeniu w okresach burzliwych zmian i gwałtownych wahań gospodarki, z jakimi mamy do czynienia w ostatnich dwóch latach za sprawą pandemii, rosyjskiej inwazji na Ukrainę, potężnych ruchów migracyjnych i skokowych zmian cen.

Konsument a rozliczenia pieniężne – aspekty regulacyjne

Kamil Pastor, ekspert w PKO BP dodaje, że ważnym zastrzeżeniem przy analizowaniu danych kartowych jest fakt, że ma na nie wpływ nie tylko zmiana popytu ze strony klientów. Trzeba brać też pod uwagę rosnące ceny czy rosnącą popularność posługiwania się kartami, co dotyczy zarówno kupujących, jak i sprzedawców i usługodawców.

Wartościowy wskaźnik

– Biorąc pod uwagę popyt na tego typu dane, widać, że odpowiedź na pytanie „co się właśnie dzieje na rynku” jest nie tak łatwo dostępna i nie mniej wartościowa niż odpowiedź na pytanie „co się stanie za chwilę” – mówi Marek Kolano. Według eksperta zanonimizowane dane transakcyjne dotyczące płatności kartami spełniają dziś funkcję dobrego wskaźnika wyprzedzającego. Wynika to jego zdaniem z kilku powodów.

Według eksperta zanonimizowane dane transakcyjne dotyczące płatności kartami spełniają dziś funkcję dobrego wskaźnika wyprzedzającego.

Mierzą one wprost zjawisko konsumpcji. – Dane transakcyjne w dobry sposób uzupełniają inne źródła, takie jak dane o mobilności, nastrojach konsumenckich o ważny aspekt „kaloryczności” wydatków. Mierzymy zanonimizowane, ale konkretne zachowanie, jakim jest płatność i to na bardzo szczegółowym poziomie, co pozwala nam te wydatki segmentować według kanałów, branż, a nawet formatów sklepów i opisywać nie tylko sumę wydatków w gospodarce, ale np. dekomponować ją i odkrywać takie zjawiska jak to, że Polacy z roku na rok (nie tylko w trakcie pandemii) zwracają się coraz chętniej ku mniejszym formatom sklepów spożywczych (tzw. convenience stores) – wyjaśnia Marek Kolano.

Dane dostępne są niemal w czasie rzeczywistym. – Podczas gdy oficjalne odczyty takich miar jak inflacja, PKB, itd. są dostępne z pewnym opóźnieniem – dane transakcyjne realnie dostępne są do analizy w kilka dni – opisuje.

Bliżej rzeczywistości

Jak dodaje, Mastercard wykorzystał ten fakt wraz z Polskim Instytutem Ekonomicznym (PIE), który w trakcie pierwszego i drugiego lockdownu w Polsce, w oparciu o jego dane kartowe, estymował wskaźnik inflacji. – Same zmiany cen produktów były co prawda znane w sposób ciągły, ale inflacja – w uproszczeniu – wyliczana jest jako zmiana ceny ważona udziałem danej kategorii w koszyku zakupowym. Zachodziła więc uzasadniona obawa, że koszyk zakupowy Głównego Urzędu Statystycznego z 2019 r. nie przystaje do rzeczywistego koszyka potrzeb Polaków w pandemicznej rzeczywistości 2020 r., czyli ważny element równania inflacji mógł być nieaktualny, a wraz z nim rewizji mógł wymagać cały wskaźnik – tłumaczy ekspert.

W trakcie analizy danych historycznych okazało się, że dla niepandemicznych lat 2018 i 2019 kompozycja koszyka z danych Mastercard i danych GUS bardzo mocno się pokrywają.

W trakcie analizy danych historycznych okazało się, że dla niepandemicznych lat 2018 i 2019 kompozycja koszyka z danych Mastercard i danych GUS bardzo mocno się pokrywają. PIE postanowił więc do obliczeń w 2020 r. przyjąć koszyk bazujący na odczytach z danych kartowych, w którym bardzo widoczna była redukcja zakupów wielu dóbr na rzecz wyraźnego wzrostu zakupów spożywczych. Według analizy PIE, w analizowanym wówczas okresie wskaźnik inflacji, liczony według koszyka z 2019 r., w rzeczywistości mógł być w niektórych miesiącach niedoszacowany o nawet 1 pkt proc.

Jak mówi Marek Kolano, dane kartowe mają charakter behawioralny, a nie deklaratywny. – Zdarzało nam się konfrontować zestawienia pochodzące z systemu płatniczego z badaniami konsumenckimi i niejednokrotnie napotykaliśmy na spore rozbieżności. Ostatnim tego typu przykładem może być pewne badanie, z którego wynikało, że ponad 60 proc. Polaków ograniczy zakupy świąteczne w porównaniu z zeszłym rokiem. Nasze zagregowane wyniki wykazały jednak, że rok do roku wydatki żywnościowe per karta wręcz wzrosły – akcentuje.

Pandemia przyspiesza zmianę zachowań konsumenckich

– Mieliśmy hipotezę, że może badani czuli, że kupią i faktycznie kupili mniej produktów, ale nominalnie nie wydali jednak mniej. Później opublikowane dane paragonowe potwierdziły zarówno naszą estymację, jak i hipotezę – Polacy wydali nieco więcej, ale kupili za to mniej produktów. Osoby badane, nie deklarowały nieprawdy, jednak opisały swoją postawą nieco inne zjawisko i trudno byłoby nam bez danych behawioralnych przewidzieć poziom konsumpcji wyrażony nominalnie – podkreśla ekspert.

Co mówią najnowsze liczby?

– Na podstawie danych kartowych można zakładać, że pierwsze od wybuchu pandemii  Święta Wielkanocne bez restrykcji były obchodzone w większym gronie, wymagającym przygotowania większej ilości potraw. Zdecydowanie wyższy niż w poprzednim roku był przedświąteczny wzrost wydatków w sklepach spożywczych (z tradycyjnym szczytem w Wielki Piątek), tutaj bez wątpienia duże znaczenie miał rekordowy miesięczny wzrost cen żywności raportowany w kwietniu 2022 r. przez GUS – tłumaczy Kamil Pastor z PKO BP.

Według niego widoczny jest też pewien wzrost wydatków na przełomie lutego i marca, który można wiązać z zakupami przez i na rzecz uchodźców z Ukrainy. – Przed Świętami obserwowaliśmy również znaczny skok wydatków na usługi związane z urodą, co również wiążemy z efektem pierwszych od 2019 „normalnych” Świąt – dodaje.

Zaznacza, że dane o wydatkach kartowych klientów PKO Banku Polskiego potwierdzają bardzo wysoką bieżącą skalę aktywności konsumpcyjnej. – Obecnie wydatki kartowe klientów są o ok. 40 proc. wyższe niż na początku maja 2021 r., kiedy gospodarka dopiero powoli wychodziła z pandemicznych restrykcji, szczególnie dotkliwych dla galerii handlowych oraz szeroko pojętej turystyki – wskazuje.

Według eksperta PKO BP największe różnice między obecnym, a poprzednim rokiem widać w kategoriach związanych z szeroko pojętym czasem wolnym, obejmujących gastronomię, hotele, linie lotnicze, ale też w sprzedaży odzieży i obuwia, co wynika z zamknięcia galerii handlowych przed rokiem. Ekspert podkreśla, że następuje stopniowy powrót klientów do przedpandemicznych zwyczajów związanych z wypoczynkiem, co można było zaobserwować na danych z majówkowego weekendu.

Kamil Pastor zwraca uwagę, że o ile na stacjach paliw mamy ok. 50-proc., licząc rok do roku,  wzrost wydatków, to w większym stopniu przyczyniają się do tego rekordowo wysokie ceny paliw, niż zwiększona mobilność klientów. Analityk podkreśla, że szturm na stacje paliw pod koniec lutego, związany ze wzrostem obaw obywateli przed potencjalnym brakiem paliw po rosyjskiej agresji na Ukrainę, był krótkotrwały.

Małe „ale”

Kolejny argument Marka Kolano na rzecz wskaźnika płatności kartami dotyczy tego, że wysoko koreluje on z oficjalnymi danymi. – Dostępność danych, nawet natychmiastowa, bez ich reprezentatywności byłaby w zasadzie bez znaczenia, dlatego o wysokiej przydatności i roli danych kartowych w budowaniu wyprzedzających wskaźników decyduje przede wszystkim fakt, że przy dzisiejszym poziomie penetracji płatności bezgotówkowych są one bardzo dobrym przybliżeniem zjawiska konsumpcji czy zwyczajów zakupowych, obejmującego również inne formy płatności – przekonuje.

Kolejny argument Marka Kolano na rzecz wskaźnika płatności kartami dotyczy tego, że wysoko koreluje on z oficjalnymi danymi.

Zdaniem tego eksperta za wykorzystaniem danych transakcyjnych przemawia również to, że są one monitorowane w wystandaryzowany sposób w wielu krajach. – Faktycznie, obserwując np. w pandemii dane z rynku niemieckiego, który lockdown ogłosił około dwa tygodnie wcześniej niż Polska, obserwowaliśmy zjawiska, które z około dwutygodniowym opóźnieniem pojawiały się również u nas (np. mocno zwiększony popyt na towary z  kategorii wyposażenia domu, czy elektroniki) – wyjaśnia.

Millennialsi oraz generacja Z na zakupach w czasie pandemii COVID-19

Jakub Rybacki, zastępca kierownika zespołu makroekonomii w Polskim Instytucie Ekonomicznym potwierdza, że wydatki kartowe pomagają na bieżąco określać stan konsumpcji w Polsce, zanim informację na ten temat przedstawią statystycy z GUS. – Taki szacunek wyprzedza informacje dotyczące sprzedaży detalicznej o trzy-cztery tygodnie, pozwala więcej powiedzieć o aktywności w sektorze usług – wskazuje.

Jednak, jego zdaniem, wspomniane informacje w niewielkim stopniu pokazują przyszłe tendencje. – Większość płatności wynika bowiem bezpośrednio z sytuacji tu i teraz i nie wynikają z tego żadne zobowiązania w przyszłości – mówi.  – Dodatkowym problemem w przypadku analizy wydatków kartowych są transfery klientów między bankami oraz brak reprezentacji wydatków osób spoza dużych ośrodków miejskich, bądź osób starszych. W efekcie informacje dają tylko częściowy obraz wszystkich wydatków – dodaje Jakub Rybacki.

 

Sonia Sobczyk-Grygiel – dziennikarka gospodarcza DGP od początku 2021 r. Pracę w mediach rozpoczęła w 2000 r. Była reporterką w Polskiej Agencji Prasowej, następnie redaktorką w dziale politycznym, potem gospodarczym PAP, gdzie pełniła również funkcję koordynatorki ds. legislacji gospodarczej. W latach 2007–2010 – dziennikarka i redaktorka w Dziale Opinie dziennika „Fakt”. Absolwentka Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.

(©Envato)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

To, jak płacimy, wiele zmienia

Kategoria: Usługi finansowe
Rozwój płatności to ciągła walka pomiędzy skostniałymi bankami, ambitnymi innowatorami i chciwymi złoczyńcami – przekonują w książce „The Pay Off” Gottfried Leibbrandt i Natasha de Terán.
To, jak płacimy, wiele zmienia