Autor: Aleksander Piński

Dziennikarz ekonomiczny, autor recenzji książek i przeglądów najnowszych badań ekonomicznych

Największą fortunę na muzyce pop zbijają Szwedzi

Na eksporcie muzyki popularnej w przeliczeniu na liczbę obywateli najwięcej zarabiają nie Amerykanie czy Brytyjczycy, tylko Szwedzi. Z zagranicznych tantiem z muzyki mają tyle pieniędzy, co ze sprzedaży wódki albo rud żelaza. To efekty wielu lat konsekwentnej polityki państwa.
Największą fortunę na muzyce pop zbijają Szwedzi

Efekt Abby, czy efekt edukacji? (CC By NC SA Frank Uebe)

Jak podaje szwedzka gazeta internetowa „The Local”, tylko w pierwszych trzech kwartałach 2013 r. Szwedzi byli w całości lub w części odpowiedzialni za 34 hity z pierwszych miejsc list przebojów w USA i 32 w Wielkiej Brytanii. Sukces w USA jest tym większy, że Amerykanie zasadniczo nie lubią zagranicznej muzyki: 95 proc. przychodów tamtejszego rynku muzycznego pochodzi od amerykańskich artystów (USA to obok Pakistanu i Egiptu kraje o najmniejszej na świecie odsetku przychodów ze sprzedaży zagranicznej muzyki).

Nic więc dziwnego, że nawet w wartościach bezwzględnych Szwecja jest pod względem przychodów z muzycznych tantiem z zagranicy na trzecim miejscu na świecie, po USA i Wielkiej Brytanii (w 2010 r. do Szwecja zarobiła w ten sposób 820 mln dol., czyli około 2,5 mld zł). To duże osiągnięcie, jeśli wziąć pod uwagę, że Szwecja ma około 9,5 mln, Wielka Brytania 60 mln a USA 300 mln mieszkańców.

Jak to się stało? Otóż w Szwecji w chórach śpiewa 15 proc. obywateli (czyli prawie co szósty), trzy razy więcej niż w USA. Jak pisze prof. Ola Johansson z University of Pittsburgh at Johnstown w artykule „Beyond ABBA: The Globalization of Swedish Popular Music” (Poza Abbą. Globalizacja szwedzkiej muzyki popularnej), po II wojnie światowej szwedzcy politycy uznali, że obowiązkiem państwa jest zorganizowanie zajęć dzieciom i młodzieży, tak by „nie mieli czasu siedzieć na trzepaku i pić piwo”. W efekcie stworzono sieć gminnych szkół muzycznych (kommunal musikskola). Około 30 proc. szwedzkich dzieci uczęszcza do nich po zakończeniu zajęć w zwykłej szkole. W nich uczyli się także prawie wszyscy liczący się szwedzcy muzycy.

– Wszystko zawdzięczam publicznej edukacji muzycznej – miał nawet powiedzieć znany od pseudonimem Max Martin (naprawdę nazywa się Karl Martin Sandberg) producent odpowiedzialny m.in. za sukces Britney Spears i Kate Perry.

Szkoły muzyczne dawały m.in. stały dochód początkującym muzykom, którzy mogli tam pracować jako nauczyciele. Co jednak istotne, publiczna edukacja muzyczna w Szwecji nie ogranicza się do muzyki klasycznej, jak w większości krajów, ale już latach 80. XX w. do programu nauczania włączono pop i rock a w latach 90. pojawiła się możliwość kształcenia w miksowaniu i nagrywaniu płyt. Swobodna zmiana stylów jest dziś charakterystyczną cechą szwedzkich twórców. Max Martin, który napisał popularne hity Britney Spears, jest wielkim fanem brytyjskiej grupy heavymetalowej Iron Maiden i sam przez kilka lat grał glam metal.

Nie bez znaczenia w światowej karierze w muzyce jest także to, że 89 proc. Szwedów (najwięcej w UE) potrafi się swobodnie komunikować po angielsku, którego także nauczyli się w publicznych szkołach.

Wspieranie muzycznej edukacji nie dotyczy tylko dzieci. Stowarzyszenia Edukacji dla Dorosłych (studieforbund) udostępniają miejsca na próby, organizują warsztaty i koncerty (korzysta z nich około 100 tys. Szwedów). Są to organizacje non profit, subsydiowane przez państwo. Rząd nawet płacił muzykom za to, że ćwiczyli (w bonach, które można było wymienić np. na nowe struny). Miejsca do prób i koncertów udostępnianie są także w Centrach Rekreacji Młodych (fritidsgard). Z kolei Narodowe Rady ds. Kultury (statenskulturrad) przyznają granty na nagranie płyty (na pop i rock przeznaczone jest 20 proc. ich budżetu).

W tzw. parkach ludowych (folkets park), które znajdują się nawet w małych miejscowościach, organizowano koncerty znanych światowych muzyków, rozpowszechniając najnowsze trendy w muzyce (pierwsza zagraniczna trasa koncertowa The Beatles miała miejsce właśnie w Szwecji w 1963 r.). Nic zatem dziwnego, że bardzo wiele szwedzkich gwiazd, które zrobiły światową karierę, pochodzi z niewielkich miejscowości.

„Tym, czym Hollywood jest dla filmu, Dolina Krzemowa dla komputerów, Sztokholm jest dla muzyki pop” – napisał Whet Moser w artykule „Swedish pop mafia” (Szwedzka mafia pop) w magazynie „Pacific Standard”. Porównanie jest więcej niż stosowne. Geografowie z Uppsala University w Szwecji zastosowali dotyczącą tworzenia klastrów teorię prof. Michaela Portera (wyłożył ją w książce z 1990 r. „The Competitive Advantage of Nations” – „Przewaga konkurencyjna narodów”) do szwedzkiego przemysłu muzycznego. Według Portera zgromadzenie w jednym miejscu osób z jednej branży może zaowocować korzyściami skali (tak jak właśnie w przypadku Doliny Krzemowej czy Hollywood).

Szwedzki klaster muzyczny składa się z 4–5 tys. firm (w większości bardzo małych) albo pojedynczych osób zajmujących się pisaniem, produkcją i wydawaniem piosenek. Ze względu na relatywnie niewielki rozmiar branży większość osób zna się osobiście (wszystkie większe wytwórnie płytowe mają siedziby w Sztokholmie, choć mówi się także szerzej o „szwedzkim klastrze”, bowiem 2/3 niezależnych wytwórni płytowych znajduje się poza stolicą), regularnie kontaktują, uczą od siebie i współpracują. Jednym z owoców tej współpracy jest stworzona przez branżę izba handlowa Export Music Sweden.

W tak sprzyjającym kreatywności środowisku powstał model biznesowy sprzedaży muzyki, który zrewolucjonizował światowy rynek. Jak piszą Sven Arhens i Andreas Kreidenweiss w złożonej w Stockholm School of Economics pracy magisterskiej „Industry-Wide Business Model Innovation. The Case of the Swedish Music Industry” (Model biznesowej innowacji dla całego przemysłu. Przypadek szwedzkiej branży muzycznej), Szwecja to jedyny rozwinięty kraj, który był w stanie utrzymać poziom przychodów przemysłu muzycznego (m.in. ze sprzedaż płyt oraz plików z muzyką) na poziomie z 2006 r.

Tymczasem np. w Hiszpanii do 2011 r. rynek zmniejszył się o 49 proc., w USA o 34 proc., we Francji o 21 proc., w Wielkiej Brytanii o 20 proc., w Niemczech o 7 proc.

Jak Szwedzi tego dokonali? O ile w innych krajach sprzedaż muzyki cyfrowej stanowi mniejszość przychodów ze sprzedaży muzyki w ogóle (Niemcy – 15 proc., Francja – 19 proc., Hiszpania – 24 proc., Wielka Brytania – 32 proc. ), o tyle w Szwecji jest to ponad połowa. Co prawda także w USA sprzedaż cyfrowej muzyki to ponad połowa (51 proc.) przychodów przemysłu muzycznego, ale tak naprawdę to jedynie modyfikacja tradycyjnego modelu biznesowego, który polega na tym, że klient kupuje muzykę na własność (na płycie lub w postaci pliku). Tymczasem w Szwecji w 2008 r. powstała firma Spotify sprzedająca dostęp do muzyki w postaci tzw. streamingu (pliku z piosenką nie ściąga się na dysk, tylko odtwarza w czasie korzystania z internetu), za który płaci się w miesięcznym abonamencie. W efekcie udział subskrypcji w całości przychodów z cyfrowej muzyki wynosił w 2011 r. w Szwecji 82 proc., podczas gdy we Francji 23 proc., w Hiszpanii 21 proc., w Niemczech 5 proc., w Wielkiej Brytanii 6 proc., a w USA 8 proc.

OF

Efekt Abby, czy efekt edukacji? (CC By NC SA Frank Uebe)

Otwarta licencja


Tagi