Nastroje minorowe, a sprzedaż rośnie

Choć polscy konsumenci widzą swoją przyszłość raczej w czarnych barwach, nie tracą ochoty do zakupów. W marcu sprzedaż detaliczna wzrosła o 9,4 proc., co zaskoczyło ekonomistów, którzy spodziewali się słabszej dynamiki.
Nastroje minorowe, a sprzedaż rośnie

Wbrew prognozom konsumpcja prywatna nie hamuje. (CC BY-NC-ND Daily misery)

Sprzedaż miała wyraźnie zwolnić przede wszystkim z powodu tzw. efektu bazy: w marcu 2010 roku Polacy ruszyli na zakupy, bo święta wielkanocne wypadały na początku kwietnia. Teraz teoretycznie nie powinni byli – Wielkanoc mieliśmy pod koniec kwietnia, więc jej efekt będzie widoczny dopiero w danych za ten miesiąc. Poza tym na rynku niewiele jest powodów, by ochoczo wydawać pieniądze: bezrobocie nadal jest wysokie, płace realnie spadają (ich nominalny wzrost nie nadąża za inflacją), a nastroje samych konsumentów nadal są złe. Według opublikowanych właśnie przez GUS informacji o koniunkturze konsumenckiej wskaźnik ufności konsumenckiej wyniósł w kwietniu minus 26,8 pkt. To lepszy wynik niż w marcu (minus 29 pkt), ale znacznie gorszy niż przed rokiem (minus 14,7 pkt).

Zakupy nie zwalniają tempa

W badaniach koniunktury widać też wyraźnie, że z miesiąca na miesiąc deklarowana skłonność do zakupów spada. Tzw. indeks obecnie dokonywanych ważnych zakupów spadł w kwietniu do minus 17,2 pkt z minus 16,9 pkt w marcu. Rok wcześniej wynosił minus 12,7 pkt.

Gdyby kierować się tymi danymi można by zakładać, że konsumpcja prywatna – główny motor wzrostu gospodarczego w tym roku – będzie hamować. Ale nic takiego się nie dzieje. Według informacji o sprzedaży detalicznej w marcu Polacy nie stronili od zakupów. Sprzedaż wzrosła we wszystkich kategoriach z wyjątkiem żywności (tu widoczny był efekt wysokiej bazy z ubiegłego roku) oraz prasy i książek sprzedawanych w księgarniach. Największą dynamikę miała sprzedaż w supermarketach (wzrost o 25,8 proc. w skali roku).

Zdaniem Piotra Bujaka, ekonomisty BZ WBK, na wysoką dynamikę sprzedaży detalicznej w poprzednim miesiącu wpływ mógł mieć wysoki wzrost cen. GUS liczy sprzedaż pod względem jej nominalnej wartości. Tym zapewne można tłumaczyć ponad 19-proc. wzrost sprzedaży paliw.

– Jednak efekt wyższych cen został osłabiony przez negatywny wpływ efektu wysokiej bazy z ubiegłego roku. W sumie niezłe dane za marzec świadczą raczej o tym, że poprawia się sytuacja finansowa gospodarstw domowych. Jest ona lepsza, niż to konsumenci deklarują w badaniach koniunktury – mówi Piotr Bujak.

Ekonomista uważa, że dobre wyniki sprzedaży to efekt stopniowo poprawiającej się sytuacji na rynku pracy. Choć dynamika płac nie jest zbyt duża, to jednak systematycznie rośnie zatrudnienie. To sprawa, że tzw. fundusz płac w przedsiębiorstwach się zwiększa. Konsumenci mają więcej pieniędzy, co widać po danych GUS.

– Dużo mówiło się o przesunięciu popytu na koniec 2010 roku, co było spowodowane zapowiedziami podwyżek VAT. Początek 2011 roku miał być słaby. Tymczasem dynamika sprzedaży słaba była tylko w styczniu. W lutym i w marcu dane są bardzo dobre. To dodatkowa przesłanka, by sądzić, że popyt konsumpcyjny w tym roku będzie rósł – mówi Piotr Bujak. I dodaje, że w I kwartale dynamika popytu konsumpcyjnego powinna wynieść 3-3,5 proc. Jego zdaniem wzrost PKB w pierwszych trzech miesiącach tego roku wyniósł ponad 4 proc.

Tomasz Kaczor, ekonomista Banku Gospodarstwa Krajowego zwraca jednak uwagę, że nie zawsze dynamicznie rosnąca sprzedaż detaliczna przekłada się na wzrost konsumpcji.

– To są dane nominalne, uwzględniają też zakupy robione przez firmy, często są zaburzone przez zmiany próby statystycznej. W sumie ich związek z konsumpcją prywatną jest dość luźny. Ale jednak jakiś jest – to, co można powiedzieć, to fakt, że nic złego w konsumpcji się nie dzieje – mówi Tomasz Kaczor.

Argument za podwyżką stóp

Nasi rozmówcy zwracają uwagę na jeszcze jeden aspekt dobrych danych o sprzedaży detalicznej: ryzyko, że impulsy inflacyjne w gospodarce utrwalą się rośnie. Prawdopodobieństwo wystąpienia efektów drugiej rundy – czyli wzrost wynagrodzeń w odpowiedzi na rosnące ceny i spowodowany tym wzrost popytu w gospodarce – również się zwiększa.

– Dobre wyniki sprzedaży w marcu to na pewno kolejna pozycja na liście argumentów, by zacieśniać politykę pieniężną. Mogą jednak nie wystarczyć, żeby spowodować podwyżkę stóp już maju. Bardziej prawdopodobne jest, że nastąpi to dopiero w czerwcu – mówi Piotr Bujak.

Podobnego zdania jest Tomasz Kaczor. Jego zdaniem tworzy się atmosfera sprzyjająca podwyższaniu płac.

– W badaniach koniunktury NBP widać, że jest duża grupa firm, która zamierza dać podwyżki. Poza tym mamy zapowiedziany wzrost płacy minimalnej. Jedynym argumentem, który blokuje jeszcze wzrost wynagrodzeń jest stosunkowo wysokie bezrobocie. Jednak ono spadnie w lecie, co będzie zjawiskiem sezonowym. Nie znamy skutków otwarcia niemieckiego rynku pracy – jeśli się okaże, że zasób siły roboczej w kraju zacznie się zmniejszać skłonność do podwyżek płac w firmach zwiększy się – mówi ekonomista BGK.

Według niego dobre dane o sprzedaży w marcu – choć ich wydźwięk jest zdecydowanie jastrzębi – nie wystarczą Radzie Polityki Pieniężnej, żeby podnieść stopy na majowym posiedzeniu.

– W maju bieżące dane będą miały drugorzędne znaczenie. Zwolennicy utrzymania stóp procentowych bez zmian dostali silny argument w postaci deklaracji Ministerstwa Finansów, że będzie ono sprzedawało euro z UE na rynku. Pewnie RPP będzie chciała poczekać i zobaczyć czy ma to wpływ na umocnienie złotego – mówi Tomasz Kaczor.

Wbrew prognozom konsumpcja prywatna nie hamuje. (CC BY-NC-ND Daily misery)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Tydzień w gospodarce

Kategoria: Raporty
Przegląd wydarzeń gospodarczych ubiegłego tygodnia (16–20.05.2022) – źródło: dignitynews.eu
Tydzień w gospodarce