Autor: Dominik Héjj

Analityk, politolog zajmujący się Węgrami

więcej publikacji autora Dominik Héjj

NGO na Węgrzech tylko państwowe

Na Węgrzech tzw. trzeci sektor, czyli organizacje pozarządowe, będzie działał bez problemów, jeśli spełnia wymagania władzy: nie jest polityczny, nie jest obywatelski, za to jest utworzony i w pełni kontrolowany przez państwo.
NGO na Węgrzech tylko państwowe

Viktor Orbán jestem stypendystą fundacji Georga Sorosa (na zdjęciu z prawej, w czasie spotkania na uniwersytecie CEU w Budapeszcie). W rządzącej partii Fidesz jest wiele osób wyedukowanych dzięki działalności Sorosa na Węgrzech. (CC BY NC ND CEU)

Non government organization (NGO), to organizacje pozarządowe (niedawno było o nich głośno w Polsce), przynajmniej w teorii funkcjonujące w oderwaniu od aparatu państwowego, ale podlegające rzecz jasna ustawodawstwu państwowemu. NGO są immanentną częścią państw demokratycznych, pełnią istotne funkcje w organizmie państwowym. Na Węgrzech funkcjonuje jednak dość specyficzna interpretacja ich charakteru, którą spokojnie moglibyśmy traktować jako oddzielną kategorię. To mocno reglamentowana „obywatelskość”.

Przypominanie, że Viktor Orbán wywodzi się z partii, która na sztandarach niosła hasła społeczeństwa obywatelskiego jest dziś równie nieskuteczne, co przytaczanie wypowiedzi z początku lat 90., w których premier mówi: „Jestem stypendystą Fundacji Sorosa”. To wyklęty fragment historii. Zresztą stypendystów Sorosa w partii Fidesz jest bardzo wielu. To prominentni działacze, m.in. europosłowie: Tamás Deutsch, József Szájer, który dodatkowo był współtwórcą konstytucji z 2011 roku, Mária Schmidt, dyrektor Domu Terroru, pełnomocnik rządu ds. obchodów 1956 roku, czy obecny rzecznik rządu Zoltán Kovács.

NGO nasze albo żadne

Przegłosowana w ubiegłbym tygodniu ustawa o szkolnictwie wyższym, a także projekt ustawy zmieniającej zasady funkcjonowania NGO na Węgrzech, w oczywisty sposób uderzają głównie w podmioty finansowane przez Georga Sorosa, jednego z najbardziej zaciekłych krytyków rządów Orbana. Organizacje, które są finansowane spoza granic Węgier będą musiały zarejestrować się jako „wspierane z zagranicy”. Roczne dotacje dla nich to ok. 23 000 euro rocznie. Spod jurysdykcji wyłączone są naturalnie fundusze unijne. O zagranicznym finansowaniu NGO musi informować nie tylko na stronie internetowej, ale także we wszystkich publikowanych przez siebie materiałach.

Spod nowego prawa wyłączone będą te organizacje, które otrzymują największe dotacje w kraju, czyli głównie z budżetu centralnego.

Nowe prawodawstwo jest kontynuacją retoryki zaproponowanej na początku roku, kiedy to szef frakcji Fideszu mówił o konieczności wymiecenia z Węgier „pseudopozarządowych” organizacji imperium Sorosa. Przedstawiciele rządu Węgier oskarżyli NGO o rosnącą falę migrantów, przypisując im zachęcanie do przyjazdu na Węgry. Warto wskazać, że zarzut ten nie znajduje potwierdzenia w oficjalnych statystykach.

Temat NGO jest jedną z kwestii poruszanych w ramach Konsultacji Narodowych, które odbywają się na Węgrzech od 31 marca, a potrwają do 10 maja. Jedno z pytań dotyczy coraz większej liczby organizacji wspieranych spoza granic, a funkcjonujących na Węgrzech, których celem jest niepostrzeżone mieszanie się w sprawy wewnętrzne. Taka działalność stanowi zagrożenie dla niepodległości – napisano w dokumencie.

Niemoc NGO

Widać wyraźnie, że rząd Węgier ma duży problem z organizacjami pozarządowymi. Posługuje się doskonale znaną kliszą retoryczną, określając je mianem „lewicowo-liberalnych”. Dla wyborców partii koalicyjnych to jasny sygnał.

Celem działań Viktora Orbána nie jest upodabnianie Węgier do Rosji Władimira Putina. To realizacja planu budowy całkowicie nowych Węgier, w pełni zależnych od administracji centralnej. Viktor Orbán jest wielkim politykiem, jednak obywatelska aktywność spędza mu sen z powiek. To pod wpływem deklaracji przeprowadzenia referendów całkowicie wycofał się z zakazu handlu w niedzielę czy organizacji Igrzysk Olimpijskich w 2024 roku. Pod naporem gigantycznych protestów odesłał ustawę o podatku internetowym do konsultacji społecznych.

Pomimo ogromnej mobilizacji społecznej, podmioty obywatelskie nie są jednak w stanie w żaden sposób zbudować przeciwwagi wobec profesjonalnych machin aparatu administracji rządowej. Są protesty i nic więcej. Na ulice Budapesztu nie raz wychodziło kilkadziesiąt tysięcy ludzi, ale to niczego nie zmieniło i nie zmieni.

Ruchy obywatelskie nie potrafią przekształcić się w partie polityczne, zaś ich instytucjonalizacja powoduje wytracenie świeżości i wiary w możliwość zmiany. Po części z tego procesu wyłamuje się Ruch Momentum, który w jednym z sondaży zdobył przeszło 5 proc. poparcia, a zatem wszedłby do parlamentu. To raczej jednorazowy wyjątek.

Dr Dominik Héjj – politolog, redaktor naczelny portalu www.kropka.hu poświęconego węgierskiej polityce.

Viktor Orbán jestem stypendystą fundacji Georga Sorosa (na zdjęciu z prawej, w czasie spotkania na uniwersytecie CEU w Budapeszcie). W rządzącej partii Fidesz jest wiele osób wyedukowanych dzięki działalności Sorosa na Węgrzech. (CC BY NC ND CEU)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Nie ma wina nad węgrzyna

Kategoria: Sektor niefinansowy
Bóg stworzył wodę, natomiast Jezus, syn Boga, stworzoną przez Ojca wodę przemienił w Kanie Galilejskiej w wino. Nie sposób wytłumaczyć, dlaczego ojczyzną wina stały się Węgry. Opowieść o węgierskim tokaju, zwanym węgrzynem, należy zacząć od znanego w Rzeczypospolitej Obojga Narodów przysłowia: „Nie ma wina nad węgrzyna!” (Nincs jobb bor a magyar bornál!).
Nie ma wina nad węgrzyna

Problemy organizacji pożytku publicznego

Kategoria: Recenzje
Polskie organizacje pożytku publicznego zmagają się z wieloma problemami, a najważniejszym jest trudność w zdobywaniu środków finansowych. W najbliższej przyszłości konieczne są zmiany w prawie i w funkcjonowaniu OPP – przekonują autorzy książki „Organizacje pożytku publicznego. Pomiar efektywności i ocena struktury finansowania”.
Problemy organizacji pożytku publicznego