Wolfgang Schäuble (CC BY-NC 2.0 by Christliches Medienmagazin pro)
Niemiecki Federalny Urząd Statystyczny (Destatis) ogłosił 23 sierpnia, że po I półroczu 2013 r. sektor instytucji rządowych i samorządowych (czyli w nomenklaturze unijnej tzw. general government) osiągnął nadwyżkę w sporej wysokości 8,5 mld euro. Nie wywołało to zdumienia, ale już pewne zaskoczenie w kręgach politycznych i gospodarczych dało się jednak odczuć, bo aż tak dobrych rezultatów nie było w planach.
Korzystny efekt niskich stóp procentowych
Obserwatorzy, a także niemiecki minister finansów Wolfgang Schäuble, podchodzą jednak do danych za pierwsze półrocze z pewnym dystansem, podkreślając, że to przede efekt niskich stóp procentowych i mniejszych wskutek tego kosztów obsługi zadłużenia rządu i samorządów. W wywiadzie dla Handelsblatt minister Schäuble zauważył, że era niskich stóp „nie będzie trwała wiecznie”, a cytowany przez Der Spiegel ekspert OECD Andreas Wörgötter ostrzega, że „niech tylko stopy procentowe pójdą w górę o jeden punkt procentowy, a cała ta piękna nadwyżka szybko zniknie”.
Andreas Wörgötter dodał, że „nadwyżka w finansach publicznych wynika po części z istotnego zmniejszenia wydatków na obsługę zadłużenia, lecz na dłuższą metę jest to sytuacja nie do utrzymania”. Według Destatis, wydatki odsetkowe państwa zmalały w I półroczu 2013 r. o 1,3 mld euro i wyniosły łącznie 30,6 mld euro.
Nadwyżki w łącznych rozrachunkach rządowo-samorządowych nie należy utożsamiać z nadwyżką dochodów nad wydatkami w budżecie państwa, który nadal jest deficytowy, w tym rozumieniu, że do pokrycia niedoborów dochodowych niezbędne są pożyczki. W I półroczu rząd federalny ograniczył swoje potrzeby pożyczkowe netto o prawie 6 mld euro w porównaniu z tym samym okresem 2012 r. W porównaniu z założeniami saldo pożyczek na poziomie federalnym wyniosło na 30 czerwca br. minus 2,2 mld euro.
O nadwyżce liczonej na poziomie general government przesądziły zatem finanse rządów krajów związkowych (landów) z nadwyżką w wysokości 1,2 mld euro, dodatnie saldo na poziomie gmin w wysokości 5,3 mld euro (lepsze o 1 mld euro niż przed rokiem) oraz naddatki w funduszach ubezpieczeń społecznych w godnej pozazdroszczenia wysokości 4,3 mld euro. W tym miejscu trzeba zaznaczyć, że dodatnia różnica między przychodami, a wydatkami systemu zabezpieczenia społecznego byłaby znacznie większa, gdyby nie obniżenie składek emerytalnych dokonane w obliczu spodziewanego nadmiaru środków.
Łączne dochody sektora finansów publicznych (general government) RFN wyniosły w I półroczu 2013 r. 604,5 mld euro, a wydatki 596 mld euro. Obie strony bilansu wzrosły w porównaniu z tym samym okresem 2012 r. niemal identycznie. Dochody o 16,3 mld euro (2,8 proc.), a wydatki o 15,8 mld euro (2,7 proc.).
Gospodarka Niemiec rozkręca się
Coraz solidniejsze niemieckie finanse publiczne, to efekt solidnego tempa nabieranego przez gospodarkę. Z wynikiem 0,7 proc. Niemcy miały w II kwartale 2013 r. najwyższy wzrost gospodarczy spośród starych, zachodnich potęg ekonomicznych. Wzrost w wielkościach porównywalnych uwzględniających różnice sezonowe odnotowano we wszystkich najistotniejszych przejawach działalności gospodarczej – w inwestycjach, zarówno w mury jak i w sprzęt i maszyny, w konsumpcji prywatnej i publicznej oraz w obrotach z zagranicą. Eksport wzrósł wiosną w porównaniu z kwartałem zimowym o solidne 2,2 proc. , a import o 2 proc. Wbrew krótkowzrocznej, „dojutrkowej” propagandzie „anty-austerity”, rozwaga, rozsądek i roztropność w polityce gospodarczej i finansach nie musi być zatem szkodliwa.
Co ostrożniejsi eksperci wskazują, że dobre wyniki drugiego kwartału mogą być efektem „nadganiania” po wolniejszych obrotach wywołanych bardzo zimnym I kwartałem, ale jest to chyba typowe „dmuchanie na zimne”. Przeważają raczej opinie, że gospodarka obrała kurs prowadzący ku powrotowi do zdrowia.
Bogaci bo byli biedni
Niemieckie finanse są w sytuacji godnej pozazdroszczenia, a mimo to podkreśla się potrzebę dalszych reform. W opinii OECD, jest w Niemczech miejsce na zmniejszenie bieżących obciążeń z tytułu świadczeń socjalnych. Ponieważ Niemcy są państwem bogactwa akumulowanego od stuleci i odbudowywanego z zaciekłością tym silniejszą, im potężniejsze były straty wojenne, to według jednej z recept, skutki ewentualnego zmniejszenia składek na cele emerytalne i inne zadania społeczne można byłoby wyrównać z użyciem wyższych podatków od aktywów i nieruchomości. Obniżenie w ten sposób bezpośrednich kosztów pracy miałoby dobry wpływ na gospodarkę – można byłoby spodziewać się powstawania nowych miejsc pracy.
Cytowany już Andreas Andreas Wörgötter wskazał w wypowiedzi dla Der Spiegel także na dobroczynne skutki potencjalnej liberalizacji sektora usług. Przykładów biznesów zamkniętych są setki. Pierwszy z brzegu to ścisłe reglamentowanie liczby taksówek w danym mieście i gigantyczne trudności ze zdobyciem nowej licencji na tego typu działalność. W opinii eksperta OECD „w usługach drzemią siły wzrostu wiodącego do ekspansji gospodarczej i wyższego zatrudnienia.
Summa summarum, po zaznajomieniu się z wynikami gospodarki niemieckiej po I półroczu bank rozwoju KfW podwoił swoją prognozę PKB w 2013 r. i uważa teraz, że gospodarka wzrośnie w tym roku nie o 0,3 a o 0,6 proc.
Rząd nie dmie w fanfary, a przyspiesza porządki w finansach publicznych. Pod koniec czerwca br. gabinet przyjął projekt budżetu na rok 2014 i ogłosił plan finansowy na okres do 2017 r. włącznie. Rząd w Berlinie podkreśla, że wydatki na szczeblu federalnym wzrosną w okresie 2010-2017 jedynie o 1,5 proc. W 2010 r. wyniosły 303, 7 mld euro, a w 2017 r. mają się zamknąć kwotą 308,1 mld euro.
Najlepiej bez nowych długów
Najbardziej rzuca się jednak w oczy zamiar zrównoważenia dochodów i wydatków budżetowych i pozbycia się konieczności zaciągania przez rząd federalny nowych długów. W budżecie federalnym na 2013 r. pożyczki netto mają wynieść 25,1 mld euro. W 2014 r. deficyt budżetowy finansowany nowym długiem ma zmaleć do 6,2 mld euro, a w kolejnych latach rząd w Berlinie ma już nie zaciągać nowych pożyczek na pokrycie potrzeb wydatkowych. Jeśli uda się wypełnić te plany, to w 2014 r. nowe pożyczki zaciągnięte przez rząd osiągną poziom najniższy od 40 lat, a począwszy od 2015 r. rozpocznie się spłata zobowiązań zaciągniętych na szczeblu federalnym.
Przy okazji prezentacji planów na następne lata minister nie omieszkał także wskazać, że w 2014 r. spodziewa się w budżecie 2-miliardowej nadwyżki strukturalnej. Jest to pojęcie dość arbitralne. Uwzględnia w kalkulacjach fazę cyklu gospodarczego. Chodzi zatem o kwotę hipotetyczną jaka byłaby osiągnięta, gdyby gospodarka pracowała w warunkach pełnego zatrudnienia.
Wolfgang Schäuble podkreślił, że wysiłek podjęty w 2010 r. w celu tzw. konsolidacji fiskalnej (zmniejszanie bieżącego deficytu budżetowego i zmniejszania poziomu zadłużenia państwa) postawił państwo w najlepszej od dekad sytuacji finansowej. W opinii rządu niemieckiego nie ma przesłanek do twierdzenia, że konsolidacja fiskalna oraz wzrost gospodarczy wykluczają się wzajemnie. Jest to opinia o tyle trafna, że w sytuacji narastających długów publicznych i lekceważenia tego problemu przez rządy myślące jedynie o najbliższych wyborach, każdy odpowiedzialny przedsiębiorca będzie głuchy na pokusy rozwijania swojego biznesu.
To nie koniec dobrych wiadomości dla kanclerz Angeli Merkel przed wyborami do Bundestagu, które odbędą się 22 września. Nadwyżki finansowe w systemie kas chorych wzrosły w I półroczu o 1,2 mld euro, a łączne „ponadplanowe” środki zgromadzone w tamtejszym systemie finansowania opieki zdrowotnej osiągnęły na koniec czerwca 2013 roku 29 miliardów euro. W obliczu dobrych informacji płynących z gospodarki, rynku pracy i służb finansowych państwa utrata władzy przez kanclerz Merkel byłaby olbrzymią niespodzianką, jakiej po niemieckich wyborcach nie należy się spodziewać.
OF