Niezależność banków centralnych wzięła się nie z badań naukowych, lecz z praktyki – podkreśliła rozmówczyni „Obserwatora Finansowego”.
„Lata 70. XX w. to inflacja w Stanach Zjednoczonych niemalże dwucyfrowa przez długi czas. Inne kraje również doświadczyły tego problemu. I potrzebna była reakcja, żeby tę inflację zwalczyć. Wymagało to trudnych decyzji: wysokich stóp procentowych, wysokich kosztów kredytu (…) W USA stery Rezerwy Federalnej przejął wówczas Paul Volcker, który właśnie takie decyzje podejmował i były one bardzo kosztowne dla gospodarki i dla rynku pracy, ale przyniosły rezultaty. (…) W efekcie zaczęto zastanawiać się co zrobić, żeby krótkoterminowe interesy polityczne przekuć na długoterminową perspektywę działania banków centralnych. To możliwe tylko wówczas, kiedy decydenci odpowiedzialni za walkę z inflacją mają w pełni niezależną pozycję, mogą myśleć długofalowo” – mówiła o początkach wcielania w życie idei niezależności banków centralnych dr Olga Szczepańska.
Podkreśliła, że banki centralne na większą odpowiedzialność zareagowały też większą transparentnością. Zaczęły realizować politykę bezpośredniego celu inflacyjnego i inflację w tym celu z sukcesem utrzymywały. Tłumaczyły przy tym swoje działania opinii publicznej. Dlatego gdy nadszedł Wielki Kryzys Finansowy lat 2007–2008, bez wahania powierzono im nowe zadania.
„Polityka makroostrożnościowa jest nowym obszarem zainteresowania banków centralnych i innych instytucji sieci bezpieczeństwa finansowego. Proszę zwrócić uwagę, że została wprowadzona właśnie w Wielkim Kryzysie 2007–2008. Ma wiele nowych narzędzi analitycznych, nowych instrumentów i wydaje mi się, że dzięki zastosowaniu tej właśnie polityki, mimo jej krótkiego doświadczenia, możemy sobie pogratulować. W czasie, który był niespodziewanym szokiem dla gospodarki i dla systemu finansowego jak epizody wojenne i inne ryzyka geopolityczne, nie mamy bezpośrednich oznak kryzysu finansowego. Wszystkie gospodarki wysokorozwinięte na razie świetnie sobie z tym trudnym okresem poradziły” – oceniła dyrektor DSF NBP.
Rozmówczyni „Obserwatora Finansowego” mówiła też o tym, że różnice między politykami a bankierami centralnymi są naturalne. Część z nich wynika z różnego czasu oczekiwania na rezultaty swoich działań.
„Politycy w naturalny sposób chcą pozytywne wieści przynosić (…) Natomiast instytucje takie jak bank centralny chciałyby mieć tę perspektywę dłuższą i móc realizować swój mandat, bo w ustawie mają zadanie zabezpieczenia stabilności pieniądza czy stabilności finansowej. A to wymaga myślenia w trochę dłuższej perspektywie niż trzy miesiące czy nawet rok” – podsumowała Olga Szczepańska.
Cała rozmowa tutaj.