Autor: Małgorzata Grzegorczyk

Dziennikarka dziennika Puls Biznesu, specjalizuje się w obszarze inwestycji zagranicznych w Polsce i na świecie.

Park technologiczny trzeba robić z głową

Dziś każde województwo ma lub za chwilę będzie mieć park technologiczny, ale z tych, które założono do 2010 r. tylko co trzeci przetrwał próbę czasu. Bez dobrze przemyślanego modelu biznesowego trudno utrzymać taki projekt na wysokim poziomie.
Park technologiczny trzeba robić z głową

(CC BY-NC-ND Shell)

Niemal 80 parków technologicznych, przemysłowych i naukowych działa lub wkrótce będzie działać w Polsce, wynika z najnowszego raportu firmy konsultingowej IPO.pl.

22 parki startują z budową lub działalnością. Prym w powoływaniu nowych wiodą województwa śląskie (16) i dolnośląskie (12). W świętokrzyskim, lubuskim i warmińsko-mazurskim wszystkie parki już działają.

Z dotychczasowych doświadczeń wynika, że tylko co trzeci park przetrwa próbę czasu. Do 2010 r., gdy istniały 24 parki, podjęto próby utworzenia ponad 60 takich ośrodków. O większości słuch zaginął.

Nieudany projekt oznacza zmarnowanie niemałych sum. W latach 2004 – 2006 inwestycje w 20 parków kosztowały 150 mln euro. Taka sama kwota została rozdysponowana na kluczowe inwestycje w parki technologiczne na lata 2007-13. Wsparcie otrzymują istniejące ośrodki we Wrocławiu, Krakowie, Gdańsku, Katowicach, Nowym Sączu, Poznaniu i Gdyni. Dodatkowo pieniądze na budowę nowych ośrodków  ma każde z 16 województw.

Dlatego tak ważne jest znalezienie odpowiedzi na pytanie, co zrobić, żeby park technologiczny spełniał swoją rolę: realizował bardzo ważną w Polsce (bo dopiero raczkującą) misję łączenia nauki z biznesem i jednocześnie zarabiał na siebie.

Za wcześnie oceniać

Odpowiedź nie jest łatwa, bo większość polskich parków technologicznych dopiero zaczyna się rozkręcać. Z raportu PARP wynika, że w 2010 r. 24 parki były zagospodarowane w 33,9 proc., działało w nich 718 przedsiębiorstw, 72 małe firmy technologiczne lub akademickie typu spin-off, zatrudnionych było 24,7 tys. osób, a partnerów ze sfery badawczo -rozwojowej było tylko 8.

(Opr. DG)

(Opr. DG)

Trudno udzielić odpowiedzi na pytanie, który park radzi sobie najlepiej. PARP przygotował w 2010 r. raport „Benchmarking parków technologicznych w Polsce”. Zbadał 17 ośrodków. Niestety – raport jest dość hermetyczny. Nie ma nazw, parkom przypisane są numery, więc wyłącznie sami zainteresowani potrafią rozpoznać swój park. Z nieoficjalnych informacji opublikowanych rok temu wynikało, że na pierwszym miejscu był Poznański Park Technologiczny, na  podium znalazły się też Krakowski Park Technologiczny i Jagiellońskie Centrum Innowacji.

Parki oceniane były w takich kategoriach, jak źródła finansowania, działalność operacyjna, wartość dla lokatorów parku, powiązania zewnętrzne oraz wpływ na region, projektowanie i tworzenie parku technologicznego, efektywność działania, kreacja i transfer wiedzy oraz kompetencje i doświadczenie.

Na czym zarobić

Według raportu PARP dziś parki przede wszystkim wynajmują gotowe powierzchnie dla firm i instytucji naukowo badawczych (87 proc.). 70 proc. z nich ma inkubatory dla nowych firm technologicznych. Prawie połowa (48 proc.) sprzedaje obiekty lub tereny pod inwestycje. Rzadziej oferują preinkubator, czyli wsparcie dla nowotworzonych firm (43 proc.) czy dzierżawę działek pod inwestycje (35 proc.).

W 2009 r. podstawowymi źródłami ich dochodów były wpływy z czynszu i fundusze europejskie. Wszyscy zdają sobie sprawę, że unijne dofinansowanie drugie kiedyś się skończy. Z kolei wynajem budynków nie jest zadaniem parku technologicznego (zwłaszcza, że poziom czynszu jest prawie o 1/3 niższy od przeciętnej w regionie). To zadanie to wspieranie przedsiębiorczości i transfer technologii. Eksperci wskazują, że istnieje niebezpieczeństwo, że zamiast tego parki technologicznie zmienią się w parki przemysłowe i będą wynajmować powierzchnie i laboratoria.

– Najbliższa przyszłość to dla działających w Polsce parków konieczność zmierzenia się z szeregiem poważnych wyzwań. Do najważniejszych zaliczyłbym przede wszystkim umiejętność oferowania wymiernych korzyści swoim najemcom oraz zdolność do samofinansowania. Patrząc na doświadczenie ostatnich lat i rozkwit idei parków w Polsce pod względem ich liczby, można mieć wątpliwości, czy wszystkie będą w stanie utrzymać się bez unijnego dofinansowania, gdyż do tej pory nie musiały konfrontować się z rynkiem – twierdzi Piotr Kwiatek, dyrektor ds. rozwoju Nickel Technology Park Poznań.

Swój kawałek podłogi

Szansą dla parków jest specjalizacja.

– Specjalizacja jest ważna, bo może doprowadzić do powstania klastrów. Największą specjalizacją charakteryzują się te parki, w których jest mało firm – ocenia Bronisława Kowalak, autorka ostatniego benchmarkingu parków.

Według Krzysztofa Matusiaka, autora raportu „Ośrodki innowacji i przedsiębiorczości w Polsce” można już zaobserwować to zjawisko w naszym kraju. 85 proc. parków oferuje usługi firmom ICT, 34 proc. – biotechnologicznym, 27 proc. – firmom zajmującym się odnawialnymi źródłami energii i ochroną środowiska, a 25 proc. – chemią i technologiami chemicznymi. Kolejne obszary to: medycyna, ochrona zdrowia, inżynieria medyczna, elektronika, inżynieria materiałowa, nanotechnologie, wzornictwo przemysłowe i nowe materiały.

Własną niszę znalazł Park Naukowo-Technologiczny Polska-Wschód w Suwałkach, który chce łączyć Unię Europejską ze Wschodem Europy. Park zamierza wspomagać np. transfer technologii z zachodu na wschód Europy w bardzo niekonwencjonalny sposób: jeśli zachodnia firma chce się pozbyć energochłonnej linii produkcyjnej, park pomoże ją kupić białoruskiej spółce, dla której koszty energii nie są kluczowe.

Strategia zawczasu

– Przetrwają te parki, które mają przemyślany model biznesowy. Nie zakładają, że przez przyciąganie firm wypromują region i później jakoś tam będzie. Mamy kryzys, wiemy, że dofinansowanie niekoniecznie będzie duże. Nie można tracić teraz pieniędzy na preferencyjną ofertę dla firm. Park, który dostał dofinansowanie, wybuduje mury, da preferencyjne stawki, znajdzie najemców, ale co potem? Z czego inwestować, odnawiać park? Szansę będą miały parki, które zakładają dywersyfikację, kupują maszyny, aparaturę badawczą, szukają przychodów w dodatkowych usługach, stawiają na transfer technologii i realizują inwestycje kapitałowe – uważa Paweł Błachno, prezes Jagiellońskiego Centrum Innowacji.

– Park może się rozwijać i samofinansować w ujęciu komercyjnym. Bez wątpienia jednak rozwój parków w warstwie ich misji podstawowej nie byłby możliwy bez wsparcia systemowego. Polskie parki mają szansę na przetrwanie tylko wówczas, gdy będą poszerzać i rozwijać swoją ofertę, tak aby nie być tylko przestrzenią z dodatkowymi usługami, ale przede wszystkim partnerem w rozwoju – wymienia zadania Piotr Kwiatek z NTPP.

Muszą zdywersyfikować swoją działalność, korzystać z efektu skali i dzięki temu uzyskiwać jak największe oszczędności dla swoich najemców, zabiegać o afiliacje międzynarodowe, wchodzić w partnerstwo z lokalnymi samorządami oraz pamiętać oczywiście cały czas o aktywności akademickiej.

Podczas niedawnego Forum Nowej Gospodarki przedstawiciele PARP zapowiedzieli, że zmienią kryteria oceny parków. Najbliższy raport pojawi się w przyszłym roku, PARP właśnie niedawno zamknął konkurs na jego przygotowanie. Tym razem eksperci sprawdzą, jak osoby zarządzające parkami potrafią wykorzystać zainwestowane pieniądze, czy następuje transfer technologii, ile jest spółek typu spin-off, czy sprzęt kupiony przez parki zarabia na siebie, czy jest dużo usług kontraktowych, czy udało się skomercjalizować spółki założone w parku, czy weszły one na New Connect.

Nauka + biznes

Wszystkie te czynniki pokażą, czy parki realizują się jako miejsce współpracy biznesu z nauką. I tu tkwi problem. Jak wynika z raportu „Ośrodki innowacji i przedsiębiorczości w Polsce”, największą barierą dla parków jest zamknięte środowisko naukowe. Zarządzający parkami wskazują na niechęć naukowców do współpracy i do komercjalizacji wyników badań.

glowne-bariery-rozwoju

(Opr. DG)

>czytaj więcej Klaster, na kłopoty plaster

Pierwsi i ostatni

Pierwszy park technologiczny w Polsce powstał w 1995 r. – to Poznański Park Naukowo-Technologiczny. Także w stolicy Wielkopolski zlokalizowany jest pierwszy prywatny park technologiczny: Nickel Technology Park Poznań założony przez właściciela firmy deweloperskiej Mariana i jego córkę Dagmarę Nickel. Nietypowy ośrodek znajduje się w stolicy Małopolski. To Krakowski Park Technologiczny, założony w 1997 r.

KPT to spółka zarządzająca specjalną strefą ekonomiczną o powierzchni 530 ha w Krakowie, Andrychowie, Bochni, Boguchwale, Dobczycach, Gdowie, Gorlicach, Krośnie, Książu Wielkim, Limanowej, Niepołomicach, Nowym Sączu, Oświęcimiu, Słomnikach, Tarnowie, Wolbromie, Zabierzowie i Zatorze. Działa tu 35 dużych inwestorów (np. MAN czy Shell), w strefie istniało w 2010 r. 10,5 tys. miejsc pracy, czyli 43 proc. etatów we wszystkich parkach technologicznych w Polsce. Co ciekawe, parku technologicznego nie ma Warszawa (jest tylko przemysłowy). Park technologiczny w stolicy miał powstać, ale w 2009 r. projekt zamknięto.

Autorka jest dziennikarką Pulsu Biznesu

(CC BY-NC-ND Shell)
(Opr. DG)
parki-technologiczne-w-polsce-2
glowne-bariery-rozwoju
glowne-bariery-rozwoju

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Sektor technologiczny w Rosji i Ukrainie w obliczu wojny

Kategoria: Analizy
Mimo wysokiego poziomu wykształcenia technicznego w Rosji innowacyjność jej sektora technologicznego jest stosunkowo niska. Jedną z istotnych przyczyn tej sytuacji jest trwająca od wielu lata migracja specjalistów, którą wojna znacznie przyśpiesza.
Sektor technologiczny w Rosji i Ukrainie w obliczu wojny