Autor: Ignacy Morawski

Ekonomista, założyciel serwisu SpotData.

Peryferie Europy w bólach odzyskują konkurencyjność

Ból przynosi oczyszczenie duszy – Portugalia, Włochy, Irlandia, Grecja i Hiszpania powoli odzyskują konkurencyjność. Dla losów strefy euro ważna jest teraz odpowiedź na dwa pytania: czy wyższa konkurencyjność w kosztach produkcji pozwoli na odzyskanie wzrostu PKB i jak długo jeszcze ból ten będą wytrzymywać wyborcy?
Peryferie Europy w bólach odzyskują konkurencyjność

(infografika: Darek Gąszczyk)

Od początku kryzysu w strefie euro wiadomo było, że koncepcja jego rozwiązania zawiera potencjalną sprzeczność. Kraje peryferyjne Europy zostały zmuszone do rozwiązania dwóch problemów, których krótkookresowo nie da się rozwiązać jednocześnie: zbyt wysokich płac i zbyt wysokiego zadłużenia. Obniżanie płac musi prowadzić do wzrostu realnej wartości zadłużenia, a z drugiej strony obniżenie zadłużenia wymaga wyższego popytu, który jest trudny do osiągnięcia bez wyższych płac.

Od początku było też wiadomo, że sprzeczność ta może zaniknąć tylko na dwa sposoby. Oba dotyczą zmiany płac.

Pierwszym sposobem było zwiększenie płac w Niemczech poprzez wstrzymanie konsolidacji fiskalnej w tym kraju i znaczne rozluźnienie polityki pieniężnej przez EBC. Spowodowałoby to przyspieszenie nominalnego PKB w Niemczech i tym samym większe ssanie na eksport z południa Europy. Południe szybciej odzyskałoby konkurencyjność, bez konieczności obniżek płac u siebie. Niemcy odrzuciły jednak ten sposób postępowania, dokonując silnej konsolidacji fiskalnej i wstrzymując większe łagodzenie polityki pieniężnej przez EBC.

Pozostała zatem koncepcja druga, która jest realizowana. Kraje peryferyjne mają drastycznie obniżyć płace, przeczekać okres wzrostu zadłużenia, i liczyć, że wyższa konkurencyjność kosztowa przełoży się na bardzo silny wzrost eksportu. Później będą mogły wzrosnąć płace i popyt wewnętrzny. Ostatnim akordem całego szczęśliwego procesu ma być obniżenie zadłużenia. Good luck.

Niższe płace pomagają eksportowi

Wiele wskazuje na to, że ten trudny plan zaczyna bardzo powoli działać. Peryferie obniżają koszty pracy, co dzieje się poprzez drastyczny wzrost bezrobocia i powolne reformy rynku pracy.

We wszystkich krajach peryferyjnych dynamika jednostkowych kosztów pracy była w ubiegłym roku istotnie niższa niż w Niemczech (wstępne szacunki Komisji Europejskiej z lutego 2013 r.). Przełożyło się to też na istotne osłabienie tzw. realnego efektywnego kursu walutowego, co oznacza spadek cen w stosunku do partnerów handlowych. Największe osiągnięcia w tej dziedzinie ma Irlandia, co wynika z wielkości tego kraju, a najmniejsze Włochy, które mają silne związki zawodowe. Choć gdy spojrzymy na inny wskaźnik obrazujący zmiany konkurencyjności, czyli deflator PKB, zobaczymy, że zmiany przebiegają znacznie wolniej. Wniosek więc musi być taki, że peryferie odzyskują konkurencyjność, choć jest to proces uparcie powolny.

Wraz ze spadkiem kosztów pracy i depresją popytu wewnętrznego, firmom z krajów peryferyjnych udaje się zdobywać nowe rynki eksportowe. We wszystkich krajach PIIGS eksport rósł w ostatnim roku wyraźnie szybciej niż PKB, co oczywiście najbardziej widoczne jest w Irlandii, a najmniej we Włoszech. Warto dostrzec sukcesy firm hiszpańskich i portugalskich, które szybko zwiększają sprzedaż zagraniczną m.in. dzięki ekspansji w Ameryce Południowej, gdzie mogą osiągnąć wysoką przewagę konkurencyjną nad firmami z innych kontynentów.

(infografika: Darek Gąszczyk)

(infografika: Darek Gąszczyk)

Warto też dostrzec, że poprawia się znacząco bilans handlowy krajów peryferyjnych z Niemcami – ujemne saldo Włoch i Hiszpanii z Niemcami spadło od 2008 r. w ujęciu nominalnym czterokrotnie! Choć o prawdziwym zrównoważeniu sytuacji w strefie euro moglibyśmy mówić, gdyby po latach ekspansji eksportowej Niemcy „pozwoliły” (cudzysłów pokazuje, że nie jest to decyzja bezpośrednia, a wynik polityki makroekonomicznej) peryferiom na uzyskanie dodatniego salda handlowego w relacjach z nimi.

(infografika: Dariusz Gąszczyk)

(infografika: Dariusz Gąszczyk)

Konsekwencją lepszych wyników eksportu i słabego popytu wewnętrznego jest zaś w naturalny sposób poprawa salda obrotów bieżących, co oznacza jednocześnie zmniejszenie uzależnienia od finansowania zewnętrznego gospodarki. Oprócz Grecji, kraje peryferyjne albo już osiągnęły nadwyżkę w rachunku bieżącym (Irlandia), albo są jej bardzo blisko (Włochy, Hiszpania, Portugalia).

Inaczej fakt ten można ująć następująco: sektor prywatny tak mocno oszczędza, że uzależnienie tych krajów od oszczędności zagranicznych maleje. Nie byłoby to konieczne, gdyby strefa euro była unią fiskalną, w której deficyt handlowy uboższego regionu jest rekompensowany transferem fiskalnym z regionu zamożniejszego. Jednak unia fiskalna pozostaje w sferze marzeń euroentuzjastów i dopóki nie powstanie, rachunki bieżące powinny być bliskie zbilansowaniu (czy ktoś poinformował o tym Niemcy? Chyba nie).

Do obniżenia długu jeszcze daleka droga

Zgodnie z oczekiwaniami, realizacji pierwszego etapu planu ratunkowego – czyli drastycznym oszczędnościom – towarzyszy wzrost długu publicznego. We wszystkich krajach peryferyjnych dług publiczny w ostatnich latach znalazł się na ostrej ścieżce wznoszącej, której końca jak na razie nie widać.

I tak Grecja dojechała z długiem już niemal do 170 proc. PKB, mimo że kilka lat temu wydawało się, że 120 proc. to już jest granica nie do wytrzymania. Z dużą dozą pewności można stwierdzić, że problem restrukturyzacji długu Grecji za kilka lat powróci. Włochy są już blisko 130 proc., choć obywatele tego kraju mają duże oszczędności, co czyni problem długu nieco mniej palącym w krótkim okresie. Wciąż relatywnie niski dług ma Hiszpania, ale tempo jego przyrostu to 10 pkt proc. rocznie i prognozy nie wskazują, żeby w najbliższym roku ten trend miał zostać odwrócony. Hiszpania relatywnie najsłabiej radzi sobie z oszczędnościami fiskalnymi.

Peryferie przypominają zatem człowieka, który wpadł w bagno, zaczyna coraz żwawiej z niego wychodzić, ale jednocześnie poziom wody się podnosi.

Czy z tego bagna można wyjść? Tak. Ale wszystko zależy od wzrostu gospodarczego. A pytanie, czy on znacząco przyspieszy jest wielką zagadką. W przypadku Włoch przy obecnych stopach procentowych i polityce fiskalnej, wzrost PKB konieczny do wejścia na spadkową ścieżkę długu wynosi zaledwie 1,1 proc. w ujęciu nominalnym, co powinno być dość łatwe do osiągnięcia. W przypadku Hiszpanii zadanie jest trudniejsze, bo w obecnych warunkach musiałaby osiągnąć wzrost nominalny na poziomie aż 11 proc. by obniżyć zadłużenie.

Różnica wynika ze znacznie gorszego salda pierwotnego Hiszpanii niż Włoch. Dlatego Hiszpania musi dokonać jeszcze znaczących oszczędności fiskalnych, a i tak będzie musiała w okresie kilku lat osiągnąć co najmniej 4-procentowy nominalny wzrost PKB.  Zadanie jest trudne.

Można sobie wyobrazić bardzo pozytywny zbieg wydarzeń, który prowadzi do pozytywnych wyników. Włochom udaje się wyjść z recesji i osiągnąć minimalny wzrost, co pozwala im obniżyć dług. To powoduje wzrost zaufania rynku finansowego do peryferii ogółem, co przekłada się na lepszą kondycję całej strefy euro.

Na tym zyskuje też Hiszpania, która dzięki większemu niż przed kryzysem sektorowi eksportowemu i niższym stopom procentowym zaczyna szybko odbudowywać utracony potencjał. W okresie odbudowywania rezerw wzrostu, osiągnięcie 4-5 proc. nominalnego wzrostu PKB powinno być w zasięgu tego kraju. Temat kryzysu zadłużeniowego schodzi z listy zmartwień inwestorów i nawet jeżeli strefa euro pozostanie tworem wielce niedoskonałym, to robi kilka kroków do tyłu znad przepaści.

Ale możliwy jest również scenariusz negatywny. Kraje peryferyjne wprawdzie wychodzą z recesji, ale społeczeństwa nie dają zgody na oszczędności fiskalne. Na testowanie scenariusza greckiego, czyli powtarzanie wyborów do czasu zwycięstwa sił reformatorskich, w tych dużych krajach nie ma szans, ponieważ sam okres niepewności kładzie na łopatki system bankowy. EBC interweniuje, ale Niemcy blokują odważniejsze działania banku centralnego. Dochodzi do runu na banki w krajach peryferyjnych. Jedynym sposobem uratowania strefy euro staje się gigantyczna monetyzacja długu, czyli druk fizycznego pieniądza na wielką skalę, co jednak prowadzi do opuszczenia strefy przez Niemcy.

Jak łatwo zauważyć, oprócz pytania o wzrost gospodarczy, największą zagadką jest zachowanie wyborców na południu Europy. A tego przewidzieć się absolutnie nie da.

OF

(infografika: Darek Gąszczyk)
(infografika: Darek Gąszczyk)
Wybrane-wskaźniki-makroekonomiczne
(infografika: Dariusz Gąszczyk)
Bilans-handlu-Niemiec-z-Włochami-i-Hiszpanią

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Koniec taniego pieniądza: nadchodzą trudniejsze czasy dla polityki fiskalnej?

Kategoria: Trendy gospodarcze
Właśnie dokonuje się duży zwrot w polityce najważniejszych banków centralnych na świecie. Ściśle wiąże się z tym obserwowany wzrost rentowności obligacji rządowych, który rozpoczął się w 2021 r. i nabrał gwałtownego przyspieszenia w tym roku.
Koniec taniego pieniądza: nadchodzą trudniejsze czasy dla polityki fiskalnej?