Żywności nie zabraknie, ale będzie jeszcze droższa
Kategoria: Sektor niefinansowy
Dr ekonomii, starszy ekonomista w Credit Agricole Bank Polska, asystent w Katedrze Ekonomii Stosowanej w SGH w Warszawie
Prawo Engla przez długi czas znajdowało w Polsce odzwierciedlenie w danych empirycznych. Zgodnie z danymi GUS w latach 1998-2010 udział wydatków na żywność i napoje bezalkoholowe w wydatkach ogółem zmniejszył się z 31,62 proc. do 23,98 proc., kiedy to osiągnął najniższy poziom w historii. W kolejnych latach udział ustabilizował się jednak na poziomie nieznacznie powyżej 24 proc. i zgodnie z danymi GUS w 2017 r. wyniósł 24,36 proc.
Oznacza to, że wydatki polskich gospodarstw domowych na żywność i napoje bezalkoholowe rosną w ostatnich latach w zbliżonym tempie do wzrostu ich dochodów rozporządzalnych, co jest sprzeczne z prawem Engla.
Stabilizacja wydatków na żywność w wydatkach ogółem jest związana przede wszystkim ze zmianą struktury popytu na żywność, w której coraz większą rolę odgrywają droższe produkty. Wynika to z szeregu czynników.
Po pierwsze, wraz ze wzrostem zamożności konsumenci zwiększają wydatki na żywność bardziej luksusową. Zamiast jabłek – droższe owoce południowe, miejsce ziemniaków w koszyku zajmują włoskie makarony, a na stołach pojawia się więcej czekolady i innych kupowanych słodyczy niż domowych szarlotek.
Po drugie, wyższe dochody, w połączeniu z rosnącą modą na zdrowy styl życia sprzyjają wzrostowi wydatków na żywność lepszej jakości. W konsekwencji rośnie popularność żywności organicznej (np. produktów bez GMO, jaj z wolnego wybiegu, ekologicznych owoców, bezglutenowych makaronów itp.), a w wyborach konsumenckich coraz ważniejsze miejsce zajmują produkty o tzw. „czystej” etykiecie, czyli wolnej od dodatków chemicznych.
Po trzecie, większa świadomość diety, a także rosnące obciążenie chorobami cywilizacyjnymi, sprzyjają wzrostowi popytu na żywność funkcjonalną (np. produkty mleczne z podwyższoną zawartością białka dedykowane dla osób uprawiających sport) oraz żywność dostosowaną do diet leczniczych (np. żywność bezglutenowa dla osób z celiakią czy też produkty bez laktozy dla osób, które jej nie tolerują).
Po czwarte, zmiana stylu życia, objawiająca się m.in. w zmniejszeniu dzietności czy też rosnącym udziale jednoosobowych gospodarstw domowych, sprzyja zwiększeniu popytu na żywność o wysokim stopniu przetworzenia, w tym produktów gotowych do spożycia. Wsparcie dla takiej oceny stanowią wyniki badań GUS dotyczące budżetu czasu z 2013 r., w których w porównaniu do poprzedniego badania z przełomu 2003 r. i 2004 r. odnotowano wzrost czasu poświęcanego na pracę zawodową przy jego jednoczesnym ograniczeniu na zajęcia związane z obróbką żywności.
Zjawisko to znajduje odzwierciedlenie nawet w stosowanych opakowaniach, wśród których coraz bardziej widoczny jest trend „on the go”, czyli opakowań umożliwiających konsumpcję „w drodze”.
Drugą istotną przyczyną stabilizacji udziału wydatków na żywność w wydatkach ogółem jest relatywnie szybszy wzrost cen żywności niż pozostałych dóbr konsumpcyjnych. Zgodnie z danymi GUS w latach 2010-2017 ceny w kategorii „żywność i napoje bezalkoholowe” wzrosły o 18,7 proc., podczas gdy w przypadku całego koszyka inflacyjnego było to 12 proc.
Ceny żywności w Polsce z uwagi na handel zagraniczny stopniowo schodzą do poziomu krajów zamożniejszych. Jednocześnie efekt Balassy-Samuelsona (szybszy wzrost cen dóbr niehandlowych niż handlowych z powodu szybszego wzrostu produktywności w sektorze dóbr handlowych) wywiera presję na wzrost cen żywności niebędącej przedmiotem handlu zagranicznego – takiej jak produkty lokalne (np. pieczywo czy też wyroby cukiernicze).
Nie bez znaczenia dla stabilizacji udziału wydatków na żywność w wydatkach ogółem jest również marnowanie żywności. Na podstawie danych Komisji Europejskiej można oszacować, że w Polsce gospodarstwa domowe marnują ok. 10 proc. kupowanej żywności. Sprzyja temu rosnąca zamożność polskiego społeczeństwa, a także zmiana stylu życia, który utrudnia odpowiednie rozplanowanie konsumpcji. W efekcie konsumenci kupują więcej żywności niż realnie potrzebują.
Uwzględniając doświadczenia międzynarodowe, można oczekiwać, że w kolejnych latach, wraz ze wzrostem dochodów polskiego społeczeństwa udział marnowanej żywności w wydatkach na żywność będzie się zwiększał. Będzie to czynnik hamujący spadek udziału wydatków na żywność w wydatkach ogółem.
Ernst Engel, formułując swoją teorię w 1857 roku, nie mógł przewidzieć trzech ważnych czynników. Po pierwsze, w XIX wieku żywność była mniej różnorodna, co wynikało z barier logistycznych związanych m.in. z transportem i przechowywaniem żywności. Do Europy o wiele trudniej było przewieźć w dobrym stanie brazylijskie pomarańcze, czy argentyńską wołowinę.
W efekcie, podczas gdy w czasach Engla konsumpcja żywności ograniczała się zazwyczaj do produkcji lokalnej, dzisiaj konsumenci mają do wyboru setki gatunków serów, świeże owoce, ryby i mięso z całego świata. Umożliwia to im wyraźnie większą substytucję tańszej żywności droższymi produktami w ramach tej samej grupy produktowej, co nie było możliwe w czasach Engla.
Po drugie, Engel nie przewidział, że przy wzroście dostępności żywności z całego świata oraz zwiększeniu zamożności konsumentów, poza zaspokajaniem potrzeb niższego rzędu z podstawy piramidy Maslowa, konsumpcja żywności stanie się również sposobem na realizację potrzeb z jej wierzchołka. Żywność luksusowa może być bowiem źródłem zaspokajania potrzeby szacunku i uznania, czy też samorealizacji, stanowiąc substytut dla usług.
Po trzecie, Engel nie przewidział, że kraje mniej zamożne będą przyjmowały wzorce konsumpcji żywności z krajów zamożnych szybciej niż przebiegać będzie proces ich konwergencji na poziomie dochodów. Rewolucja w zapisie i przepływie informacji (fotografia, film, Internet), wyraźnie większe możliwości podróżowania sprawiły, że konsumenci w mniej zamożnych krajach na co dzień otoczeni są wzorcami z krajów zamożnych, które starają się odtworzyć.
Wsparcie dla takiej oceny stanowią dane Eurostatu, zgodnie z którymi ze względną stabilizacją udziału wydatków na żywność mamy do czynienia nie tylko w Polsce, ale również w innych krajach UE, należących wcześniej do bloku komunistycznego.
Mimo obserwowanej ostatnio stabilizacji udziału wydatków na żywność w strukturze wydatków ogółem polskich gospodarstw domowych można oczekiwać, że w kolejnych latach będzie się on jednak stopniowo zmniejszał wraz z dalszym wzrostem dochodów polskich gospodarstw domowych.
Wsparcie dla takiej oceny stanowią dane Eurostatu wskazujące, że udział wydatków na żywność w wydatkach ogółem pozostaje w Polsce nadal na wyraźnie wyższym poziomie niż w krajach Europy Zachodniej. Jednocześnie w kolejnych latach można oczekiwać rosnącego udziału wydatków w kategorii „restauracje i hotele”. Zmiana stylu życia przy jednoczesnym wzroście zamożności społeczeństwa sprawia bowiem, że coraz częściej konsumenci zamiast samodzielnie przygotowywać posiłki decydują się na ich konsumpcję w punktach zbiorowego żywienia.