Prezes NBP: stopy procentowe nie wzrosną, rynek się myli

Obserwatorzy liczący na zwrot w polityce pieniężnej NBP muszą obejść się smakiem. Prezes NBP prof. Adam Glapiński podtrzymał, że ani stopy proc., ani program skupu obligacji nie ulegną zmianom przynajmniej do połowy 2022 r.
Prezes NBP: stopy procentowe nie wzrosną, rynek się myli

Prof. Adam Glapiński, prezes NBP (©NBP)

 – Nic nie zapowiada tego, żeby stopy procentowe w najbliższym czasie były podwyższane – powiedział na konferencji prof. Adam Glapiński, dodając, że stanowisko NBP jest zbliżone do tego, które prezentują największe banki centralne, w tym Fed i EBC.

– Nadal, niestety, nie weszliśmy na ścieżkę szybkiego, dynamicznego wzrostu. Jeśli wejdziemy na ścieżkę zdecydowanego, szybkiego, ustabilizowanego wzrostu, to wtedy się zastanowimy – dodał. Prezes NBP ostrzegł, że podnoszenie stóp za wcześnie oznaczałoby „podcięcie skrzydeł” rozwojowi i obiecał, że obecna RPP takiego błędu nie popełni.

Prezes podkreślił, że nie można wykluczyć czarnego scenariusza, w którym pandemia nie zaniknie, a kolejne fale zachorowań i ograniczeń powstrzymają gospodarkę przed powrotem do szybkiego wzrostu.

– W związku z tym scenariusz obniżenia stóp procentowych istnieje. Jest mało prawdopodobny, ale wszystko zależy, co się będzie działo z rozwojem tej choroby – ocenił.

Pytania dziennikarzy dotyczyły także obserwowanego w ostatnim czasie wzrostu rynkowych oczekiwań na podwyżkę stóp procentowych NBP.

– Rynek nie ma racji – odpowiedział prof. Adam Glapiński. Wyjaśnił, że rynki poszukują zmienności, ale powtórzył, że z jego punktu widzenia nic nie wskazuje na to, by stopy procentowe miały wzrosnąć.

Na początku pandemii, w marcu, kwietniu i maju 2020 r. Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała o znaczącym cięciu stóp procentowych, łącznie o 140 punktów bazowych. Główna stopa wynosi obecnie 0,1 proc. Obniżona została również stopa rezerwy obowiązkowej, a także uruchomiono skup obligacji skarbowych i gwarantowanych przez Skarb Państwa.

Inflacja w celu

Na marcowym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej zapoznała się z wynikami najnowszej projekcji PKB i inflacji przygotowanej przez Departament Analiz Ekonomicznych NBP. Raport przewiduje, że roczne tempo wzrostu PKB znajdzie się z 50-proc. prawdopodobieństwem w przedziale 2,6-5,3 proc. w 2021 r. (wobec 0,8-4,5 proc. w projekcji z listopada 2020 r.), 4,0-6,9 proc. w 2022 r. (wobec 3,8-7,8 proc.) oraz 4,0-6,8 proc. w 2023 r.

Natomiast roczna dynamika cen w tym roku znajdzie się z 50-procentowym prawdopodobieństwem w przedziale 2,7-3,6 proc. w 2021 r. (wobec 1,8-3,2 proc. w projekcji z listopada 2020 r.). Przewidywania wobec inflacji na 2022 r. wynoszą 2,0-3,6 proc. (wobec 1,6-3,6 proc. z poprzedniej projekcji), a na 2023 r. to 2,2-4,2 proc.

– Znajdujemy się dokładnie w celu inflacyjnym. Pamiętajmy, że inflacja jest podbijana przez wzrost cen energii elektrycznej i wyższe ceny ropy naftowej na świecie. Są to negatywne szoki podażowe, które są całkowicie niezależne od polityki pieniężnej. Z przyczyn endogenicznych inflacja w ogóle nie rośnie – podkreślił prezes.

Dodał, że choć od II kwartału inflacja może wzrosnąć w pobliże 3 proc., co wynika z projekcji, to do tego wzrostu przyczynią się jednak w dużej mierze efekty bazy, związane z drastycznym spadkiem cen paliw przed rokiem.

– Inflacja bazowa będzie się obniżać, nie widać żadnej presji cenowej ani nadmiernego popytu w całej gospodarce. W przemyśle pojawiają się pewne sygnały wzrostu kosztów wytwarzania. Luka popytowa w gospodarce jest ujemna, głęboko ujemna. I taka pozostanie przez kilka najbliższych kwartałów. Wzrost cen, z którym mamy do czynienia jest nieczuły na działania w sferze polityki pieniężnej – podsumował.

PKB Polski w 2020 r. spadł o 2,8 proc. – wynika ze wstępnego szacunku GUS – co jest jednak wynikiem lepszym niż oczekiwano na początku kryzysu wywołanego pandemią. Jeszcze w listopadzie 2020 r. projekcja NBP zakładała 3,5-proc. recesję. Inflacja wyniosła w całym ubiegłym roku średnio 3,4 proc., zgodnie z prognozami.

Banki muszą się zdecydować

Sporą część konferencji zajęły pytania o szansę na wypracowanie schematu ugód banków z kredytobiorcami walutowymi. Prezes NBP powtórzył, że propozycja Komisji Nadzoru Finansowego nie była konsultowana z bankiem centralnym. Mimo tego NBP zajął stanowisko 9 lutego i 25 lutego sygnalizując gotowość pomocy bankom w ewentualnym procesie przewalutowania portfeli kredytowych.

NBP podkreślał w tych komunikatach, że krytyczne znaczenie ma „systemowy charakter operacji”, czyli zaangażowanie odpowiednio dużej liczby banków, które jasno poinformują odpowiednio dużą liczbę kredytobiorców o możliwości ugód. Te zaś nie mogą budzić żadnych wątpliwości prawnych, np. co do ewentualnego dochodzenia przez kredytobiorców dalszych roszczeń. Banki musiałyby też przedstawić wiążące plany odbudowy kapitałów, tak aby współczynniki wypłacalności i dźwigni wróciły do poziomów sprzed konwersji.

Skalę wyzwania obrazują liczby. Zysk sektora bankowego w Polsce w 2020 r. wyniósł 7,5 mld złotych, a więc 45 proc. mniej niż w 2019 roku. Jednocześnie KNF obliczyła, że preferowany przez nią scenariusz ugód z klientami może kosztować banki 34,5 mld zł. Wszystkie alternatywne scenariusze w wyliczeniach KNF są tylko droższe i w skrajnym przypadku sięgają aż 234 mld złotych. Banki czekają teraz na wyrok Sądu Najwyższego 25 marca, który powinien wskazać najbardziej prawdopodobny scenariusz. I nawet gdyby większość zarządów zdecydowała się na ugodę z klientami, to muszą ją jeszcze zaakceptować akcjonariusze każdej instytucji.

– Sprecyzowaliśmy pięć warunków brzegowych. Proszę starannie się tym warunkom brzegowym przyjrzeć. Możemy się w to zaangażować wyłącznie, jeśli to będzie obejmowało większość kredytów. Może bardziej brutalnie powinienem powiedzieć: NBP w żadnym wypadku nie może zaangażować ze swoich rezerw w stabilizowanie kursu wymiany czy w podstawienie franków dla jednego banku na przykład, bo to byłoby jaskrawe łamanie zasady nieudzielania pomocy publicznej – mówił podczas konferencji 5 marca prof. Adam Glapiński.

Prezes NBP ocenił też samo prawdopodobieństwo zrealizowania się pomysłu KNF.

– Jeszcze raz powiem, na ile oceniam prawdopodobieństwo, że banki (…) przedstawią jedną propozycję ugód. No, podobnie, jak oceniam szansę prawdopodobieństwa wzrostu stóp procentowych do końca tej Rady Polityki Pieniężnej – zero przecinek jakaś tam cyfra. (…) Nie sądzę, żeby te banki, w tak różnej sytuacji doszły do jakiegoś porozumienia – mówił.

QE na zawsze

Pytania dziennikarzy dotyczyły też rosnących rentowności obligacji i co za tym idzie ewentualnych zmian w procesie skupu aktywów prowadzonym przez NBP.

– Rosnące rentowności obligacji odzwierciedlają z dużą dozą prawdopodobieństwa po prostu lepsze perspektywy wzrostu gospodarczego. Natomiast przyjęty przez NBP sposób realizacji strukturalnych operacji otwartego rynku pozwala błyskawicznie reagować na niepożądane z punktu widzenia polityki pieniężnej zmiany na krajowym rynku długu – mówił prof. Adam Glapiński.

– Nie ma żadnej dyskusji o zakończeniu tych operacji. (…) Ja nie widzę w ogóle perspektyw, żeby w najbliższych latach kiedykolwiek mogło się dokonać zamknięcie stosowania tego narzędzia. Podobnie jak Fed czy EBC będziemy skupować tak długo, jak to będzie potrzebne, być może już zawsze – podsumował.

NBP skupił dotychczas obligacje za blisko 110 mld zł.

Prof. Adam Glapiński, prezes NBP (©NBP)

Otwarta licencja


Tagi