Przestępcy są lepiej traktowani niż biznesmeni

Know-how, o tym jak założyć firmę za granicą, nie jest jeszcze powszechne. Ale szybko się to może zmienić, szczególnie, gdy nowe decyzje administracji rządowej doprowadzą do upadku wielu małych firm.

Obserwator Finansowy: Centrum Adama Smitha wspólnie z Konfederacją Pracodawców Prywatnych napisało w tym miesiącu list do premiera, w którym staje w obronie firm korzystających z usług leasingowych. Znów – jak kilka lat temu – chodzi o możliwość odliczania VAT?

Andrzej Sadowski: Problem sprowadza się do tego, że w Polsce permanentnie zmieniane są przepisy dotyczące warunków funkcjonowania przedsiębiorstw, i w dodatku działają one wstecz.
Firmy leasingowe pośrednio świadczą także usługi ubezpieczeniowe, bo każdy przedmiot, który oddają w używanie klientom, jest objęty ochroną. Łącząc usługę ubezpieczenia z leasingową stosowały stawkę VAT ZW, czyli zwolnioną. Opierały się przy tym na wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości z końca lat 90. Nagle, po tylu latach, jeden z urzędów skarbowych zakwestionował zwolnienie ubezpieczeń świadczonych przez firmy leasingowe z podatku. Nakazuje teraz naliczenie firmom VAT dla swoich klientów za pięć lat wstecz. Leasingodawcy muszą dokonać zmian w deklaracjach i wysłać faktury do swoich kontrahentów, żądając zapłacenia tego podatku.

Jakie mogą być tego konsekwencje?

Dziesiątki tysięcy przedsiębiorstw będzie musiało zapłacić 22-procentowy podatek za każdy miesiąc ubezpieczenia z pięciu lat. Rzecz dotyczy każdego wyleasingowanego przedmiotu. Nie tylko aut, ale także maszyn i urządzeń, budynków, sprzętu elektronicznego itd. Zmiana reguł może spowodować już nie jakieś enigmatyczne reperkusje, ale wręcz wywrócenie wielu małych firm, które nie mają jak koncerny gigantycznych rezerw na pokrycie nieplanowanych wydatków czy pokrycie strat.

Ale powiedział Pan, że VAT ZW zakwestionował jeden urząd. Sprawa dotyczywięc tylko firm, które w nim się rozliczają.

Wystarczy, że zakwestionuje jeden, by stało się to praktyką urzędów skarbowych. Wiemy od przedsiębiorców, że już także inne nie chcą akceptować VAT ZW od ubezpieczeń. Jest tylko kwestią czasu, kiedy ta praktyka zacznie obowiązywać w całej administracji rządowej.

Widać, że kiedy rząd zgłasza większe zapotrzebowanie na pieniądze, to administracja próbuje wyegzekwować je od przedsiębiorców, bez liczenia się z konsekwencjami. Nawet w sposób niekonstytucyjny i bezprawny. To polityka krótkowzroczna, bo dziś może i zwiększymy wpływy, ale jutro będziemy musieli zapłacić zasiłki dla bezrobotnych i inne świadczenia. Nie tylko zniknie z rynku firma, wraz z nią znikną miejsca pracy, które tworzyła.

Przypomnę – Unia Europejska zakazuje stosowania dyskryminujących form dla tej samej aktywności. Taka sama usługa nie może być traktowana w różny sposób w zależności od podmiotu, który ją świadczy. Tymczasem przedsiębiorca, kupując sam auto, ma stawkę ubezpieczeniową zwolnioną z VAT, a jak przez firmę leasingową, to zgodnie z nową interpretacją przepisów, tego zwolnienia by nie było.

Warto przypomnieć, że wiele lat temu, podczas urzędowania byłego premiera Marka Belki, podjęto już działania fiskalne, które mogły doprowadzić do upadku setki tysięcy małych firm.  Wówczas chodziło o zakaz odliczania podatku  od samochodów wykorzystywanych do celów służbowych – z tzw. kratką. Zmieniono nagle zasady i kazano przedsiębiorcom płacić podatek za wykorzystywanie takich aut za wiele lat wstecz. Dopiero pod wpływem opinii publicznej i organizacji wspierających przedsiębiorców rząd wycofał się  ze wstecznego domiaru podatku.

Odpisywanie podatku VAT od aut służbowych nie jest przywilejem, który nasza administracja daje lub zabiera przedsiębiorcom. To jest unijne prawo obowiązujące we wszystkich krajach wspólnoty. Podatek w działalności gospodarczej podlega odliczeniu bez wyłączeń, jakie polski rząd próbuje cały czas wprowadzić. A dyrektywa UE jest jasna.

Nie jestem pewna, czy premier jest dobrym adresatem listu w obronie praw przedsiębiorców. W przedstawionym przez niego „Planie rozwoju i konsolidacji finansów 2010-2011” jest propozycja ograniczeń odliczania VAT przy nabywaniu samochodów z tzw. kratką oraz paliwa do nich. Rozumiem, że sam premier jest za wprowadzeniem takich ograniczeń. 

To byłoby działanie niezgodne z polskimi zobowiązaniami wobec UE.

Rząd wystąpił do Komisji Europejskiej o zastosowanie derogacji w stosunku do wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.

To oznacza, że pan premier, który deklaruje się jako Europejczyk i opowiada cały czas za zacieśnianiem integracji, nie chce szanować praw polskich obywateli wynikających z przynależności Polski do UE.

Także wielu ekonomistów w Polsce jest zdania, że gdybyśmy zlikwidowali przywileje podatkowe, to zdecydowanie zwiększylibyśmy wpływy do budżetu.

Przywileje podatkowe powodują zaburzenia w systemie podatkowym. Kierunek taki jest racjonalny i potrzebny. Barierą dla zmian są zobowiązania międzynarodowe z UE, która narzuca nam niektóre regulacje dotyczące podatków i akcyzy. Dlatego np. polski rząd podnosi cały czas akcyzę na alkohol i papierosy i dlatego nie powinien znosić odpisów VAT na auta i paliwa do nich.

Czy to nie jest ze strony rządu próba ukrócenia nadużyć? Auta z kratką biznesmeni wykorzystują do celów prywatnych, kupują limuzyny zamiast aut dostawczych etc.

Właśnie wprowadzenie samochodów z kratką spowodowało nadużycia. W UE standardem jest odliczanie VAT od samochodu wykorzystywanego w działalności gospodarczej. Nie ma znaczenia, jakie to auto. Natomiast do najbardziej luksusowych marek jadących na rynek polski zakładana jest kratka. Rząd sam wprowadził patologię i cały czas ją forsuje, rozszerzając możliwość odliczania VAT od różnych grup towarów.

Proszę o przykład.

Ale stając się VAT-owcem, przedsiębiorca uzyskał przywilej. Gdy niedawno na spotkaniu pytałem właścicieli firm, kto kupił sobie ostatnio prywatnie komputer, to nie zrobił tego nikt. A służbowy – niemal każdy, i wpisywał ten zakup w koszty, bo odliczyć VAT. Z telefonami podobnie i z wieloma innymi urządzeniami także. Z tego wniosek, że im więcej podatników VAT, tym niższe wpływy z podatków. Bo w ten podatek wliczana jest konsumpcja, która byłaby normalnie opodatkowana.

Jeśli nie VAT, to co?

Jak w wielu krajach UE, warto pomyśleć o ograniczeniu przywilejów, czyli możliwości odliczenia VAT. Wiele rządów wprowadza VAT ryczałtowy. Polega na tym, że przedsiębiorca płaci stałą miesięczną stawkę bez możliwości odliczenia podatku od poniesionych kosztów zakupów.

Czy jej wysokość jest stała, narzucona przez KE?

Nie. W różnych krajach jest różna. Dla małych przedsiębiorców są to kwoty bardzo niskie. Często wysokość zależy od branży i regionu, w którym działa firma.

Co Pana zdaniem, poza niestabilnym prawem podatkowym, stanowi jeszcze barierę rozwoju przedsiębiorczości w naszym kraju?

Koszty pracy. Główną siłą rozwoju sektora MiSP nie są kredyty, pożyczki itd. Ich głównym kapitałem są ludzie. Mała firma rozwija się przez zatrudnianie kolejnych osób.  Stąd krytyczna jest cena pracy – dla MiSP niezwykle wysoka. Wiele firm zatrudnia ludzi przy nieskomplikowanych pracach, które rynkowo są inaczej wyceniane niż wynosi ich cena administracyjna, ustalana przez polski rząd – czyli płaca minimalna. Teraz sięga ona 1,5 tys. zł brutto, w ciągu ostatnich trzech wzrosła o ponad 30 proc. To jest minimum, jakie przedsiębiorca musi mieć na jedno stanowisko pracy. Pracownik dostaje połowę tej kwoty, druga wpływa do kasy państwa.

Wysokość płacy minimalnej powoduje, że w czasie kryzysu są likwidowane miejsca pracy. Przedsiębiorcy, którzy od styczna znów więcej muszą płacić do ZUS i na inne podatki, zaczęli rezygnować z etatów. Pracownicy oczywiście  nadal wykonują swoje zadania w tych firmach, ale dostają pieniądze wolne od wszystkich ciężarów.

Eksperci CAS podkreślają, że praca w Polsce opodatkowana jest jak alkohol, papierosy czy benzyna.  A jak to jest w innych państwach Unii?

W Polsce praca opodatkowana jest na poziomie akcyzy. Do niedawna było to 85 proc. płacy netto. Dlatego np. polscy taksówkarze i coraz więcej drobnych przedsiębiorców z innych branży ubezpiecza się w ZUS brytyjskim albo na Litwie. Zamiast płacić ponad 900 zł miesięcznie, płacą równowartość 200–300 zł.

W Wielkiej Brytanii mały biznes jest najniżej opodatkowany, jeszcze niżej niż w Niemczech. Jeśli mamy prawo wyboru jurysdykcji, to z niego korzystamy. Dlatego w Polsce rozpoczyna działalność coraz więcej firm pośredniczących w takim właśnie płaceniu ubezpieczenia. Muszą być bezwzględnie honorowane przez polski rząd.

Nasi obywatele na terenie Wielkiej Brytanii, którzy tam rozpoczynali działalność gospodarczą, byli zdumieni, że mogą ją prowadzić przez trzy miesiące bez żadnego zgłoszenia. Administracja brytyjska jest zdania, że nowy biznesmen powinien się przekonać, czy potrafi prowadzić własną działalność. Dopiero po kwartale przedsiębiorca musi wykonać telefon do urzędu i  zostanie odnotowane: Jan Kowalski prowadzi działalność. Tyle wystarcza, to cały proces. Można także zarejestrować się przez internet, co zajmuje kilka minut. Także kilka minut trwa zarejestrowanie działalności gospodarczej w magistracie berlińskim w Niemczech.

W USA płaci się podatki po roku prowadzenia działalności gospodarczej. Nie trzeba jej wcześniej rejestrować, po roku przedsiębiorca idzie do urzędu, mówi, ile zarobił i od tej kwoty naliczana jest stosowna stopa podatku.

I urzędy tak wierzą na słowo przedsiębiorcom?

Nie. Ale kontrola jest wówczas, gdy jest podejrzenie o popełnieniu przestępstwa. W wysoko rozwiniętych krajach nie ma zwyczaju nasyłania każdego roku na firmy kilku inspekcji z różnych urzędów, co jest zupełnie normalne u nas. Tam jest domniemanie uczciwości i niewinności, u nas domniemanie winy przedsiębiorcy. W naszym kraju przestępca ma lepiej niż biznesmen, bo jednak zakłada się jego niewinność, a przed sądem trzeba mu tę winę udowodnić.

Dlaczego w takim razie są jeszcze przedsiębiorcy, którzy tu, w Polsce rejestrują swoją działalność i tu płacą podatki oraz ubezpieczenia? Akt szalonego patriotyzmu czy zbiorowej głupoty?

Rejestrują, bo nie mają wyjścia – nie znają języków, nie wiedzą jak załatwić formalności w Wielkiej Brytanii czy innym kraju. Know-how o tym, jak założyć firmę za granicą, nie jest jeszcze powszechne. Jednak  jak pokazują badania Komisji Europejskiej, jesteśmy najbardziej aktywnym i przedsiębiorczym społeczeństwem w UE. Myślę, że zwyczaj rejestracji przedsiębiorstw lub płacenia składek na ubezpieczenie za granicą może się w Polsce szybko upowszechnić.

Rozmawiała Beata Tomaszkiewicz

Andrzej Sadowski, wiceprezes CAS

Otwarta licencja


Tagi