Ręka Terminatora na giełdzie nowojorskiej

Takiego tornada na nowojorskiej giełdzie jeszcze nie było w tej dekadzie. Według części analityków wywołały je obawy, że grecki kryzys obejmie również Hiszpanię, Portugalię i Włochy. Takie komentarze przeważały w czwartek w amerykańskich mediach ekonomicznych. Jednak wieloletni analityk giełdowy uważa, że na giełdzie powstały wewnętrzne mechanizmy niszczące, m.in. zamknięte fundusze inwestycyjne, arbitraż indeksowy i skomplikowane modele statystyczne. I to przede wszystkim one, niczym Terminator, dokonują spustoszenia.

W Terminatorze, znanym filmie z 1984 roku, obecny gubernator Kalifornii i były aktor Arnold Schwarzenegger gra cyborga, który zostaje wysłany w przeszłość, by zlikwidować kobietę, zanim ta urodzi przyszłego przywódcę politycznego Johna Connora. Zdeterminowany i zaawansowany technicznie robot-zabójca przez cały film konsekwentnie ściga wskazaną mu ofiarę, ale napotyka na silny opór ze strony zwolenników bohatera i ostatecznie dobrzy zwyciężają.

Jest to oczywiście czysta fantazja, ale nie wszyscy zdają sobie sprawę, że na giełdzie za każdym rogiem czyhają takie niebezpieczne, stworzone przez człowieka automaty. Zaawansowane technicznie, potężne, wyrafinowane i trudne do utrzymania pod kontrolą. Automaty te wywierają coraz większy wpływ na ceny. Gdyby ci potencjalni zabójcy cen akcji zostali spuszczeni z uwięzi, byliby groźni dla rynków finansowych niczym Terminator, zwłaszcza w odpowiednich warunkach. A odpowiednie warunki panują właśnie teraz, kiedy w gospodarce nastąpiło tąpnięcie i rozpoczęła się korekta przewartościowanych cen akcji.

Pierwszy z potencjalnie destrukcyjnych tworów to zamknięte fundusze inwestycyjne, których certyfikaty są notowane na giełdzie, zwane EFT (skrót od Exchange Traded Funds). Z niedawnych badań Prudential Equity wynika, że transakcje w ramach trzech niewielkich EFT mają znaczący wpływ na niektóre walory z indeksu Russell 2000. Jak pisze „Wall Street Journal”, obroty funduszy indeksowych Barclays Global Investors’ iShares Russell 2000, iShares Russell 2000 Value oraz iShares Russell 2000 Growth stanowią od 20 do 40 proc. obrotów niektórymi walorami.

Podobnie jak arbitraż indeksowy, tak inne formy basket-trade nie kierują się w swych działaniach czynnikami fundamentalnymi; coraz powszechniej stosowane są techniczne, arbitrażowe czy tematyczne strategie inwestycyjne.

Problem polega na tym, że wprawdzie te transakcje „niewrażliwe na ceny” – innymi słowy, nie oparte na informacjach czy analizach dotyczących konkretnych akcji – w ostatnich latach były dobrodziejstwem dla rynków kapitałowych w sytuacji gigantycznej płynności i obłąkanego szukania coraz większego zwrotu od kapitału, ale teraz, kiedy warunki inwestycyjne i kredytowe znacznie się pogorszyły, negatywny wpływ tych transakcji na ceny może być niemały. Na przykład sprzedaż indeksowa może drastycznie zmniejszyć płynność walorów o małych obrotach. To wywoła powszechny strach, a nawet panikę, co zachwieje cenami, kiedy hordy inwestorów rzucą się w stronę wyjść.

Coraz szersze stosowanie strategii inwestycyjnych opartych na wykresach i trendach może pogłębić kłopoty na rynku w przypadku długotrwałej korekty. Ponieważ strach jest w tej chwili silniejszym czynnikiem motywującym niż chciwość, zachowania stadne, do których takie metody w sposób naturalny zachęcają, prawdopodobnie wywołają efekt kuli śniegowej, czy to wśród sprzedających, czy kupujących dany walor.

Również inne metody zarządzania ryzykiem zaczną podsycać płomienie bessy. Do metod tych należy coraz częstsze stosowanie skomputeryzowanych modeli statystycznych, które pomagają zmierzyć ryzyko i zarządzać nim na podstawie danych o niedawnych zachowaniach rynku. W okresach stabilnej koniunktury firmy mogą podejmować większe ryzyko, a kiedy zaczyna się huśtawka cen, muszą zmniejszać ekspozycję, co często oznacza sprzedaż przy dołującym rynku.

W przeszłości korektom i bessom towarzyszyły znaczne wahania cen i korelacje pomiędzy różnymi produktami, sektorami i rynkami. Kiedy coś takiego nastąpiłoby w obecnych warunkach rynkowych, kiedy sporo dużych firm zajmuje skomplikowane i potężnie lewarowane pozycje na całej masie rynków, stwarza to potencjał dla zabójczego sprzężenia zwrotnego: sprzedaż zwiększa zmienność, co nakręca sprzedaż.

Inne potencjalne źródła destrukcyjnej energii to: zaburzenia na rynkach walutowych, które mają wpływ na przepływy kapitałowe, głęboka rewizja polityki handlowej wielu krajów w obliczu malejącego wzrostu na całym świecie i globalne nierównowagi finansowe, które już osiągnęły poziom nie do utrzymania na dłuższą metę. Ponadto historia pokazuje, że w niepewnych czasach inwestorzy mają skłonność do ściągania kapitału zza granicy do kraju, niezależnie od tego, czy taka decyzja jest sensowna w dłuższej perspektywie.

Wreszcie radykalny wzrost ekspozycji na derywaty sugeruje, że gwałtowne wiatry z różnych kierunków, związane ze spekulacją i zabezpieczaniem pozycji, wstrząsną aktywami, na których oparte są te derywaty. Derywaty, uważane kiedyś za prawie niewymagające nadzoru, teraz będą wymagały aktywnego zarządzania ryzykiem.

Generalnie wiele wskazuje na to, że krajobraz inwestycyjny ma kolor bessy. Warto pamiętać, że kiedy pojawi się Terminator mordujący ceny akcji, nie będzie on tylko postacią z filmu.

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane