Autor: Tomasz Świderek

Dziennikarz specjalizujący się w tematach szeroko rozumianej branży telekomunikacyjnej i nowych technologii.

więcej publikacji autora Tomasz Świderek

Roaming nie dla wszystkich będzie za darmo

Dziś (15 czerwca) we wszystkich krajach Unii Europejskiej ma zacząć obowiązywać zasada „Roam like at Home”, czyli możliwość korzystania z usług telefonii komórkowej takich jak rozmowy, SMS i dostęp do internetu w tych samych cenach zarówno za granica, jak i w kraju. Zasada jest, ale nie dla każdego będzie za darmo.
Roaming nie dla wszystkich będzie za darmo

(CC0 PublicDomain)

15 czerwca 2017 r. miały zniknąć opłaty roamingowe. Tak postanowili europejscy politycy w jesienią 2015 r. Klienci przyjęli to z zadowoleniem i wielkimi nadziejami, że podczas wakacji, czy służbowej podróży do kraju Unii będą mogli korzystać z komórki bez obawy, że zapłacą słony rachunek.

Po stronie operatorów nie było entuzjazmu, tak jak nie było go wtedy, gdy po blisko dwóch latach dyskusji z branżą telekomunikacyjną w 2007 r. Komisja Europejska rozporządzeniami zaczęła regulować i obniżać ceny podstawowych usług komórkowych w roamingu.

Według analityków EY, nowa regulacja Roam Like At Home (RLAH) może – w skrajnym przypadku – oznaczać spadek EBITDA europejskich telekomów działających w Europejskim Obszarze Gospodarczym nawet o 7 proc. i spadek przychodów z roamingu nawet o 65 proc.

Obrona roamingu

Operatorzy od samego początku twierdzili, że tańsze usługi w roamingu nie dość, że obniżają ich przychody to na dodatek ograniczają zyski. Argumentowali, że nie będą w stanie inwestować w rozbudowę sieci i poprawę jakości usług, a tym samym stracą na tym klienci. A za rozmowy kazali sobie słono płacić. W maju 2007 r. Bułgar i Rumun dzwonić z Wielkiej Brytanii do domu płacili odpowiednio 9,52 euro i 7,95 euro za czterominutową rozmowę. Odebranie tak samo długiego połączenie w roamingu w Wielkiej Brytanii kosztowało ich odpowiednio 5,47 euro i 3,17 euro. Polak dzwoniący w marcu 2006 r. z Hiszpanii do domu za cztery minuty rozmowy płacił 5,73 euro, a w maju 2007 r. już 11,34 euro.

KE, które wtedy jeszcze nie myślała o jednolitym rynku telekomunikacyjnym postanowiła to zmienić. Najpierw próbowała przekonać operatorów do dobrowolnych obniżek, a gdy to się nie udało, rozporządzeniem narzuciła ceny maksymalne.

Znamienna scena miała miejsce w kwietniu 2006 roku w Warszawie podczas spotkania Viviane Reding, ówczesnej komisarz odpowiedzialnej za telekomunikację z polskimi operatorami. Jerzy Sadowski z Polkomtelu, występujący jako przedstawiciel Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych, stwierdził, że w przypadku wprowadzenia regulacji cen w roamingu wewnątrzunijnym, polscy operatorzy komórkowi będą subsydiować operatorów z krajów bogatszych.

Reakcja pani komisarz była zaskakująca dla polskich operatorów:

– W każdym kraju, gdzie jestem, wszyscy operatorzy mówią: wszyscy zbankrutują. Podejmując temat roamingu wiedziałam, że będzie bardzo silny opór operatorów. Ale nie można było z tym dłużej się wstrzymywać – stwierdziła komisarz Reding.

W dalszej części wypowiedzi streściła dotychczasowe działania Komisji i reakcję operatorów. A ta była znamienna.

– W 18 krajach ceny praktycznie się nie zmieniły. W czterech wzrosły, a w pozostałych trzech nieznacznie spadły. Takie ceny nie są już do zaakceptowania! Brytyjski Ofcom [regulator zajmujący się także rynkiem telekomunikacyjnym – przyp. autora] wezwał nawet obywateli Wielkiej Brytanii do zostawiania swoich telefonów komórkowych w domu, by nie narażali się na koszty. Stąd nasza inicjatywa. Robimy to, czego oczekuje od nas Parlament Europejski, czego oczekują obywatele Unii – mówiła.

Rok po tym spotkaniu Komisja nakazała operatorom wprowadzenie eurotaryf, w których za rozmowę wychodzącą w roamingu nie mogli od klienta pobierać więcej niż 49 eurocentów za minutę (plus VAT), a za rozmowę odebraną nie więcej niż 24 eurocenty za minutę (plus VAT). Wydane wówczas obowiązywało przez trzy lata i w lecie 2009 r. sprowadziło cenę minuty rozmowy wychodzącej do nie więcej niż 43 eurocentów (plus VAT), a przychodzącej do 19 eurocentów (plus VAT). Kolejna trzyletnia regulacja obniżająca ceny objęła nie tylko ceny rozmów, ale także SMS i transmisję danych.

Te ostatnie regulowano jedynie na poziomie hurtowym. Komisja na tym nie poprzestała i regulowanie cen w roamingu – i tych detalicznych, które płacą konsumenci i tych hurtowych, które stosowane są między operatorami – trwała dalej. Na początku czerwca 2017 r. ceny rozmów i SMS były o ok. 90 proc. niższe niż w chwili wprowadzenie pierwszych regulacji.

W 2013 r. Komisja zapowiedziała zniesienie opłat roamingowych, a w październiku 2015 r. organy UE zdecydowały, że od 15 czerwca 2017 r. ceny rozmów, SMS i transmisji danych w roamingu mają być takie jak usług krajowych.

Jak wykuwano RLAH

Ustalanie jak w rzeczywistości ma wyglądać RLAH zajęło półtora roku. W dyskusjach chodziło m.in. o zabezpieczenie interesów operatorów przed nadużyciami, takimi np. jak zakup abonamentu, czy karty pre-paid w kraju o niskiej cenie usług i permanentne wykorzystywanie go w kraju, gdzie ceny są wyższe. Jednocześnie próbowano zabezpieczyć interesy tych klientów, którzy mieszkają w jednym kraju, a pracują w sąsiednim lub są oddelegowani do pracy zagranicą. Starano się nie zapomnieć także o interesach operatorów.

Pierwsza „ostateczna” wersja nowych zasad roamingu – zawierała pomysł 90-dniowego rocznego limitu RLAH, co silnie faworyzowało operatorów – ogłoszona przez Komisję na początku września 2016 r. cztery dni później była już nieaktualna. Gdy ogłoszono kolejną, dyskusja skoncentrowała się na cenach hurtowych, w tym zwłaszcza transmisji danych. Kraje, gdzie usługi te są tanie oraz państwa, które odwiedza mniej turystów i biznesmenów niż z nich podróżuje oczekiwały jak najniższych cen. Twierdziły bowiem, że drogie usługi hurtowe zmuszą ich do podniesienia cen krajowych. Państwa turystyczne i z Europy Zachodniej optowały za wyższymi cenami. Ostateczna decyzja polityków bliższa jest oczekiwaniom południa i zachodu, niż północy i wschodu Europy.

Operatorom poza bezpiecznikami w postaci Fair Use Policy oraz mechanizmu, który na podstawie ceny abonamentu i roamingowych cen hurtowych pozwala określić wielkość paczki danych do wykorzystania w roamingu pozostawiono też furtkę w postaci możliwości poproszenia lokalnego regulatora o możliwość wprowadzenie dodatkowej niewielkiej opłaty ponad ceny krajowe. Tę opłatę mogą wprowadzić jeśli udowodnią, że na usługach roamingu będą ponosili trwałe straty.

Rzeczywistość

Praktyka ostatnich tygodni dowodzi, że w wielu krajach Unii droga do RLAH jest ciernista. Operatorzy pokazali, że potrafią kreatywnie podejść do przepisów wykutych w Brukseli i ich praktycznej interpretacji przedstawionej przez Komisję Europejską i BEREC, paneuropejskiego regulatora telekomunikacyjnego.

– Brak jednolitego podejścia wśród operatorów w poszczególnych krajach doprowadził do dużego zróżnicowania i fragmentaryzacji oferowanych usług. Nawet duże grupy operatorów sieci komórkowych działające w kilku krajach nie są spójne w swoim podejściu – twierdzi Piotr Mieczkowski, ekspert telekomunikacyjny w dziale doradztwa biznesowego polskiego oddziału firmy doradczej EY.

W Danii i Irlandii wprowadzenie RLAH operatorzy wykorzystali do podniesienia cen lokalnych w niektórych taryfach. Na Litwie na wniosek operatorów regulator przyznał im możliwość stosowania dopłat do cen rozmów i transmisji danych. O możliwość stosowania dopłat poprosiła regulatora także estońska Elisa, oraz polski MVNO – Virgin Mobile Polska.

Słowacki Orange wprowadził nową tanią taryfę, w której pakiet danych do wykorzystania w kraju i roamingu jest niewielki – 100 MB – a promocyjnie w kraju klient dostaje dodatkową większą paczkę danych. Zagranicą – po zużyciu 100 MB danych – klient płaci 9 euro za GB.

Niektórzy operatorzy, jak francuski Boygues Telecom wykorzystali zmiany w europejskim roamingu do rozpoczęcia wojny cenowej na rynku lokalnym. Z kolei sieci z Wielkiej Brytanii zasadę RLAH rozszerzyły także na inne kraje, w tym m.in. Turcję i Szwajcarię

W wielu krajach operatorzy oferujący na rynku krajowym nielimitowane rozmowy i SMS w roamingu zaoferowali miesięczne pakiety darmowych minut i SMS. Zwykle są one na tyle duże – 1000-2000 minut czy SMS – że nie budzą sprzeciwu klientów. Tak postąpiły m.in. innymi estońska Elisa. Jego konkurent wprowadził nowy plan taryfowy, w którym i w kraju i w unijnym roamingu oferuje nielimitowane rozmowy i SMS, zaś w roamingu paczkę danych ogranicza do 6 GB miesięcznie. W kraju w tym planie nie ma limitu transmisji danych.

Bardzo kontrowersyjnie zachowali się operatorzy w Polsce. Najpierw wspólnie z regulatorem uzgodnili interpretację unijnych zasad, w której prawo konsumentów do bezpłatnych rozmów w roamingu zostało ograniczone do, co najwyżej, kilkuset minut rocznie i niekorzystnie dla klientów zinterpretowano zapisy dotyczące używania danych, a potem jeden z nich – Orange Polska – ogłosił, że będzie jednak swym klientom kontraktowym oferował RLAH. Pozostali operatorzy przedstawili taryfy w uzgodnionym wcześniej kształcie, co spowodowało silne rozczarowanie klientów.

Widząc rozczarowanie klientów dwaj operatorzy zapowiedzieli, że przed 15 czerwca wprowadzą kolejne zmiany w cennikach. Ostatecznie wszyscy operatorzy infrastrukturalni ogłosili, że dostosowali cenniki do reguł RLAH.

Uwikłany we wcześniejsze uzgodnienia z operatorami regulator wydał miękkie oświadczenie, w którym stwierdził, że do przedstawionych przez operatorów cenników „odniesie się w przewidzianym rozporządzeniem [Parlamentu Europejskiego i Rady – przyp. autora] trybie” oraz ostrzegł, że jeśli stwierdzi naruszenie unijnych zasad to może nałożyć na operatorów kary.

 

(CC0 PublicDomain)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Gotówka w Polsce – wyzwania dostępności i akceptacji

Kategoria: Analizy
Badania NBP pokazują, że Polacy są silnie przywiązani do gotówki. I choć nie jest już ona dominującą metodą płatności, to nadal odgrywa bardzo ważną rolę w naszym codziennym życiu. Zapewnienie jej powszechnej akceptacji i dostępności wymaga jednak konkretnych działań.
Gotówka w Polsce – wyzwania dostępności i akceptacji

Rola cyfrowego euro w płatnościach detalicznych

Kategoria: Instytucje finansowe
Współczesną rzeczywistość charakteryzuje szybki postęp. Dynamiczny rozwój technologii informatycznych i cyfryzacja gospodarki wymuszają zmiany także w funkcjonowaniu systemu płatniczego i w samych płatnościach. Zjawisko to ma zasięg globalny. Dotyczy również strefy euro. W dyskusji publicznej pada pytanie, czy po 25 latach od wprowadzenia banknotów i monet euro nadszedł już czas na równoległe wprowadzenie przez Eurosystem (tj. Europejski Bank Centralny i 20 banków centralnych państw strefy euro) cyfrowego odzwierciedlenia gotówki?
Rola cyfrowego euro w płatnościach detalicznych

Zagrożenia dla Polski w strefie euro

Kategoria: Analizy
Wprowadzenie euro jest niebezpieczne z ekonomicznego i politycznego punktu widzenia. Polska gospodarka jest jeszcze niedojrzała, różnice technologiczne, rozwój systemu finansowego, poziom konkurencyjności wymagają przyspieszonej modernizacji. Nasza gospodarka wychodzi dopiero z rozwoju zależnego, potrzebny jest czas.
Zagrożenia dla Polski w strefie euro