Autor: Nicholas Butler

Ekonomista, profesor w Kings College London

Rok wyzwań dla energetyki i polityki klimatycznej

Ucichła entuzjastyczna retoryka i ambitne deklaracje minionych dwunastu miesięcy, których kulminacją był szczyt klimatyczny COP26 w Glasgow. Tymczasem rok 2022 zapowiada się całkiem inaczej – jako ten, w którym uwaga ludzi skupi się przede wszystkim na niestabilnych cenach.
Rok wyzwań dla energetyki i polityki klimatycznej

(©Envato)

Na niestabilnych cenach, zwłaszcza ropy i gazu, oraz niewygodnych faktach dotyczących początkowych kosztów realizacji przejścia na globalną gospodarkę niskoemisyjną.

Szczyt w Glasgow wzbudził wielkie oczekiwania, ale rzeczywistość jedynie ograniczonych zmian, która właśnie się wyłania, popsuje aktywistom humory. Może przy tym okazać się niebezpieczna dla rządów, które złożyły więcej obietnic niż są w stanie dotrzymać, a także dla firm, które postrzegają transformację jako proces stopniowy, a nie natychmiastowy.

Polska, podobnie jak wiele krajów, ma ograniczoną zdolność wpływania na rozwój wypadków na poziomie regionalnym czy globalnym. Jednak wyborów trzeba dokonywać mimo wszystko, a wyostrzona świadomość tego, co się dzieje zarówno na gruncie debaty o zmianach klimatycznych, jak i na rynku energetycznym, ma tu kluczowe znaczenie.

W ciągu ostatnich kilku miesięcy trzy znaczące wydarzenia osłabiły poczucie satysfakcji organizatorów szczytu klimatycznego COP26, nadzorujących proces zwieńczony podpisaniem przez 130 państw deklaracji o zmniejszeniu emisji oraz serii umów pobocznych przez różne grupy państw o zmniejszeniu zużycia węgla, eliminacji emisji metanu i ochronie lasów.

  • W Stanach Zjednoczonych ambitnym planom prezydenta Joego Bidena, zakładającym m.in. redukcję emisji o 50 proc. do 2030 r. w stosunku do poziomu odniesienia z 2005 r., przeszkodziła niezdolność administracji USA do uchwalenia niezbędnych aktów prawnych. Mimo że uruchomiono fundusze na nową infrastrukturę, w dużym stopniu niezbędną, jeśli ma dojść do pełnej transformacji energetycznej, brak porozumienia w Kongresie co do działań krótkoterminowych przypomina, że w USA, tak jak w wielu innych krajach, wciąż nie ma ponadpartyjnej zgody w sprawie programu działań na rzecz klimatu. Podobnie wygląda sytuacja w Europie, gdzie w minionym roku pogłębiła się przepaść między Zachodem a Wschodem pod względem tempa zmian. Na poziomie globalnym również nie ma konsensusu co do priorytetu, jaki – w warunkach wielu innych wyzwań, przed którymi stoją rządy – należy nadać polityce klimatycznej. Dla niektórych zmiana klimatu jest na pierwszym miejscu. Unia Europejska coraz usilniej dąży do wyznaczenia na rok 2045 docelowej daty osiągnięcia zerowych emisji netto (nowy niemiecki standard). Jednak perspektywa zachodnioeuropejska odbiega od tej, którą przyjmują kraje położone bardziej na południe i wschód. Indie i Chiny mówią o osiągnięciu zerowych emisji netto do 2060 r. lub 2070 r. Dla nich i wielu innych krajów najważniejszą kwestią jest obecnie – i długo pozostanie – rozwój, rozumiany jako wzrost gospodarczy i zatrudnienie.
  • Drugim czynnikiem zakłócającym widoki na podjęcie stanowczych działań w sprawie zmiany klimatu w najbliższej przyszłości jest gwałtowny wzrost cen energii. Ceny zaczęły rosnąć, kiedy ustąpiła pierwsza fala pandemii COVID-19 i nastąpiło ożywienie aktywności gospodarczej. Ożywienie to pojawiło się w Azji już w drugim kwartale 2020 r., lecz dramatyczne skutki wzrostu popytu na energię stały się widoczne dopiero wtedy, gdy podaż na rynku przestała nadążać za popytem, w lecie 2021 r. Ceny ropy naftowej pod koniec 2021 r. są o 20 dol. wyższe niż przed rokiem. Ceny gazu ziemnego w Europie w tym samym okresie potroiły się. Rynek jest przegrzany z powodu spekulacji powodujących niestabilność całkowicie oderwaną od realiów podaży i popytu. Wynikające stąd poczucie niepewności potęgują obawy, że Rosja – główny dostawca gazu do Europy – manipuluje sytuacją.
  • W Chinach obawy o bezpieczeństwo dostaw energii wobec rosnącej zależności od importu doprowadziły do ogłoszenia przez prezydenta Xi Jinpinga dążenia do większej samowystarczalności energetycznej. Krótkookresowo spowodowało to ponowny wzrost wykorzystania węgla do podtrzymywania aktywności gospodarczej, lecz tendencja ta może nie być trwała. Chiny są niekwestionowanym światowym liderem w rozwoju niskoemisyjnych źródeł energii oraz nowych form jej wykorzystania, np. w pojazdach elektrycznych. Z czasem gospodarka wykorzystująca energię niskoemisyjną opartą na lokalnych dostawach może stać się ważną siłą napędową dla samowystarczalności. Chiny mogą osiągnąć zerową emisję netto do 2060 r. i stać się przemysłowym zapleczem nowej gospodarki niskoemisyjnej. W najbliższej perspektywie jednak chińskie emisje będą nadal rosły i mogą odpowiadać nawet za jedną trzecią ogółu światowych emisji w ciągu następnych pięciu lat.
  • Tymczasem w Europie zadanie przekształcenia ambitnych celów redukcji emisji w praktyczne strategie ich realizacji utrudnił jeszcze wzrost cen energii. W ciągu następnych sześciu miesięcy, w miarę tego, jak globalne podwyżki cen zaczną się przekładać na ceny w Europie, rachunki detaliczne z pewnością poszybują w górę. W rezultacie nie ma chęci przerzucenia kosztów następnej fazy transformacji na konsumentów. Inwestycje, o które toczy się gra, mają podstawowe znaczenie dla każdej przyszłej zmiany – od instalacji domowych pomp ciepła po budowanie nowej, dodatkowej mocy w elektrowniach jądrowych i modernizacja potrzebnej infrastruktury, jeśli wodór ma się stać głównym źródłem ciepła.
  • W normalnych czasach nakłady konieczne do pokrycia wielu z tych kosztów początkowych mogłyby pochodzić z wydatków publicznych wspomaganych kredytami – z takim uzasadnieniem, że w dłuższej perspektywie przejście na gospodarkę niskoemisyjną powinno przynieść niższe koszty i większe bezpieczeństwo energetyczne. Jednak kolejne fale pandemii COVID-19 spowodowały znaczne, nieplanowane obciążenie już nadwyrężonych finansów publicznych. Globalny dług publiczny wynosi obecnie prawie 300 bln dol. – czyli około 350 proc. PKB. W ostatnich miesiącach przyniosło to oczywisty efekt: wyraźnie surowszy ton rządowych oświadczeń w kwestii wydatków i polityki fiskalnej. Twierdzenie, że długoterminowe kredyty są dla rządów bezkosztowe, zostało jeszcze bardziej podane w wątpliwość w ostatnich tygodniach 2021 r., wraz ze wzrostem do niedawna bliskich zera stóp procentowych. Jednocześnie oddaliła się perspektywa dalszych ogromnych inwestycji publicznych w nową, zieloną gospodarkę. Podobnie rzecz się ma z perspektywami wielkich transferów mających wspomóc kraje i regiony dotychczas polegające na węglowodorach. W Europie fundusz Just Transition Fund, pomyślany jako mechanizm bezpośredniego wsparcia operacji odchodzenia od węgla, zmniejszono z 40 mld euro proponowanych przez Komisję do zaledwie 17,5 mld euro. W krajach takich jak Wielka Brytania ogłoszono ambitne plany redukcji emisji o 78 proc. do 2035 r. w stosunku do poziomu odniesienia z 1990 r., ale brakuje im merytorycznych szczegółów i jakiejkolwiek przejrzystości co do mechanizmów finansowania. Model biznesowy transformacji energetycznej pozostaje zatem niejasny dla inwestorów prywatnych, w szczególności dla spółek energetycznych i ich udziałowców czy akcjonariuszy.

Wszystkie te czynniki powodują, że choć dokonuje się wiele zmian, ich tempo jest poniżej oczekiwań wielu aktywistów. Zgodnie z aktualnymi trendami konsumpcja węglowodorów będzie nadal rosnąć, emisje będą nadal rosnąć przez kilka następnych lat, a stężenie dwutlenku węgla w atmosferze będzie się zbliżać do poziomu, przy którym staniemy przed widmem głębokich i nieodwracalnych zmian klimatu. Bieżące dane wskazują, że stały liniowy wzrost globalnych temperatur o 1,5-2 stopnie do końca stulecia jest mniej prawdopodobny niż natychmiastowy wzrost liczby ekstremalnych zjawisk pogodowych. Fale upałów, pożary lasów i powodzie, które dotknęły Niemcy, Stany Zjednoczone i Chiny w 2021 r., potwierdziły, że zmiany klimatyczne dzieją się już teraz.

Reakcja na przedstawiony kontekst obniżonych oczekiwań zdeterminuje kierunek, w jakim rozwinie się teraz polityka energetyczna i klimatyczna. Szczyt w Glasgow z jego sukcesami i porażkami wyznaczył koniec epoki, w której o polityce energetycznej i klimatycznej mogli decydować liderzy i eksperci. Następny etap – proces realizacji – będzie w decydujący sposób zależeć od społecznej akceptacji w poszczególnych krajach zmian, które trzeba teraz przeprowadzić.

  • Po pierwsze, działania nowego niemieckiego rządu w reakcji na jednoczesne wyzwania w postaci rosnących kosztów energii dla konsumentów i firm oraz zagrożeń bezpieczeństwa energetycznego związanych z projektem Nord Stream 2 i zależnością od dostaw z Rosji. Znaczenie odnawialnych źródeł energii będzie nadal rosnąć, a długofalowa koncentracja na rozwijaniu produkcji zielonego wodoru zostanie utrzymana. Rodzi się jednak pytanie, czy w krótkiej perspektywie kanclerz Olaf Scholz nadal będzie skupiał się na gazie ziemnym jako paliwie przejściowym, czy też może nowy rząd zawiesi decyzję o zamknięciu niektórych z pozostałych jeszcze elektrowni jądrowych, które mają być zamknięte do końca 2022 r., oraz wstrzyma ewentualne próby przyspieszenia zamknięcia elektrowni węglowych. Kurs przyjęty przez Niemcy przesądzi również o tym, w jakim zakresie inne kraje członkowskie UE, w tym kraje takie jak Polska, będą musiały przyspieszyć harmonogram transformacji.
  • Po drugie, rola zmian klimatycznych w amerykańskich wyborach do Kongresu w listopadzie. Czy polityka klimatyczna zdominuje debatę polityczną i czy potencjalna utrata władzy w Kongresie osłabi zdolność prezydenta do prowadzenia transformacji energetycznej w Stanach Zjednoczonych i podtrzymania ponownego zaangażowania tego kraju w międzynarodowe działania w sprawie zmian klimatycznych?
  • Po trzecie, czy zmiany klimatyczne zaczną odgrywać dominującą rolę w międzynarodowych negocjacjach handlowych, a rozbieżne polityki i harmonogramy zmian doprowadzą do wzmożonych działań fiskalnych i regulacyjnych w celu ograniczenia handlu produktami o wysokim wskaźniku emisji CO2? W 2022 r. powinny się pojawić szczegółowe propozycje Unii Europejskiej wspierające jej mechanizm dostosowania cen na granicach (Carbon Border Adjustment Mechanism) – będący zasadniczo cłem pobieranym od produktów pochodzących z krajów, których działania na rzecz redukcji emisji są niezadowalające. Reakcja krajów, których przepisy te prawdopodobnie dotkną, w tym Chin i Indii, wpłynie na kształt przyszłej, fundamentalnej debaty o tym, czy dla realizacji celów klimatycznych najlepsza jest polityka protekcjonistyczna, czy może polityka wolnego handlu.
  • Po czwarte, czy aktywiści klimatyczni, zawiedzeni postępami poczynionymi w Glasgow, sięgną po nowe pomysły, takie jak przeszkody prawne czy wymogi w zakresie sprawozdawczości finansowej, mające skłonić firmy do porzucenia węglowodorów i akceptacji przyspieszonej transformacji? Działania podejmowane przez grupy takie jak Urgenda (fundacja na rzecz zrównoważonego rozwoju), która zmobilizowała Shell do przyspieszenia jej planów redukcji emisji, oraz ClientEarth (charytatywna organizacja prawnicza działająca na rzecz ochrony środowiska), tworzą precedensy w zakresie wykorzystania różnych argumentów prawnych w celu przyspieszenia realizacji programu. ClientEarth popiera pozew wniesiony przeciwko rządowi polskiemu w czerwcu 2021 r. o brak wyraźnej strategii redukcji emisji. Znaczna liczba spraw sądowych wpłynie do sądów na całym świecie w 2022 r. Podobne działania, wykorzystujące wymogi sprawozdawcze w celu ujawniania zagrożeń klimatycznych, są prowadzone przez sieć instytucji finansowych utworzoną w Glasgow. W Europie szczególną uwagę będzie się poświęcać temu, czy należy rozpoczynać nowe projekty oparte na wydobyciu węglowodorów, takie jak planowana budowa pola naftowego Cambo na zachód od Szetlandów. Każda przyszła inwestycja oparta na węglu prawdopodobnie stanie przed podobnymi wyzwaniami. Czy te profesjonalne i „techniczne” formy aktywizmu klimatycznego przyniosą lepsze efekty niż uliczne protesty organizowane przez Extinction Rebellion?

Niepewność wokół każdego z tych zagadnień tworzy trudne otoczenie dla biznesu. Szczyt w Glasgow potwierdził kierunek zmian, ale nie stworzył wyraźnych ram, które pozwoliłyby firmom planować i inwestować. Brak widocznych postępów najprawdopodobniej zachęci aktywistów do skupienia uwagi na działalności tych korporacji i instytucji finansowych, które wciąż opierają się na ropie i gazie jako producenci bądź konsumenci. Koncerny takie jak Aramco i Rosneft będą poza zasięgiem ich działań, ale firmy i instytucje z siedzibami w Europie i Stanach Zjednoczonych staną się najłatwiejszymi celami, wystawionymi na prawne, finansowe i społeczne wyzwania.

2022 nie będzie łatwym rokiem.

 

Autor jest profesorem wizytującym w Kings College London. Specjalizuje się w zagadnieniach gospodarczych związanych z energetyką i zmianami klimatu. Przez 29 lat pracował w brytyjskim koncernie paliwowym BP, następnie był doradcą premiera Wielkiej Brytanii Gordona Browna. Publikuje artykuły w „Financial Times”.

 

Artykuł został jednocześnie – 28 stycznia – opublikowany w numerze 2. wydania papierowego Obserwatora Finansowego w magazynie weekendowym „Dziennika Gazety Prawnej”, wraz z innymi artykułami autorów piszących dla OF. Wśród tekstów jest wywiad z szefem misji Międzynarodowego Funduszu Walutowego na Polskę na temat sytuacji makroekonomicznej, działań NBP w zakresie polityki pieniężnej i prognoz dla naszego kraju na nadchodzące lata. Alfredo Cuevas powiedział, że MFW z zadowoleniem przyjął informację o rozpoczęciu cyklu zaostrzania polityki pieniężnej przez NBP na początku jesieni 2021 r.

Artykuły do obecnego wydania napisali m.in. autorzy z Wielkiej Brytanii. Poza artykułem profesora Nicka Butlera jest też tekst Williama Allena (długoletni ekspert Banku Anglii, który współpracuje z National Institute of Economic and Social Research w Londynie) o tym, jakie korzyści może odnieść kraj posiadający własną walutę.

Podobnie jak w serwisie online, dużo miejsca w numerze zajmują teksty autorów pracujących w Narodowym Banku Polskim i zajmujących się w NBP badaniami naukowymi lub przeprowadzających ekspertyzy i analizy ekonomiczne dotyczące Polski i świata.

Jedną ze specjalności serwisu Obserwator Finansowy, poza wywiadami i analizami na tematy makroekonomiczne i związane z nowymi trendami, są recenzje ekonomicznych publikacji naukowych lub popularnonaukowych. Tym razem proponujemy Państwu recenzję książki wydanej przed kilkoma laty w Rumunii, trudno osiągalnej na polskim rynku, a dotyczącej fascynującego epizodu z naszej historii – ocalenia polskiego złota w początkach II wojny światowej – przewiezienia go ze skarbców Banku Polskiego SA w Warszawie do Rumunii i dalej na Zachód.

(©Envato)

Otwarta licencja


Tagi